Dyskutowaliśmy o Orędziu, Marek Mutor, Wojciech Kucharski i ja. I wtedy odkryłem w tej historii wątki sensacyjne, w Watykanie byli agenci, także w sutannach – mówi autor. Pokerowa rozgrywka między władzą komunistyczną a Kościołem była kanwą dla komiksu. Pan Juliusz zrobił rysunki i okazało się, że taki sposób opowiadania historii dociera do tych, którzy niekoniecznie mają ochotę na czytanie obszernych tomów. Potem przyszła kolej na bł. Czesława. – Patron Wrocławia był bohaterem mojej pracy magisterskiej, opowiedziałem o nim rysunkiem, konstruując legendę w stylu fantasy, trochę tolkienowsko – mówi pan Juliusz. Kolejny komiks wydany przez Centrum Historii Zajezdnia to Przewodnik po Wrocławiu, tym razem rysował Luca Montagliani, a teksty napisali Cezary Buśko i Marcin Bradke.
Odwet Breslau 1943 o elitarnym oddziale Armii Krajowej „Zagra-Lin” był tematem następnego komiksu. – Sięgnąłem po ten temat, bo ludzie nie są świadomi, że w strukturze AK byli komandosi przeznaczeni do akcji zbrojnych prowadzonych zagranicą. To oni dokonali, m.in., zamachów bombowych na dworcu w Breslau, w Berlinie i Rydze. Prowadzili działalność, która miała spowodować, by Niemcy przestali czuć się bezpieczni. Bohaterem elitarnego oddziału był Bernard Drzyzga, a największym sukcesem był fakt, że komandosi z „Zagra-Lin” nigdy nie wpadli – opowiada Woźny.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Na liście rysunkowego opowiadania historii jest jeszcze kunsztowny Wyrok o akowcu Jerzym Woźniaku, Zryw przypominający wciąż mało znaną historię „Solidarności Walczącej” Kornela Morawieckiego, a na setną rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości Eskadra Kościuszki 1919.
Najnowszy komiks Juliusza Woźnego opowiada o małej dziewczynce, Zosi, która wraz z rodziną zostaje wywieziona na Syberię. – W tej historii splatają się wątki kilku życiorysów wrocławskich Sybiraków, ale prototypem głównej bohaterki jest pani Zofia Helwing. Niestety, z winy komunistów możemy teraz dotrzeć do opowieści tylko tych, którzy byli tam wywiezieni jako dzieci albo bardzo młode osoby. Ci, którzy trafili tam jako dorośli, a którym udało się wrócić po wojnie, nigdy nie mieli szansy opowiedzieć swojej historii i dramatu, który tam przeżyli. Mamy szansę odsłonić, jak wyglądała sytuacja dzieci postawionych w obliczu spraw ostatecznych – głodu, morderstw i opresji i zdecydowaliśmy się to zrobić – mówi autor. Do młodych ludzi można dotrzeć tylko za pomocą środków, które są im bliskie. Nie będą to opasłe tomy i opracowania naukowe, a jednak trzeba zrobić wszystko, aby zachęcać ich do poznawania historii i losów bohaterów. – W czasie promocji komiksu o Jerzym Woźniaku byłem poruszony. Wszedłem do sali, zresztą im. Jerzego Woźniaka, a tam kilka rzędów młodzieży i nikt nie patrzył w telefon, wszyscy mieli w rękach komiks i byli nim zaabsorbowani! – mówi Woźny.
Jak się robi komiks? – Ja rysuję i maluję ręcznie, bez programów komputerowych, ale to metoda raczej średniowieczna. Zaczynam od tego, że próbuję sobie wyobrazić sytuacje, w których znaleźli się moi bohaterowie. Kiedy rysowałem Bernarda Drzyzgę, to z zegarkiem w ręku przeszedłem trasę od dworca pod adres wynajętej dziupli. Idąc, czułem emocje, które były potrzebne, by rysować. To benedyktyńska praca. Samo rysowanie zajmuje ok. trzech miesięcy, a cały projekt komiksu nawet rok – wyjaśnia artysta.
Wszystkie komiksy Juliusza Woźnego można kupić w Centrum Historii Zajezdnia przy ul. Grabiszyńskiej we Wrocławiu.