Zbrodnicze działania prowadzone przez Niemców pod koniec czerwca i na początku lipca 1943 r. były elementem szeroko zakrojonej akcji „Wilkołak”, której celem było wysiedlenie Zamojszczyzny. Tylko w powiecie biłgorajskim Niemcy wysiedlili kilkadziesiąt wsi, a szczególnie tragiczne wydarzenia rozegrały się w Majdanie Nowym i Majdanie Starym.
Przedstawiciele władz samorządowych i mieszkańcy zgromadzili się w kościele Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Majdanie Starym. Zebranych powitał wójt gminy Księżpol Jarosław Piskorski, który przybliżył również zarys wydarzeń z 1943 r.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Centralnym punktem uroczystości była Msza św., którą w intencji Ojczyzny i pomordowanych mieszkańców sprawował ks. Adam Sobczak, proboszcz parafii. Słowo Boże wygłosił wikariusz ks. Kamil Kossak, który podkreślał, iż dzieje mieszkańców Majdanu Starego są bardzo bolesne i nie wolno nam o nich zapomnieć. – To nasi przodkowie zostali bestialsko zamordowani przez ten zbrodniczy aparat. Doskonale wiemy, że to bolesne. Bolesne, bo nasi bliscy ponieśli konsekwencje decyzji ludzi, którzy wybrali szaleńców. Bolesne, bo śmierć ponieśli dziadkowie, rodzice, ciocie, wujkowie, po prostu bliscy. Bolesne, bo tak niesprawiedliwe i niezrozumiałe, bo dotyka nas wszystkich bezpośrednio. Bo przecież wojna nie jest tylko podręcznikowym zapiskiem czy kronikarskim śladem dziejów, ale dzisiaj właśnie staje się bardzo realna, bo nie wspominamy jakichś anonimowych ludzi, ale swoich bliskich, których niektórzy z nas jeszcze doskonale pamiętają – zaznaczał.
– To był początek lipca 1944 r., miałam wówczas około 11 lat. Tego dnia nie zapomnę nigdy. Było około 5 rano, gdy Niemcy otoczyli wieś. Gonili mieszkańców na plac w centrum Majdanu. My jednak uciekliśmy: moja mama, ja, mój brat i córka brata. Bratowa wróciła się jeszcze do domu, by wziąć koc, a Niemcy już weszli na podwórko i ją aresztowali. Za nami strzelali, ale my pobiegliśmy w stronę kieratów oraz lasu, który był blisko i kule nas nie dosięgły. Po kilku dniach Niemcy podpalili wieś. Ukraińcy krzyczeli, żeby wychodzić i gasić. Gdy wychodziliśmy z lasu, Niemcy zaczynali strzelać. Pamiętam, jak przed nami wyszli nasi sąsiedzi i od razu podjechali Niemcy na motorze i zaczęli strzelać. My od razu cofnęliśmy się do lasu, a oni do lasu już nie szli, bo bali się partyzantów – mówiła jedna z ocalałych Julia Tyszko.
Uroczystości zakończyły się złożeniem kwiatów przy pomnikach upamiętniających wydarzenia z 1943 r. Zapalono również znicze i modlono się o życie wieczne dla wszystkich, którzy złożyli swe życie na ołtarzu Ojczyzny.