To czerwony alarm dla ludzkości!” – grzmiał sekretarz generalny ONZ António Guterres, komentując raport Międzyrządowego Zespołu do spraw Zmian Klimatu (IPCC). Według danych przekazanych sekretarzowi przez naukowców: „Dowody są niepodważalne. Gazy cieplarniane ze spalania paliw kopalnych i wylesienia duszą naszą planetę”.
Raport, który został opublikowany na początku sierpnia bieżącego roku, faktycznie kreśli czarne scenariusze związane ze zmianami klimatycznymi. Nie wystarczy już szybkie ograniczenie emisji CO2. Konieczne są głębokie zmiany w wielu gałęziach gospodarki, które wpłyną na nasze przyzwyczajenia konsumenckie i styl życia.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Metan na celowniku
Metan jest bezbarwnym i bezwonnym gazem powszechnie występującym w przyrodzie oraz wchodzącym w skład gazu ziemnego, a wpływ jego emisji na atmosferę do niedawna bagatelizowano. Był także przez wiele lat promowany przez rządy i organizacje ekologiczne jako „błękitne paliwo” znacznie czystsze od ropy i węgla. Wszystko się zmieniło z chwilą, gdy naukowcy stwierdzili, że jest on 28-krotnie silniejszym gazem cieplarnianym niż dwutlenek węgla, a 1 tona metanu (CH4) wyemitowana do atmosfery odpowiada 35 tonom CO2.
Reklama
Choć masa dwutlenku węgla obecnego w atmosferze jest ponad tysiąc razy większa niż metanu, to – według najnowszych ustaleń naukowców – właśnie metan odpowiada za 23% wzrostu temperatury w erze industrialnej i udział ten rośnie zaskakująco szybko. Mimo iż gaz ten ma krótszą żywotność, jego obecność w atmosferze jest coraz bardziej odczuwalna dla klimatu na Ziemi. Prawdziwą konsternację wśród naukowców budzi natomiast próba wyjaśnienia, skąd bierze się rosnąca poza jakąkolwiek kontrolą emisja tego gazu cieplarnianego.
Przemysł do przebudowy
Według Międzynarodowej Agencji Energetycznej (ang. IEA – organizacja powołana w 1974 r. po kryzysie naftowym w ramach Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju w celu wdrożenia międzynarodowego programu energetycznego), branże związane z wydobyciem surowców energetycznych (ropy i gazu) wyemitowały w 2020 r. ponad 70 mln ton metanu. Sam przemysł przetwórstwa ropy odpowiada za 40% emisji metanu w energetyce, natomiast pozostałe 60% obciąża wydobycie i przesył gazu ziemnego. Ponadto metan uwalnia się podczas wydobycia np. węgla i stanowi stałe zagrożenie w branży górniczej. Emisja CH4 do atmosfery związana z działalnością człowieka jest szacowana na 330 mln ton rocznie.
Redukcja emisji CH4 w branży wydobywczej i energetycznej jest zatem jak najbardziej racjonalna. W większości przypadków będzie się opierać na przechwytywaniu i magazynowaniu tego gazu przy zastosowaniu istniejącej już technologii i infrastruktury. Pozyskany w ten sposób gaz zostanie wykorzystany jako paliwo. Wymaga to jednak uszczelnienia instalacji wydobywczych i przesyłowych – zwłaszcza w branży gazowej. Nie budzi to entuzjazmu gazowych gigantów z Rosji, Chin i Stanów Zjednoczonych, którzy zrobią wszystko, by opóźnić wszelkie uregulowania prawne zobowiązujące ich do dalszych ograniczeń.
Krowy na cenzurowanym
Reklama
Emisja metanu związana z rolnictwem stanowi już znacznie większe wyzwanie i przewyższa emisję związaną z wydobyciem surowców energetycznych. Gdy Bill Gates powiedział, że bogate kraje będą musiały zrezygnować z mięsa, wiele osób przyjęło jego słowa z uśmiechem politowania. Tymczasem zapaleni ekolodzy twierdzą, że zwykła krowa emituje rocznie ok. 100 kg czystego metanu, co z kolei odpowiada emisji 2300 kg CO2 , a to oznacza, że poczciwa krasula ma emisję porównywalną ze średniej klasy samochodem osobowym z rocznym przebiegiem 15 tys. km.
Biogazownie – najczęściej połączone z agregatami prądotwórczymi – powstające przy przemysłowych hodowlach krów, świń i oczyszczalniach ścieków oraz przy kompostowniach, pokazują, że także na tym polu możliwe jest dalsze uszczelnienie emisji metanu, choć z oczywistych względów nie da się w rolnictwie zapewnić całkowicie zamkniętego obiegu.
Natura poza kontrolą
Najgroźniej przedstawia się natomiast emisja metanu, nad którą nie możemy już zapanować. Fala upałów, która latem 2020 r. nawiedziła Syberię, wywołała rekordową emisję CH4 z topniejącej wiecznej zmarzliny oraz skał wapiennych znajdujących się pod płytką w tym rejonie warstwą gleby. Dane zebrane za pomocą badań satelitarnych ujawniły, że zjawisko uwalniania metanu na obszarach północnej Syberii wciąż się nasila, a ilości gazu, które tam się znajdują, są ogromne.
Jako kolejne źródło niekontrolowanej emisji metanu wskazywane są także bagna strefy tropikalnej. Wzrost i tak wysokiej temperatury przyśpieszył bowiem procesy gnilne resztek organicznych, których produktem ubocznym jest właśnie ten gaz cieplarniany.
Reklama
Ocieplenie wód oceanów wpłynęło natomiast w podobny sposób na uwalnianie się CH4 z dna oceanicznego w różnych częściach świata. Gaz ten zalega tam bowiem w olbrzymich ilościach w postaci hydratów metanu, które – najprościej rzecz ujmując – są skompresowanym metanowym lodem. Utrzymuje się w ogromnych pokładach w warstwach dna tylko dzięki niskiej temperaturze i wysokiemu ciśnieniu. Hydraty metanu zapewne będą stanowić jedno z najważniejszych źródeł surowców energetycznych w przyszłości, choć ich eksploatacja, ze względu na niestabilność i braki technologiczne, musi zostać przesunięta w czasie.
Jak to zatrzymać?
Naukowcy oceniają, że w celu wyhamowania wzrostu temperatury do 2050 r. konieczne będzie zmniejszenie emisji metanu o 35% wobec poziomu z 2010 r. Wątpliwe jest, czy da się to osiągnąć, ograniczając działania tylko do emisji metanu związanej z działalnością człowieka. W przypadku tego gazu zdaje się potwierdzać teza, że ocieplenie samo się napędza. Nieprzewidywalność, a zarazem widoczne zwielokrotnione skutki emisji metanu mocno niepokoją naukowców. Nic więc dziwnego, że metan zyskał miano „dwutlenku węgla na sterydach”.
Raport „Zero Emisji Netto do 2050 roku”, opublikowany w ostatnim czasie przez Międzynarodową Agencję Energetyczną, zawiera szczegółową ścieżkę ograniczenia emisji dwutlenku węgla i innych gazów cieplarnianych na najbliższe 30 lat, która wydaje się jednak mocno idealistyczna. W założeniach raportu emisja metanu w sektorze paliw kopalnych musi spaść do 2030 r. o 75% w wyniku wdrożenia wszystkich dostępnych środków i technologii redukcyjnych. Stawianie na odnawialne źródła energii (fotowoltaikę, energię wiatrową czy pozyskiwaną z pływów morskich) w sytuacji ograniczonej możliwości jej magazynowania wydaje się głównym mankamentem tej strategii. Jedno jest pewne – dla dobra przyszłych pokoleń musimy spróbować.