"Szpital w Gryfowie Śląskim jest miejscem, w którym z dala od zgiełku miejskiego, z dala od szumu przejeżdżających samochodów, przywraca się zdrowie chorym. Otaczający budynek kilkuhektarowy park, a w
nim różnorodne ptactwo, nadaje temu kompleksowi wyjątkowy charakter"- takimi spostrzerzeżeniami podzielił się z chorymi i personelem bp Stefan Regmunt, który wizytował szpital 30 października 2001 r.
z okazji utworzenia tam kaplicy szpitalnej.
Szpital dzięki swojemu położeniu, jak i dobrej kadrze lekarskiej przyciąga wielu pacjentów. Nie ulega wątpliwości, że jego istnienie jest potrzebne. W szpitalu leczą się chorzy nie tylko z powiatu
lwóweckiego, ale również z innych powiatów i województw. Potwierdzają to dane liczbowe i tak na 4496 chorych 1900 było z ościennych powiatów. W ostatnich tygodniach nad dolnośląską służbą zdrowia zawisły
czarne chmury. Prawie we wszystkich jednostkach szpitalnych powstały komitety protestacyjne. Strona rządowa, którą reprezentują urzędnicy z województwa, ma niemały orzech do zgryzienia. Likwidować, czy
może szukać innego rozwiązania? Ale co zrobić z chorymi, oni przecież wymagają opieki medycznej, no i jest też personel szpitalny. Moim zdaniem, dla częściowego uzdrowienia sytuacji można by wprowadzić
okresowo na rok, może dwa, odpłatność za tzw. część hotelową. Opłatę można by zróżnicować w zależności od dochodów.
Gryfowski szpital to perełka, która musi być utrzymana. Na miejsce w tym szpitalu chorzy czekają niekiedy kilka miesięcy, dotyczy to szczególnie chorych na choroby reumatyczne. Chcą się tu leczyć,
bo mają nadzieję, że odzyskają zdrowie. Tak duże zainteresowanie gryfowskim szpitalem jest zasługą lekarzy: dr. Jacka Miszkowskiego - ordynatora oddziału chirurgicznego, dr. Dariusza Żołnowskiego - ordynatora
oddziału internistycznego, dr. Wojciecha Dula - ordynatora oddziału reumatologicznego.
Funkcjonowanie szpitala i groźba jego zamknięcia stały się tematami, które poruszyły całe społeczeństwo, wszystkie grupy zawodowe i społeczne. Z gorącym apelem i z prośbą o modlitwę w sprawie utrzymania
szpitala zwrócił się do parafian ks. Stanisław Boczoń, który jako dziekan dekanatu gryfowskiego twierdzi, że nie wyobraża sobie miasta bez szpitala. W Gryfowie zlikwidowano ponad trzy tysiące miejsc pracy,
praktycznie wszystkie zakłady padły. Pozostał tylko szpital, który musi istnieć. Wierzymy, że nasze modlitwy oraz działania różnych grup społecznych skutecznie zablokują pomysł likwidacji szpitala w Gryfowie
Śląskim.
Pomóż w rozwoju naszego portalu