Karolina Mysłek: Emerytura – jedni jej wyczekują, inni patrzą na nią z lękiem. Jak się do niej przygotować, żeby to był dobry czas?
Jerzy Kołodziej, coach (trener personalny): Trafne pytanie... Zawarta już jest w nim teza, że do emerytury, do tej zmiany życiowej warto się przygotować. Początkowo przygotowujemy się do życia, żeby jako młodzi ludzie zdobywać kwalifikacje, sprawdzić się, zbudować coś wokół siebie. To pierwszy etap. Emerytura natomiast jest w sposób naturalny etapem dojrzałym – wtedy sens upatrujemy w tym, że dla kogoś coś robimy, czyli szukamy celu i sensu w tym, co robimy. To mogą być: dawno odkładane hobby, które sprawi, że mogę się rozwijać, wolontariat, pomoc, którą niosę rodzinie, najbliższym. Często też to czas związany z podsumowaniem dorobku, coś, co pozwoli znaleźć sens, główny motyw tego okresu.
Czy to się da tak łatwo odnaleźć?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Na to pytanie nie można prosto odpowiedzieć. To wymaga czasami paru lat pracy, rozmów. I ważne: szukamy w sobie, a nie na zewnątrz. Nie ma najprawdopodobniej takiego konsultanta, który by powiedział, co mogę robić podczas emerytury. Warto zacząć parę lat wcześniej. Ja mogę powiedzieć, że jestem szczęśliwym emerytem. Zgodnie z zasadą, która od wieków obowiązuje w naszej kulturze: we wszystkim, co robisz, patrz końca, parę lat przed emeryturą zastanawiałem się, co będę robił w jej trakcie. Przeszedłem przez taki etap. Teraz mogę się oddać mojemu hobby, w którym znajduję ogromną radość – to stolarstwo, o którym marzyłem od dziecka; jestem też wolontariuszem, jest wiele osób, dla których pracuję. Dzięki tym zadaniom nie mam pustego kalendarza. Czuję się osobą zaangażowaną, ale nie przepracowaną. To ważne – ja jestem właścicielem kalendarza, a nie kalendarz posiada mnie. To jednak nie stało się przypadkowo. To był proces.
A co, jeśli kogoś pochłonęło życie, codzienność, i nie wpadł na pomysł, że dobrze byłoby pomyśleć wcześniej o tym – jak mawiamy – zasłużonym odpoczynku?... Budzi się któregoś dnia z myślą: nie idę do pracy. Co wtedy?
Towarzyszą temu różne emocje. Radość – nareszcie nie muszę iść do pracy! Będę podróżował, wyśpię się. To potrwa przez tydzień, dwa, najwyżej miesiąc. Potem pojawią się frustracja, wypalenie – jeszcze trudniejsze niż w ciężkiej pracy. Ważne, żeby nie zostać w tym samemu. O to trzeba zadbać. Poprosić kogoś, znaleźć środowisko. Jeśli go nie mam, zastosować biblijną zasadę: szukajcie, a znajdziecie. Chodzić, szukać, pytać. Nie po to, żeby ktoś za mnie rozwiązał problem, jak sobie poradzić na emeryturze, ale po to, żeby mi ktoś pomógł. Nie chcemy oddać innym tej trudnej kwestii na zasadzie: znajdź za mnie rozwiązanie, tylko: czy możesz mi pomóc znaleźć odpowiedź? Powiedziałbym – ważne jest poszukiwanie pomocy i dbanie o to, żeby nie zostać z tym samemu. Bo najtrudniejszą sprawą jest pustka.
No właśnie – pustka. Zdarza się, że mąż czy żona mają nadzieję, że na emeryturze wspólnie nadrobią stracony czas, zaczną bardziej żyć dla siebie nawzajem. Rzeczywistość okazuje się brutalna, znów któreś z nich znika...
Reklama
Jeżeli nie robili czegoś wcześniej razem, to szansa, że od emerytury zaczną robić coś wspólnie, jest... bardzo mała. Mogą wpaść w jeszcze większą pustkę. Bo fakt, że wcześniej ktoś z zewnątrz organizował im czas, bardzo im pomagał. Organizowanie czasu samemu to trudniejsza działalność niż podporządkowywanie się nawet bardzo wymagającemu szefowi. I tu znów – nie należy się bać prosić o pomoc. O pomoc, a nie rozwiązanie problemu. Nikt za nas nie odrobi zadania domowego, może nam tylko pomóc.
Cały czas mówimy o podjęciu odpowiedzialności za siebie, za swoje życie.
Tak. Jest to o tyle trudne, że jeśli zbyt wiele lat byliśmy przyzwyczajeni do tego, że ktoś, np. pracodawca, organizuje mój czas za mnie, a moim zadaniem jest tylko w jakimś stopniu realizować wymagania i ponarzekać, jak mi trudno, że ktoś ode mnie czegoś wymaga, to w sytuacji, kiedy muszę zrobić to sam, a nie jestem do tego przygotowany – to jest dopiero trudne. Dlatego też ważne jest proszenie o pomoc. Z prośbą o pomoc też jest pewna trudność. Jeśli ktoś przyzwyczaił się prosić o pomoc, to łatwiej mu przyjdzie poprosić ponownie. Ale jeśli ktoś nie korzystał z żadnej pomocy, to może mieć problem, jak w ogóle o nią prosić. I żeby nie miała ona wydźwięku: zrób to za mnie, bo ja się na tym nie znam. Nikt za nas niczego nie zrobi. Z proszeniem o pomoc jest jak z podaniem ręki. Sam muszę wstać, a ręka jest mi potrzebna, żeby przekroczyć próg albo kałużę. To robię ja, ręka mi tylko pomaga.
Mam wrażenie, że czasem z proszeniem o pomoc jest trudniej niż z jej udzielaniem. Weźmy sytuację, kiedy rodzice, potem dziadkowie całe życie pomagali, a potem dzieci, wnuki dorastają i oni... zostają sami. Co wtedy?
Reklama
Jeżeli uczyli się wcześniej udzielać pomocy, to ta pomoc wraca. Jeżeli natomiast przez lata uznawali, że są samowystarczalni i nie potrzebują pomocy, to te relacje się ostudziły i wówczas jest bardzo trudno. Tutaj też pojawia się najtrudniejszy etap starości. To nawet nie brak pieniędzy, o których często mówimy, choć oczywiście, pewnie wielu ten problem dotyczy. To kwestia przydatności – bo pieniądze jej nie zastąpią. Pytanie: czy my jesteśmy w stanie to nadrobić w szybkim tempie? Jeżeli mamy odwagę prosić o pomoc, odpowiedź brzmi: tak. Ale może też być tak jak w rozmowie mojego zaprzyjaźnionego księdza z przypadkowym mężczyzną. Na zadane pytanie: w jaki sposób buduje pan relację z Panem Bogiem?, usłyszał odpowiedź: proszę księdza, teraz jestem zajęty, ale jak pójdę na emeryturę, to wszystko nadrobię. Ksiądz odpowiedział na to bardzo prosto: na emeryturze będzie sobie pan mógł nadrobić jedynie sucharków do herbaty. To będzie bardzo trudne do nadrobienia, ale nie mówię, że nie możliwe.
Na koniec – co warto powiedzieć emerytom?
Żeby budowali w sobie naturę wdzięczną. Jeśli miałem wspaniałą pracę, to podziękować Panu Bogu, że miałem wspaniałą pracę. Jeśli miałem trudną pracę, to podziękować Bogu, że już nie muszę jej wykonywać. I w każdej sytuacji szukać wdzięczności, bo natura wdzięczna usposabia nas do przyjmowania i interpretowania wszystkiego, co nas spotyka, w dobrych kategoriach. Należy unikać natomiast narzekania, obwiniania, utyskiwania, a nawet wyeliminować to ze swojego języka. Wtedy czas, który czeka nas na emeryturze, będzie czasem bardzo dobrym. ?