Informacje przedstawione przez Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego w Polsce wskazują, że liczba chodzących do kościoła za bardzo nie zmienia się. Dane opracowano na początku tego roku, ale oparte są na badaniach przeprowadzonych w 2018 r. Możliwe, że nie oddają całej prawdy: wszak ostatni rok był szczególnie trudny dla Kościoła, ataki szczególnie silne. Z pewnością miały wpływ na wiernych i ich zachowania.
W 415 warszawskich i podwarszawskich parafiach pracuje prawie 1400 księży.
Sekretarz Konferencji Episkopatu Polski bp Artur Miziński, oceniając podczas prezentacji ustaleń ISKK, stwierdził, że są one powodem i do radości, i do troski. Biskup mówił o danych ogólnopolskich; te dotyczące dwóch warszawskich diecezji raczej powinny być powodem do troski.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Słabo zaangażowani
Wskaźniki dominicantes (uczestniczących w niedzielnej Mszy św.) średnio dla Polski – 38,2% i communicantes (przystępujących do Komunii św.) – 17,3%, są niemal identyczne z danymi ISKK z poprzedniego badania. Dla diecezji warszawsko-praskiej wskaźnik dominicantes wyniósł w 2018 r. 31,7%, a communicantes 15,5%. W archidiecezji warszawskiej odnotowano jeszcze mniejsze odsetki: 27,6 i 14,3.
Reklama
Ciekawe są, przedstawione po raz pierwszy przez ISKK, dane dotyczące tzw. participantes, czyli osób angażujących się w życie parafialne poprzez uczestnictwo we wspólnotach katolickich. Wskaźnik participantes w 2018 r. wyniósł 8,1% (i najwyższy był w diecezjach przemyskiej, tarnowskiej oraz rzeszowskiej). W obu naszych diecezjach był natomiast sporo niższy: 4,8% w diecezji warszawskiej i 5,8 w warszawsko-praskiej.
Podobnie jest z uczestnictwem w lekcjach religii. W roku szkolnym 2018/2019 w całym kraju uczęszczało 88% uczniów, podczas gdy w archidiecezji warszawskiej niecałe 75% dzieci.
Siły apostolskie
Przedstawione przez ISKK opracowanie, podaje informacje także o liczbie kapłanów, parafii, udzielanych sakramentów. Policzono zabytki nieruchome: kościoły, kaplice, cmentarze, a nawet przydrożne figury i krzyże. Dane pokazują, że siły apostolskie w naszych diecezjach mają się nieźle. W 415 warszawskich i podwarszawskich parafiach pracuje prawie 1400 księży.
Archidiecezja warszawska ma również największą liczbę alumnów – 130, diecezja praska – 50 kleryków. W tej dziedzinie jest znacznie lepiej niż w wielu innych diecezjach. W niektórych liczba seminarzystów jest tak mała, że trzeba się liczyć z koniecznością łączenia w przyszłości parafii.
Według danych ISKK, w obu warszawskich diecezjach w 2018 r. udzielono nieco ponad 29 200 chrztów. Tymczasem w samej tylko Warszawie urodziło się wtedy ponad 36 900 dzieci. – Spora część niemowląt, które przyszły na świat w Warszawie, chrzczona jest poza stolicą, w parafiach pochodzenia ich rodziców – zaznaczają naukowcy. Część, rzecz jasna, nie została ochrzczona, ale te dane wymykają się statystyce.
Razem i osobno
Reklama
Coraz gorzej wyglądają liczby zawieranych małżeństw. Przybywa par rezygnujących z sakramentalnego małżeństwa na rzecz związku cywilnego. W archidiecezji warszawskiej zawarto w 2018 r. 4083 małżeństwa sakramentalne, w diecezji warszawsko-praskiej – 3039.
Te dane też wymykają się statystyce, ale ogólnie wiadomo, że to jedynie dwie trzecie z wszystkich zawieranych małżeństw. Tym bardziej nie wiemy, ile par rozpoczyna wspólne życie bez ślubu. Najpewniej, dużo więcej. W 2019 r. w 3400 aktach małżeństwa w Warszawie pojawiły się adnotacje dotyczące rozwodów, separacji i stwierdzeń nieważności małżeństw.
Ciągnie w dół
Skoro w warszawskich diecezjach jest tak dobrze – spore siły apostolskie, specjalna rola Warszawy w polskiej religijności – to dlaczego inne dane zebrane przez ISKK niepokoją? Prof. Sławomir Zaręba, socjolog z warszawskiego Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego, zwraca uwagę, że w statystykach religijności stolica ciągnie w dół Mazowsze.
– Poziom religijności w ośrodkach wysoko zurbanizowanych zawsze był niższy niż na wsiach czy w małych miasteczkach. Z różnych przyczyn religijność to zjawisko złożone – zaznacza ks. prof. Zaręba. – To praktyki i wiedza religijna, parametr wspólnotowy.
Stolica ma swoją specyfikę, ściąga ludzi nie tylko z Mazowsza – ocenia ks. dr Wojciech Sadłoń, dyrektor ISKK.
– Religijność jest większa tam, gdzie jest ludność zasiedziała, silne społeczności lokalne. Duża migracja to najważniejszy czynnik, który tłumaczy niższe wskaźniki religijności w Warszawie – mówi.
Reklama
– Ale obie diecezje obejmują tereny wiejskie, gdzie religijność wcale nie jest niższa niż w innych regionach.
Nie wypada
Stolica ciągnie resztę Mazowsza w dół, m.in. dlatego, że w małej miejscowości, na wsi kościół wciąż jest miejscem manifestacji wiary, kontaktu z nią, ale także miejscem, gdzie w niedzielę nie można, nie wypada nie być. – Na prowincji tworzona jest więź społeczna, której w Warszawie nie ma – mówi ks. prof. Zaręba.
W stolicy jest anonimowość, brak kontroli społecznej. W kamienicy, gdzie przyjmowanie księdza po kolędzie było powszechne, dziś drzwi otwiera rodzina albo dwie. Reszta mieszkań jest wynajętych, także cudzoziemcom, w innych ksiądz nie jest mile widziany.
Duża migracja to najważniejszy czynnik, który tłumaczy niższe wskaźniki religijności w Warszawie.
Brak jest też budującej wspólnotę więzi parafialnej. Ludzie albo stwierdzają, że skoro idą na Msze św. w niedzielę to wystarczy za całą więź albo wolą jeździć do innego kościoła, lepszego ich zdaniem kaznodziei. Są też – wskazuje ks. prof. Zaręba – katolicy sezonowi, którzy pojawią się w kościele w związku z chrztem, komunią, ślubem (rzadziej) i pogrzebem.
Z różnych badań wynika radykalny spadek potrzeby modlitwy indywidualnej – zaznacza ks. prof. Zaręba.
Na kanapie
To, co inni wykazują liczbami, ks. dr Zbigniew Godlewski, teolog i socjolog, proboszcz na Kole, obserwuje w swojej parafii. Widzi co tydzień w kościele i chodząc po kolędzie. Parafia się rozrasta, ale liczba praktykujących spada.
– Tłumaczymy sobie: wymiera stara gwardia, nowa nie jest z parafią związana. Zanim zapuszczą korzenie, poczują się mieszkańcami, trochę czasu minie. – Ale to kiepskie pocieszenie – mówi ks. Godlewski i dodaje, że słowa papieża Franciszka o tym, że trzeba wstać z wygodnej kanapy, pasują do sytuacji, jak jest w stolicy. – Dziś nie możemy czekać, aż ludzie przyjdą, musimy stale wychodzić do ludzi.
Czy dane ISKK są podstawą do namysłu, tworzenia programów? – Jest jeszcze dużo do zrobienia – mówi ks. dr Wojciech Sadłoń, ale jednocześnie zaznacza, że przejście między wiedzą a programowaniem duszpasterskim ma swoje granice. – Mówimy o skomplikowanej rzeczywistości, która musi się liczyć z nawróceniami, odejściami, zmianami obyczajowymi. Wiara nie jest jednowymiarowa.