Ks. Wojciech Kamiński
Parafia rodzinna: św. Wojciecha w Dankowicach
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Parafia praktyk: św. Marii Magdaleny w Cieszynie
Motto obrazka prymicyjnego
„Jeżeli ziarno pszenicy, wpadłszy w ziemię, nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity” (J 12, 24).
Wybrałem te słowa z Janowej Ewangelii z dwóch powodów. Po pierwsze – jest to Ewangelia, którą Kościół odczytuje na uroczystość św. Wojciecha – mojego chrzcielnego patrona, więc już z tego powodu są mi one szczególnie bliskie. Po drugie – obraz pszenicy nawiązuje do krajobrazu mojej rodzinnej parafii, miejsca, w którym się wychowałem i wzrastałem. Kapłanem człowiek nie staje się w jeden dzień, a środowisko w którym dorastałem niewątpliwie wywarło duży wpływ na mój wybór – stąd właśnie ten fragment Ewangelii.
Najważniejsze zdanie Pisma Świętego
„Nie moja, lecz Twoja wola niech się stanie” (Łk 22, 42) – wydaje mi się, że to słowa, które mają szczególnie znaczenie dla każdego kapłana. Dziś kapłaństwo w oczach świata staje się jakby „zawodem” i myślę, że bardzo ważne jest, aby uświadamiać nie tylko samemu sobie, ale również wiernym, że kapłaństwo to nie moja wola i nie tylko mój wybór.
Ulubiona książka
Reklama
To moje niedawne odkrycie. Kapłan nie należy do siebie abp. Fultona Sheena. Pozwoliła mi ona zrozumieć, że kapłaństwo to szczególny rodzaj służby. Lepiej zrozumiałem, że rzeczywiście – szczególnie w dzisiejszych czasach – kapłan to ktoś, kto musi zrezygnować ze swoich zachcianek, swojego czasu i swoich ambicji. Ta lektura niewątpliwie pokazuje, że kapłaństwo nie jest tylko dla mnie, ale przede wszystkim dla ludzi, do których jestem posłany przez Pana.
Czego nauczył mnie czas praktyki diakonatu?
Diakonat to taki szczególny czas, gdzie poznaje się życie parafialne „od środka”. W seminarium życie wygląda całkiem inaczej niż na parafii. Podczas formacji kształtujemy się, żeby kiedyś służyć ludziom i właśnie posługa diakona to ten pierwszy etap służby. Myślę, że nie można tak jednoznacznie powiedzieć, czego konkretnie się nauczyłem. Wszystko na parafii diakońskiej jest jakby „nowe”, więc każda grupa, każde nabożeństwo, każda godzina w szkole to jakaś nowość, która bardzo wiele mi dała i odkryła nowe horyzonty.
Ludzie, którym najwięcej zawdzięczam w drodze do kapłaństwa
Na pierwszym miejscu rodzina. To w niej dorastałem do kapłaństwa i to dzięki niej stałem się kapłanem, więc to właśnie im zawdzięczam najwięcej. Nie mogę oczywiście pominąć wkładu księży, których od dziecka Pan stawiał na mojej drodze. Oni poprzez sakramenty rodzili mnie do kapłaństwa już od najmłodszych lat. W tym pytaniu łatwo pominąć inne osoby, które też odegrały bardzo ważną rolę w moim powołaniu – moi znajomi, przyjaciele i wszyscy inni oraz ci, których teraz poznałem w Cieszynie – wszyscy oni są niezwykle ważni, a jeśli kogoś pominąłem, to mam nadzieję, że mi wybaczy.
Ks. Paweł Stawarczyk
Parafia rodzinna: św. Jozafata Kuncewicza w Marklowicach Górnych
Reklama
Parafia praktyk: św. Stanisława, biskupa i męczennika, w Andrychowie
Motto na obrazku prymicyjnym
„Duch wieje tam, gdzie chce” (J 3, 8). Słowa te towarzyszą mi od wielu lat. W czasie wakacyjnych rekolekcji oazowych, gdy miałem 16 lat, długo rozważałem dialog Pana Jezusa z Nikodemem, który znajdziemy w Ewangelii Janowej. Słowa o Duchu, który jest jak wiatr, dodawały mi od tego momentu odwagi do zaufania Bogu i podejmowania decyzji, które może nie były oczywiste i łatwe, a odczytywałem je jako tchnienie Bożego Ducha. Dlatego w przyszłości także chcę patrzeć z nadzieją, że cokolwiek się stanie, gdziekolwiek przyjdzie mi posługiwać, ufam, że Duch mnie tam „przywiał”. Słowa te są też dla mnie ukazaniem tego, czym jest powołanie. Jak w czasie żeglugi trzeba dobrze ustawić żagle pod wiatr, tak w życiu musimy ustawić nasze serca pod tchnienie Ducha Świętego. On już sam poprowadzi i wskaże drogę powołania.
Czym dla mnie jest kapłaństwo?
Jest tajemnicą, która mnie absolutnie przerasta, a do której zaprasza mnie sam Chrystus. Kapłaństwo to ciągłe upodabnianie się do Chrystusa Sługi, który obmywa uczniom nogi, który daje siebie, składa siebie w ofierze, który podnosi człowieka, który po prostu kocha.
Najważniejsze zdanie z Pisma Świętego
Reklama
Wiele jest zdań w Piśmie Świętym, które są dla mnie osobiście bardzo ważne, które mnie kształtowały i wciąż prowadzą. Jednak takim zdaniem, które każdy z nas powinien nosić w sercu i żyć nim, to słowa Jezusa właśnie z rozmowy z Nikodemem: „Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne” (J 3, 16). Myślę, że jest to streszczenie całej Ewangelii. To zdanie jest pełne wiary, nadziei i miłości. Zawiera w sobie istotę chrześcijaństwa.
Ulubiona książka
Nie mam swojego rankingu książek. Trudno wybrać jedną książkę. Jeżeli chodzi o pozycje z teologii, to często sięgam do Benedykta XVI i jego pism, które powstały zanim został papieżem. Ma on bardzo głębokie i poruszające myśli, niesamowicie celnie opisuje rzeczywistość, w której żyjemy, i potrafi spojrzeć w przyszłość, przewidując skutki naszych działań i decyzji. Nie bałbym się nazwać go „prorokiem naszych czasów”. Lubię także prosty i obrazowy język kard. Fultona J. Sheena. Z literatury klasycznej jest wiele pozycji, do których lubię wracać: Mistrz i Małgorzata Bułhakowa, Władca pierścieni Tolkiena, trylogia Sienkiewicza, Opowieści z Narnii C. S. Lewisa. Aktualnie czytam powieści Gabriela Marqueza. Bardzo w pamięci zapadła mi powieść Markusa Zusaka Złodziejka książek. Wzruszająca historia o II wojnie światowej widzianej oczami dziecka i śmierci.
Diakonat
Czas praktyk diakonatu uczył mnie współpracy w zespole na parafii. Pochodzę z parafii, gdzie zawsze był tylko proboszcz, dlatego też praca duszpasterska wygląda inaczej. Ostatnie kilka miesięcy były dla mnie wyzwaniem. Jak pracować duszpastersko w czasach zarazy? Jak w dystansie społecznym być blisko ludzi? Jak, mając założoną maskę, dawać ludziom uśmiech? Jak, będąc on-line, żyć wśród ludzi? Nie było to łatwe zadanie.
Ludzie, którym najwięcej zawdzięczam
Oczywiście rodzice, którzy dali mi życie i mnie wychowali w wierze. Rodzeństwo, z którym razem dorastałem. Wiele zawdzięczam moim dziadkom i babciom, którzy czytali mi w dzieciństwie Biblię i katechizm, uczyli prawd wiary. Ważnymi postaciami byli moi proboszczowie, a także księża, których spotkałem na mojej drodze, którzy ukazywali mi piękno tego powołania i wspierali modlitwą. Nie mogę też nie wspomnieć oazy, która mnie wychowywała, wszystkich znajomych i przyjaciół z Ruchu Światło-Życie, wspólnoty Radość z Cieszyna, wspólnoty 120 z Krakowa. Chciałbym także wspomnieć o dwójce wykładowców, którzy wiele dobrego dla mnie zrobili, dla mojego rozwoju. To dr Gabriela Machaczek i ks. dr hab. Wojciech Węgrzyniak. Nie da się wszystkich wymienić, ale z całego serca dziękuję każdemu, kto uczynił mnie lepszym człowiekiem.