Reklama

Aspekty

Przyjął biskupie zaproszenie

Do moich obowiązków należało karmienie i pojenie pacjentów, pomoc przy wydawaniu posiłków, jednak według mnie najważniejszym obowiązkiem było spędzanie czasu z pacjentami – opowiada Mateusz Ryszawy.

Niedziela zielonogórsko-gorzowska 33/2021, str. IV-V

[ TEMATY ]

wolontariat

COVID‑19

Archiwum autora

Odpowiedział na apel księdza biskupa o podjęcie wolontariatu wśród chorych na COVID-19

Odpowiedział na apel księdza biskupa o podjęcie wolontariatu wśród chorych na COVID-19

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ks. Adrian Put: Biskup Tadeusz Lityński w październiku 2020 r. w apelu skierowanym do diecezjan wezwał do podjęcia wolontariatu w placówkach służby zdrowia, które ze względu na wzbierającą falę zachorowań na COVID-19 doświadczyły braków kadrowych. Byłeś jednym z tych, którzy odpowiedzieli na to wezwanie. Możesz powiedzieć, co Cię do tego skłoniło?

Mateusz Ryszawy: Odkąd pamiętam, uwielbiam pomagać innym i to daje mi wielką radość. Gdy usłyszałem w ogłoszeniach parafialnych apel księdza biskupa, w mojej głowie zapaliła się lampka. Od małego chciałem być księdzem albo lekarzem, gdy przyszła możliwość pomocy w szpitalu, zgłosiłem się. To było też pewnym moim marzeniem, miałem chęć niesienia dobra, pomocy innym, tu miałem taką okazję.

Reklama

Ksiądz biskup w apelu napisał: „Zwracam się do wszystkich diecezjan: duszpasterzy, osób konsekrowanych i świeckich oraz do wszystkich ludzi dobrej woli o to, aby rozważyli własną gotowość do podjęcia takiej misji. Wierzę, że sam Duch Święty wzbudza w wielu z nas – wierzących i tych poszukujących Boga – dobre natchnienia, daje moc do ich realizacji i przygotowuje nagrodę”. Jak to było w Twoim przypadku – odnajdywałeś w sobie moc Ducha Świętego do podejmowania wolontariatu?

Myślę i odkrywam to, że bez pomocy Ducha Świętego nie odpowiedziałbym na ten apel i został tak długo w szpitalu. Duch Święty nie tylko daje mi siłę i moc, aby iść i pomagać drugiemu człowiekowi, ale też obdarza mnie swoim darami. Obdarza też miłością, aby ją przekazywać dalej, aby podczas zwyczajnej rozmowy z pacjentem mówić o Dobrej Nowinie, którą daje nam Chrystus. Wiem, że gdyby nie Duch Święty, nie rozmawiałbym z pacjentami o wierze, Bogu, ale też w ogólne bym z nimi nie rozmawiał, to On mnie do tego uzdolnił.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

A zapytam tak po zwyczajnie: nie bałeś się, że się zarazisz? Wiele osób nie lękało się takiej możliwości, podejmowało poważne ograniczenia, by nie zarazić siebie lub najbliższych...

Strach był we mnie, ale szczerze nie o to, czy ja się zarażę, ale czy nie zarażę swoich rodziców.

Jesteś młodym, nawet bardzo młodym człowiekiem. Dopiero kończysz edukację na etapie szkoły średniej. Wiele wyzwań przed Tobą. Możesz naszym czytelnikom powiedzieć kilka słów o sobie?

W tym roku skończyłem szkołę średnią i w maju pisałem maturę, którą dzięki Bogu zdałem. Jestem animatorem w Ruchu Światło-Życie, moim największym zainteresowaniem jest medycyna, liturgia, biologia, a hobby, dosyć może dziwnym, jest pomaganie innym i dawanie im swojego czasu. I dodatkowo – chodzenie po górach.

A jak Twoi rodzice zareagowali na decyzję o wolontariacie?

Początkowo nie zgodzili się, ale nie mogłem się dziwić, bo postawiłem ich przed faktem dokonanym. Próbowałem ich uspokoić, że będę uważał.

Reklama

Jak wyglądały Twoje obowiązki i gdzie pomagałeś jako wolontariusz? Miałeś jakiś szczególny zestaw czynności, które musiałeś wykonywać?

Do moich obowiązków należało karmienie i pojenie pacjentów, pomoc przy wydawaniu posiłków, jednak według mnie najważniejszym obowiązkiem było spędzanie czasu z pacjentami. To liczne rozmowy, podczas których opowiadali swoje historie życia, często okazywało się, że wychowywali się pod koniec wojny. Przyznam się, że nigdy nie potrafiłem grać w karty, a pacjenci nauczyli mnie kilku gier.

Wolontariat w Twoim przypadku doprowadził do propozycji pracy. Możesz nam coś więcej powiedzieć na ten temat?

Swój wolontariat rozpocząłem w listopadzie i miał on trwać kilka tygodni, ale tak to Pan Bóg poprowadził, że w styczniu otrzymałem umowę wolontariacką do końca czerwca. Pod koniec mojej umowy naczelna pielęgniarka oraz moja kierowniczka zaproponowały mi, żebym napisał podanie o pracę na okres wakacyjny. Myślałem, że się nie uda, ale znów Pan Bóg pokazał, że nie ma rzeczy niemożliwych i 19-latek dostał pracę w szpitalu na stanowisku asystenta opiekuna medycznego. Jest to większa odpowiedzialność, ale też wielka radość dla mnie, że mogę uczyć się i pracować z ludźmi, którzy kochają to, co robią. A największą zapłatą za tę pracę jest bezcenny dar, jakim jest uśmiech pacjenta, zwłaszcza że niekiedy w tym bólu i cierpieniu trudno go uświadczyć.

A jak planujesz swoją przyszłość? Czy to też będzie coś związanego z medycyną? Czy wolontariat miał jakiś wpływ na te decyzje?

Do rozpoczęcia swojej przygody ze szpitalem miałem zupełnie inne plany na życie, ale odkryłem tam swoje powołanie do służby drugiemu człowiekowi jako lekarz. Złożyłem wnioski na studia do Zielonej Góry na kilka kierunków, w tym na kierunek lekarski, gdzie nie zostałem jeszcze przyjęty, w tym roku może być ciężko ze względu na wyniki z matury. Mogę już jednak powiedzieć, że zostałem studentem na kierunku: ratownictwo medyczne. Jeszcze nie wiem, czy będę lekarzem, jest to moje marzenie, do którego będę dążył. Jak nie w tym roku, to spróbuję w następnym.

Te miesiące musiały obfitować w wiele różnych chwil. Dobrych i tych bardziej wymagających. Czy jakieś wydarzenie z wolontariatu szczególnie zapadło Ci w pamięć?

Było bardzo dużo wydarzeń zabawnych, ale też smutnych. Tym, które dotychczas zapadło mi najbardziej w głowie, był pierwszy zgon, przy którym byłem. Pokazuje to, że w czasie pandemii bardzo dużo osób odchodzi w samotności. Dla mnie jest to wielka nauka – cieszyć się życiem, jakie by ono nie było, każdym dniem, każdą spotkaną osobą, bo nie wiemy, kiedy choroba do nas przyjdzie.

2021-08-11 10:37

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Podniesieni. Dobre historie

Niedziela lubelska 52/2020, str. VI

[ TEMATY ]

wolontariat

pomoc potrzebującym

Maciej Hendzel

Do osób bezdomnych docierają wolontariusze z Gorącego Patrolu

Do osób bezdomnych docierają wolontariusze z Gorącego Patrolu

Człowiek upada sam, ale żeby się podnieść, potrzebuje innych ludzi.

Zabierzcie mnie stąd, zabierzcie, ja tu umieram – prosił słabym głosem pan Bolesław. Przez trzy miesiące wegetował na legowisku w pobliżu dworca PKP w Lublinie. Na kamiennych schodach materac, stara kołdra, wokół puszki po napojach i sterty kartonów. Wszystko przypomina bardziej wysypisko śmieci, niż miejsce zamieszkania człowieka. Podobnych miejsc są w Lublinie setki.
CZYTAJ DALEJ

Uratowano Polaków, którzy utknęli przy klifie na Maderze

2025-01-04 18:58

[ TEMATY ]

Portugalia

akcja ratunkowa

Madera

para Polaków

przypływ

Adobe Stock

Akcja ratunkowa trwała wiele godzin

Akcja ratunkowa trwała wiele godzin

Para Polaków została uratowana w sobotę na portugalskiej Maderze, po tym, jak utknęli z powodu przypływu przy jednym z klifów w pobliżu Ponta do Pargo, na zachodzie atlantyckiej wyspy. Akcja ratownicza trwała kilkanaście godzin.

Jak przekazała dyrekcja portugalskiego krajowego urzędu ds. morskich (AMN), lokalne służby otrzymały sygnał alarmowy wieczorem w piątek, ale dotarcie do polskich turystów utrudniały wysokie fale.
CZYTAJ DALEJ

United Cup - Świątek uległa Gauff, w finale Polska przegrywa z USA 0:1

2025-01-05 09:48

[ TEMATY ]

Iga Świątek

PAP/EPA/MARK EVANS

Iga Świątek uległa Coco Gauff 4:6, 4:6 i Polska przegrywa z USA 0:1 w finale tenisowego turnieju United Cup w Sydney. Niebawem rozpocznie się mecz Huberta Hurkacza z Taylorem Fritzem.

Wiceliderka rankingu Świątek i trzecia na liście WTA Gauff stworzyły świetne widowisko. To było ich 14. spotkanie i trzecia wygrana Amerykanki.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję