Ofiarnie i umiejętnie spełniają je pracownicy uruchomionego 2 października 2017 r. Hospicjum Stacjonarnego i Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego w obrębie buskiego Szpitala Powiatowego. Dla nich Dzień Chorego trwa cały rok.
Tutaj chce się żyć
Kobieta 52 lata, w ostatnim stadium raka, dwoje dzieci, mąż gdzieś w świecie, na pamiątkę wspólnego życia – długi. Bardzo obawiała się hospicjum, jednoznacznych skojarzeń z tym miejscem, nie chciała tutaj przyjść i umierać, za nic nie chciała. Ale gdy już przyszła, powiedziała: „tutaj chce się żyć”. – Wykąpałyśmy ją, założyłyśmy peruczkę, otoczyły życzliwością – mówi Maria Jędrzejczyk, kierownik placówki. Za dwa dni chora zmarła.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Z kolei inna kobieta, po śmierci męża wpłaciła pewną dobrowolną kwotę na funkcjonowanie hospicjum. Mężczyzna cierpiał na raka prostaty, był na silnych lekach, biegał po domu, nie kontrolował swoich potrzeb – wymagał nieustannej, czujnej opieki. Gdy trafił do buskiego hospicjum, kobieta zyskała dwa tygodnie na sen i dojście do siebie, nie zaniedbując odwiedzin męża. Bo każde hospicjum to także ogromna pomoc dla rodziny.
W Busku-Zdroju jest to pierwsze hospicjum stacjonarne w mieście słynnym z uzdrowisk i drugie (stacjonarne) w diecezji kieleckiej. W pierwszy etap jego funkcjonowania wielu ludzi – społeczników, darczyńców – zaangażowało dużo pracy, serca, zapału.
Reklama
Personel wkłada mnóstwo sił i kreatywności w uczynienie tego miejsca ciepłym i ludzkim dla dożywających swych dni. – Może to szczegóły, ale bardzo ważne – mówi Jadwiga Kalita. Wędrujemy od sali do sali; każdy pokój jest pomalowany na inny kolor, pościel zdobią kolorowe kwiaty, stosowna gama kolorów obowiązuje pledy i ręczniki. Nie ma śladu szpitalnych metalowych łóżek, białych kitli personelu.
Ale najważniejszy jest chory i każdy gest życzliwości wykonany w jego stronę. Specjalistką od radości i uśmiechu jest opiekunka Anna Wojciechowska.
Praca nie równa się płaca...
Pani Ania gestem i uśmiechem odżegnuje się od ulubionego przez nas Polaków porzekadła: „jaka płaca, taka praca”. – Nie da się zrobić tylko trochę, a dalej już nie, bo za to mi nie płacą, przecież nie odejdę od łóżka chorego – mówi z entuzjazmem. Jest specjalistką od serowania uśmiechów, jest pełna radości, a to bardzo skuteczny lek. Jedna z pacjentek (już nie żyje) zapytała ją kiedyś, dlaczego tak zawsze się do niej uśmiecha? – Nie liczę na pieniądze, zawsze chciałam być przy chorych i pomagać ludziom, chcę dać im od siebie, co mogę, aby nie bali się cierpienia i śmierci – mówi po prostu. I już biegnie do chorych.
O ich dusze dba kapelan ks. Tadeusz Domagała. W maleńkiej kaplicy jest sprawowana Msza św. Jak zapewnia kierownictwo placówki, autentyczne zaangażowanie przejawia także młodziutka pani psycholog, bardzo uważna i troskliwa wobec pacjentów, w pełni wsłuchana w ich potrzeby.
Reklama
Pani Helenie, która leży na oddziale ZOL, nikt nie dałby 97 lat. Uczesana, uśmiechnięta, zdobywa się na żarciki na temat choroby i starości. Ale tuż obok leżą pacjenci bez kontaktu, wpatrzeni w zimowe niebo, w punkt na ścianie. Nie wszyscy chorzy akceptują chorobę, personel także podlega rotacji, nie każdy myśli tak jak pani Ania, a praca przy chorych np. z odleżynami jest naprawdę bardzo ciężka.
Nikt nie twierdzi, że stawienie czoła chorobie to rzecz łatwa.
„Myślenie organizacyjne i miłość wymagają tego, aby była szanowana godność człowieka chorego i żeby był on zawsze stawiany w centrum procesu leczenia. Takie nastawienie winno cechować także chrześcijan pracujących w placówkach publicznych, którzy są powołani do tego, by przez swoją służbę dawali dobre świadectwo o Ewangelii” – pisze papież Franciszek w Orędziu na Dzień Chorego.
Światowy Dzień Chorego, ustanowiony przez Jana Pawła II w 1992 r., jest obchodzony 11 lutego we wspomnienie Matki Bożej z Lourdes.
Dla pacjentów
W ZOL i hospicjum od chwili otwarcia do II połowy stycznia pomoc i usługę medyczną otrzymało 55 pacjentów. Potrzeby są, co oczywiste – znacznie większe, chorych przybywa; przyjmuje się komplet dokumentów i chory czeka na miejsce, a czasu nie ma nigdy zbyt wiele...
Z usług hospicjum i ZOL mogą korzystać w pierwszej kolejności mieszkańcy trzech powiatów: buskiego, pińczowskiego i kazimierskiego.
Starania o budowę w Busku-Zdroju hospicjum trwały od 15 lat. W oczekiwaniu na pomyślne sfinalizowanie jego budowy postanowiono uruchomić tymczasowe hospicjum i ZOL w buskiej lecznicy. Docelowa siedziba Hospicjum św. Matki Teresy z Kalkuty czeka na dofinansowanie dalszych prac budowlanych z pieniędzy unijnych.
Reklama
Jak informuje Jarosław Zatorski – przedstawiciel organu prowadzącego – Fundacji św. Brata Alberta i jeden z inicjatorów otwarcia placówki, projekt budowy samodzielnego hospicjum jest już po ocenie formalnej, a tuż przed merytoryczną, wkrótce będzie wiadomo, czy inwestycja otrzyma pieniądze, czyli 11 mln 200 tys. zł. Będzie potrzebny wkład własny – i jest to poważne wyzwanie.
Inicjatorzy przedsięwzięcia liczą na wsparcie lokalnych samorządów, aby dokończyć budowę docelowego hospicjum, w którym miejsce będzie mogło znaleźć ponad 50 pacjentów.
Trudna droga do buskiego hospicjum
Budowa Hospicjum stacjonarnego bł. Matki Teresy w Busku-Zdroju jest społeczną inicjatywą prowadzoną przez fundację św. Brata Alberta, w imieniu której zadanie monitorował ks. Mariusz Koza. Inicjatywa, z przerwami, była z trudem realizowana i ostatecznie przerwana.
Obecne rozwiązanie – piętro w szpitalu, to zaledwie pierwszy etap inwestycji. W planie jest samodzielny budynek, w którym znajdzie się 58 miejsc dla chorych. Budowa została rozpoczęta kilka lat temu, ale z braku funduszy – przerwana. Władze Buska-Zdroju w porozumieniu z Fundacją św. Brata Alberta – organem prowadzącym, chcą dokończyć budowę, korzystając z nowych środków unijnych.
Reklama
Część drogi została już przebyta i jest realny efekt – piętro w szpitalu. Na tej drodze zapisał się wkład wielu ludzi i darczyńców oraz decyzja zarządu powiatu buskiego, aby na ten cel oddać piętro szpitala, zanim zostanie ukończona budowa samodzielnego obiektu. Pietro należało wyremontować i wyposażyć w medyczny sprzęt, w czym m.in. pomogły zbiórki przeprowadzone w ośmiu dekanatach południowych diecezji kieleckiej: wiślickim, nowokorczyńskim, chmielnickim, stopnickim, skalbmierskim, kazimierskim, pińczowskim, buskim – łącznie w 84 parafiach. Miały także miejsce wizyty w 26 gminach, w NFZ, w szkołach i u sponsorów.
Obecne rozwiązanie – piętro w szpitalu, to zaledwie pierwszy etap inwestycji. Prace przy samodzielnym budynku, z 58. miejscami dla chorych, będą wznowione wówczas, gdy będą na to środki.
Hospicjum nie bilansuje się, koszty leczenia i opieki są ogromne. Jeden procent od podatku, wrażliwość podczas społecznych zbiórek, współpraca samorządów – każda taka kropla drąży skałę.
W tym roku hasłem Światowego Dnia Chorego są słowa: Zawierzmy się Jezusowi miłosiernemu jak Maryja: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie” (J 2,5).