Zaskakująco ciekawie zaczął się artykuł na portalu Politico. Rozumowanie – podaję je w skrócie – jest mniej więcej takie: Donald Trump mógł wyglądać na znudzonego podczas powrotu ze szwajcarskiego Davos, ale na pewno ożywiła go książka, która właśnie trafiła w ręce jego i współpracowników. Jest zatytułowana „Bóg i Donald Trump”. Napisał ją jeden z liderów chrześcijan pentakostalnych Stephen E. Strang. Hagiograficzna w swym stylu analiza osoby amerykańskiego prezydenta to nic nowego – kilka takich pozycji zostało poświęconych poprzednikowi Baracka Obamy w Białym Domu George’owi W. Bushowi, z tym że autorzy piszący w takiej konwencji o Bushu mieli o wiele łatwiejsze zadanie, bo Trumpowi można wyciągnąć wiele „nieświętych zachowań”. Jak więc autor dał sobie z tym radę? Po prostu bardzo mało pisze o tych przypadłościach z życiorysu obecnego pierwszego obywatela Ameryki.
Przesłanie książki jest następujące: Zwycięstwo Donalda Trumpa nie byłoby możliwe bez pomocy z nieba, a jego prezydentura jest łaską Bożą i być może ostatnią szansą dla Ameryki.
Pomóż w rozwoju naszego portalu