Na początku lutego większość witryn sklepowych przyozdobiona jest we wszystkie odcienie czerwieni, od nadmiaru serduszek może się zakręcić w głowie. Stacje radiowe grają wyłącznie rzewne piosenki, w telewizji trwa maraton komedii romantycznych, a w centrach handlowych widzimy kolejną gorączkę zakupów. Wszystko to zwiastuje nadejście komercyjnego wydania obchodów wspomnienia św. Walentego. Pełnego słodyczy i ckliwości dnia, w którym gdzieś gubi się sens miłości, bez roszczeń i tysięcy oczekiwań, „posiadającej siebie w dawaniu siebie”.
Pod koniec stycznia byłam na pogrzebie. Do domu Ojca odeszła bardzo mi bliska, szczególna osoba. Literaturoznawca, tłumacz, kobieta przyrównywana przez środowiska akademickie do największych sław światowej nauki, istny posąg.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Posąg miał jednak i drugą twarz – tę najpiękniejszą, a było nią oblicze żony.
Reklama
Gdy prawie 13 lat temu poznałam Państwa Profesorów, byli już po siedemdziesiątce, mimo to darzyli się niezwykłą czułością. Zawsze trzymali się za ręce, nawet w oficjalnych sytuacjach zwracali się do siebie zdrobniale, a nade wszystko byli wobec siebie ujmująco uprzejmi. Każde z nich na pierwszym miejscu troszczyło się o potrzeby współmałżonka, co doprowadzało niekiedy do zabawnych sytuacji. Choć byli sobie tak bliscy, nie zamykali się na innych. Mieli bardzo szeroki świat, płynęli na wielkim statku zawsze gotowi przyjąć na pokład jeszcze kogoś, obdarzyć ciepłem, służyć pomocą i radą. W ich towarzystwie każdy czuł się ważny, potrzebny, chciany i akceptowany. Wspólnie wychowali rzesze studentów, kształtując nie tylko ich umysły, ale i, a może przede wszystkim, serca i charaktery.
Małżeńską dróżką podążali za rękę przez ponad 60 lat, a w ich oczach, gdy patrzyli na siebie, widać było młodych ludzi. Znikały pomarszczona skóra, siwe włosy, starcze plamy, pozostawał natomiast niegasnący blask małżeńskiej miłości – Bożego cudu, który stał się udziałem tych dwojga, blask miłości, która „nigdy nie ustaje”, miłości przez największe M.
* * *
Maria Paszyńska
Pisarka, prawniczka, orientalistka, varsavianistka amator, prywatnie zakochana żona i chyba nie najgorsza matka dwójki dzieci