Reklama

Niedziela w Warszawie

Powrót Łukaszowców

Starania przyniosły efekt: po 83 latach powrócił do Polski zza oceanu cykl 7 monumentalnych obrazów Bractwa św. Łukasza. Już wkrótce będzie je można będzie obejrzeć na ekspozycji w Warszawie.

Niedziela warszawska 36/2022, str. VI

[ TEMATY ]

malarstwo

Archiwum MHP

Umowę o powrocie do Polski obrazów Bractwa św. Łukasza podpisał minister prof. Piotr Gliński. Na zdjęciu pierwszy z lewej

Umowę o powrocie do Polski obrazów Bractwa św. Łukasza podpisał minister prof. Piotr Gliński. Na zdjęciu pierwszy z lewej

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Obrazy, które były prezentowane w pawilonie polskim na Wystawie Światowej w Nowym Jorku od maja 1939 r., przedstawiają najważniejsze wydarzenia z historii Polski, ukazując jej wkład w rozwój cywilizacji zachodniej.

Wymagające i terminowe zlecenie polski rząd w 1938 r. powierzył grupie artystów, członków Bractwa św. Łukasza, uczniów prof. Tadeusza Pruszkowskiego z warszawskiej Szkoły Sztuk Pięknych (SSP). Nie zawiedziono się.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Na wzór cechów

Bractwo św. Łukasza, ugrupowanie malarskie, zorganizowane na wzór cechów średniowiecznych, powstało w reaktywowanej w 1923 r. warszawskiej SSP w kręgu uczniów prof. Pruszkowskiego, pierwszego jej rektora, po przekształceniu tej uczelni w Akademię Sztuk Pięknych.

Członkowie Bractwa, jak dawni czeladnicy, poznawali dzięki mistrzowi tajniki tzw. kuchni malarskiej, uczyli się bezbłędnego rysunku, pogłębiali wiedzę o technikach malarskich. Tworzyli głównie kompozycje historyczne, sceny rodzajowe i biblijne.

Twórcy dążyli do realizmu i powiązania sztuki z życiem, tworzenia sztuki narodowej, wolnej od obcych wpływów. Atakowani przez awangardę, zdobyli uznanie wśród kół oficjalnych, czego efektem miało być zamówienia na dekoracje wnętrz i wielkie obrazy ścienne. Członkowie bractwa dekorowali m.in. wnętrza statków m/s Piłsudski i m/s Batory.

Pierwszą wystawę Bractwa zorganizowaną w 1928 r. w Zachęcie przyjęto entuzjastycznie. Antoni Słonimski podkreślał np. rzetelność prac, szlachetność i powagę w traktowaniu zagadnień młodych artystów. Krytycy zarzucali zbytnie nawiązywanie do malarstwa z przeszłości. Tymczasem odwoływanie się do dawnych mistrzów dotyczyło XVI- i XVII-wiecznych Holendrów i wynikało z programu grupy oraz z podejścia pedagogicznego prof. Pruszkowskiego.

Dzieło zbiorowe

Cykl 7 obrazów reprezentujących historię Rzeczypospolitej, zamówionych u Łukaszowców, był, jak się miało okazać, jednym z najciekawszych elementów Sali Honorowej pawilonu polskiego, koncentrujących się na ukazaniu jej wkładu w rozwój cywilizacji zachodniej.

Reklama

Malarze pracowali w atelier prof. Pruszkowskiego w Kazimierzu nad Wisłą. Wyjątkowość projektu wynikała już choćby z tego, że każdy obraz, mając kilkunastu współautorów, był zbiorowym dziełem artystycznym.

Tematykę cyklu przygotował komitet naukowy. Dzięki codziennej wielogodzinnej pracy udało się dotrzymać wyśrubowanego terminu. Po pół roku, w grudniu 1938 r., w siedzibie Instytutu Propagandy Sztuki w Warszawie, zaprezentowano publiczności efekty, po czym obrazy popłynęły za ocean do Nowego Jorku

Były to działa o potężnych rozmiarach 120 x 200 cm, przedstawiające wydarzenia z historii Polski: „Spotkanie Bolesława Chrobrego z Ottonem III u grobu św. Wojciecha (1000)”, „Przyjęcie chrześcijaństwa przez Litwę (1386)”, „Nadanie przywileju jedleńsko-krakowskiego (1430)”, „Unia Lubelska (1569)”, „Uchwalenie konfederacji warszawskiej o wolności religijnej (1573)”, „Odsiecz Wiednia (1683)” oraz „Konstytucja 3 Maja (1791)”.

W zawrotnym tempie

Polski pawilon na nowojorską Wystawę Światową w 1939 r. powstał w zawrotnym tempie - w niespełna półtora roku. Ekspozycja miała manifestować dumę z dorobku kulturalnego i gospodarczego II RP, ale przypominać też najważniejsze wydarzenia polskiej historii. Wybuch II wojny światowej sprawił, że wystawa stała się ostatnim akordem dwudziestolecia międzywojennego.

Agresja niemiecka we wrześniu 1939 r. sprawiła, iż polski pawilon został pozbawiony źródeł finansowania. Komisarz generalny ekspozycji polskiej prof. Stefan de Ropp wyprzedał część wyposażenia. Największa liczba obiektów trafiła do kolekcji Muzeum Polskiego w Chicago. Natomiast zbiór 7 obrazów Łukaszowców i 4 tkanin wg projektu Szymańskiego zostały przekazane pod opiekę amerykańskiej jezuickiej uczelni Le Moyne College z Syracuse koło Nowego Jorku.

– Prof. Ropp nie miał prawa ich przekazać – zaznacza Robert Kostro, dyrektor Muzeum Historii Polski, gdzie trafiły ostatecznie odzyskane dzieła. Na tej samej zasadzie mógłby przekazać kolumnę Zygmunta czy Niderlandy. – Opowieści, jakoby otrzymał do rządu londyńskiego jako rekompensatę za niewypłacone honoraria, jak utrzymywał, nie mają potwierdzenia w faktach.

Reklama

Także Mieczysław Szymański, malarz oraz projektant tkanin, był wychowankiem prof. Tadeusza Pruszkowskiego. Zasłynął z wykonanej na Wystawę Światową w Paryżu w 1937 r. dużej makaty, za którą otrzymał wyróżnienie Grand Prix. To właśnie ta tkanina została następnie rozcięta na cztery oddzielne sceny („Alegoria zwycięstwa”, „Król z cesarzem Leopoldem po zwycięstwie wiedeńskim”, „Król z Marysieńką w otoczeniu dam dworu”, „Anioł”) i znalazła się dwa lata później w Pawilonie Polskim na Wystawie Światowej w Nowym Jorku.

Przywiązali się

Pierwsze próby odzyskania obrazów Łukaszowców i tkanin Szymańskiego podjęto w latach 60. ubiegłego wieku. To były inne czasy, a zabiegi komunistycznych władz PRL były wieloznaczne. Dopiero po 1989 r. zabrano się za to bardziej konkretnie.

– Był jednak problem. Amerykańska uczelnia uważała, że to jej własność, poza tym czuła się do tych dzieł bardzo przywiązana – mówi dyrektor Kostro. Sprawa nie była łatwa, bo polskie prawo i prawo stanu Nowy Jork w takich sprawach różnią się. Przełomowy był najpewniej moment, w którym resort kultury zaproponował amerykańskiej uczelni odszkodowanie za wieloletnie przechowywanie i konserwację dzieł.

Zadziałał czynnik finansowy – uważa Robert Kostro – oraz ogólna atmosfera na świecie, żeby utracone dzieła wracały do miejsc, z których pochodzą. Jakąś rolę odegrały też kwestie wizerunku jezuickiej uczelni. Jednym z warunków miało być też to, że kolekcja ma trafić na stałą ekspozycję, a nie zostać zamknięta w magazynach.

Reklama

Obrazy Bractwa św. Łukasza oraz makaty Mieczysława Szymańskiego zostają włączone do zbiorów Muzeum historii Polski jako elementy stałej wystawy. – Jako cenny zapis twórczości jednej z najciekawszych polskich grup artystycznych okresu dwudziestolecia międzywojennego – mówi dyr. Kostro. – Te obrazy to także bezcenne świadectwo zaangażowania środowiska artystycznego w promocję Polski w okresie II RP.

Uzupełnią zbiory Muzeum Historii Polski, gdzie już wcześniej znalazło się wcześniej ponad 100 obiektów sztuki użytkowej i ludowej z pawilonu polskiego podarowanych przez Marię Starczewską-Lambasę.

2022-08-30 12:44

Ocena: +2 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Mój mały hołd

Jeszcze nie tak dawno uważał, że namalowanie Ojca Świętego Jana Pawła II jest niezwykle trudne, choć zapewne bardzo interesujące. Do sportretowania świętego Papieża zdołała go namówić żona. W połowie maja br. w Muzeum Archidiecezjalnym w Krakowie kard. Stanisław Dziwisz otworzył wystawę „Św. Jan Paweł II i wielcy Polacy XX wieku. Portrety”, autorstwa Tytusa Byczkowskiego.

CZYTAJ DALEJ

Św. Agnieszko z Montepulciano! Czy Ty rzeczywiście jesteś taka doskonała?

Niedziela Ogólnopolska 16/2006, str. 20

wikipedia.org

Proszę o inny zestaw pytań! OK, żartowałam! Odpowiem na to pytanie, choć przyznaję, że się go nie spodziewałam. Wiesz... Gdyby tak patrzeć na mnie tylko przez pryzmat znaczenia mojego imienia, to z pewnością odpowiedziałabym twierdząco. Wszak imię to wywodzi się z greckiego przymiotnika hagné, który znaczy „czysta”, „nieskalana”, „doskonała”, „święta”.

Obiektywnie patrząc na siebie, muszę powiedzieć, że naprawdę jestem kobietą wrażliwą i odpowiedzialną. Jestem gotowa poświęcić życie ideałom. Mam w sobie spore pokłady odwagi, która daje mi poczucie pewnej niezależności w działaniu. Nie narzucam jednak swojej woli innym. Sądzę, że pomimo tego, iż całe stulecia dzielą mnie od dzisiejszych czasów, to jednak mogę być przykładem do naśladowania.
Żyłam na przełomie XIII i XIV wieku we Włoszech. Pochodzę z rodziny arystokratycznej, gdzie właśnie owa doskonałość we wszystkim była stawiana na pierwszym miejscu. Zostałam oddana na wychowanie do klasztoru Sióstr Dominikanek. Miałam wtedy 9 lat. Nie było mi łatwo pogodzić się z taką decyzją moich rodziców, choć było to rzeczą normalną w tamtych czasach. Później jednak doszłam do wniosku, że było to opatrznościowe posunięcie z ich strony. Postanowiłam bowiem zostać zakonnicą. Przykro mi tylko z tego powodu, że niestety, moi rodzice tego nie pochwalali.
Następnie moje życie potoczyło się bardzo szybko. Założyłam nowy dom zakonny. Inne zakonnice wybrały mnie w wieku 15 lat na swoją przełożoną. Starałam się więc być dla nich mądrą, pobożną i zarazem wyrozumiałą „szefową”. Pan Bóg błogosławił mi różnymi łaskami, poczynając od daru proroctwa, aż do tego, że byłam w stanie żywić się jedynie chlebem i wodą, sypiać na ziemi i zamiast poduszki używać kamienia. Wiele dziewcząt dzięki mnie wstąpiło do zakonu. Po mojej śmierci ikonografia zaczęła przedstawiać mnie najczęściej z lilią w prawej ręce. W lewej z reguły trzymam założony przez siebie klasztor.
Wracając do postawionego mi pytania, myślę, że perfekcjonizm wyniesiony z domu i niejako pogłębiony przez zakonny tryb życia można przemienić w wielki dar dla innych. Oczywiście, jest to możliwe tylko wtedy, gdy współpracujemy w pełni z Bożą łaską i nieustannie pielęgnujemy w sobie zdrowy dystans do samego siebie.
Pięknie pozdrawiam i do zobaczenia w Domu Ojca!
Z wyrazami szacunku -

CZYTAJ DALEJ

Jasna Góra: Wystawa unikatowych pamiątek związanych z bitwami pod Mokrą i o Monte Cassino

2024-04-19 18:33

[ TEMATY ]

Jasna Góra

wystawa

BPJG

Unikatowe dokumenty jak np. listy oficera 12 Pułku Ułanów Podolskich z Kozielska czy oryginalną kurtkę mundurową typu battle-dress z kampanii włoskiej, a także prezentowane po raz pierwszy, pochodzące z jasnogórskich zbiorów, szczątki bombowca Vickers Wellington Dywizjonu 305 można zobaczyć na wystawie „Od Mokrej do Monte Cassino - szlakiem 12 Pułku Ułanów Podolskich”. Na wernisażu obecny był syn rotmistrza Antoniego Kropielnickiego uczestnika bitwy pod Mokrą. Ekspozycja znajduje się w pawilonie wystaw czasowych w Bastionie św. Rocha na Jasnej Górze.

Wystawa na Jasnej Górze wpisuje się w obchody 85. rocznicy bitwy pod Mokrą, jednej z najbardziej bohaterskich bitew polskiego żołnierza z przeważającymi siłami Niemców z 4 Dywizji Pancernej oraz 80. rocznicy bitwy o Monte Cassino, w której oddziały 2. Korpusu Polskiego pod dowództwem gen. Władysława Andersa zdobyły włoski klasztor.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję