Różaniec leczy nienawiść
Ta historia jest znana ze świadectw głoszonych przez Jana Budziaszka, ale za każdym razem dobrze się jej słucha, bo dowodzi, jak wielkim zaufaniem słynny perkusista darzy Matkę Bożą. Ciąg dalszy historii brzmi tak: – Odruchowo włożyłem rękę do kieszeni i natrafiłem na różaniec. Nie prosiłem Matki Bożej, żeby się modliła ze mną o to, żeby mi się kierowca w Kozach zatrzymał, ale modliłem się, żeby Pan Bóg odebrał mu trochę tej nienawiści. Proszę sobie wyobrazić, że kiedy dojeżdżaliśmy do Kóz, zerknąłem do lusterka na przedniej szybie i spotkałem się z jego wzrokiem. Wtedy stało się coś dziwnego. Kierowca porozumiewawczo mrugnął, podjechał do przystanku, usłyszałem charakterystyczne „psssss” i drzwi autobusu otwarły się. Wiem, że Pan Bóg postawił na mojej drodze tego człowieka, żebym przekonał się, jaką siłę ma modlitwa różańcowa. A że ja kocham różaniec, to już wiecie. Mam go w każdej kieszeni, zawsze blisko. On musi być pod ręką.
Różaniec broni od demonów
Reklama
Jan Budziaszek od wielu już lat, niestrudzenie, zachęca, namawia, czasem błaga o to, aby ludzie zechcieli modlić się różańcem. Podkreśla, że Maryja nikomu nie domawia pomocy. – Kiedyś miałem problem, poszedłem do mamy, a ona dała mi do ręki różaniec, mówiąc: „Synu, różaniec to tajemnica sukcesu życiowego, w 15 rozdziałach. Jeżeli chcesz cokolwiek w swoim życiu osiągnąć, musisz codziennie stawać w tajemnicach różańcowych i bez przerwy porównywać swoje życie do życia Jezusa i Maryi”. Pamiętajcie, że kiedy mówicie imię Maryja, kiedy mówicie Pozdrowienie Anielskie, demony nie mają do was dostępu. Jeżeli masz jakiekolwiek pytania – mówi Budziaszek – i nie rozumiesz, co się dzieje w twoim życiu, to jedynym miejscem, gdzie znajdziesz odpowiedź nie jest wróżka, ale czytania z Pisma Świętego przypadające na każdy dzień. To najważniejsza informacja wypowiadana codziennie na całej kuli ziemskiej.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Rycerz Niepokalanej
Historia nawrócenia Budziaszka – jak sam o tym mówi – rozpoczęła się na przełomie marca i kwietnia 1945 r., kiedy miał w łonie matki około miesiąca. Po aresztowaniu ojca przez UB jego mama została bez środków do życia. Znajomi, a także krewni, doradzali jej, aby usunęła dziecko, ponieważ nawet pierwszemu dziecku, pięcioletniemu wówczas Adamowi, nie miała co dać jeść. Ale mama wzięła różaniec do ręki i 21 listopada 1945 r. w święto Ofiarowania Najświętszej Maryi Panny przy ul. Bonarka 5 w Krakowie urodziła Jana. Dwa lata później mały chłopiec został zapisany do Milicji Niepokalanej (dziś Rycerstwo Niepokalanej), a na jego legitymacji członkowskiej w miejscu podpisu księdza moderatora widnieje własnoręczny podpis o. Maksymiliana Kolbego. Jak to możliwe? Wszystko wskazuje na to, że w Niepokalanowie ojcowie franciszkanie posiadali jeszcze wtedy legitymacje podpisane przez późniejszego świętego in blanco. Zapis do Rycerstwa Jan Budziaszek zawdzięcza babci – nie pytała go o zgodę, powierzyła Tej, która najlepiej opiekuje się każdym człowiekiem.
Perkusista z różańcem
Reklama
Jest muzykiem samoukiem. Z wykształcenia chemik, ale gra od bardzo dawna. Zaczynał u Tomasza Stańki, w 1965 r. dołączył do Skaldów. Andrzej Zieliński zgłosił się do niego, bo szukał bębnisty. Tak zaczęła się przygoda, która trwa już 54 lata. W tym czasie szukał Boga w różnych religiach, dużo podróżował, interesowała go zwłaszcza filozofia Wschodu.
W sierpniu 1984 r. zgłosił w swojej parafii Najświętszej Maryi Panny z Lourdes w Krakowie, że może przenocować u siebie kilku pielgrzymów wyruszających z pieszą pielgrzymką krakowską do Częstochowy. Cztery dni przed planowanym wyjściem zatelefonowano z pytaniem, czy nie zgodziłby się przyjąć wcześniej 17 pielgrzymów z RFN. Był w domu sam. Żona z dziećmi wyjechała na wakacje, a jego goście od rana ćwiczyli polskie pieśni religijne, bez końca brzmiała „Schwarze Madonna”. Po latach ta pieśń zaprowadziła go w ramiona Matki.
W następnym roku to on był pielgrzymem idącym z plecakiem na Jasną Górę. – Od 1985 r. Różaniec jest dla mnie tą drogą, którą jedni nazywają drogą do Jezusa, a ja drogą do wolności. Jeszcze się nie zdarzyło, żeby ten, kto odmawia codziennie pięć dziesiątków Różańca, po roku nie wszedł na drogę do wolności – mówi pewnym głosem Jan Budziaszek.