Reklama

Sanktuaria

Miejsce znaczone gwiazdą

Na rogu ulicy prowadzącej do Bazyliki Narodzenia znajduje się piekarnia. Tu prawie o każdej porze można kupić świeży chleb i posilić się przed dojściem do groty, gdzie narodził się Ten, który jest Chlebem Życia.

Niedziela Ogólnopolska 51/2019, str. 6-9

[ TEMATY ]

Ziemia Święta

Boże Narodzenie

Magdalena Pijewska/Niedziela

Tak w czasach Jezusa mogły wyglądać ubogie domostwa w Betlejem – na zdjęciu wnętrze zachowanego do dziś domu w wiosce taybeh

Tak w czasach Jezusa mogły wyglądać ubogie domostwa w Betlejem – na zdjęciu wnętrze zachowanego do dziś domu w wiosce taybeh

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Betlejem. Za szarym murem miasta biel domów. Hotele przeplatają się ze szkołami, kościołami i prywatnymi domami. Sprzedawcy pamiątek zapraszają do sklepów. Na Placu Żłóbka przyozdobiona świecidełkami choinka. Jak to miejsce mogło wyglądać w czasach narodzin Pana Jezusa? Gdzie mogła się zatrzymać Święta Rodzina?

Święte prawo gościnności

Ten, kto w czasach biblijnych szedł przez pustynię, mógł szukać schronienia w cieniu namiotu rozbitego przez nomadów zamieszkujących te obszary. Gościny udzielano chętnie. Wskazuje na to historia opisująca Abrahama zapraszającego do swego namiotu trzech wędrowców. Prawo gościnności było uznawane za święte. Jest ono i dziś przestrzegane przez wielu ludzi Bliskiego Wschodu, którzy są gotowi udzielić gościny – umożliwić odpoczynek, dać kubek wody czy aromatycznej kawy.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Pustynny namiot był gościnny, ale skromny. Podróżujący w czasach starożytnych mogli liczyć czasem na nieco lepsze warunki. Oferowały je gospody znajdujące się nieopodal głównych dróg, a czasem i w miastach. Można w nich było pokrzepić siły, spożyć posiłek czy przenocować. Tu chory mógł liczyć na opiekę. Tym razem wszystko wymagało wniesienia przez gościa opłaty. Nie było to lekceważenie dawnych praw, ale wynikało z konieczności. Gospodarz nie był w stanie zaopatrzyć w potrzebne rzeczy licznych ludzi przybywających do jego domostwa. Zrujnowaliby go. By zapewnić podróżnym właściwe warunki, rezygnował z codziennych obowiązków. Opiekując się chorym, wykonywał pracę, która stawała się źródłem jego utrzymania. O gospodzie w mieście wspomina Księga Jozuego, która opisuje wyprawę zwiadowców do Jerycha. Mówi też o niej Jezusowa przypowieść o dobrym Samarytaninie. Prowadzący gospodę oferował wszelką możliwą pomoc. Na podróżnego czekało piętrowe domostwo z licznymi pokojami usytuowane przy rozległym dziedzińcu. Było wyposażone w miejsce do składowania towarów oraz pomieszczenie dla zwierząt.

Reklama

Od czasów perskich przybywało budowli o podobnym przeznaczeniu. Wiązało się to z powstaniem oficjalnej poczty. Nie zawsze jednak łatwo było znaleźć tam miejsce na popas. Warunkami koniecznymi do skorzystania z noclegu były: wolne miejsce w gospodzie oraz wniesienie przez podróżnego odpowiedniej opłaty. Jeśli zabrakło jednego z nich, trzeba było szukać innego noclegu.

Gospody zazwyczaj znajdowały się przy drogach i były położone z dala od miast. Jeśli podróżny szukał schronienia w mieście, pytał o możliwość noclegu jego mieszkańców. W trochę lepszej sytuacji byli kupcy, gdyż mogli się zatrzymać w dzielnicy kupieckiej, gdzie mogli spotkać ludzi znanych im z prowadzonych transakcji handlowych. Dla Żydów istniała jeszcze jedna możliwość. Było nią pomieszczenie dla wędrowców budowane przy niektórych synagogach. Ale i tam nie zawsze można było się zatrzymać. Od nocujących oczekiwano zachowania pełnej czystości rytualnej, to zaś w sytuacji kobiety spodziewającej się rychłego rozwiązania stanowiło spory problem.

Betlejem – mieścina licha

Co w takim razie mogła zastać w Betlejem Święta Rodzina? Mimo bliskości Jerozolimy miasto nie odznaczało się wielkim splendorem. Już w VIII wieku przed Chr. mówił o nim prorok Micheasz jako o miejscu, które było uznawane za jedno z najlichszych (Mi 5, 1). Nic nie wskazuje na to, że w późniejszym okresie sytuacja się zmieniła. Wprawdzie na południe od Betlejem Herod Wielki nakazał wybudować wspaniałą rezydencję i fortecę zwaną Herodionem, ale poza jej ruinami, oddalonymi zresztą od miasta, nie spotykamy pozostałości okazałych rezydencji. Tymczasem w wielu miejscowościach można spotkać fragmenty bogatych domostw, składających się z wielu pomieszczeń zdobionych malowidłami, rozległego dziedzińca i systemu zapewniającego możliwość zgromadzenia odpowiednich zapasów wody. W Betlejem takich budowli nie było. A nawet gdyby były, to raczej mało prawdopodobne, by ubodzy ludzie z Nazaretu szukali w nich schronienia czy gościny. Do ich bram nie pukali, bo ci, którzy strzegli wejścia, z pewnością nie wpuszczali do wnętrza przechodniów pojawiających się bez zaproszenia.

Reklama

Betlejem było miastem zamieszkałym przez ubogich. Ich domy były gęsto stłoczone, podobne jeden do drugiego. Najczęściej składały się z jednego pomieszczenia. Nie pozostały po nich ślady. Wykopaliska znane z innych miejsc odsłaniają zazwyczaj same fundamenty. Ale domy ubogich przez długi czas nie zmieniały swego zasadniczego kształtu. Może więc pewną podpowiedzią będzie jeden z dawnych domów zachowany w chrześcijańskiej wiosce Taybeh. Swą przeszłością sięga on czasów bizantyjskich, a więc nie aż tak bardzo odległych od czasów Chrystusa. Ten dom zaopatrzony był w jedno wejście. Masywne drzwi strzegły życia domowników i ich mienia. Nie otwierano ich bez potrzeby. Jeśli chciano sprawdzić, kim jest ten, kto dobija się do drzwi, proszono go, by wsunął rękę przez otwór w progu. Tak rozpoznawano znajomych. Do obcych odnoszono się z nieufnością. Otwór umożliwiał także powrót do domostwa kotom i ptactwu oraz nieproszonym gościom, którymi były drobne gryzonie. Charakterystyczne jest bogato zdobione nadproże. Dominuje tu powtarzany motyw gwiazdy. Wchodzący widział gwiazdę Balaama, dwie gwiazdy Dawida, symbol słońca i rozetę.

Wnętrze domu było podzielone na pomieszczenia dla zwierząt i ludzi. To pierwsze znajdowało się z lewej strony. W jednej części stały owce i kozy, w drugiej przywiązywano osła. Tam też przebywało bydło. Osioł nie tylko odpoczywał – pełnił też funkcję strażnika. W sytuacjach budzących niepokój zwierzę głośnym rykiem budziło wszystkich domowników. Z racji obecności zwierząt miejsce do spania dla ludzi znajdowało się w górnym pomieszczeniu. Do spania służyły maty rozkładane na noc. Na dzień je zwijano i umieszczano pod ścianą. Tu spożywano posiłek. Tu pozostawały osoby, które nie udawały się za dnia do pracy poza domem. W niższej części po prawej stronie od wejścia przechowywano naczynia, żywność, narzędzia i przedmioty codziennego użytku. Nad nimi – ziarno. Poddasze służyło natomiast za miejsce przechowywania paszy dla zwierząt. Wnoszono ją tam w nietypowy sposób – przez dach. Jak? Wyjmowano w tym celu kilka ruchomych kamieni. Powstały w ten sposób otwór umożliwiał wygodne dostarczenie zapasów potrzebnych do wyżywienia zwierząt. Istniało jeszcze jedno miejsce z takim nietypowymi „drzwiami”. Tym razem chodziło o drogę umożliwiającą ucieczkę w czasie zagrożenia. Do tego służyły ruchome kamienie w dolnej części ściany, niedaleko wejścia. W razie zagrożenia można je było wyjąć i szybko dyskretnie opuścić dom.

Reklama

Kołyska wylizana do czysta

Kamienny budynek to niejedyna możliwość znalezienia schronienia. Tereny Judei, podobnie zresztą jak sporej części Ziemi Świętej, to góry. W białym wapieniu, z którego są one zbudowane, znajdują się liczne groty.

Niektóre z nich powstały w sposób naturalny, inne mogły zostać wydrążone przez człowieka. Czasem stanowiły element podpiwniczenia domu. Służyły za magazyn lub pomieszczenie dla zwierząt. Świadczą o tym wykute w ich ścianach uchwyty służące do wiązania osła czy wołu. W dolnej części niektórych grot drążono silosy. Pozwalały one na przechowywanie zapasu zboża. Bywało, że takie groty stanowiły mieszkanie dla ludzi ubogich, niekiedy też pasterze wykorzystywali je jako miejsce schronienia – zarówno dla siebie, jak i dla swoich trzód. Wystarczyło przed zagłębieniem w skale postawić mur z kamieni i już stawało się ono miejscem nadającym się do tego, by bezpiecznie i spokojnie przeczekać chłód nocy lub spiekotę dnia.

Być może taka lub podobna grota dała schronienie Maryi i Józefowi oraz nowo narodzonemu Jezusowi. Z racji spisu ludności musieli oni wyruszyć w podróż; termin spisu narzucał datę pojawienia się w Betlejem. Maryja mogła wprawdzie zostać w domu, ale pozostawienie Jej samej sobie było równie ryzykowne jak wspólna podróż, ta jednak dawała Józefowi gwarancję opieki nad Matką. Mógł być blisko Niej. To wszystko dyktowało decyzję o wyprawie i konieczności zatrzymania się w Betlejem. Nocleg z dala od miasta niczego by nie rozwiązał. Byliby z dala od siebie. A może z racji rzeszy wędrowców kolejne gospody były zajęte i dlatego szli z miejsca na miejsce? Miasto było równie zatłoczone. Zresztą i bez tego, jako miejsce zamieszkania ubogich, było ciasne. Jak w takich warunkach znaleźć miejsce w izbie? Ponadto byli obcy. Możliwe zatem, że ktoś, kto zdecydował się udzielić im schronienia, dał im do dyspozycji pomieszczenie przeznaczone dla zwierząt, nie sposób bowiem było położyć ich na noc razem z dziećmi gospodarza, tym bardziej że Maryja oczekiwała rozwiązania. Dodatkowo umieszczenie Jej w izbie mieszkalnej groziło uczynieniem nieczystym wszystkiego, czego by dotknęła po porodzie. A osobnej izby przeznaczonej dla gości nie było. W grę wchodziło tylko pomieszczenie, w którym trzymano zwierzęta – mogła to być grota – ponieważ było to oddzielne miejsce, które dawało choć odrobinę intymności na czas porodu. I tak żłób mógł się stać kołyską dla Pana Jezusa. Dodajmy, że w całym bałaganie pomieszczenia mieszkalnego, wynikającym z codziennych warunków, było to miejsce najczystsze, bo wylizane do ostatniego źdźbła przez szukające w nim pokarmu zwierzęta.

Reklama

Ewangelia wspomina, że gdy do miejsca narodzenia przybyli Mędrcy, zobaczyli gwiazdę, która ich prowadziła. Ewangelista niewątpliwie wspomina o szczególnym znaku danym od Boga, zapowiadanym przez proroka Balaama. Ale ową gwiazdę mogli oni zobaczyć także w nadprożu domu. Przecież mogła być jego ozdobą. Złączyli ją ze znakiem Mesjasza. W Nowonarodzonym rozpoznali Króla Izraela, którego szukali; Zbawiciela, za którym tęsknił cały świat. W noc narodzin anioł wezwał pasterzy do Betlejem. Poszli do miasta Dawida, by odnaleźć Mesjasza. Obecność pasterzy w miejscu, gdzie trzymano zwierzęta, nie dziwi, szczególnie gdy miejscem schronienia byłaby pasterska grota. W Synu Maryi rozpoznali obiecanego Chrystusa. Uznali, że swe odkrycie zawdzięczają łasce Boga, która poruszyła ich serca na widok Świętej Rodziny. Dlatego o swym przybyciu opowiedzieli jako o wezwaniu Boga.

Czy tak mogło być? Ewangeliści, mówiąc o narodzeniu Pana, wskazują podstawowe wydarzenia, by poprowadzić nas do spotkania z Jezusem i wzbudzić wiarę w naszych sercach. To najważniejsze. My próbujemy odnaleźć kilka dalszych śladów, tych bardzo ludzkich. Nie po to, by umniejszać wielkość Tajemnicy Bożego Narodzenia, ale by zobaczyć, że dokonała się ona pośród ludzkiej codzienności, tak jak dziś rozgrywa się w naszych kościołach podczas każdej Mszy św., podczas każdego naszego spotkania z Chrystusem Eucharystycznym. Uczestniczący w nim przyjmują Go do swych serc. Jedni zabierają Go ze sobą do mieszkania w bloku czy do willi, ktoś do hotelowego pokoju, inni do noclegowni czy poczekalni. W ten sposób każde z tych miejsc staje się Miejscem Narodzenia, gdzie Bóg chce na stałe zamieszkać pośród nas, by uświęcić nasze życie.

Ks. Krzysztof P. Kowalik
Autor jest doktorem biblistyki, wykładowcą WSD w Kaliszu

2019-12-19 09:41

Ocena: +2 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Zajaśniał nam dzień święty

Niedziela świdnicka 52/2012, str. 5

[ TEMATY ]

Boże Narodzenie

GRAZIAKO

Szopka ze św. Franciszkiem z Greccio

Szopka ze św. Franciszkiem z Greccio

Zajaśniał nam dzień święty, pójdźcie narody, oddajcie pokłon Panu, bo wielka światłość zstąpiła dzisiaj na ziemię”. Ten jaśniejący dzień święty to przede wszystkim dzień, w którym ziemia ujrzała swego Zbawiciela, dzień narodzin Chrystusa. Słowa te liturgia odnosi także do uroczystości Bożego Narodzenia.
Narodziny Jezusa Chrystusa, które wspominamy, są narodzinami najważniejszego mieszkańca naszej ziemi, mieszkańca, który jest w jednej osobie człowiekiem i Bogiem. Czy zauważyliśmy, że w tej nazwie „Boże Narodzenie” kryje się sprzeczność? Jak to, przecież Bóg, który nie ma początku i końca, nie może się rodzić. Czyż to nie brzmi podobnie jak „kwadratowe koło” czy jak „syn bezdzietnej matki”? Istotnie, Boże Narodzenie jest wielką tajemnicą, którą nazywamy tajemnicą wcielenia. W tajemnicy tej kryją się pewne paradoksy. Wyraża je dobrze nasza piękna kolęda: „Bóg się rodzi, moc truchleje. Pan niebiosów obnażony. Ogień krzepnie, blask ciemnieje, ma granice nieskończony. Wzgardzony, okryty chwałą, śmiertelny król nad wiekami”.
Pochylając się nad tą tajemnicą, możemy wyjaśnić, że Boże Narodzenie rozumiemy jako ziemskie narodzenie Odwiecznego Syna Bożego. Chrystus istniał od wieków jako Bóg, natomiast jako człowiek zaczął istnieć w czasie, jako człowiek narodził się w Betlejem z Maryi Dziewicy. Ponieważ jednak rodzenie odnosimy nie do samej tylko natury, w tym przypadku natury ludzkiej, ale do osoby, a osoba w Chrystusie jest tylko jedna: osoba Boska, dlatego mówimy o narodzeniu Boga i stąd kryje się tu jakby pozorna sprzeczność.
W przekazie biblijnym tajemnica Bożego Narodzenia wyrażona jest w dwóch formach: w formie narracyjnego opisu i w formie refleksji filozoficzno-teologicznej. Pierwsza forma przekazu znajduje się w Ewangelii wg św. Mateusza i Ewangelii wg św. Łukasza. Jest to tzw. Ewangelia dzieciństwa czy inaczej „Dobra Nowina” o Bożym narodzeniu. Znajdujemy w niej opowieść o spisie ludności, o poszukiwaniu noclegu przez Maryję i Józefa, relację o narodzinach Jezusa, o pokłonie pasterzy, trzech Mędrców, obrzezaniu i ofiarowaniu Jezusa w świątyni, ucieczce do Egiptu. Druga forma ewangelicznej informacji o Bożym Narodzeniu pochodzi od św. Jana Apostoła. Jest to forma bardziej teologiczna, wyrażona w stwierdzeniu: „Słowo stało się ciałem i zamieszkało między nami” (J 1,14).
Słowo zostało na ziemi przez niektórych odrzucone: „Na świecie było Słowo, a świat stał się przez Nie, lecz świat Go nie poznał. Przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli” (J 1, 10-11). To prawda, że Jezus przez wielu został odrzucony. Odrzucił Go już król Herod, a potem odrzucili Go faryzeusze i uczeni w Piśmie, którzy doprowadzili do wydania i wykonania na Nim wyroku śmierci. Na szczęście nie wszyscy to Słowo odrzucili. Byli tacy, którzy Je przyjęli i otrzymali za to szczególną godność, godność dzieci Bożych. Do tych, którzy Je przyjęli, my dzisiaj należymy. O tę przynależność zadbali nasi rodzice, gdy nas przynieśli do chrztu świętego. To był właśnie dzień naszych narodzin dla Boga, dzień stania się dzieckiem Bożym.
Dzisiaj nosimy w sobie tę godność już z wolnego wyboru. Przyznajemy się świadomie do Chrystusa. Uznajemy Go za naszą Światłość, za naszego Odkupiciela. Dzięki temu jest nam przyznana godność dzieci Bożych.

CZYTAJ DALEJ

Kraków: 14. rocznica pogrzebu pary prezydenckiej Marii i Lecha Kaczyńskich

2024-04-18 21:40

[ TEMATY ]

abp Marek Jędraszewski

para prezydencka

Archidiecezja Krakowska

– Oni wszyscy uważali, że trzeba tam być, że trzeba pamiętać, że tę pamięć trzeba przekazywać, bo tylko wtedy będzie można budować przyszłość Polski – mówił abp Marek Jędraszewski w katedrze na Wawelu w 14. rocznicę pogrzebu pary prezydenckiej Marii i Lecha Kaczyńskich, którzy razem z delegacją na uroczystości 70. rocznicy Zbrodni Katyńskiej zginęli pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 r.

Nawiązując do spotkania diakona Filipa z dworzaninem królowej Kandaki, abp Marek Jędraszewski w czasie homilii zwrócił uwagę, że prawda o Chrystusie zapowiedzianym przez proroków, ukrzyżowanym i zmartwychwstałym, trafia do serc ludzi niekiedy odległych tradycją i kulturą. – Znajduje echo w ich sercach, znajduje odpowiedź na ich najbardziej głębokie pragnienia ducha – mówił metropolita krakowski. Odwołując się do momentu ustanowienia przez Jezusa Eucharystii, arcybiskup podkreślił, że Apostołowie w Wieczerniku usłyszeli „to czyńcie na moją pamiątkę”. – Konieczna jest pamięć o tym, co się wydarzyło – o zbawczej, paschalnej tajemnicy Chrystusa. Konieczne jest urzeczywistnianie tej pamięci właśnie w Eucharystii – mówił metropolita zaznaczając, że sama pamięć nie wystarczy, bo trzeba być „wychylonym przez nadzieję w to, co się stanie”. Tym nowym wymiarem oczekiwanym przez chrześcijan jest przyjście Mesjasza w chwale.

CZYTAJ DALEJ

Szczęśliwa, która uwierzyła

2024-04-18 21:04

Materiały organizatorów

W ramach przygotowań do synodu odbędzie się diecezjalny dzień skupienia dla kobiet. Będzie to czas spotkania i odkrywania siebie, swoich życiowych zadań i miejsca w Kościele.

Dzień skupienia będzie miał miejsce 20 kwietnia w parafii NMP na Piasku we Wrocławiu w godz. 10.00-18.00. W programie jest medytacja, konferencja i wspólna modlitwa, które mogą okazać się pomocą dla każdej z kobiet w zrozumieniu swojej tożsamości i życiowych zadań. Rozważania będą się odbywać w świetle słów z Ewangelii według św. Łukasza: „Szczęśliwa, która uwierzyła”. Jak piszą organizatorzy: „przyjrzymy się spotkaniu dwóch kobiet: rozpoczynającej dorosłe życie Maryi i mającej już za sobą wiele doświadczeń Elżbiety. Łączy je nadzieja i odwaga wychodzenia naprzeciw szczęściu”.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję