Uroczystości Dnia Osób Konsekrowanych rozpoczęły się w kościele seminaryjnym, gdzie odmówiono Koronkę do Miłosierdzia Bożego. Po modlitwie siostry, bracia i ojcowie przeszli w maryjnej procesji z gromnicami do archikatedry warszawskiej.
– Przynosimy dzisiaj do kościoła świece. W tym prostym znaku odzwierciedla się istota ofiarowania. Świeca nie jest dla siebie, ale jest po to, żeby dawała światło – mówił w homilii biskup pomocniczy archidiecezji warszawskiej Michał Janocha.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Zwracając się do osób konsekrowanych, przypomniał, że przez wieki teologia życia konsekrowanego rozwijała się niejako w opozycji do życia świeckiego, rodzinnego, próbując wykazać jej wyższość. Nie było to zgodne z prawdą, ponieważ, jak podkreślił biskup – obie drogi przenikają się i dopełniają, bo zmierzają ku Miłości. – Kiedy mówimy o życiu konsekrowanym, nie potrafimy znaleźć innych słów niż słowa zaczerpnięte z życia rodzinnego. Nikt się do was nie zwraca: „proszę zakonnicy”, „proszę zakonnika”. Mówią: siostro, bracie, ojcze, matko – zaznaczył hierarcha.
Biskup podkreślił, że powołanie monastyczne dotyczy każdego człowieka, także tego żyjącego w rodzinie, małżeństwie. – Każdy ma wewnątrz siebie puste miejsce, którego nigdy nie zapełni najbardziej ukochana osoba. To miejsce dla Boga – powiedział bp Janocha.
Na święto Ofiarowania Pańskiego do archikatedry św. Jana przyjechały osoby życia konsekrowanego z całej archidiecezji, by wspólnie modlić się o nowe powołania oraz na nowo odkrywać piękno swoich zakonnych charyzmatów. – Wybierając drogę życia zakonnego, czujemy się szczęśliwe, ponieważ jest to droga zażyłej miłości oblubieńczej z Jezusem. Istotą życia zakonnego jest konsekracja, to, że mogę cała należeć do Jezusa i On cały należy do mnie – zgodnie mówiły „Niedzieli” s. Arleta i s. Tobiasza ze Zgromadzenia Sióstr Opatrzności Bożej. – Na drodze powołania dojrzewa się do przyjaźni z Jezusem. Mieć Jezusa jako Przyjaciela to największa radość i największe szczęście.