Reklama

Wiadomości

To jest ten czas

Z posłem PiS Arkadiuszem Mularczykiem rozmawia Mateusz Wyrwich

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

MATEUSZ WYRWICH: – W wyniku napaści Niemiec na Polskę i okupacji kraj nasz poniósł olbrzymie straty. O jakich wielkościach możemy mówić?

ARKADIUSZ MULARCZYK: – Żeby odnieść się do tych danych, należałoby odesłać Czytelników do danych szczegółowych. Zaraz po wojnie wyliczyła je powołana do tego komisja. Generalnie rzecz biorąc, zostało zniszczone blisko 40 proc. PKB przedwojennej Polski. Takiej substancji jak: budynki użyteczności społecznej, zakłady pracy, kolej, lotniska, drogi, mosty, porty itd., itp. Słowem – cała infrastruktura logistyczna. Nie licząc strat ludzkich. Zrabowano też olbrzymie ilości dzieł sztuki i kultury. Zniszczono, spalono miliony książek, zabytków kultury, obrazów, rzeźb. Przy czym wiele z ocalałych obiektów znajduje się w niemieckich muzeach czy prywatnych rękach. Cały czas działają komisje polsko-niemieckie, które zbierają informacje o tym, gdzie jeszcze znajdują się w Niemczech zrabowane nam nasze dobra kultury.

Reklama

– Nie ma drugiego państwa na świecie, które by tak ucierpiało w czasie II wojny światowej jak Polska. Nasz kraj zaś jako jedyny nie otrzymał jakiegokolwiek odszkodowania od agresorów. Zarówno Niemiec, jak i Rosji. Bardzo bogatych państw. W szczególności państwa arcybogatego, jakim są Niemcy, które owo bogactwo pomnożyły, m.in. rabując Polskę czy wykorzystując polskich robotników. Niemcy zapłaciły odszkodowania wielu państwom, jak choćby Izraelowi. Francji nawet jeszcze do niedawna płaciły reparacje wojenne za straty poniesione przez nią w czasie... I wojny światowej. Dlaczego nam nie?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– No, właśnie. O odszkodowania za straty poniesione w czasie II wojny w wyniku agresji Niemiec zabiegają również Grecja czy Włochy. Co jest istotne i ciekawe, także wiele krajów afrykańskich, które ucierpiały przez kolonialną politykę Niemiec w XIX i XX wieku, domaga się od Niemiec odszkodowań. Według niemieckich mediów, rząd Angeli Merkel zamierza wypłacić te odszkodowania. Zupełnie dobrowolnie. Skoro więc Niemcy chcą płacić odszkodowania za zbrodnie sprzed 100 lat w swoich koloniach, to nie widzę powodów, dla których nie mieliby się rozliczyć ze zbrodni dokonanych w Polsce.

– Jak to się stało, że dopiero po blisko 30 latach III RP upominamy się o reparacje? Ułomny układ Mazowieckiego z Kohlem stanął na przeszkodzie?

Reklama

– Polska chciała się przede wszystkim oderwać od sowieckiej strefy wpływów. I być może reparacje nie były priorytetem w relacjach z Niemcami. Ale jednym z podstawowych elementów był strach elit, które wówczas rządziły. Większość rządzących, za wyjątkiem rządów PiS czy Jana Olszewskiego, pełniło rolę formacji służebnej wobec swoich patronów. Czy to w Berlinie, Paryżu czy w Moskwie. Nie prowadzili polityki suwerennej, ale podporządkowaną, jak w krajach Ameryki Łacińskiej. Nie prowadzili polityki odpowiadającej potrzebom narodu, ale politykę mocarstw kolonialnych. Powracając jednak do pytania: zająłem się tą sprawą teraz, ponieważ uważam, że jest to ten czas, tu i teraz. Mamy bowiem rząd, który prowadzi suwerenną politykę dbającą o interesy Polaków. Mamy charyzmatycznego i odważnego lidera, jakim jest prezes Jarosław Kaczyński, który w kilku ostatnich przemówieniach mówił, że Polska ma prawo i powinna domagać się tych reparacji. Dokonałem więc wstępnej analizy stanu legislacyjnego, z którego wynika, że mamy prawo oczekiwać od Niemiec reparacji. Czekam też na ocenę Biura Analiz Sejmowych.

– Grzegorz Schetyna na początku sierpnia stwierdził, że upominanie się Polski o odszkodowanie wobec Niemiec to „uderzenie PiS w Zachód”.

– Grzegorz Schetyna, jak rzadko kto, jest koniunkturalistą. W 2004 r. Sejm IV kadencji na wniosek posłów Koła Ruchu Katolicko-Narodowego, LPR i innych ugrupowań podjął uchwałę mówiącą o tym, że Polska nie otrzymała dotychczas reparacji wojennych od Niemiec. Posłowie wzywali rząd „do podjęcia stosownych działań w tej materii wobec rządu RFN”. Wówczas to poseł Schetyna głosował za tą uchwałą. Więc niech się dziś zdecyduje, kiedy mówił prawdę. Ale on ma świadomość, że jego formacja jest wspierana przez Niemcy, mówiąc umownie, czy przez elity brukselskie, więc z przyczyn koniunkturalnych i politycznych reprezentuje takie, a nie inne stanowisko.

– Tymczasem zastępca rzecznika rządu Angeli Merkel mówi, że Polska w 1953 r. zrzekła się odszkodowań. Jak to zatem jest w świetle prawa międzynarodowego?

– Rzeczywiście, ku mojemu zdziwieniu zastępca rzecznika rządu – p. Ulrika Demmer na konferencji prasowej wyraziła pogląd, że Polska zrezygnowała ze świadczeń reparacyjnych w 1953 r. I jest to dla Niemiec wiążące. No więc ja się pytam p. Ulriki Demmer, czy rząd niemiecki posiada jakiekolwiek dokumenty świadczące o tym, że Polska zrzekła się reparacji. I czekam z niecierpliwością, by zobaczyć ten dokument, bo w polskich archiwach takiego aktu nie ma. Wielu historyków powiada – m.in. prof. Wojciech Roszkowski – że wszyscy powołują się na akt zrzeczenia się Polski przez władze komunistyczne, którego nie ma. To jedna sprawa. A druga – Niemcy w tamtym czasie mogły to zrzeczenie odnosić jedynie do NRD. Ponieważ Polska komunistyczna miała wówczas relacje wyłącznie z NRD – nie uznawała zachodniego NRF. W związku z powyższym powstaje pytanie: czy takie zrzeczenie się wobec NRD ma skutki prawne wobec zjednoczonych Niemiec? Powstaje poważny problem dla Niemiec. Bo jeśli oni twierdzą, że takie zrzeczenie się ma potencjalne skutki, to oznaczałoby to, że Niemcy uważają się za spadkobiercę NRD. A tym samym, że uznają dziedzictwo NRD. Nie ma też takiego dokumentu zrzeczenia się przez PRL w Organizacji Narodów Zjednoczonych. Tak więc, moim zdaniem, sprawa jest otwarta. Ale chciałbym, aby to zostało przeanalizowane w sposób gruntowny przez wybitnych prawników. Mam nadzieję, że Biuro Sejmowe taką opinię przedstawi i wówczas będę chciał przedstawić ją rządowi p. premier Szydło, aby podjął właściwe działania w tej sprawie.
Mam takie głębokie poczucie, że wszystkie pokolenia Polaków, które walczyły o wolność, które dla niej umierały, cierpiały, a później odbudowywały Polskę przez lata, doprowadziły do tego, że żyjemy dzisiaj w normalnej Polsce. I że ten dystans cywilizacyjny, który dzieli Polskę od krajów zachodnich, mimo wielkiej determinacji i pracowitości Polaków, był olbrzymi. Tamte kraje mogły się jednak normalnie rozwijać, także m.in. dzięki zrabowanym dobrom z naszego kraju. Mówienie dziś, że Polsce nie należą się żadne reparacje wojenne, jest po prostu nieuczciwe i niemoralne. I dlatego jako polityk chcę zrobić wszystko, co w moim zakresie jest możliwe, by po pierwsze – pokazać opinii publicznej w Polsce i na świecie, jakie były nasze straty i że do dzisiaj nie otrzymaliśmy za nie rekompensat, i po drugie – postawić rząd Niemiec przed pytaniem: Czy jest rządem, który reprezentuje wartości prawne, demokracji liberalnej, przestrzegającym standardów prawnych – czy nie? Niech odniesie się do tych wszystkich danych, które mamy, i wyjaśni, jakie jest jego stanowisko w kontekście rzekomego zrzeczenia się przez Polskę roszczeń.

2017-08-09 10:48

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Nowy przywilej emerytów

Ludzie ciężko poszkodowani przez los, choroby, nieszczęśliwe wypadki są często, bardzo często, za często!, pozostawieni w Polsce sami sobie. O tym doskonale wiemy. Wystarczy odrobina spostrzegawczości i ciut wrażliwości, żeby to zobaczyć. Przeszkód urbanistyczno-architektonicznych bez liku. I co ciekawe, im większe miasto, czyli im bogatsze, tych przeszkód jest więcej. Najwięcej w Warszawie. Nie brakuje w stolicy ułatwień dla rowerzystów, którzy niesłychanie pędzą po chodnikach, czy mają ścieżkę, czy nie, nie bacząc na dzieci i ludzi starszych, a przepisy drogowe mają w głębokim poważaniu. Więc dla nich ułatwienia są, bo urzędnicy miejscy lubią się pokazać wpływowym mediom jako ludzie „postępowi i trendy”. Dla mnie zaś prawdą o np. pani prezydent stolicy, Hannie Gronkiewicz-Waltz, jako chrześcijance i człowieku, nie są piękne słówka, jakie wypowiada sama o sobie i własnych intencjach, tylko to, że człowiek na wózku, niepełnosprawny, nie przejedzie z jednej na drugą stronę ulicy, bo nie ma jak tego zrobić. Nie wjedzie do wielu sklepów czy urzędów, kin i teatrów. Oczywiście, rzecz nie w tym, żeby w Warszawie wszystkie stare miejsca zmieniły się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Wiadomo, że to musi potrwać. Ale - zbyt dużo jest sytuacji, kiedy nawet nowe inwestycje nie odpowiadają elementarnym normom przyjacielskości wobec ludzi, którym i tak jest o wiele trudniej niż w pełni sprawnym. No cóż, ale o inwestycjach i ich warunkach decydują pieniądze. Obawiam się, że przede wszystkim te pieniądze, które - jak to się mówi - „idą pod stołem”. A oprócz tego jest moda narzucona przez media i popkulturę: kult młodości i konsumpcji. Każdy człowiek, w myśl tego wzorca, narzucanego nam co dzień przez bezmyślne mass media, ma niejako obowiązek być młodym, zdrowym i kupującym wszystko, co tylko zostało wyprodukowane. Bo tak każe mu reklama i presja medialna. Ludzie starzy i niepełnosprawni powinni zniknąć z codziennego życia, bo tylko psują nam krajobraz. Obecna władza popiera taką mentalność. Tylko czekać, kiedy - jak w starym dowcipie - zezwoli emerytom przechodzić na czerwonym świetle…
CZYTAJ DALEJ

Sondaż: Młodzi Polacy odwracają się od koalicji rządzącej. Najbardziej popularna wśród nich Konfederacja

2024-12-15 14:30

[ TEMATY ]

sondaż

Adobe Stock

Ich głosy przesądziły przed rokiem o powstaniu rządu Donalda Tuska. Dziś młodzi wyborcy nie są już tak entuzjastycznie nastawieni do KO – czytamy w "Rzeczpospolitej". Najbardziej popularna wśród nich jest Konfederacja.

Konfederacja jest najbardziej popularną partią wśród młodych ludzi w wieku 18–29 lat – wynika z badania dla More in Common Polska i Fundacji Ważne Sprawy, którego wyniki poznała "Rzeczpospolita".
CZYTAJ DALEJ

Miasto Meksyk: Rekorodowa ilość pielgrzymów na uroczystościach Matki Bożej z Guadalupe

2024-12-16 17:33

[ TEMATY ]

Matka Boża

rekord

Graziako

Sanktuarium w Guadelupe

Sanktuarium w Guadelupe

Stolica Meksyku ustanowiła nowy rekord pielgrzymkowy podczas obchodów święta Matki Bożej z Guadalupe, które zakończyły się w niedzielę 15 grudnia. Jak wynika z opublikowanego dziś raportu władz miejskich na temat operacji bezpieczeństwa „Operativo Basilica 2024”, w dniach 6-15 grudnia do bazyliki w Mieście Meksyk przybyło około 13 milionów wiernych.

Portal „cronica.com.mx” zwrócił uwagę, że mimo ogromnych tłumów, nie doszło do poważniejszych incydentów. W ostatnim dziesięcioleciu napływ pielgrzymów systematycznie wzrastał, z wyjątkiem przerwy spowodowanej pandemią koronawirusa. Wokół sanktuarium w stolicy rozmieszczono łącznie 18 tys. funkcjonariuszy bezpieczeństwa publicznego oraz 4101 pracowników zajmujących się wywozem odpadków, którzy zebrali łącznie około 500 ton śmieci. Pojawiły się również doniesienia o opiece nad ponad 70 bezpańskimi psami, które towarzyszyły pielgrzymom i którym zapewniono żywność i opiekę medyczną, a część z nich trafiła do klinik dla zwierząt i szpitala weterynaryjnego w Mieście Meksyk.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję