Reklama

Niedziela Sandomierska

Trzej Królowie jadą

Uroczystość Objawienia Pańskiego, popularnie zwana świętem Trzech Króli, niewątpliwie w naszej tradycji od kilku lat związana jest z organizowanymi Orszakami Trzech Króli

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Dnia 6 stycznia w prawie trzydziestu miastach i wioskach w naszej diecezji na ulice wyszły tłumy wiernych, którzy w rozśpiewanym i rozmodlonym orszaku zmierzali, aby pokłonić się nowo narodzonemu Chrystusowi. Ta forma ulicznych jasełek w plenerze z roku na rok nabiera coraz większego rozmachu.

W tym roku odbywały się one pod hasłem: „Odnowi oblicze ziemi”. Są miejscowości, gdzie ogromna część społeczności parafialnej angażuje się w przygotowania już na miesiąc, czy nawet dłużej, przed 6 stycznia. Podczas orszaków organizowanych w naszej diecezji w wielu miejscach wolontariusze z Parafialnych Kół Caritas przeprowadzili kwestę środków chemicznych, artykułów czystości oraz słodyczy, które będą przeznaczone dla rodzin ubogich i znajdujących się w trudnej sytuacji materialnej.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Tradycyjnie pochody wyruszały z parafialnych świątyń, podążając na centralne miejsca miast i miasteczek, aby przy betlejemskiej stajence, wzorem ewangelicznych Mędrców, pokłonić się nowo narodzonemu Jezusowi. W niektórych miejscowościach podczas pochodów odgrywano ewangelijne sceny i wspólnie kolędowano. W wielu miastach orszaki odbywały się gwiaździście, czyli kilka kolumn zdążało na wspólne spotkanie. W kilku parafiach orszaki zorganizowano po raz pierwszy i cieszyły się one dużą frekwencją – informuje ks. Tomasz Lis, rzecznik Kurii.

Bp Krzysztof Nitkiewicz w tym roku pomaszerował z uczestnikami orszaku w parafii Gawłuszowice. – Pierwsza kolumna wyruszyła z Kliszowa oddalonego o kilka kilometrów od kościoła parafialnego. Wraz z uczestnikami tej kolumny wędrował bp Krzysztof Nitkiewicz. Śpiew kolęd prowadziła grupa mężczyzn wspomagana przez uczestników orszaku. Do gawłuszowickiej świątyni zmierzały także kolumna z Woli Zdakowskiej oraz kolumna z samych Gawłuszowic. Wszyscy Trzej Królowie spotkali się przy Urzędzie Gminy, gdzie odbyło się wspólne kolędowanie – zaznacza Ksiądz Rzecznik.

2019-01-16 11:11

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Moc Dobrej Nowiny

W uroczystość Objawienia Pańskiego ulicami Lublina przeszedł barwny Orszak Trzech Króli. W ulicznych jasełkach, będących wyrazem radości z Bożego Narodzenia oraz manifestacją wiary, wzięło udział kilkanaście tysięcy osób

Orszak, prowadzony przez gwiazdę oraz reprezentujących trzy kontynenty królów: Miguela z Angoli, Adriana Dang Xuana z Wietnamu oraz Bogusława Teleckiego, wyruszył z Zamku Lubelskiego. Spotkaniu towarzyszyło hasło: „Wiele dróg prowadzi do Boga: Dobro, Prawda i Piękno”, a rozpoczęło je wspólne kolędowanie, animowane przez Ewę Dados z Radia Lublin oraz zespół Pallotyńskiej Szkoły Nowej Ewangelizacji „Przyjaciele Oblubieńca”. Nim oczom zgromadzonych ukazali się Trzej Królowie, na kilkunastometrowym wysięgniku przed zamkiem została umieszczona głowa czwartego króla. Rzeźba została wykonana przez Krzysztofa Kijewskiego, nauczyciela Zespołu Szkół Plastycznych im. C. K. Norwida w Lublinie. Młodzież z tej szkoły aktywnie włączyła się w organizację orszaku, m.in. przez przygotowanie platform, na których ulicami miasta podróżowali królowie. Opowieść o czwartym mędrcu, który spóźnił się do Betlejem i całe życie spędził na poszukiwaniu Jezusa, stała się tematem przewodnim lubelskiego orszaku.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Dobiega końca pielgrzymowanie maturzystów na Jasną Górę

2024-04-25 15:59

[ TEMATY ]

Jasna Góra

pielgrzymka maturzystów

Karol Porwich/Niedziela

Młodzi po Franciszkowemu „wstali z kanapy”, sprzed ekranów i znaleźli czas dla Boga, a nauczyciele, katecheci, kapłani, mimo wielu obowiązków, przeżywali go z wychowankami. Dobiega końca pielgrzymowanie maturzystów na Jasną Górę w roku szkolnym 2023/2024. Dziś przybyła ostatnia grupa diecezjalna - z arch. katowickiej. W sumie w pielgrzymkach z niemalże wszystkich diecezji w Polsce przybyło ok. 40 tys. uczniów. Statystyka ta nie obejmuje kilkuset pielgrzymek szkolnych. Najliczniej przyjechali maturzyści z diec. płockiej, bo 2,7 tys. osób. „We frekwencyjnej” czołówce znaleźli się też młodzi z arch. lubelskiej, diecezji: rzeszowskiej, sandomierskiej i radomskiej.

- Maturzyści są uśmiechnięci, ale myślę, że i stres też jest, stąd pielgrzymka na Jasna Górę może być czasem wyciszenia, nabrania ufności i nadziei - zauważył ks. Łukasz Wieczorek, diecezjalny duszpasterz młodzieży arch. katowickiej.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję