Reklama

Niedziela Kielecka

Za murami buskiego hospicjum

Choroba nie omija nikogo, choroby zwane terminalnymi wpisane są – i to coraz powszechniej, natarczywiej – w ludzką egzystencję. Uczynić życie godnym w ostatnich dniach, tygodniach – to wielkie i trudne zadanie

Niedziela kielecka 6/2018, str. I

[ TEMATY ]

hospicjum

TD

W buskim hospicjum kontakt personelu z pacjentem to codzienność. Maria Jęrzejczyk i Jadwiga Kalita w pokoju pacjentów

W buskim hospicjum kontakt personelu z pacjentem to codzienność.
Maria Jęrzejczyk i Jadwiga Kalita w pokoju pacjentów

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ofiarnie i umiejętnie spełniają je pracownicy uruchomionego 2 października 2017 r. Hospicjum Stacjonarnego i Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego w obrębie buskiego Szpitala Powiatowego. Dla nich Dzień Chorego trwa cały rok.

Tutaj chce się żyć

Kobieta 52 lata, w ostatnim stadium raka, dwoje dzieci, mąż gdzieś w świecie, na pamiątkę wspólnego życia – długi. Bardzo obawiała się hospicjum, jednoznacznych skojarzeń z tym miejscem, nie chciała tutaj przyjść i umierać, za nic nie chciała. Ale gdy już przyszła, powiedziała: „tutaj chce się żyć”. – Wykąpałyśmy ją, założyłyśmy peruczkę, otoczyły życzliwością – mówi Maria Jędrzejczyk, kierownik placówki. Za dwa dni chora zmarła.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Z kolei inna kobieta, po śmierci męża wpłaciła pewną dobrowolną kwotę na funkcjonowanie hospicjum. Mężczyzna cierpiał na raka prostaty, był na silnych lekach, biegał po domu, nie kontrolował swoich potrzeb – wymagał nieustannej, czujnej opieki. Gdy trafił do buskiego hospicjum, kobieta zyskała dwa tygodnie na sen i dojście do siebie, nie zaniedbując odwiedzin męża. Bo każde hospicjum to także ogromna pomoc dla rodziny.

W Busku-Zdroju jest to pierwsze hospicjum stacjonarne w mieście słynnym z uzdrowisk i drugie (stacjonarne) w diecezji kieleckiej. W pierwszy etap jego funkcjonowania wielu ludzi – społeczników, darczyńców – zaangażowało dużo pracy, serca, zapału.

Reklama

Personel wkłada mnóstwo sił i kreatywności w uczynienie tego miejsca ciepłym i ludzkim dla dożywających swych dni. – Może to szczegóły, ale bardzo ważne – mówi Jadwiga Kalita. Wędrujemy od sali do sali; każdy pokój jest pomalowany na inny kolor, pościel zdobią kolorowe kwiaty, stosowna gama kolorów obowiązuje pledy i ręczniki. Nie ma śladu szpitalnych metalowych łóżek, białych kitli personelu.

Ale najważniejszy jest chory i każdy gest życzliwości wykonany w jego stronę. Specjalistką od radości i uśmiechu jest opiekunka Anna Wojciechowska.

Praca nie równa się płaca...

Pani Ania gestem i uśmiechem odżegnuje się od ulubionego przez nas Polaków porzekadła: „jaka płaca, taka praca”. – Nie da się zrobić tylko trochę, a dalej już nie, bo za to mi nie płacą, przecież nie odejdę od łóżka chorego – mówi z entuzjazmem. Jest specjalistką od serowania uśmiechów, jest pełna radości, a to bardzo skuteczny lek. Jedna z pacjentek (już nie żyje) zapytała ją kiedyś, dlaczego tak zawsze się do niej uśmiecha? – Nie liczę na pieniądze, zawsze chciałam być przy chorych i pomagać ludziom, chcę dać im od siebie, co mogę, aby nie bali się cierpienia i śmierci – mówi po prostu. I już biegnie do chorych.

O ich dusze dba kapelan ks. Tadeusz Domagała. W maleńkiej kaplicy jest sprawowana Msza św. Jak zapewnia kierownictwo placówki, autentyczne zaangażowanie przejawia także młodziutka pani psycholog, bardzo uważna i troskliwa wobec pacjentów, w pełni wsłuchana w ich potrzeby.

Reklama

Pani Helenie, która leży na oddziale ZOL, nikt nie dałby 97 lat. Uczesana, uśmiechnięta, zdobywa się na żarciki na temat choroby i starości. Ale tuż obok leżą pacjenci bez kontaktu, wpatrzeni w zimowe niebo, w punkt na ścianie. Nie wszyscy chorzy akceptują chorobę, personel także podlega rotacji, nie każdy myśli tak jak pani Ania, a praca przy chorych np. z odleżynami jest naprawdę bardzo ciężka.

Nikt nie twierdzi, że stawienie czoła chorobie to rzecz łatwa.

„Myślenie organizacyjne i miłość wymagają tego, aby była szanowana godność człowieka chorego i żeby był on zawsze stawiany w centrum procesu leczenia. Takie nastawienie winno cechować także chrześcijan pracujących w placówkach publicznych, którzy są powołani do tego, by przez swoją służbę dawali dobre świadectwo o Ewangelii” – pisze papież Franciszek w Orędziu na Dzień Chorego.

Światowy Dzień Chorego, ustanowiony przez Jana Pawła II w 1992 r., jest obchodzony 11 lutego we wspomnienie Matki Bożej z Lourdes.

Dla pacjentów

W ZOL i hospicjum od chwili otwarcia do II połowy stycznia pomoc i usługę medyczną otrzymało 55 pacjentów. Potrzeby są, co oczywiste – znacznie większe, chorych przybywa; przyjmuje się komplet dokumentów i chory czeka na miejsce, a czasu nie ma nigdy zbyt wiele...

Z usług hospicjum i ZOL mogą korzystać w pierwszej kolejności mieszkańcy trzech powiatów: buskiego, pińczowskiego i kazimierskiego.

Starania o budowę w Busku-Zdroju hospicjum trwały od 15 lat. W oczekiwaniu na pomyślne sfinalizowanie jego budowy postanowiono uruchomić tymczasowe hospicjum i ZOL w buskiej lecznicy. Docelowa siedziba Hospicjum św. Matki Teresy z Kalkuty czeka na dofinansowanie dalszych prac budowlanych z pieniędzy unijnych.

Reklama

Jak informuje Jarosław Zatorski – przedstawiciel organu prowadzącego – Fundacji św. Brata Alberta i jeden z inicjatorów otwarcia placówki, projekt budowy samodzielnego hospicjum jest już po ocenie formalnej, a tuż przed merytoryczną, wkrótce będzie wiadomo, czy inwestycja otrzyma pieniądze, czyli 11 mln 200 tys. zł. Będzie potrzebny wkład własny – i jest to poważne wyzwanie.

Inicjatorzy przedsięwzięcia liczą na wsparcie lokalnych samorządów, aby dokończyć budowę docelowego hospicjum, w którym miejsce będzie mogło znaleźć ponad 50 pacjentów.

Trudna droga do buskiego hospicjum

Budowa Hospicjum stacjonarnego bł. Matki Teresy w Busku-Zdroju jest społeczną inicjatywą prowadzoną przez fundację św. Brata Alberta, w imieniu której zadanie monitorował ks. Mariusz Koza. Inicjatywa, z przerwami, była z trudem realizowana i ostatecznie przerwana.

Obecne rozwiązanie – piętro w szpitalu, to zaledwie pierwszy etap inwestycji. W planie jest samodzielny budynek, w którym znajdzie się 58 miejsc dla chorych. Budowa została rozpoczęta kilka lat temu, ale z braku funduszy – przerwana. Władze Buska-Zdroju w porozumieniu z Fundacją św. Brata Alberta – organem prowadzącym, chcą dokończyć budowę, korzystając z nowych środków unijnych.

Reklama

Część drogi została już przebyta i jest realny efekt – piętro w szpitalu. Na tej drodze zapisał się wkład wielu ludzi i darczyńców oraz decyzja zarządu powiatu buskiego, aby na ten cel oddać piętro szpitala, zanim zostanie ukończona budowa samodzielnego obiektu. Pietro należało wyremontować i wyposażyć w medyczny sprzęt, w czym m.in. pomogły zbiórki przeprowadzone w ośmiu dekanatach południowych diecezji kieleckiej: wiślickim, nowokorczyńskim, chmielnickim, stopnickim, skalbmierskim, kazimierskim, pińczowskim, buskim – łącznie w 84 parafiach. Miały także miejsce wizyty w 26 gminach, w NFZ, w szkołach i u sponsorów.

Obecne rozwiązanie – piętro w szpitalu, to zaledwie pierwszy etap inwestycji. Prace przy samodzielnym budynku, z 58. miejscami dla chorych, będą wznowione wówczas, gdy będą na to środki.

Hospicjum nie bilansuje się, koszty leczenia i opieki są ogromne. Jeden procent od podatku, wrażliwość podczas społecznych zbiórek, współpraca samorządów – każda taka kropla drąży skałę.

W tym roku hasłem Światowego Dnia Chorego są słowa: Zawierzmy się Jezusowi miłosiernemu jak Maryja: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie” (J 2,5).

2018-02-07 13:42

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wałbrzych. Żonkilowa Kwesta

[ TEMATY ]

hospicjum

Wałbrzych

Renata Wierzbicka

żonkilowa kwesta

Ryszard Wyszyński

Wolontariusze Wałbrzyskiego Hospicjum im. Jana Pawła II w zaangażowania podczas Żonkilowej Kwesty

Wolontariusze Wałbrzyskiego Hospicjum im. Jana Pawła II w zaangażowania podczas Żonkilowej Kwesty

Serca mieszkańców regionu wałbrzyskiego ponownie rozgrzała charytatywna inicjatywa, która zyskuje na znaczeniu z każdym rokiem.

Podczas kolejnej edycji Żonkilowej Kwesty, zorganizowanej pod patronatem bp Marka Mendyka, lokalna społeczność wykazała się niezwykłą hojnością, wspierając działania Wałbrzyskiego Hospicjum na rzecz najbardziej potrzebujących. Kwesta zorganizowana przez wałbrzyski oddział Polskiego Towarzystwa Opieki Paliatywnej trwała od 23 do 30 kwietnia i zgromadziła niemal tysiąc wolontariuszy – głównie uczniów i młodzieży z lokalnych szkół, którzy z balonami i żonkilami w rękach i żółtymi koszulkami na sobie, zbierali fundusze na ważny cel. Dzięki ich zaangażowaniu oraz hojności darczyńców, zbierane środki mają wesprzeć zakup nowego sprzętu medycznego oraz finansować rehabilitację dzieci, które znajdują się pod opieką Wałbrzyskiego Hospicjum im. św. Jana Pawła II. To placówka, która nie tylko zapewnia opiekę stacjonarną i domową dla setek pacjentów, ale również prowadzi poradnię opieki paliatywnej skupiającą się na wsparciu dla terminalnie chorych dzieci oraz dzieci osieroconych.
CZYTAJ DALEJ

Święty uczony

Niedziela Ogólnopolska 46/2021, str. VIII

[ TEMATY ]

świety

Adobe.Stock

Św. Albert Wielki

Św. Albert Wielki

Był jednym z największych umysłów chrześcijańskiego średniowiecza, nauczycielem św. Tomasza z Akwinu.

Święty Albert, któremu historia nadał tytuł „Wielki” (magnus), studiował w Padwie i Bolonii. W Padwie w 1221 r. spotkał bł. Jordana z Saksonii i z jego rąk otrzymał habit dominikański. W 1260 r. został mianowany przez papieża Aleksandra IV biskupem Ratyzbony i okazał się doskonałym administratorem swojej rozległej diecezji. Uważał jednak, że nie jest godny tego urzędu i za zgodą papieża Urbana IV złożył później rezygnację z tej funkcji. Albert wziął także udział w soborze powszechnym w Lyonie w 1274 r. To on jako pierwszy rozpoznał w młodym Tomaszu z Akwinu przyszłego wielkiego uczonego. Przywiózł go ze sobą z Paryża do Kolonii. „Już sam fakt, że był nauczycielem św. Tomasza, byłby zasługą wystarczającą, aby żywić głęboki podziw dla św. Alberta”– powiedział Benedykt XVI.
CZYTAJ DALEJ

W świecie odruchów warunkowych

2024-11-15 18:30

[ TEMATY ]

felieton (Łódź)

Adobe Stock

Kiedy pierwszy raz zobaczyłem w telewizorze tę reklamę, od razu naszła mnie myśl: Jak ja bym się zachował, gdybym znalazł się w sytuacji tego młodego człowieka: Facet szuka czegoś w laptopie, obok na kanapie siedzi żona, jest miło i nagle ona melduje mu: „Kotek, obiad!” Moja żona nigdy nie odezwałaby się do mnie per „kotek” – to nie w jej stylu – ale załóżmy. Co bym jej odpowiedział? Pewnie to co ten facet: „Już idę.” A gdyby ona odburknęła: „Ale trzeba zrobić!” i z zołzowatym uśmiechem zamknęłaby mi laptopa nogą... Jakbym się zachował? Nie wiem. Taka sytuacja – Bogu niech będą dzięki! – nigdy nam się nie przydarzyła.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję