Dlaczego Jezusowe przykazanie miłości nazywamy nowym? Czyż nie jest stare, jak stare jest Prawo Mojżeszowe? Czy nie zapisano go na kartach Księgi Kapłańskiej? Czy Żydzi nie odmawiają codziennie „Szema, Israel”: „Będziesz miłował Pana, Boga twojego, z całego serca swego, z całej duszy swojej i ze wszystkich sił swoich” ze świadomością, że Księga Kapłańska nakazuje także miłość bliźniego jak siebie samego? Dlaczego więc przykazanie miłości bliźniego w ustach Jezusa określamy jako nowe?
Nowość przykazania polega właśnie na tym, że Jezusowi już nie wystarcza miłość „jak siebie samego”. Nie wystarcza, bo siebie samych kochamy czasem koślawo i niedoskonale. Dziś łatwo sobie wyobrazić pracoholika, który czternaście godzin na dobę spędza w pracy, a po powrocie do domu zasiada do komputera, by dokończyć zaległe sprawy. Czy ktoś taki kocha siebie właściwie? Czy narkoman wstrzykujący sobie truciznę kocha siebie w sposób należyty? Czy zaśmiecanie umysłu brudnymi treściami nazwiemy piękną miłością siebie? Nasza miłość jest często słaba i chora. Niepełna i niedoskonała. Potrzebuje uleczenia.
Właśnie dlatego Jezus nie poprzestał na nakazie: „kochaj jak siebie samego”. Poszedł dużo dalej: „Miłujcie się wzajemnie, jak Ja was umiłowałem” (J 15, 12).
Pomóż w rozwoju naszego portalu