Reklama

Niedziela Częstochowska

W polskim Ars

Był mocarzem ducha. Pracował w małej, zaniedbanej parafii. Przyciągał ludzi z wielkich miast i utytułowanych. Święty proboszcz pozostawił drogowskazy w Mzykach.

Niedziela częstochowska 31/2020, str. IV

[ TEMATY ]

sanktuarium

św. Jan Maria Vianney

Mzyki

Beata Pieczykura/Niedziela

W każdy czwartek jest odmawiana koronka za kapłanów

W każdy czwartek jest odmawiana koronka za kapłanów

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Co jest wyjątkowego w Mzykach? Dlaczego jest nazywane polskim Ars? Wiedzą ci, którzy byli w pokoju św. Jana Vianneya w Domu Opatrzności, częstowali się ziemniaczkami, na wzór tego, czym posilał się święty, a przede wszystkim uczestniczyli we Mszy św. w sanktuarium św. Jana Marii Vianneya i adoracji Najświętszego Sakramentu ofiarowanej za kapłanów.

Spełnione pragnienie

Sanktuarium powstało w Roku Kapłańskim, w 2009 r., z inicjatywy abp. Stanisława Nowaka, który wyraźnie zaznaczył, że w nim kapłani i osoby życia konsekrowanego mają być otoczeni modlitwą. I tak jest do dziś. Modlą się pielgrzymi, kapłani i parafianie. Każdego roku przybywają pielgrzymki.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Modlimy się za kapłanów, aby nigdy nie schodzili z krzyża, nie uciekali od niego, ale kochali i mieli siły na nim trwać razem z Chrystusem – podkreśla kustosz ks. Wojciech Torchalski. Dlatego w każdy 1. czwartek miesiąca odbywa się adoracja Najświętszego Sakramentu. W 3. czwartek miesiąca modlą się księża. O godz. 18 jest celebrowana Msza św., a później o godz. 19.30 przed wystawionym Najświętszym Sakramentem modlitwę najczęściej prowadzi bp Andrzej Przybylski. W każdy czwartek jest sprawowana Msza św. w intencji kapłanów oraz o nowe powołania kapłańskie i zakonne, a po niej jest odmawiana koronka za kapłanów. Każdą Msze św., także w dni powszednie, kończy modlitwa za kapłanów autorstwa ks. Tomasza Nowaka, poprzedniego kustosza sanktuarium.

Co go wyróżnia?

Proboszcz z Ars żył na przełomie XVIII i XIX wieku (w latach 1786 – 1859) i do dziś fascynuje i inspiruje. Co go wyróżnia? – To duchowość eucharystyczna. Święty dużo czasu spędzał przed Najświętszym Sakramentem. Modlitwa była sposobem dotarcia do parafian. Gdy przybył do Ars, parafia była oziębła i on swoje dzieło duszpasterskie zaczął od modlitwy – wyjaśnia ks. Torchalski i dodaje, że dlatego jego relikwie są umieszczone pod tabernakulum.

Reklama

– Wyróżniała go również maryjność i to, czego nam dziś brakuje, czyli duch wyrzeczenia. Święty Jan miał przekonanie o wielkiej wartości modlitwy, postu i pokuty, a my o tym zapominamy, coraz mniej pościmy. Uważał, że post pokazuje relację do Boga; pokutował za parafian i penitentów. Najbardziej znany jest z tego, że wiele godzin spędzał w konfesjonale, a także prowadził katechezę w parafii. Był przygotowany do kazań – podkreśla ks. Torchalski.

Mówią wierni

W każdy czwartek wierni wspierają księży modlitwą. Wśród nich jest Grażyna. Przychodzi na Msze św. od rozpoczęcia tej modlitwy. Opuściła tylko jeden czwartek. Opowiada Niedzieli: – Dostaliśmy niespodziewanego patrona. Cieszymy się, że tu przyjeżdżają księża, by dziękować za dar kapłaństwa. Jesteśmy dumni z tego miejsca i cieszymy się, że mamy takiego patrona. Dodaje także, że przez jego wstawiennictwo wyprosiła łaski dla rodziny. Za kapłanów – proboszczów poprzedniego i obecnego – modli się Antoni. Codziennie odmawia Różaniec. Do sanktuarium docierają nowi pielgrzymi, np. Magdalena z parafii Ducha Świętego w Lindowie. – Należę do Apostolatu Margaretka i modlę się za kapłanów. Cieszę się, że w tym miejscu po raz pierwszy mogłam się modlić.

Uroczystość ku czci św. Jana Marii Vianneya (przypada 4 sierpnia) to dobra okazja, by pielgrzymować do sanktuarium w Mzykach, aby tam modlić się za kapłanów oraz odkryć wielkość Bożego Miłosierdzia. Zainteresowani mogą zgłaszać grupy pielgrzymkowe u kustosza, nr tel.: 606 923 451, e-mail: wtorchalski@wp.pl .

W tym roku odpust odbędzie się 9 sierpnia. Sumie o godz. 12 będzie przewodniczył ks. Michał Biedak z Polskiej Misji Katolickiej we Francji.

2020-07-28 10:38

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Jan Maria Vianney

Niedziela legnicka 12/2010

[ TEMATY ]

święty

św. Jan Maria Vianney

KS. SŁAWOMIR MAREK

Urodził się 8 maja 1786 r. we Francji, w miejscowości Dardilly, niedaleko Lionu. Był jednym z siedmiorga dzieci państwa Mateusza i Marii Vianney, prostych rolników, posiadających dwunastohektarowe gospodarstwo. Jan już od wczesnych lat ukochał modlitwę. Przykładem i zachętą byli dla niego rodzice, którzy codziennie wieczorem wraz ze swoimi dziećmi modlili się wspólnie. Po latach powiedział: „W domu rodzinnym byłem bardzo szczęśliwy mogąc paść owce i osiołka. Miałem wtedy czas na modlitwę, rozmyślania i zajmowanie się własną duszą. Podczas przerw w pracy udawałem, że odpoczywam lub śpię jak inni, tymczasem gorąco modliłem się do Boga. Jakież to były piękne czasy i jakiż ja byłem szczęśliwy”.
Należy pamiętać, iż lata młodości Jana Vianneya, to okres bardzo trudny w historii Francji. W tym czasie bowiem szalała rewolucja, która w dużej mierze przyczyniła się do pogłębienia kryzysu między duchowieństwem a państwem. Walka z Kościołem sprawiła, że wielu księży odeszło od tradycji, składając przysięgę na Konstytucję Cywilną Kleru. Wzrost laicyzacji i głęboko posunięte antagonizmy to tylko główne problemy ówczesnej francuskiej rzeczywistości. Mimo tak trudnych warunków nie zaprzestano sprawowania sakramentów i katechizacji dzieci. Przygotowania do Pierwszej Komunii trwały 2 lata. Spotkania odbywały się w prywatnych domach, zawsze nocą i jedynie przy świecy. Jan przyjął Pierwszą Komunię w szopie zamienionej na prowizoryczną kaplicę, do której wejście dla ostrożności zasłonięto furą siana. Miał on wówczas 13 lat.
Od czasu wybuchu Rewolucji w Dardilly nie było nauczyciela. Z pomocą zarządu gminnego otwarto szkołę, w której uczyły się nie tylko dzieci, ale i starsza młodzież, a wśród niej Jan Maria. Przez dwie zimy uczył się czytać, pisać i poprawnie mówić w ojczystym języku. Stał się bliską osobą miejscowego proboszcza i stopniowo dojrzewało w nim pragnienie zostania księdzem. Ojciec początkowo zdecydowanie sprzeciwiał się, bowiem gospodarstwo potrzebowało silnych rąk do pracy, a poza tym brakowało pieniędzy na opłacenie studiów i utrzymanie młodzieńca. Jednak pod wpływem nalegań syna, ojciec ustąpił.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Co nam w duszy gra

2024-04-24 15:28

Mateusz Góra

    W parafii Matki Bożej Częstochowskiej na osiedlu Szklane Domy w Krakowie można było posłuchać koncertu muzyki gospel.

    Koncert był zwieńczeniem weekendowych warsztatów, podczas których uczestnicy doskonalili lub nawet poznawali tę muzykę. Warsztaty gospelowe to już tradycja od 10 lat. Organizowane są przez Młodzieżowy Dom Kultury Fort 49 „Krzesławice” w Krakowie. Ich charakterystycznym znakiem jest to, że są to warsztaty międzypokoleniowe, w których biorą udział dzieci, młodzież, a także dorośli i seniorzy. – Muzyka gospel mówi o wewnętrznych przeżyciach związanych z naszą wiara. Znajdziemy w niej szeroki wachlarz gatunków muzycznych, z których gospel chętnie czerpie. Poza tym aspektem muzycznym, najważniejszą warstwą muzyki gospel jest warstwa duchowa. W naszych warsztatach biorą udział amatorzy, którzy z jednej strony mogą zrozumieć swoje niedoskonałości w śpiewaniu, a jednocześnie przeżyć duchowo coś wyjątkowego, czego zawodowcy mogą już nie doznawać, ponieważ w ich śpiew wkrada się rutyna – mówi Szymon Markiewicz, organizator i koordynator warsztatów. W tym roku uczestników szkolił Norris Garner ze Stanów Zjednoczonych – kompozytor i dyrygent muzyki gospel.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję