Czy na kłamstwach można zbudować autorytet, zrobić dzięki nim karierę, okpić i uwieść tłumy? Takie historie znamy z literatury, dość przypomnieć „Karierę Nikodema Dyzmy” Tadeusza Dołęgi-Mostowicza i wzorowaną na niej książkę Jerzego Kosińskiego „Wystarczy być” o losach upośledzonego umysłowo Chance’a O’Grodnicka, który zostaje uznany za genialnego polityka, finansistę i kandydata na prezydenta USA. Ale w realnym świecie też to się zdarza.
Zanim Enric Marco Battle, dziś leciwy mieszkaniec Barcelony, został zdemaskowany, uważano go za jednego z ostatnich Hiszpanów ocalałych z nazistowskich obozów. Udzielił dziesiątków wywiadów, działał w lewicowym ruchu związkowym i antyfrankistowskiej opozycji, był honorowany i odznaczany. Trwało to do 2005 r., kiedy to mało znany historyk zdemaskował go, dowodząc, że Marco nigdy nie był więźniem KL Flossenbürg. Szok w Hiszpanii był wielki, a sam antybohater nie wyparł się kłamstw – tłumaczył, że koloryzował, by zwrócić uwagę na losy Hiszpanów deportowanych do Niemiec decyzją gen. Franco.
Javiera Cercasa, mistrza sklejania faktów i fikcji, musiało zafrapować to, że Marco wymyślił nie tylko obozowy epizod, lecz także całe swoje życie, nie wyłączając daty urodzenia. Opowiadającą historię mistyfikacji książkę czyta się jednym tchem, jak kryminał czy thriller. W istocie „Oszust” nim jest, ale elementy eseju, kroniki, gawędy czy biografii wzbogacają tę bardzo ciekawą i pouczającą książkę.
Pomóż w rozwoju naszego portalu