Proboszcz parafii św. Łukasza na Bemowie wspomina wizytę duszpasterską sprzed kilku lat. Wieczorem puka do drzwi w jednym z bloków na terenie swojej parafii. Drzwi otwiera wielki mężczyzna w stroju sportowym i rękawicami bokserskimi na dłoniach. – Przyznam, że się mocno wystraszyłem, bo mężczyzna podskakiwał, jakby szykował się do walki – wspomina ks. Jan Popiel, proboszcz parafii św. Łukasza i dziekan dekanatu jelonkowskiego.
Rejestracja on-line
Reklama
Mężczyzna za kolędę podziękował mówiąc, że nie przyjmie księdza. Takich jak on, którzy trzaskają drzwiami przed księdzem na warszawskich osiedlach jest coraz więcej. Księdza z wizytą duszpasterską przyjmuje ok. 25-30 proc. mieszkańców parafii. Niektórzy księża próbują pukać do wszystkich drzwi. Inni proszą, by na kolędę się zapisywać. Duszpasterstwo Akademickie Sandał z parafii pw. Najświętszego Zbawiciela na swoim terenie ma wielki akademik Riviera. Kapłani uznali, że podczas kolędy wśród studentów poświęcą im więcej czasu, ale proszą o rejestrację przez Internet. „Cel? Wspólna modlitwa, pobłogosławienie pokoju, rozmowa... Niepotrzebne skreślić! Niczego nie narzucamy – chętnie porozmawiamy także z niewierzącymi. Jedyne na co liczymy to wzajemny szacunek i odrobina uśmiechu! Postaramy się odpowiedzieć także na trudne pytania i chętnie posłuchamy jakie jest Wasze zdanie”, czytamy na stronie „kolędowej” rejestracji dla studentów Politechniki Warszawskiej. Co ciekawe, na końcu krótkiego tekstu jest ważny dopisek: „PS. Oczywiście nie zbieramy żadnych ofiar!”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Akademiki znajdują się także na terenie parafii św. Łukasza. Dziś mieszka w nich coraz więcej osób z Ukrainy i dalekiego Wschodu, a więc kolędowa statystyka nie jest najwyższa. – Jak przyszedłem do parafii to ustaliliśmy, że odwiedzimy wszystkich i wszystkie domki na osiedlu Przyjaźń. To nie był najlepszy pomysł, bo młody ksiądz wikariusz wrócił z kolędy zdruzgotany. Trafiał na różne sceny i nie zawsze trzeźwych studentów – mówi ks. Jan Popiel.
Od tamtej pory parafia prowadzi wśród studentów zapisy na kolędę. Czasem jedna osoba w kilkupokojowym aneksie potrafi zaprosić księdza i swoich kolegów studentów. – To są bardzo ciekawe rozmowy. Razem z nami siadają niewierzący, muzułmanie, czy prawosławni – mówi proboszcz.
U biskupów i sióstr zakonnych
Nietypową i bardzo różnorodną kolędę zapewne ma dziekan staromiejski i proboszcz katedry ks. Bohdan Bartołd. Na terenie jego parafii jest wiele restauracji, klubów nocnych, ale także znajdują się domy zakonne oraz rezydencje biskupów. – U księdza biskupa polowego już byłem, a teraz wybieram się do księdza kardynała – mówi ks. Bartołd.
Reklama
Sporo czasu trzeba poświęcić na odwiedziny duszpasterskie u sióstr zakonnych. – Byłem na wspaniałej kolędzie u sióstr franciszkanek przy ul. Piwnej oraz u sióstr elżbietanek z ul. Rycerskiej. Dla kapłana zawsze są to bardzo miłe spotkania i okazja do wspólnej modlitwy – mówi ks. Bartołd. – Na taką kolędę trzeba zarezerwować sporo czasu, bo razem śpiewamy, modlimy się i rozmawiamy. Żadna z sióstr nie wypuści też księdza bez poświęcenia i okadzenia swojej celi, a przecież na Piwnej jest 30 sióstr i z każdą staram się choć chwilę porozmawiać – dodaje staromiejski dziekan.
Najważniejsza jest jednak kolęda wśród zwykłych parafian, czyli w tym środowisku, do którego proboszcz jest posłany. – Przychodząc do moich ukochanych parafian, bo tak zawsze się do nich zwracam, pytam czy mają szczególne intencje, sprawy, które chcą powierzyć Bogu. Po modlitwie rozmawiamy o sprawach związanych z wiarą, religijnością, z uczestnictwem w życiu naszej wspólnoty parafialnej. W parafii jest dużo osób starszych, chorych, które rzadziej mogą być w kościele. Oni bardzo potrzebują spotkania z drugim człowiekiem i chcą opowiedzieć o swoich kłopotach – mówi ks. Bartołd.
Na duszy i ciele
Reklama
Wizyta duszpasterska przypomina trochę odwiedziny pracownika socjalnego, który może zadbać zarówno o wymiar duchowy, jak i pomoc materialną. – Podczas kolędy pytam i sprawdzam także czy nie jest potrzebna jakaś pomoc. W zeszłym roku pomogliśmy osobie niepełnosprawnej, która nigdy nie miała w domu łazienki. Udało się zorganizować dużą akcję „łazienka” i zebrać sporo pieniędzy, by urządzić tej pani sanitariaty z prawdziwego zdarzenia. Teraz pomagamy jej przed operacją, która może zmniejszyć jej niepełnosprawność – mówi ks. Wojciech Gnidziński, proboszcz parafii św. Katarzyny na Służewie. – Oczywiście po to jest kolęda, by wiedzieć, jak żyją parafianie i czy im czegoś nie brakuje. Działalność charytatywna Kościoła jest od początku jego istnienia. Z tego wymiaru parafii żaden proboszcz nie może zrezygnować.
Księża na Bemowie także starają się odnajdywać osoby, którym potrzebna jest pomoc Caritas, ale tych potrzebujących na terenie parafii jest coraz mniej. – Osób potrzebujących wsparcia materialnego jest u nas mało. Kolęda opiera się więc głównie na trosce duchowej. W tym czasie odnajdujemy osoby, które są samotne i często schorowane, by przynieść im Komunię św. w pierwsze piątki miesiąca – wskazuje ks. Popiel.
Kolęda w zaprzyjaźnionych rodzinach, albo u sióstr zakonnych to bardzo miłe doświadczenie także dla kapłanów. – Ale na ogół jest to bardzo wyczerpujące psychicznie, bo za każdymi drzwiami kryje się coś innego, inni ludzie i inne problemy – tu jest radość, a tam smutek, tu życzliwość, a tam wrogość. Z naszych doświadczeń można uczynić niezłe studium psychologii i socjologii – mówi ks. Gnidziński. – To jest bardzo ciekawa posługa, ale również dosyć trudna.
Śluby po... kolędzie
Wizyty duszpasterskie dla księży są okazją, by poznać swoich parafian. Ważne jest to we wspólnotach, gdzie wciąż przybywa nowych osiedli. Odwiedziny kapłana są więc nawiązaniem osobistego kontaktu i próbą przełamania wielkomiejskiej anonimowości. – U nas jest niewielka kaplica i kościół w budowie. Wielu naszych wiernych z powodu trudnych warunków chodzi do sąsiednich parafii. Kolęda jest więc jedyną okazją, gdy my, jako duszpasterze, możemy spotkać naszych wiernych – mówi ks. Popiel.
Podstawowym wymiarem kolędy jest modlitwa i przekazanie duszpasterskiego błogosławieństwa dla rodziny oraz poświecenie domu, w którym mieszkają parafianie. Podczas tegorocznych rozmów pojawiają się czasem tematy związane z trudnymi sytuacjami w Kościele, a także rozmowy o atakach na księży związanych m. in. z filmem „Kler”. – Rozmawiamy na te tematy, ale do tej pory nie doświadczyłem żadnej wrogości. Wręcz przeciwnie, jestem bardzo zbudowany, bo ludzie zapewniają nas o swojej modlitwie za księży, a także wykazują autentyczną troskę o cały Kościół – mówi proboszcz parafii św. Łukasza.
Podczas wizyt duszpasterskich często padają pytania o sakramenty i nauczanie Kościoła. Wśród nich jest temat związków niesakramentalnych, które żyją tak od lat i często mają dzieci. Część z nich nie jest rozwodnikami, a więc może wziąć katolicki ślub w kościele. – Odwiedzamy ich co roku i trochę drążymy temat. Dlatego cieszy mnie bardzo, że mamy wiele takich ślubów, które są owocem m. in. naszej kolędy – mówi ks. Jan Popiel. – Kilka dni temu w styczniu mieliśmy pierwszy w tym roku ślub, który został zawarty po wielu latach wspólnego życia.