Siostra Judyta od 23 lat pracująca w Miłkowie jako przełożona i pielęgniarka, 30 lat w zgromadzeniu, mówi:
– Powołanie jako pielęgniarka, odczuwałam już wcześniej, zanim przyszłam do zgromadzenia, bo mam wykształcenie pielęgniarskie. Od dawna chciałam służyć chorym w ich potrzebach, dlatego wybierałam zgromadzenie pod kątem pracy z chorymi. Służba chorym, to tak jak służba Panu Jezusowi, służenie tym, którzy są najbiedniejsi. Akurat ten dom opieki jest takim specyficznym miejscem, gdzie ludzie dożywają swojej starości, a praktycznie są to ostatnie ich lata, miesiące, czy tygodnie życia. Spotykamy się więc tu często z aspektem śmierci. Nie jest więc to dla nas obce, aby tych ludzi przygotować na przejście na spotkanie z Panem Bogiem, z którym byli całe swoje życie.
Praca tutaj wymaga trochę większego wysiłku, bo nasi podopieczni często są osamotnieni, oczekując od nas ciepła, spotkania drugiego człowieka, żeby niemalże „poczuć” przez nasz dotyk, dotyk miłości Boga.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
W moim przypadku taki pierwszy głos zaczął się odzywać w okresie szkoły średniej. Miałam koleżankę zaangażowaną w ruch oazowy, która bardzo chciała, żebym z nią na te spotkania chodziła. Nie za bardzo mnie to interesowało, ale dałam się jej namówić. Po jakimś czasie, zrobiła krok dalej i zaczęła mnie namawiać na wyjazd na dzień skupienia do sióstr elżbietanek. Więc na początku też był opór z mojej strony, ale w końcu pojechałam. Na zakończenie któraś z sióstr odprowadzała nas do drzwi i powiedziała: „Może któraś z was przyjdzie tutaj na zawsze?”.
Odtąd ta myśl nie dawała mi spokoju. Kończyłam już Liceum Medyczne i na wakacje pojechałam na oazę. W jednym z odwiedzanych kościołów natrafiłam na napis: „Umacniajcie wasze powołanie zakonne”. Odczytałam to jako wezwanie i powiedziałam: „Tak, Panie Jezu. Ty chcesz by moją drogą było powołanie zakonne”. I tak się to wszystko zaczęło.
Na pytanie, czego możemy siostrze życzyć, odpowiada: – Wytrwałości i ofiarności w życiu.
****
Siostra Mateusza, pracująca w administracji domu opieki od 17 lat, w zgromadzeniu 23 lata, mówi:
– W moim wypadku zainteresowała mnie praca na misjach, gdzie można pomagać najbiedniejszym. Poczułam pragnienie bycia z osobami, które świat tak naprawdę pozostawił samych sobie. Pochodzę z rodziny religijnej, bardzo blisko związanej z Kościołem. Mama miała osobiste nabożeństwo do Matki Bożej Nieustającej Pomocy, do św. Józefa, więc myślę, że też wyprosiła mi moje powołanie. Nie było więc oporu ze strony rodziców, kiedy podjęłam decyzję o wstąpieniu do zgromadzenia. Nie miałam wcześniej bliższego doświadczenia z klasztorami, siostrami.
Kiedy przekroczyłam furtę domu formacyjnego we Wrocławiu, wszystko wydawało mi się takie duże, za duże nawet, ten budynek trochę mnie przeraził. Potem już się przyzwyczaiłam do tego miejsca i w tej przestrzeni się odnalazłam, a także w realizacji powołania, jako posługi chorym, czyli też tym, którzy potrzebują pomocy.
Reklama
Co prawda, jestem w tym domu opieki jako pracownik administracji, ale to też jest związane z posługiwaniem i modlitwą za i z chorymi.
Pytamy, czego też możemy życzyć z okazji tego szczególnego święta?
– Wierności do końca – słyszymy w odpowiedzi.