Sam ze swoimi zmarszczkami
Droga Redakcjo,
„Kiedyś byłem zachłanny i głupi – przeczytałem gdzieś taką «złotą myśl» – a teraz zostałem sam ze swoimi zmarszczkami”...
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Nastał więc okres starości, a właściwie – okres szukania. Bo wciąż czegoś szukam, nie tylko laski. Laska to jest wierzchołek tej góry lodowej, którą są codzienne problemy. Najważniejsze zaś jest poszukiwanie sensu życia, sensu dnia powszedniego. Słuchałem niedawno audycji radiowej o wspieraniu ludzi na tym ostatnim etapie życia. Podobno najbardziej liczy się kontakt z drugim człowiekiem. I tu miałem dylemat: czy to ja potrzebuję, żeby ktoś do mnie przyszedł, czy ja mam iść do kogoś, by mu umilić czas. Doszedłem do wniosku, że raczej jeszcze jestem w tej drugiej grupie. Ale nikt nie chce ode mnie tego kontaktu. Co gorsze, to nawet nie chce mi się zabiegać o to, by się komuś na coś przydać. Miewam czasem wrażenie, że się komuś na coś przydaję, ale to tylko wrażenie wirtualne. Choć może nie tak do końca...
W tych trudnych dzisiejszych czasach nie jest łatwo odnaleźć się ludziom, a szczególnie tym, którzy już wypadli poza główny nurt życia. Sprawy widziane z różnych stron raz wydają się prawdziwe, a innym razem – fałszywe. Trzeba rozmawiać, trzeba się kontaktować z innymi. Podziwiam takie osoby, jak Pani Cecylia z Krakowa i wiele innych piszących do „Niedzieli”, którzy znaleźli swoje pole działania także w podeszłym wieku. Ja też staram się uprawiać swoje poletko dobrych uczynków – dzięki rubryce korespondencyjnej „Niedzieli”.
Serdecznie pozdrawiam i zachęcam do poszukiwań i działania. Damy radę!