Karol przyjechał do Ośrodka Preadopcyjnego (IOP) kilka dni po urodzeniu. Ważył niewiele ponad dwa kilogramy. Jest wcześniakiem, ale najgorsze jest to, że jego mama – niepełnosprawna nastolatka – piła alkohol w ciąży. Chłopczyk ma więc objawy Alkoholowego Zespołu Płodowego (FAS): bardzo małą głowę, charakterystyczne rysy twarzy, problemy z napięciem mięśniowym i prawdopodobnie wiele innych, które dopiero później się ujawnią.
Do ośrodka trafiają też dzieci, które policja zabrała z domów, gdzie trwały libacje alkoholowe i gdzie była przemoc. Często przyjeżdżają z odparzeniami, świerzbem, pluskwami. Tu też przywożone są noworodki zostawione przez matki w szpitalach i znalezione w Oknach Życia. Takich dzieci, jak Karolek, jest w IOP dwadzieścioro. Wiele z nich ma FAS. Pytam, czy kiedyś mieli tu dziecko, które było karmione piersią. Nigdy.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Wesołe pożegnania
IOP jest miejscem, w którym maluchy czekają na adopcję. Największe święto i radość jest wtedy, kiedy jakieś dziecko opuszcza ośrodek, bo znalazło rodzinę, która je zaadoptowała. – Jasne, że jest nam trochę smutno, bo się z nim związałyśmy. Ale przede wszystkim cieszymy się, że znalazło dom – mówi Kinga Błaszczyk, pracownica ośrodka.
Reklama
Dla większości dzieci udaje się znaleźć kochających rodziców. Jednak nawet jeśli sytuacja prawna dziecka jest jasna, tzn. rodzice biologiczni zrzekli się swoich praw i jest małżeństwo, które chce je zaadoptować, to i tak musi minąć co najmniej sześć tygodni (tyle czasu mają rodzice biologiczni na decyzję o zrzeczeniu się praw), zanim nowi rodzice wezmą malucha do domu. Ten czas często niepotrzebnie się wydłuża. – Niestety, sądy nie zawsze traktują sprawy adopcyjne priorytetowo. Bywa też, że adwokaci niepotrzebnie się odwołują od decyzji sądu. A dla niemowlęcia każdy dzień jest na wagę złota – mówi psycholog Mirosława Romanowska, która pracuje w ośrodku. W IOP maluchy przebywają średnio cztery miesiące. Rodzice adopcyjni też długo czekają na dzieci – czasem nawet dwa lata albo dłużej.
Gdzie jest mój synek?
IOP jest przeznaczony dla dzieci do pierwszego roku życia. W szczególnych sytuacjach dzieciaki mogą tu zostać kilka tygodni dłużej. Rodzice mogą odwiedzać dzieci, które w przyszłości adoptują. Przychodzą tu też matki biologiczne, które jeszcze się zastanawiają, czy oddadzą dzieci, czy jednak będą je wychowywały. Na przykład niedawno regularnie bywała tu kobieta, która urodziła niepełnosprawnego chłopca. Ma trudną sytuację życiową i początkowo planowała zrzec się praw rodzicielskich, ale po kilku miesiącach i dzięki wsparciu dobrych ludzi zdecydowała, że będzie go wychowywała.
IOP i Fundację Rodzin Adopcyjnych, która go prowadzi, założyli 20 lat temu rodzice adopcyjni. Przyjeżdżali do szpitala w Dziekanowie Leśnym, żeby odwiedzać tam dzieci, które zostały im przyznane do adopcji, i zauważyli, że jest wiele porzuconych maluchów w podobnej sytuacji. Do dzisiaj też wielu pracowników i wolontariuszy, to rodzice adopcyjni. Pod opieką ośrodka było do tej pory 1227 dzieci. Do rodzin trafiło 1161.
Kto mnie przytuli?
Reklama
Chociaż personel IOP to kilkanaście osób, pracujących z wielkim oddaniem, to jednak „ośrodkowe” dzieci mają wokół siebie mniej dorosłych niż te, które wychowują się w domu. A przecież tak samo potrzebują noszenia, przytulania, zabawy. Ośrodek Preadopcyjny szuka więc wolontariuszy, którzy mogliby regularnie przychodzić i poświęcić dzieciakom trochę swojego czasu i serca. Nie trzeba mieć wykształcenia pedagogicznego ani medycznego. Potrzebne są tylko cztery rzeczy: pełnoletniość, zaświadczenie o niekaralności i braku przeciwwskazań do pracy z dziećmi oraz badania na nosicielstwo. I trochę wolnego czasu. Wolontariusz dostaje pod opiekę jedno, najwyżej dwoje dzieci i wykonuje z nim zwyczajne, codzienne czynności, takie jak karmienie, przewijanie, rozmawianie. Kontakt z życzliwą osobą to ogromna inwestycja w rozwój tych maluchów, które wiele wycierpiały w życiu, chociaż mają dopiero kilka dni albo kilka miesięcy.
Warto wesprzeć
Codzienność ośrodka to opieka nad dziećmi, ale też intensywne leczenie i rehabilitacja.
– Nie mamy tutaj zdrowych dzieci – przyznaje Mirosława Romanowska. Każdy maluch jest na początku diagnozowany przez pediatrę, neurologa i neurologopedę, później także przez psychologa. IOP mieści się w tym samym budynku co szpital, więc niektóre badania i zabiegi można robić za ścianą. Na inne jednak trzeba wozić dzieci do innych placówek. W ośrodku jest sala psychomotoryczna, w której starsze niemowlęta pełzają, raczkują, bawią się i odbywają rehabilitację. Jest też pokój spotkań, w którym rodzice adopcyjni mogą się spotykać ze swoimi dziećmi, zanim będą mogli zabrać je do domu.
Ośrodek dostaje dofinansowanie, ale nie wystarcza ono na pokrycie wszystkich kosztów. Fundacja Rodzin Adopcyjnych zbiera pieniądze, organizując zbiórki i różne akcje. Prosi też o jeden procent podatku na organizację pożytku publicznego.