Smutek, jakiś nieokreślony wewnętrzny ból, brak energii do działania, poczucie braku jasnego sensu i celu życia – to okresy trudne, których najchętniej chcielibyśmy uniknąć.
Być może nieraz słyszeliśmy o metodach umożliwiających zminimalizowanie niepożądanych skutków obniżonego nastroju. Polecano nam prace nad schematami poznawczymi, mówiąc prościej – nad sposobem myślenia, nad jego zmianą z pesymistycznego na bardziej optymistyczny. Zalecano ćwiczenia fizyczne: gimnastykę, fizjoterapię. Proponowano życie świadome, skoncentrowane na tu i teraz, uważne. Mimo zgłaszanych obaw i lęków zachęcano nas do wchodzenia w sytuacje niewygodne, trudne. To z całą pewnością dobre sposoby na to, aby pomimo niekorzystnej aury zewnętrznej i skłonności do obniżonego nastroju – dbać o wysoką jakość życia. Zapewne jednak ktoś, kto stosował te techniki i widział ich doraźną skuteczność, nadal odczuwał brak głębszego sensu swojej egzystencji. W takim razie co ostatecznie może nadać smak życiu, aby nabrało ono prawdziwej wartości w naszych oczach?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Tym, co wydobywa światło z mroku duszy, jest miłość, czyli świadoma decyzja i zaangażowanie na rzecz dobra drugiej osoby. Dziś bowiem, gdy przeważa w społeczeństwie sposób myślenia korporacyjnego, zadaniowego, gdy „ja” zajmuje często miejsce należne Bogu, a doznanie przyjemności stało się podstawowym sposobem na wypoczynek po „odhaczeniu” kolejnych zobowiązań, „dziwnym” zbiegiem okoliczności coraz częściej mówi się o tym, że depresja jest epidemią XXI wieku.
Miłość nie jest zadaniem do wykonania, i to w sposób efektywny, lecz „marnowaniem czasu” – i nie tylko – dla drugiego i z drugim. To rezygnacja z części „ja” w celu zbudowania relacji, a nie wyłącznie poszukiwanie pola dla samorozwoju. To w końcu kierowanie się także zasadą rzeczywistości, a nie tylko przyjemności. Miłość ma to do siebie, że niweluje samotność, daje poczucie przynależności – choćby do małej, dwuosobowej grupy. Po prostu miłość nadaje sens i cel życiu. Stosowanie nawet najbardziej efektywnych technik takiego poczucia nie przynosi.
Jednak aby przejść z „zadaniowości” do opcji „relacyjność”, potrzeba głębokiego przewartościowania priorytetów. Ten proces, niestety, nie jest w duchu współczesnej cywilizacji – najczęściej (o ile nie jest to łaska od Boga) przebiega on bardzo powoli, jest wręcz niezauważalny.
Dlatego jeśli chcemy dbać o higienę psychiczną, uczmy się dzień po dniu pielęgnowania relacji – tych głębokich relacji miłości – a żyć będziemy w świetle. Wówczas nawet jesienne słoty nas nie przemogą.
Zapraszamy na warsztaty: Miłość czy litość? (Jak oprzeć swoje związki na skale, aby były trwałe?) oraz na inne warsztaty, odbywające się w późniejszych terminach, do Poradni Psychologiczno-Religijnej przy Jasnej Górze. Warsztaty mogą pomóc w podniesieniu jakości najważniejszych relacji w naszym życiu.
Danuta Ługowska, doktor filozofii, psycholog, terapeuta
Iwona Tabulska, magister, psychoterapeuta z Poradni Psychologiczno-Religijnej przy Jasnej Górze w Częstochowie