Wszyscy znamy piosenkę religijną: „Taki duży, taki mały może świętym być”. To tylko pozornie naiwne słowa dziecięcej piosenki, bo tkwi w nich głęboka myśl teologiczna. Otóż wszyscy jesteśmy wyposażeni w możliwości, aby być świętymi. Ale co z tym zrobimy – to już inna sprawa.
Co to znaczy być świętym? Czy jest jakaś definicja świętości? Otóż być świętym to znaczy żyć zgodnie z planem Bożym. Realizować zadane przez Boga człowiekowi człowieczeństwo w najwyższej klasie i skali. Do tego dochodzi łaska Boża – bez niej nie możemy nic. Człowiek, który żyje w łasce, którą daje Pan Bóg i rozwija wszystkie swoje możliwości życiowe, zajdzie daleko. A więc – łaska i piękne człowieczeństwo – to wszystko składa się na świętość.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Myślimy sobie często: gdzie mi tam do świętości. Tak trudno prawa i przykazania Boże wypełniać w naszym codziennym życiu, pełnym kłopotów i najróżniejszych walk. Zawsze bowiem widzimy tych, którzy są wyniesieni na ołtarze przedstawionych jako wzory cnót wszelkich. Żadnemu z nich jednak także świętość nie przyszła łatwo, a nierzadko kosztowała życie.
Reklama
Święci do niedawna kojarzyli się nam z postaciami z dość odległej historii, którzy czasem trudno przystają do naszej rzeczywistości. Często mówimy: św. Józef – wzór współczesnego ojca; św. Franciszek – słynny Biedaczyna z Asyżu – uczy umiłowania otaczającej nas przyrody stworzonej przez Boga; do św. Antoniego modlimy się w przypadku zguby. Ale jesteśmy teraz świadkami ogłaszania świętymi ludzi, których znamy, o których niedawno jeszcze czytaliśmy w prasie, których świadkowie życia jeszcze żyją, np. św. Joanna Beretta Molla – żona, matka, lekarka – żyją jeszcze jej dzieci, wnuki; bł. ks. Jerzy Popiełuszko i nasz papież św. Jan Paweł II; czy kandydaci na ołtarze, jak np. kard. Stefan Wyszyński. Jan Paweł II wiedział, że w Kościele potrzebni są święci jako świadkowie Boga, nadprzyrodzoności, świadkowie Ewangelii. I niezależnie od tego, czy żyli niedawno, czy bardzo dawno temu, są dla nas wzorami świętości.
Osobną grupę stanowią męczennicy. To słowo trochę nas przeraża. Albowiem sama śmierć nie jest jeszcze dowodem uznania osoby za świętą, męczeństwo nie jest warunkiem świętości. Musi to być wyraźne męczeństwo za wiarę. Taka świętość wymaga wyjątkowego heroizmu i wyjątkowej, bardzo silnej wiary. Przypomnijmy sobie choćby życie ks. Jerzego Popiełuszki. Inną postacią, której życie splatało się mocno z losami naszej ojczyzny, jest św. Zygmunt Szczęsny Feliński, arcybiskup Warszawy (1882-1895). Niekiedy jest trudno udowodnić, że ktoś ginie za wiarę, a nie z innych racji, np. politycznych, jak oceniano m.in. śmierć ks. Popiełuszki. W tym wypadku trzeba dostrzec, że ten człowiek prawdziwie żył wiarą i ją głosił, i że to jego żarliwa wiara stała na przeszkodzie oprawcom. Argumentem jest tu obrona wiary i jej zasad, obrona Ewangelii.
Wiara jest czymś niezwykle ważnym, zwłaszcza dla ludzi ideowych, którzy chcą coś dobrego zrobić, jest ona motorem ich życia. Dlatego święci to ludzie, którzy wykorzystują ją do bardzo wysokich lotów.