Niewiele osób wyobraża sobie, aby nie mieć urlopu co najmniej raz w roku. Tymczasem jedne siostry zakonne mogą odwiedzić swoich najbliższych raz do roku, a inne rzadziej.
– Obecnie posługuję na Łotwie i gdy jechałam do rodziców na swój urlop, zastanawiałam się, jak ten czas powinien wyglądać. Dlaczego? Od 10 lat nie było mnie w domu, bo w naszym Zgromadzeniu Misjonarek Miłości, na wypoczynek wyjeżdżamy raz na 10 lat. Rozmyślając nad tym tematem, doszłam do wniosku, że ten czas nie jest dla mnie, ale bardziej dla mojej rodziny, aby mogli się ze mną spotkać. Dotyczy to przede wszystkim tych, których nie miałam możliwości przez ten czas zobaczyć. Wyjątkiem są moi rodzice. Kilkakrotnie odwiedzili mnie na Łotwie. Stąd też nie myślę o tym czasie jako o urlopie, ale wizycie rodzinnej – podkreśla s. Jadwiga.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Życie osób konsekrowanych różni się od codzienności osób świeckich. Stąd też może pojawiać się niezrozumienie. – Kiedy mówię o tym, że taki czas na wypoczynek i podróż do domu rodzinnego wypada raz na 10 lat, często spotykam się ze stwierdzeniem: „Jak to możliwe?”, „To okrutne – trzeba częściej”. Jednak, gdy pomyślę o siostrach karmelitankach bosych, które w ogóle nie jeżdżą do swojego domu, to raz na 10 lat jest odpowiednim czasem. W czasie wakacyjnym jeździmy z bezdomnymi z naszej stołówki na odpoczynek połączony z rekolekcjami. Ten czas wypoczynku porównuję do urlopu rodziny. Jeśli w niej jest np. trójka dzieci, to rodzice nie rezygnują z opieki nad swoimi dziećmi. I tak samo my mamy takie „rodzinne wakacje” z naszymi podopiecznymi. Każdy ma szansę wypocząć, a ja nie mam wyrzutów sumienia jeśli wypoczywam razem z nimi. Jesteśmy razem, gramy na gitarze, chodzimy na spacery – tak jak w rodzinie – mówi Misjonarka Miłości i dodaje – oprócz tzw. urlopu przysługuje nam czas wolny, ale jak to w życiu bywa, poświęca się go na różne rzeczy, których nie udało się zrobić wcześniej. Poza tym cenię sobie duchowy odpoczynek, czyli coroczne rekolekcje. Organizuje je nasza siostra regionalna. Trwają one osiem dni. To dobra okazja, aby nabrać sił do posługi na następny rok. Co miesiąc mamy dzień skupienia z całodobową ciszą i adoracją Najświętszego Sakramentu. Zresztą tego chciała Matka Teresa, aby siostry wypoczywały w obecności Pana. Po sobie widzę, że to działa. Gdy np. jestem zmęczona i chcę się zrelaksować, to najlepszy wypoczynek przeżywam na adoracji. Każdego dnia mam wiele obowiązków, harmonogram dnia ma na mnie spory wpływ, a przez to moje życie jest bardzo uporządkowane, a tutaj wygląda to zupełnie inaczej. Wychodzę jednak z założenia, aby się nie przywiązywać do niczego materialnego, ponieważ Bóg jest dla mnie dostępny wszędzie, a to On jest moim fundamentem – zaznacza siostra.
Przyjazd osoby konsekrowanej do domu rodzinnego to zawsze ogromne wydarzenie. – Nie jest tak, że po moim przyjeździe dom przemienia się w zakon, ale też nie zrywam całkowicie ze swoim zakonnym życiem. U nas w zgromadzeniu czasu na modlitwę jest ok. czterech godzin w ciągu dnia. Będąc teraz u rodziców, ten czas wygląda inaczej, bo chcę go też poświęcić rodzinie i znajomym. Codziennie jestem na Mszy św. i odmawiam brewiarz. Nie może zabraknąć modlitwy różańcowej, do której zapraszam także moją mamę – opowiada s. Jadwiga.
We Wrocławiu nie codziennie można zobaczyć siostrę zakonną ubraną w białe sari z trzema niebieskimi paskami na obrzeżach.– Jestem mile zaskoczona, ponieważ wiele słyszałam o zmianach, które nastąpiły, a tymczasem spotkałam bardzo wielu życzliwych ludzi – podkreśla siostra.