Reklama

Niedziela Kielecka

Prymas Polski u piekoszowskiej Matki Bożej Miłosierdzia

Tradycją Piekoszowa stała się obecność Prymasów Polski na ważnych uroczystościach związanych z kultem słynącego łaskami wizerunku Matki Bożej Miłosierdzia, począwszy od koronacji w 1958 r. przez Prymasa Tysiąclecia kard. Stefana Wyszyńskiego, przez rekoronację, której – po skradzeniu koron i ufundowaniu nowych – dokonał w 1986 r. prymas kard. Józef Glemp, aż po wydarzenia ostatnie, gdy 18 listopada, na złoty jubileusz koronacji, przybył prymas Wojciech Polak

Niedziela kielecka 49/2018, str. I

[ TEMATY ]

prymas Polski

TD

Przy obrazie Matki Bożej Miłosierdzia w nowych szatach

Przy obrazie Matki Bożej Miłosierdzia w nowych szatach

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Mnóstwo wzruszeń towarzyszyło wizycie Prymasa w Domu dla Niepełnosprawnych w Piekoszowie, które rozpoczęła wspólnie odmawiana Koronka do Miłosierdzia Bożego, prowadzona przez dostojnego gościa oraz refleksja ks. Prymasa na temat Światowego Dnia Ubóstwa, w kontekście tak wielu jego współczesnych przejawów, w tym ubóstwa kontaktu z drugim człowiekiem, krzyża cierpienia. – Wołamy do Pana, by nas wzmocnił, dodawał siły. Ten dom – to dom serca, tutaj dla naszych sióstr i braci jest otwarte serce, uważne na ludzi w potrzebie – zaznaczył Prymas. Zaapelował o bliskość, dobry uczynek, modlitwę, życzliwość na co dzień oraz o uniwersalność postaw miłosierdzia. – Nie zapominajcie, że wy – potrzebujący miłosierdzia, też jesteście wezwani, aby być miłosiernymi wobec siebie nawzajem, otworzyć swoje serce i dać je drugiemu. Pamiętajcie, że to Bóg w waszym sercu zapala Bożą iskrę, bądźcie ludźmi sobie nawzajem bliskimi – apelował gość z Gniezna. Mieszkańcy Domu – niemal każdy choć na chwilę, zatrzymywali ks. Prymasa, na sekundę rozmowy, po błogosławieństwo. Następnie w asyście kapłanów, strażaków, kół różańcowych, ale i wózków osób niepełnosprawnych, udano się do pobliskiego sanktuarium.

Matka Boża Miłosierdzia – nauczycielka ufności, pośredniczka łask

Reklama

– Gość w dom, Bóg w dom. Księże Prymasie, jesteś w domu Kościoła kieleckiego, a jego symbolem jest piekoszowska świątynia, gdzie od wieków czcimy Maryję w cudownym obrazie – witał Prymasa w murach sanktuarium biskup kielecki Jan Piotrowski. Przywołał sylwetki świętych i błogosławionych, których dzieje wpisały się w historię diecezji.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Prymas abp Wojciech Polak przewodniczył Mszy św. w piekoszowskim sanktuarium w asyście biskupów Jana Piotrowskiego i Andrzeja Kalety oraz licznie przybyłego duchowieństwa. Poświęcił również sukienki i korony dla XVII-wiecznego wizerunku. „Szatę dla Maryi” wykonano w pracowni Drapikowski-Studio w Gdańsku. Jest to wotum wdzięczności parafian, pielgrzymów i mieszkańców dekanatu piekoszowskiego za złoty jubileusz koronacji obrazu Matki Bożej Miłosierdzia. Zaprezentowano je podczas Mszy św.

W homilii Ksiądz Prymas nawiązywał do koronacji obrazu dokonanej w 1968 r. przez Prymasa Tysiąclecia kard. Wyszyńskiego – wśród siedmiu innych koronacji tamtego roku, cytował słowa i zapiski Prymasa, m.in. z „Pro memoria”, a wydarzenie sprzed 50. lat wpisał w kontekst Bożego Miłosierdzia. Zauważył także, w jaki sposób Matka Boża przypomina o łaskach płynących z Bożego Miłosierdzia i jak w nim pośredniczy. – Prymas Tysiąclecia widział koronację jako wyraz szczególnej wdzięczności i miłości dla Tej, w której dokonało się Boże macierzyństwo – mówił.

Reklama

– Wspominając dzisiaj 50-lecie piekoszowskiej koronacji (…) oczyma wiary dostrzegamy nie tylko sam cudowny wizerunek Maryi, ale nade wszystko Tę, która otworzyła swe łono, by mogło dokonać się przyjście Boga na świat – mówił Prymas, wskazując na połączenie „ludzkiego i Bożego, powiązanie nieba i ziemi, Syna Bożego z synami ludzkimi”, a zarazem „przedziwne powiązanie naszego życia z Chrystusem – przez Maryję”. Syn Boży we wszystkim, kim był i jak się zachowywał, czego uczył, przybliżał całym sobą Boże Miłosierdzie – przypominał Prymas Polski.

– Ukoronowana 50 lat temu piekoszowska Matka Boża Miłosierdzia swoją matczyną obecnością i wstawiennictwem, łącząc to, co Boże i ludzkie, uczy nas wołania o Boże Miłosierdzie i pokładania ufności w miłosierdziu Pana – zaakcentował Ksiądz Prymas.

Reklama

– Matko Boża Miłosierdzia, wypraszaj nam miłosierdzie i prowadź na spotkanie z miłosiernym Bogiem – prosił abp Wojciech Polak, zauważając zarazem, jak wiele o miłosierdziu mogłyby nam opowiedzieć mury tej świątyni. – Matka Boża, jak każda dobra matka, stara się zjednoczyć rodziny i podpowiada nam: szukaj swego brata – jak mówił we wrześniu 2018 r. papież Franciszek w Wilnie. Nie szukajmy daleko, rozejrzyjmy się wokoło, wróćmy choćby jeszcze raz do naszych niepełnosprawnych – apelował Prymas. Szczególnie zachęcał do przybliżania bliźnim „jaśniejącego światła miłosierdzia”. A na zakończenie przypomniał słowa Prymasa Tysiąclecia: – 50 lat temu Prymas kard. Wyszyński powiedział: „Co więc dzisiaj powiecie, wkładając złotą koronę na jej zasłużone skronie upracowane wierną służbą ludowi Bożemu w Piekoszowie, w ziemi kieleckiej, w całej Polsce? Co więc dzisiaj powiecie? Chyba to, że dochowacie jej wierności. Że będziecie się wsłuchiwać w to, co powiedziała już w Kanie: Cokolwiek wam Syn mój każe – to czyńcie. Jej Syn mówi po cichu, mówi szeptem. On prosi i jego Matka prosi. Cóż więc powiecie?”. Cóż więc i my dziś powiemy?

Szata i medal dla uczczenia jubileuszu

Po homilii abp Wojciech Polak poświęcił „Szaty dla Maryi”. Bp Jan Piotrowski odczytał z kolei Akt zawierzenia. – Powierzamy Ci, Matko Miłosierdzia, cały Kościół kielecki, a szczególnie tę jego cząstkę zgromadzoną w piekoszowskim kościele. Upraszaj nam łaskę żywej wiary, niesłabnącej nadziei i ofiarnej miłości (…) Niech każda rodzina będzie domowym Kościołem (…). W Roku stulecia niepodległości zawierzamy Ci Polskę, Ojczyznę naszą – mówił biskup kielecki.

Ks. Zygmunt Kwieciński – proboszcz parafii, organizator obchodów i kustosz sanktuarium Matki Bożej Miłosierdzia, otrzymał z rąk Prymasa Polski Srebrny Medal Jubileuszowy z okazji 600-lecia Prymasostwa w Polsce. Prymas wyraził w ten sposób wdzięczność za zaproszenie do Piekoszowa na uroczystość zakończenia Roku Jubileuszowego 50-lecia koronacji obrazu Matki Bożej Miłosierdzia.

Reklama

W piekoszowskiej świątyni obraz Matki Bożej, namalowany przez nowicjusza Paulinów w Częstochowie – Krzysztofa Lateckiego w 1691 r., czczony jest od początku XVIII wieku, gdy w święto Wniebowstąpienia Pańskiego (21 maja 1705 r.) dostrzeżono krwawe łzy na wizerunku. Wydarzenie zostało opisane przez jednego z naocznych świadków. Łzy Maryi interpretowano w kontekście okrucieństw, których Polacy doświadczyli w okresie potopu szwedzkiego. Obraz został umieszczony w świątyni i odbierał powszechną cześć. Do Piekoszowa zaczęły ściągać rzesze wiernych.

Wizerunek przedstawia Matkę Bożą z Dzieciątkiem na prawej ręce. Maryja przypomina Madonny z obrazów Bartolomé Estébana Murillo. Obraz przekazał w 1700 r. paulin Tobiasz Czechowski ks. Franciszkowi Szczepańskiemu. Historię ponad 280 przypadków uzdrowień zapisał ks. Mikołaj Złotnicki w książce „Cuda Obrazu Piekoszowskiego” wydanej w 1774 r. we Lwowie. 8 września 1968 r. Prymas Tysiąclecia kard. Stefan Wyszyński, w asyście biskupów, w obecności ok. 300 kapłanów, dokonał uroczystej koronacji obrazu Matki Bożej Miłosierdzia. W uroczystości uczestniczyło blisko 70 tys. wiernych świeckich. W 2002 r. wizerunek Matki Bożej Piekoszowskiej umieszczono w herbie gminy Piekoszów.

Cały rok 2018 był w Piekoszowie traktowany jako jubileuszowy. Odbywały się liczne uroczystości przypominające kult maryjny i wydarzenia sprzed 50-ciu lat, z udziałem hierarchów Kościoła z innych diecezji, organizowano także sesje naukowe i okolicznościowe wystawy. W listopadowej uroczystości w sanktuarium uczestniczyli m.in. wojewoda Agata Wojtyszek, wicewojewoda Andrzej Bętkowski, senator Krzysztof Słoń i rzesze wiernych.

Prymas dla „Niedzieli”: Królowanie jest służbą

– Każde 50-lecie koronacji to przypomnienie historycznego faktu, ale także ukazanie nam pewnego wyzwania. Wkładane korony na skronie Maryi i Dzieciątka nie przymnożą im chwały ani nic nie dodają, ale przypominają, że nasze życie ma sens, jeśli jest służbą, tak jak życie Maryi i Jezusa było nieustanną służbą. Tak więc koronując – niczego nie dodajemy – ale uczymy się od nich – od Maryi i Jej Syna, służebnej postawy, szczególnie ważnej w stulecie odzyskania przez Polskę niepodległości. Jeśli potraktujemy postawę Jezusa i Maryi w takim kluczu, to jest to ważna nauka: królowanie jest służbą. To zrozumienie, że wolność narodowa, niepodległość – to miłość, to służba, to oddanie siebie drugiemu, to wspólne budowanie dobra, do którego my Polacy – wszyscy, jesteśmy wezwani.

2018-12-05 11:10

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Prymas Polski: wszyscy musimy się troszczyć o bezpieczeństwo dzieci i mlodzieży

[ TEMATY ]

prymas Polski

abp Wojciech Polak

młodzież

nadużycia seksualne

Archidiecezja Gnieźnieńska

„Trzeba dalej pracować, nie uciekać, nie wycofywać się (...). Wszyscy musimy się troszczyć o to, aby nasze wspólnoty były nadal miejscami otwartymi, bezpiecznymi i przyjaznymi dla dzieci i młodzieży” – powiedział abp Wojciech Polak w wywiadzie dla mediów archidiecezji gnieźnieńskiej.

Publikujemy treść wywiadu:
CZYTAJ DALEJ

Święty Albert Wielki

Niedziela Ogólnopolska 14/2010, str. 4-5

[ TEMATY ]

św. Albert Wielki

Kempf EK/pl.wikipedia.org

Grobowiec mieszczący relikwie Alberta Wielkiego w krypcie St. Andreas Kirche w Kolonii

Grobowiec mieszczący relikwie Alberta Wielkiego w krypcie St. Andreas Kirche w Kolonii
Drodzy Bracia i Siostry, Jednym z największych mistrzów średniowiecznej teologii jest św. Albert Wielki. Tytuł „wielki” („magnus”), z jakim przeszedł on do historii, wskazuje na bogactwo i głębię jego nauczania, które połączył ze świętością życia. Już jemu współcześni nie wahali się przyznawać mu wspaniałych tytułów; jeden z jego uczniów, Ulryk ze Strasburga, nazwał go „zdumieniem i cudem naszej epoki”. Urodził się w Niemczech na początku XIII wieku i w bardzo młodym wieku udał się do Włoch, do Padwy, gdzie mieścił się jeden z najsłynniejszych uniwersytetów w średniowieczu. Poświęcił się studiom „sztuk wyzwolonych”: gramatyki, retoryki, dialektyki, arytmetyki, geometrii, astronomii i muzyki, tj. ogólnej kultury, przejawiając swoje typowe zainteresowanie naukami przyrodniczymi, które miały się stać niebawem ulubionym polem jego specjalizacji. Podczas pobytu w Padwie uczęszczał do kościoła Dominikanów, do których dołączył później, składając tam śluby zakonne. Źródła hagiograficzne pozwalają się domyślać, że Albert stopniowo dojrzewał do tej decyzji. Mocna relacja z Bogiem, przykład świętości braci dominikanów, słuchanie kazań bł. Jordana z Saksonii, następcy św. Dominika w przewodzeniu Zakonowi Kaznodziejskiemu, to czynniki decydujące o rozwianiu wszelkich wątpliwości i przezwyciężeniu także oporu rodziny. Często w latach młodości Bóg mówi do nas i wskazuje plan naszego życia. Jak dla Alberta, także dla nas wszystkich modlitwa osobista, ożywiana słowem Bożym, przystępowanie do sakramentów i kierownictwo duchowe oświeconych mężów są narzędziami służącymi odkryciu głosu Boga i pójściu za nim. Habit zakonny otrzymał z rąk bł. Jordana z Saksonii. Po święceniach kapłańskich przełożeni skierowali go do nauczania w różnych ośrodkach studiów teologicznych przy klasztorach Ojców Dominikanów. Błyskotliwość intelektualna pozwoliła mu doskonalić studium teologii na najsłynniejszym uniwersytecie tamtych czasów - w Paryżu. Św. Albert rozpoczął wówczas tę niezwykłą działalność pisarską, którą miał odtąd prowadzić przez całe życie. Powierzano mu ważne zadania. W 1248 r. został oddelegowany do zorganizowania studium teologii w Kolonii - jednym z najważniejszych ośrodków Niemiec, gdzie wielokrotnie mieszkał i która stała się jego przybranym miastem. Z Paryża przywiózł ze sobą do Kolonii swego wyjątkowego ucznia, Tomasza z Akwinu. Już sam fakt, że był nauczycielem św. Tomasza, byłby zasługą wystarczającą, aby żywić głęboki podziw dla św. Alberta. Między obu tymi wielkimi teologami zawiązały się stosunki oparte na wzajemnym szacunki i przyjaźni - zaletach ludzkich bardzo przydatnych w rozwoju nauki. W 1254 r. Albert został wybrany na przełożonego „Prowincji Teutońskiej”, czyli niemieckiej, dominikanów, która obejmowała wspólnoty rozsiane na rozległym obszarze Europy Środkowej i Północnej. Wyróżniał się gorliwością, z jaką pełnił tę posługę, odwiedzając wspólnoty i wzywając nieustannie braci do wierności św. Dominikowi, jego nauczaniu i przykładom. Jego przymioty i zdolności nie uszły uwadze ówczesnego papieża Aleksandra IV, który zapragnął, by Albert towarzyszył mu przez jakiś czas w Anagni - dokąd papieże udawali się często - w samym Rzymie i w Viterbo, aby zasięgać jego rad w sprawach teologii. Tenże papież mianował go biskupem Ratyzbony - wielkiej i sławnej diecezji, która jednak przeżywała trudne chwile. Od 1260 do 1262 r. Albert pełnił tę posługę z niestrudzonym oddaniem, przywracając pokój i zgodę w mieście, reorganizując parafie i klasztory oraz nadając nowy bodziec działalności charytatywnej. W latach 1263-64 Albert głosił kazania w Niemczech i Czechach na życzenie Urbana IV, po czym wrócił do Kolonii, aby podjąć na nowo swoją misję nauczyciela, uczonego i pisarza. Będąc człowiekiem modlitwy, nauki i miłości, cieszył się wielkim autorytetem, gdy wypowiadał się z okazji różnych wydarzeń w Kościele i społeczeństwie swoich czasów: był przede wszystkim mężem pojednania i pokoju w Kolonii, gdzie doszło do poważnego konfliktu arcybiskupa z instytucjami miasta; nie oszczędzał się podczas II Soboru Lyońskiego, zwołanego w 1274 r. przez Grzegorza X, by doprowadzić do unii Kościołów łacińskiego i greckiego po podziale w wyniku wielkiej schizmy wschodniej z 1054 r.; wyjaśnił myśl Tomasza z Akwinu, która stała się przedmiotem całkowicie nieuzasadnionych zastrzeżeń, a nawet oskarżeń. Zmarł w swej celi w klasztorze Świętego Krzyża w Kolonii w 1280 r. i bardzo szybko czczony był przez swoich współbraci. Kościół beatyfikował go w 1622 r., zaś kanonizacja miała miejsce w 1931 r., gdy papież Pius XI ogłosił go doktorem Kościoła. Było to uznanie dla tego wielkiego męża Bożego i wybitnego uczonego nie tylko w dziedzinie prawd wiary, ale i w wielu innych dziedzinach wiedzy; patrząc na tytuły jego licznych dzieł, zdajemy sobie sprawę z tego, że jego kultura miała w sobie coś z cudu, i że jego encyklopedyczne zainteresowania skłoniły go do zajęcia się nie tylko filozofią i teologią, jak wielu mu współczesnych, ale także wszelkimi innymi, znanymi wówczas dyscyplinami, od fizyki po chemię, od astronomii po mineralogię, od botaniki po zoologię. Z tego też powodu Pius XII ogłosił go patronem uczonych w zakresie nauk przyrodniczych i jest on też nazywany „Doctor universalis” - właśnie ze względu na rozległość swoich zainteresowań i swojej wiedzy. Niewątpliwie metody naukowe stosowane przez św. Alberta Wielkiego nie są takie jak te, które miały się przyjąć w późniejszych stuleciach. Polegały po prostu na obserwacji, opisie i klasyfikacji badanych zjawisk, w ten sposób jednak otworzył on drzwi dla przyszłych prac. Św. Albert może nas wiele jeszcze nauczyć. Przede wszystkim pokazuje, że między wiarą a nauką nie ma sprzeczności, mimo pewnych epizodów, świadczących o nieporozumieniach, jakie odnotowano w historii. Człowiek wiary i modlitwy, jakim był św. Albert Wielki, może spokojnie uprawiać nauki przyrodnicze i czynić postępy w poznawaniu mikro- i makrokosmosu, odkrywając prawa właściwe materii, gdyż wszystko to przyczynia się do podsycania pragnienia i miłości do Boga. Biblia mówi nam o stworzeniu jako pierwszym języku, w którym Bóg, będący najwyższą inteligencją i Logosem, objawia nam coś o sobie. Księga Mądrości np. stwierdza, że zjawiska przyrody, obdarzone wielkością i pięknem, są niczym dzieła artysty, przez które, w podobny sposób, możemy poznać Autora stworzenia (por. Mdr 13, 5). Uciekając się do porównania klasycznego w średniowieczu i odrodzeniu, można porównać świat przyrody do księgi napisanej przez Boga, którą czytamy, opierając się na różnych sposobach postrzegania nauk (por. Przemówienie do uczestników plenarnego posiedzenia Papieskiej Akademii Nauk, 31 października 2008 r.). Iluż bowiem uczonych, krocząc śladami św. Alberta Wielkiego, prowadziło swe badania, czerpiąc natchnienie ze zdumienia i wdzięczności w obliczu świata, który ich oczom - naukowców i wierzących - jawił się i jawi jako dobre dzieło mądrego i miłującego Stwórcy! Badanie naukowe przekształca się wówczas w hymn chwały. Zrozumiał to doskonale wielki astrofizyk naszych czasów, którego proces beatyfikacyjny się rozpoczął, Enrico Medi, gdy napisał: „O, wy, tajemnicze galaktyki... widzę was, obliczam was, poznaję i odkrywam was, zgłębiam was i gromadzę. Z was czerpię światło i czynię zeń naukę, wykonuję ruch i czynię zeń mądrość, biorę iskrzenie się kolorów i czynię zeń poezję; biorę was, gwiazdy, w swe ręce i drżąc w jedności mego jestestwa, unoszę was ponad was same, i w modlitwie składam was Stwórcy, którego tylko za moją sprawą wy, gwiazdy, możecie wielbić” („Dzieła”. „Hymn ku czci dzieła stworzenia”). Św. Albert Wielki przypomina nam, że między nauką a wiarą istnieje przyjaźń, i że ludzie nauki mogą przebyć, dzięki swemu powołaniu do poznawania przyrody, prawdziwą i fascynującą drogę świętości. Jego niezwykłe otwarcie umysłu przejawia się także w działalności kulturalnej, którą podjął z powodzeniem, a mianowicie w przyjęciu i dowartościowaniu myśli Arystotelesa. W czasach św. Alberta szerzyła się bowiem znajomość licznych dzieł tego filozofa greckiego, żyjącego w IV wieku przed Chrystusem, zwłaszcza w dziedzinie etyki i metafizyki. Ukazywały one siłę rozumu, wyjaśniały w sposób jasny i przejrzysty sens i strukturę rzeczywistości, jej zrozumiałość, wartość i cel ludzkich czynów. Św. Albert Wielki otworzył drzwi pełnej recepcji filozofii Arystotelesa w średniowiecznej filozofii i teologii, recepcji opracowanej potem w sposób ostateczny przez św. Tomasza. Owa recepcja filozofii, powiedzmy pogańskiej i przedchrześcijańskiej, oznaczała prawdziwą rewolucję kulturalną w tamtych czasach. Wielu myślicieli chrześcijańskich lękało się bowiem filozofii Arystotelesa, filozofii niechrześcijańskiej, przede wszystkim dlatego, że prezentowana przez swych komentatorów arabskich, interpretowana była tak, by wydać się, przynajmniej w niektórych punktach, jako całkowicie nie do pogodzenia z wiarą chrześcijańską. Pojawiał się zatem dylemat: czy wiara i rozum są w sprzeczności z sobą, czy nie? Na tym polega jedna z wielkich zasług św. Alberta: zgodnie z wymogami naukowymi poznawał dzieła Arystotelesa, przekonany, że wszystko to, co jest rzeczywiście racjonalne, jest do pogodzenia z wiarą objawioną w Piśmie Świętym. Innymi słowy, św. Albert Wielki przyczynił się w ten sposób do stworzenia filozofii samodzielnej, różnej od teologii i połączonej z nią wyłącznie przez jedność prawdy. Tak narodziło się w XIII wieku wyraźne rozróżnienie między tymi dwiema gałęziami wiedzy - filozofią a teologią - które we wzajemnym dialogu współpracują zgodnie w odkrywaniu prawdziwego powołania człowieka, spragnionego prawdy i błogosławieństwa: i to przede wszystkim teologia, określona przez św. Alberta jako „nauka afektywna”, jest tą, która wskazuje człowiekowi jego powołanie do wiecznej radości, radości, która wypływa z pełnego przylgnięcia do prawdy. Św. Albert Wielki potrafił przekazać te pojęcia w sposób prosty i zrozumiały. Prawdziwy syn św. Dominika głosił chętnie kazania ludowi Bożemu, który zdobywał swym słowem i przykładem swego życia. Drodzy Bracia i Siostry, prośmy Pana, aby nie zabrakło nigdy w Kościele świętym uczonych, pobożnych i mądrych teologów jak św. Albert Wielki, i aby pomógł on każdemu z nas utożsamiać się z „formułą świętości”, którą realizował w swoim życiu: „Chcieć tego wszystkiego, czego ja chcę dla chwały Boga, jak Bóg chce dla swej chwały tego wszystkiego, czego On chce”, tzn. aby upodabniać się coraz bardziej do woli Boga, aby chcieć i czynić jedynie i zawsze to wszystko dla Jego chwały.
CZYTAJ DALEJ

Ks. Aleksander Zienkiewicz coraz bliżej ołtarzy [Audio]

2024-11-15 08:49

ks. Łukasz Romańczuk

14 lat temu rozpoczął się proces beatyfikacyjny ks. Aleksandra Zienkiewicza. Najpierw na poziomie diecezjalnym. 16 października 2024 roku zostało złożone w Rzymie "Positio", to kolejny krok w procesie. O ks. Zienkiewiczu, jego wychowankach, procesie beatyfikacyjnym i spuściżnie duchowej rozmawiamy z paniami Joanną Lubieniecką oraz Jadwigą Wartalską.

Obie panie należą do Biura Postulatorskiego Procesu Beatyfikacyjnego Sługi Bożego ks. Aleksandra Zienkiewicza i o swoich duchowym wychowawcy wiedzą niemalże wszystko.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję