Reklama

Niedziela Kielecka

Poszli i głosili

Bez pieniędzy, telefonów i bez żadnych zabezpieczeń wędrowali przez tydzień po Polsce, po parafiach na Litwie, Łotwie i w Estonii, głosząc Dobrą Nowinę i dając świadectwo życia napotkanym osobom. Wrócili, by dzielić się swoją radością z ewangelizacji, opowiadać o cudach, jakie Pan Bóg przygotował dla nich i tych, którzy słuchali Ewangelii, o noclegach pod chmurką i królewskim przyjęciu u ludzi, o przyjęciu Chrystusa przez ostatnich ubogich i bezdomnych, o uściskach dłoni z muzułmanami i o bolesnym odrzuceniu

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Na wędrowanie „po dwóch”, „po dwie” z neokatechumenatu z terenu diecezji kieleckiej wyruszyło szesnaście osób, byli to księża, osoby starsze i całkiem młode. Wszystkich posłanych w Polsce było ośmiuset.

Małgorzata: – Zrobiłam to dla Carmen Hernández. Jak tylko usłyszałam o tym wędrowaniu, zapragnęłam pójść. Pan Bóg wszystko zaplanował. Dał nam też łaskę pokory. Z moją młodszą socjuszką (współtowarzysząca siostrą) nie kłóciłyśmy się. Wylosowałyśmy Olkusz i okolice. Na początku myślałam, że trochę bez sensu jest to chodzenie po mieście, wtedy moja socjuszka zobaczyła kwiaciarnię o nazwie Carmen. – Spójrz! – zawołała. Wtedy zrozumiałam, że Carmen naprawdę nam towarzyszy. Spałyśmy na plebanii w dość trudnych warunkach, ale Pan Bóg się o nas troszczył. Gdy siedziałyśmy na rynku i odmawiałyśmy brewiarz, zaczepił nas wikary z pobliskiej parafii. Rozmawiał z nami o misji, kupił nam całe siaty jedzenia. Potem żywiłyśmy się zupą z ubogimi w Caritasie. To oni nam powiedzieli: „Jedźcie do Kluczy. Tam jest DPS”. Pojechałyśmy tam. To jest dom, gdzie żyją ludzie z marginesu, wykluczeni, kobiety, które kiedyś porzuciły dzieci, niepełnosprawni, ubodzy. Dom prowadzi pewien pastor. Zaczęłyśmy im głosić Ewangelię. Słuchali. Zobaczyłam, że oni są głodni Eucharystii i sakramentów. Jadłyśmy z nimi posiłek, rozmawiałyśmy z nimi i dawałyśmy im swoje świadectwo – opowiadała Małgorzata.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Ks. Krzysztof: – To były najpiękniejsze chwile w moim życiu – mówił po powrocie. Wędrował razem z seminarzystą z Włoch po Kownie i okolicach. – Przed katedrą spotkaliśmy cztery młode osoby, zaczęliśmy im głosić kerygmat. Jedna z dziewczyn, która słuchała, zaczęła płakać. „Ojcze, ja chcę wam coś ofiarować” i wyciągnęła pieniądze. Ona taka uboga, chciała się jakoś odwdzięczyć. – Nie, nie trzeba nic – mówię do niej... Spotykaliśmy tyle kobiet i mężczyzn zniszczonych przez alkohol. Niektórzy na samo słowo „Bóg” reagowali ostro. „Tylko nie mów mi o Bogu!”. – Wędrowaliśmy po osiem, dziesięć kilometrów pieszo i głosiliśmy Dobrą Nowinę. Jak tylko chcieliśmy odpocząć, przychodzili do nas ludzie i znowu mówiliśmy im o Bogu. W drodze powrotnej jechaliśmy w autobusie z muzułmanami. Podszedł do mnie jeden z nich. – Ty jesteś księdzem? Czym się modlisz? Co to jest, Biblia? – Zacząłem mówić mu o Jezusie. Na koniec podróży ten człowiek i każdy z tej grupy muzułmanów uścisnął nam dłoń. To było niesamowite doświadczenie – mówił.

Reklama

Helena: – Wędrowałyśmy z moją socjuszką Olą po Bytowie. Nie miałyśmy noclegu, pierwszą noc spędziłyśmy w parku, pod zadaszoną sceną, schroniłyśmy się tutaj przed deszczem. Pewnego dnia spotkałyśmy bezdomnego. Był w strasznym stanie, z ropiejącą raną nogi. Poruszyło mnie to, co powiedział kilkakrotnie: „Sięgnąłem dna”. Kilka dni we mnie to pracowało. W końcu zrozumiałam, że ten człowiek był tak naprawdę posłany do mnie – spotkały się dwie nędze... W kolejnych miejscowościach w parafiach chętnie nas przyjmowano. Nawet księża opłacili nam hotel. Pan Bóg dosłownie spełniał nasze zachcianki, bardzo się o nas troszczył. On prowadził nas – opowiadała Helena.

Marta: – Wylosowałam Warszawę. Jestem bardzo młoda i bałam się, czy dam radę, bo moja socjuszka Wiktoria też jest młoda. Na Pradze weszłyśmy do kościoła na Mszę św. Jakaś starsza pani pomogła znaleźć nam nocleg. Ogólnie ciężko nam było o nocleg, często nam odmawiano pomocy. I bardzo to odrzucenie przeżywałam. Jednak głęboko w sercu zapadł mi ostatni dzień. Siedziałyśmy już na dworcu, czekając na pociąg. Podeszła starsza kobieta i zaczęła pytać, jaki kolor włosów ma sobie zrobić, bo właśnie idzie do fryzjera. Zaczęła opowiadać nam o sobie i powiedziała że nie chce już żyć, nie chce na starość leżeć w samotności w pampersie... Zaczęłyśmy głosić jej kerygmat i mówić, że Chrystus ją kocha. Ona w płacz, była bardzo poruszona.

Reklama

Grzegorz: – Dla mnie podjeść do kogoś obcego na ulicy i głosić Dobrą Nowinę, to zawsze był jakiś kosmos. Bałem się odrzucenia – mówił Grzegorz, który wybrał się na wędrowanie razem z seminarzystą z seminarium Redemptoris Mater. Pierwszego dnia nie mieliśmy noclegu. Nawet w zakonie nas nie przyjęli, chociaż była kulturalna rozmowa. Tego dnia lało dwadzieścia cztery godziny. Weszliśmy do kościoła i modliliśmy się długo, czekając aż przestanie padać. Nigdy nie odmówiłem wcześniej czterech części Różańca. I dowiedziałam się, że na końcu brewiarza są litanie (śmiech). Pierwszego dnia spotkaliśmy dwóch bezdomnych. Jeden z nich (Krzysiek miał na imię) słuchał, połykając każde zdanie. Otworzyliśmy mu słowo. Był bardzo wzruszony. Sam fakt, że ktoś do niego mówi, że ksiądz (tak mówił na seminarzystę) z nim rozmawia, był dla tego człowieka wielkim przeżyciem. Na drugi dzień spotkaliśmy tych samych dwóch mężczyzn, siedzieli na ławce w pobliżu kościoła. Ledwo rozpoznałem Krzyśka. Był bardzo pobity, twarz zakrwawiona, opuchnięta. I on – bezdomny i ubogi – mówi do nas: – Słuchajcie, macie gdzie spać? Bo ja mam kolegę i on was przyjmie. – Było to dla mnie niesamowite. Zamiast myśleć o sobie, on zatroszczył się o nas. Tak się stało, poszliśmy do jego kolegi na ten nocleg. Miał maleńki pokoik. On udostępnił, nam – obcym ludziom, mieszkanie, a sam poszedł spać na dół do znajomych, także kiedyś bezdomnych. Któregoś dnia spotkaliśmy młodego chłopaka. Opowiedział nam swoją historię. Uciekł z domu. Wychowywał się w rodzinie alkoholowej, ojciec go katował, wybił mu cztery zęby. – I gdzie jest Bóg? – pytał nas. Wobec tego niewinnego cierpienia doświadczyłem ogromnej bezsilności. Otworzyliśmy mu słowo. Czytam: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni jesteście, a Ja was pokrzepię”. To był dla mnie tak mocny znak od Pana Boga. Na przystanku odmówiliśmy razem „Ojcze nasz”. Przez kilka dni zanurzyliśmy się w życie tych ubogich, bezdomnych. Oni tam zostają ze swoim cierpieniem i historią. Nie wiem, co z nimi będzie, ale zrozumiałem dzięki tej misji, na którą byliśmy posłani, ci ludzie w naszych osobach mogli spotkać Jezusa Chrystusa i doświadczyć Jego miłości.

Reklama

Michał: – Razem z moim socjuszem Siergiejem zostaliśmy wysłani do Wodzisławia Śląskiego. Odwiedzaliśmy osiedla, domy. Kiedyś otworzył nam mężczyzna, Marcin. Jego partnerka, z którą mieszkał, była chora na raka, opiekował się nią. Ten mężczyzna powiedział nam, że czekał na nas trzy lata. Uderzyło mnie to bardzo. Nie wiem, jak to działa, ale wierzę, że za tym stoi Pan Bóg. Opowiedział nam o swoim życiu, o narkomanii. Powiedzieliśmy mu o wspólnotach neokatechumenalnych i zaprosiliśmy go na Eucharystię. Przyszedł i był bardzo zadowolony. Innego dnia zapukaliśmy do pewnego domu. Otworzył nam młody chłopak w moim wieku. Klasycznie zaczęliśmy od kerygmatu. On zaczął mówić, że jego mama nie żyje, a była to najukochańsza osoba dla niego. Pytał nas, gdzie jest w tym wszystkim Bóg. Wtedy ja wzruszony opowiedziałem mu o swojej najukochańszej maleńkiej siostrze, którą straciłem. Była jeszcze pod sercem mojej mamy. On miał świeczki w oczach i ja. I w jego spojrzeniu widziałem swoje cierpienie. Wtedy zrozumiałem, że Bóg tą moją historią może zbawiać innych.

Maria: – Przez trzy dni nie mogłyśmy znaleźć noclegu, posiłku. Wręcz zostałyśmy odrzucone. Ale wiem, że to cierpienie, niegodności i trudności miały sens, były dla Kościoła, dla Chrystusa. Ewangelizowałyśmy w hospicjum, barakach, w dzielnicy Świadków Jehowy. W tych odrzuconych ludziach zobaczyłam Jezusa Chrystusa.

Reklama

Ala: – Podczas wędrowania czasem żywiłyśmy się kukurydzą z pola, marchewką. To dla mnie były smaki dzieciństwa. Niesamowite były spotkania z młodzieżą piękną, poranioną, i z galeriankami, które przytulały się do nas, płakały. Od jednej usłyszałam: „Chciałabym mieć taką babcię”.

Adam: – Podczas wędrowania doświadczyłem ogromnej miłości Pana Boga. Głosiliśmy z chłopakiem z Rzeszowa Ewangelię w Rydze. W parku miejskim spotkaliśmy dwóch starszych panów. Powiedzieliśmy im Dobrą Nowinę. Jeden był bardzo wzruszony. – Chrystus ciebie kocha. On połykał każde słowo, płakał. Mówił, że nie widział tak dawno swojej rodziny. Nie zna swoich wnuków. To słowo dotykało go bardzo głęboko. Odwiedzaliśmy DPS. Tam mieliśmy mnóstwo pracy. Głosiliśmy kerygmat wszystkim, a ja udzielałem sakramentu namaszczenia chorych. Całowałem tych chorych i czułem tak, jakbym dotykał Chrystusa – relacjonował.

2017-08-24 10:11

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kobiety i słowo Boże

Niedziela zielonogórsko-gorzowska 39/2020, str. II

[ TEMATY ]

ewangelizacja

kobiety

Archiwum Aspektów

Spotkania prowadzi Zuzia Agnieszka Zuzelska, ewangelizatorka ze Szczecina

Spotkania prowadzi Zuzia Agnieszka Zuzelska, ewangelizatorka ze Szczecina

„Najlepsza Cząstka” to cykl 9 spotkań dla kobiet ze słowem Bożym.

Drugi rok cyklu rozpoczął się 15 września i był skierowany do pań, które uczestniczyły w pierwszym, na przełomie 2019/2020 r. – W tym roku proponujemy całkiem nowe tematy. Zapisało się 17 pań, a dotarło do nas 12. Spotkaniom przewodzi ewangelizatorka ze Szczecina Zuzia Agnieszka Zuzelska, która od kilku lat prowadzi ewangelizację skierowaną do kobiet. Tematem dzisiejszych warsztatów było spotkanie się ze sobą na poziomie umiejętności przyjmowania krytyki od innych osób, radzenia sobie z krytyką, ale też mojej własnej krytyki i stosunku do innych osób – mówi Martyna Chrebela z Fundacji Blisko Domu, uczestniczka spotkania.

CZYTAJ DALEJ

Francja: Kapitan siatkarzy kończy karierę i wstępuje do opactwa

2024-04-30 07:47

[ TEMATY ]

świadectwo

fr.wikipedia.org

Ludovic Duée

Ludovic Duée

Kapitan drużyny Saint-Nazaire - nowych zdobywców tytułu mistrzów Francji w siatkówce, 32-letni Ludovic Duee kończy karierę sportową i wstępuje do opactwa Lagrasse. Jak poinformował francuski dziennik „La Croix”, najlepszy sportowiec rozegrał swój ostatni mecz w niedzielnym finale z reprezentacją Tours 28 kwietnia i teraz poprosi o dołączenie do tradycjonalistycznej katolickiej wspólnoty kanoników regularnych w południowo-francuskim departamencie Aude.

Według „La Croix”, Duee poznał wspólnotę niedaleko Narbonne w regionie Occitanie, gdy przebywał tam podczas pandemii koronawirusa. Mierzący 1,92 m mężczyzna powiedział, że zakonnicy byli bardzo przyjaźni, otwarci i dynamiczni, mieli też odpowiedzi na wiele jego pytań. Siatkarz przyznał, że spotkanie z duchowością braci zmieniło również jego relację z Bogiem.

CZYTAJ DALEJ

#PodcastUmajony (odcinek 2.): No to trudno

2024-05-01 20:20

[ TEMATY ]

Ks. Tomasz Podlewski

#PodcastUmajony

Mat.prasowy

Co zrobić, jeśli w ogóle nie czuję Maryi? Albo relacja z Nią jest dla mnie trudna bądź po prostu obojętna? Zapraszamy na drugi odcinek „Podcastu umajonego”, w którym ks. Tomasz Podlewski mówi o możliwych trudnościach w relacji z Maryją oraz o tym, jak je pokonać.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję