W tradycji liturgicznej Kościoła katolickiego trzecia niedziela Adwentu nosi nazwę „Gaudete”, czyli „Radujcie się”. W tym dniu kapłan może włożyć szaty liturgiczne koloru różowego, które oznaczają radość z przyjścia Chrystusa i daru odkupienia. Po 2 tygodniach adwentowego oczekiwania, a więc w połowie całego okresu Adwentu, uświadamiamy sobie, że Ten, którego przyjście upamiętnia rychłe Boże Narodzenie, już przyszedł i jest z nami sakramentalnie obecny.
Nie jesteśmy zatem w sytuacji starotestamentowego Izraela, dla którego przyjście Mesjasza było sprawą wyczekiwanej przyszłości, lecz od ponad 2 tys. lat żyjemy w rzeczywistości zbawczej, którą zapoczątkował Jezus Chrystus. Sprawia to, że tym pełniej włączamy się w radosny hymn proroka Sofoniasza. Jego trzon stanowi mocne zapewnienie skierowane pod adresem Jerozolimy: „Oddalił Pan wyroki na ciebie, usunął twego nieprzyjaciela”. Adwent, gdy jest przeżywany prawdziwie po chrześcijańsku, potwierdza, że zło i grzech, czyli najwięksi nieprzyjaciele człowieka i ludzkości, zostali pokonani. Osobiste zwycięstwo nad nimi każdej i każdego z nas dokonuje się na drodze szczerego nawrócenia oraz pokuty i przyjęcia przebaczenia ofiarowanego przez miłosiernego Boga.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Wezwanie do głębokiej radości dominuje także w czytaniu wyjętym z Listu św. Pawła Apostoła do Filipian. Z jednej strony taka radość zmienia człowieka, gdyż bierze się ze świadomości bliskości i dobroci Boga, który jest bogaty w miłosierdzie. Z drugiej strony – stanowi zobowiązanie do okazywania miłosierdzia naszym braciom i siostrom, dzięki czemu dojrzałym owocem radości jest wyrozumiała łagodność. Wołanie: „Pan jest blisko!” – wskazuje na bliski horyzont wyznaczony przez liturgię: Boże Narodzenie nastąpi wkrótce, a zarazem dobitnie przypomina, że Bóg jest zawsze blisko tych, którzy Mu ufają. Nie możemy więc poprzestać na oczekiwaniu na święta, gdyż w każdej sprawie i zawsze powinniśmy się zwracać do Boga i otwierać na Jego dobrodziejstwa. Owocem radości jest również pokój Boży, osiągany nie przez doraźne, doczesne wysiłki i zabiegi, lecz dzięki głębokiej przemianie serca umożliwiającej zjednoczenie z Bogiem. Święty Paweł zapewnia, że taki pokój, który „przewyższa wszelki umysł, będzie strzegł waszych serc i myśli w Chrystusie Jezusie”.
W połowie dorocznego Adwentu powinno nam towarzyszyć pytanie zadawane Janowi Chrzcicielowi przez tłumy masowo przybywające nad Jordan: „Cóż mamy czynić?”. W naszych czasach to pytanie coraz częściej jest zagłuszane, odsuwane na daleki plan, a nawet kontestowane jako niewygodne i psujące dobre samopoczucie ludzi, którzy polegają wyłącznie na sobie. Dlatego trzeba tym bardziej zapytać, co jest ważniejsze: jak przeżyć czy jak żyć? Koncentrując się na przeżyciu, zubożamy naszą egzystencję do wymiarów i uwarunkowań tego świata, w który trwale zostały wpisane przemijanie i przejściowość. Decydując się natomiast na to, by nasze życie miało sens wykraczający poza doczesność, otwieramy się na perspektywy wieczności umożliwionej przez narodziny Syna Bożego oraz Jego śmierć i zmartwychwstanie. Przedstawiciele poszczególnych zawodów i stanów otrzymywali od Jana Chrzciciela wskazania skierowane właśnie do nich. Nie inaczej powinno być również w okresie Adwentu. Wprawdzie jako wyznawcy Jezusa Chrystusa wszyscy mamy wspólne powołanie i przeznaczenie, ale różnymi drogami zmierzamy do Boga i dlatego potrzebne są osobiste zaangażowanie, roztropność i wytrwała cierpliwość.