Reklama

Franciszek

Franciszek jedzie do Sarajewa

W sobotę 6 czerwca Franciszek złoży jednodniową wizytę w Sarajewie – stolicy Bośni i Hercegowiny. Ta trzecia podróż papieża do kraju europejskiego (poza Włochami) i ósma w ogóle będzie przebiegała pod hasłem: „Pokój wam” (Mir vama). Zapowiadając ją 1 lutego, Ojciec Święty oznajmił, że pojedzie do „drogich narodów, aby dodać otuchy tamtejszym katolikom oraz przyczynić się do umocnienia braterstwa, pokoju, dialogu międzyreligijnego i przyjaźni”. Na program jedenastogodzinnej wizyty składają się: spotkanie z władzami Bośni i Hercegowiny, Msza św. na stadionie, spotkania ekumeniczne i międzyreligijne z biskupami, duchowieństwem i osobami konsekrowanymi oraz młodzieżą.

[ TEMATY ]

podróże

Grzegorz Gałązka

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Do hasła papieskiej podróży nawiązuje logo, które przedstawia białego gołębia z gałązką oliwną – symbol pokoju, oraz stylizowany krzyż w kolorach czerwonym i niebieskim, między ramionami którego umieszczono wizerunek Ojca Świętego i trójkąt symbolizujący gra-nice Bośni i Hercegowiny. Użyte tam kolory: biały, błękitny, żółty i czerwony nawiązują do flag tego kraju i Chorwacji.

Przebudowa i korupcja

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Franciszek nadal pozostaje wierny swojej programowej linii odwiedzania peryferii świata, miejsc, w których panuje trudna sytuacja polityczna. Jego kolejna europejska wizyta nie pro-wadzi do wielkich ośrodków pielgrzymkowych czy miejsc związanych z ważnymi rocznicami kościelnymi w 2015 r. Papież wyrusza do Sarajewa, które obok chorwackiego Vukovaru należy do miast najbardziej dotkniętych przez krwawą wojnę domową na Bałkanach. Wybuchła ona na początku lat 90. XX w. – na fali niepodległościowych dążeń narodów wchodzących w skład dawnej Jugosławii. Podczas trzyletniego oblężenia miasta życie straciło ponad 10 tys. mieszkańców, a Sarajewo stało się symbolem zaciętych walk i bezsensownych śmierci.

Ojciec Święty przybywa obecnie do kraju, w którym trwa przebudowa państwa wieloetnicznego i wieloreligijnego. Kraju uczącego się pokojowego współistnienia i rozliczania trudnej przeszłości, czemu towarzyszą korupcja i niepokoje społeczne.Papież z Argentyny zachęci z pewnością jego mieszkańców i władze do poważnych wysiłków w celu znalezienia rozwiązania skomplikowanej sytuacji oraz przypomnienia o sobie wspólnocie międzynarodowej.

Sarajewo już raz gościło Ojca Świętego – 12-13 kwietnia 1997 r. odwiedził je św. Jan Paweł II, odprawiając tam Mszę św. podczas śnieżnej zamieci. Ten sam papież przybył do Bośni i Hercegowiny ponownie 6 lat później – 22 czerwca 2003 r., tym razem do Banja Luki, gdzie ogłosił błogosławionym świeckiego Chorwata (ale związanego z tym krajem) – Jana Merza (1896-1928).

Reklama

Program

Samolot z papieżem na pokładzie przyleci na lotnisko międzynarodowe w Sarajewie o godz. 9.00. Pół godziny później na placu przed pałacem prezydenckim odbędzie się ceremonia po-witania, po czym Franciszek odbędzie rozmowę z trzyosobowym Prezydium Republiki i spotka się z przedstawicielami władz, do których wygłosi przemówienie. O godz. 11.00 na stadionie Koševo rozpocznie się Msza św. pod jego przewodnictwem i z jego homilią. Udział w liturgii zapowiedziało 70 tys. osób. Oprócz miejscowych oczekiwani są pielgrzymi z Chorwacji, Serbii, Macedonii, Słowenii oraz chorwackie wspólnoty z Niemiec, Austrii i Włoch.

Po obiedzie z miejscowymi biskupami i krótkim odpoczynku w nuncjaturze apostolskiej na godz. 16.20 zaplanowane zostało spotkanie w katedrze z kapłanami, zakonnicami, zakonnikami i seminarzystami. O 17.30 rozpocznie się spotkanie ekumeniczne i międzyreligijne w prowadzonym przez franciszkanów ośrodku międzynarodowym, a o 18.30 – spotkanie z młodzieżą w Archidiecezjalnym Ośrodku Młodzieżowym im. Jana Pawła II. W czasie wszystkich tych zgromadzeń papież wygłosi przemówienia. O 19.45 na stołecznym lotnisku odbędzie się krótka ceremonia pożegnalna, po czym o 20.00 samolot z Franciszkiem na pokładzie odleci do Rzymu, gdzie spodziewany jest o 21.20.

W cieniu tragicznej historii

Bośnia i Hercegowina zajmuje szczególne miejsce na naszym kontynencie – obok Albanii jest to najbardziej zislamizowane państwo w Europie. Muzułmanie stanowią jedną trzecią jego mieszkańców. Jako republika związkowa dzisiejsza BiH wchodziła w skład Jugosławii (od 1918 r. było to Królestwo Serbów, Chorwatów i Słoweńców – SHS, jako Jugosławia istniała w latach 1929-2002), od początku stanowiąc jej część najbardziej zróżnicowaną etnicznie, narodowo i religijnie, a przy tym najbardziej zacofaną.

Na obliczu współczesnej Bośni i Hercegowiny największe piętno wywarła toczona w pierwszej połowie lat 90. minionego stulecia najstraszniejsza i najkrwawsza wojna w Europie po II wojnie światowej. Obok ludobójstwa Ormian, Żydów, mordów stalinowskich i w Rwandzie należy ona do najstraszniejszych i najciemniejszych kart historii XX w. Wybuchła, gdy przez całą ówczesną Federację Jugosławii przetoczyła się fala dążeń niepodległościowych. Doprowadziła do wystąpienia z niej Słowenii i Chorwacji, które w czerwcu 1991 r. ogłosiły niepodległość. Belgrad – nie mogąc się z tym pogodzić – wysłał do zbuntowanych republik wojska, rozpoczynając krwawą wojnę, zwłaszcza w Chorwacji.

Reklama

Wkrótce potem w ślady secesjonistów poszła Bośnia i Hercegowina, która w wyniku referendum na przełomie lutego i marca 1992 r. ogłosiła w kwietniu niepodległość. I tu władze federalne, w których większość stanowili Serbowie, zareagowały zbrojną interwencją. Tak rozpoczęła się niszczycielska wojna – znacznie krwawsza niż wcześniej w Chorwacji – która trwała 3,5 roku. Pochłonęła od 97 tys. do 110 tys. ludzi, a ponad 1,8 mln skazała na bycie uchodźcami. Walki zakończyło podpisanie 14 grudnia 1995 r. porozumienia w amerykańskim Dayton.

Na jego mocy Bośnia i Hercegowina została podzielona na dwie autonomiczne części: Republikę Serbską oraz muzułmańsko-chorwacką Federację Bośni i Hercegowiny. Pierwszą zamieszkują w większości prawosławni Serbowie, drugą – katoliccy Chorwaci i muzułmanie. Ponadto istnieją różne niezależne kantony, co w sumie doprowadziło do powstania bardzo złożonej i w dużym stopniu niesprawnej struktury politycznej i administracyjnej. Obie części kraju posiadają odrębne rządy i parlamenty. Tylko nieliczne kompetencje (w tym sprawy zagraniczne, polityka monetarna i celna) należą do rządu centralnego.

Wojna spowodowała nie tylko ogromne zniszczenia i straty w ludziach, lecz także duże zmiany w strukturze religijnej. Obecnie na 3,8 mln ludności blisko połowę stanowią muzułmanie, 30 proc. to prawosławni, a katolików jest ok. 450 tys. Przed wojną było ich tam nie-mal dwukrotnie więcej – 824 tys. Szczególnie dramatyczna sytuacja katolików jest w Republice Serbskiej ze stolicą w Banja Luce. Przed wojną żyło tam ich 220 tys. – teraz ok. 34,4 tys. Na obszarze tym istnieje tylko jedna diecezja – banjalucka, której ordynariusz bp Franjo Komarica jest obecnie przewodniczącym episkopatu BiH.

Reklama

Samo Sarajewo nie jest już miastem wieloetnicznym, gdyż chrześcijan wyparli stamtąd muzułmanie, stanowiący obecnie 85 proc. sponad 527 tys. mieszkańców. W archidiecezji sarajewskiej, której metropolitą jest kard. Vinko Puljić, przed wojną żyło ponad 520 tys. katolików, teraz jest ich nieco ponad 182 tys.

Krytycy porozumienia z Dayton mówią, że de facto stanowi ono furtkę dla czystek etnicznych i umacniania się utworzonych siłą podczas wojny obszarów narodowościowych.

Konflikt nie religijny, lecz polityczny?

Zdaniem kard. Vinko Puljicia istniejące obecnie problemy mają charakter polityczny i administracyjny, a nie religijny. Po wizycie Jana Pawła II w 1997 r. rozpoczęła działalność Rada Międzyreligijna, której członkami są przedstawiciele islamu, prawosławia, katolicyzmu i judaizmu. Na jej czele stoi co roku przedstawiciel innego wyznania, a gremium to organizuje m.in. konferencje teologiczne.

Rada stara się, zresztą nie bez sukcesów, ułożyć współistnienie głównych wspólnot wyznaniowych, toteż występująca nadal dyskryminacja katolików to nie tyle sprawa wewnętrzna tego kraju, ile raczej skutek pewnych zaszłości geopolitycznych. Purpurat uważa, że Stany Zjednoczone reprezentowały w Dayton interesy muzułmanów, a Europa była w tej sprawie najpierw podzielona, a później zupełnie obojętna. – Wszyscy woleliby, żeby katolików nie było – mówi kard. Puljić i dodaje, że ostatnio się to nieco zmienia i jest nadzieja, że tę pozytywną tendencję umocni papieska wizyta.

Reklama

Katolicy – obywatele drugiej kategorii

W wyniku wojny Kościół katolicki nie tylko stracił prawie połowę swych wiernych, którzy albo zginęli, albo musieli opuścić swoje strony ojczyste i na ogół dotychczas do nich nie wrócili, ale poniósł również wielkie straty materialne. Na terenie archidiecezji sarajewskiej zniszczono całkowicie lub częściowo 690 świątyń katolickich, w diecezji banjaluckiej – 204, a w diecezji mostarsko-trebinjskiej – 106 obiektów. Do odbudowy i tworzenia nowych kościołów przystąpiono prawie natychmiast po zakończeniu działań wojennych.

Choć minęło od nich niemal 20 lat, katolicy wciąż są dyskryminowani. Dotyczy to zarówno rynku pracy, jak i szkół oraz innych sfer życia społecznego. Kościołowi nie zwrócono także, mimo żądań, mienia zagarniętego w czasach komunizmu, choć zwrot taki objął wspólnoty muzułmańskie. Fakt, że katolicy są obecnie „obywatelami drugiej kategorii”, widać np. przy uzyskiwaniu zezwoleń budowlanych. – Na zgodę na budowę kościoła na naszej własnej działce czekaliśmy 12 lat – powiedział kard. Puljić. Zauważył z goryczą, że przebywający w Bośni przedstawiciele organizacji międzynarodowych „są głusi na tego rodzaju nierówne traktowanie”. Władze miejscowe sprzedają lub niszczą własność kościelną, podczas gdy Kościół ciągle czeka na zwrot nieruchomości, z których większość zawłaszczyli komuniści.

Według kardynała w kwestiach dotyczących odbudowy jego kraju i wsparcia dla powrotu uchodźców wojennych zawiodła cała Europa. Wprawdzie instytucje polityczne otrzymują pomoc finansową, ale nie są one zainteresowane tym, aby pomagać w powrocie do domów katolikom, którzy de facto są Chorwatami.

Obecnie Kościół katolicki w Bośni i Hercegowinie jest zdany na pomoc dobroczyńców z zewnątrz. – Chcemy ją wykorzystać do stanięcia na własnych nogach i utrzymywania się z własnej pracy – tłumaczy arcybiskup sarajewski, dodając, że wskutek bezrobocia wielu kato-lików, a zatem również Kościół nie ma dziś pieniędzy na to, aby odbudowywać swoje struktury. Zdaniem kard. Puljicia Bośnia i Hercegowina czeka w dalszym ciągu na rzetelne opisanie nie tylko okrucieństw wojny z lat 1992-95, lecz także II wojny światowej i partyzantki. Purpurat podkreśla, że jeśli chce się, aby w kraju zapanował rzeczywisty pokój, trzeba „nazwać zbrodniarzy po imieniu i wykazać się odwagą w podejściu do sprawy równych praw”. – Tym-czasem dotychczas mamy tylko wiele nieporozumień, wzajemnych oskarżeń i nikt nie ma od-wagi wziąć na siebie całej prawdy. A przecież każda zbrodnia powinna być ścigana – uważa kard. Puljić.

Reklama

Islamski radykalizm i napięcia społeczne

Poważnym problemem społecznym kraju staje się islamski radykalizm, który – jak podkreśla kardynał – jest obcy starszemu pokoleniu Bośniaków. Jednak zmęczeni biedą młodzi ludzie są bardziej podatni na propozycje ekstremistów. Muzułmańskich najemników i arabskich petrodolarów nie brakło już podczas wojny domowej. Dziś coraz więcej młodych Bośniaków trafia w szeregi dżihadystów, mimo iż potępia to wielki mufti BiH. Z kolei chrześcijanie – prawosławni i katolicy – są zanadto zajęci swoimi sprawami, by skutecznie ze sobą współpracować.

Kard. Puljić krytycznie ocenił także działalność muzułmanów przybyłych z innych krajów do Bośni, gdzie wiele państw arabskich wybudowało wielkie ośrodki islamskie i meczety, bardzo mało natomiast zainwestowano w odbudowę i tworzenie nowych miejsc pracy. – Pomoc humanitarna jest np. związana z żądaniami, żeby kobiety nosiły islamskie chusty. Często z udziału w niej wyklucza się też chrześcijan – ubolewa kard. Puljić. Zwraca jednocześnie uwagę, że znaczna część bośniackich muzułmanów jest otwarta na dialog i tolerancję. – Trudno jednak nie zauważać tych, którzy przyczyniają się do siania strachu – dodaje purpurat.

Reklama

Chore państwo

W 2014 r. Bośnia stała się areną wielkiej fali protestów społecznych. Napięcia trwają od 20 lat. Państwo jest chore i od tamtej pory stale słabnie. Pierwsze tego przejawy można dostrzec w gospodarce. Zamknięto wiele przedsiębiorstw, ludzie stracili pracę, a ci, którzy pracują, nie otrzymują wynagrodzenia. Sytuacja jest bardzo złożona. Widać, że władze sobie z nią nie radzą. – Oczekujemy, że wspólnota międzynarodowa ze Stanami Zjednoczonymi na czele na-prawi tę niesprawiedliwość, którą narzucono nam w Dayton, czyli podział kraju na dwa państwa. Także Unia Europejska, dobrze przemyślanymi krokami, może nam pomóc i nakreślić pozytywną perspektywę przed mieszkańcami Bośni i Hercegowiny – uważa biskup pomocni-czy archidiecezji sarajewskiej Pero Sudar.

Z sytuacją gospodarczą łączy się wielkie bezrobocie, które dochodzi – według danych oficjalnych – do 30 proc., ale wśród młodzieży jest dwukrotnie wyższe. W samym tylko kantonie Tuzla w północno-wschodniej Bośni na 100 tys. bezrobotnych przypada zaledwie 80 tys. zatrudnionych. Wielu analityków uważa Bośnię i Hercegowinę za „czerwoną latarnię” wśród państw postjugosłowiańskich oczekujących na wstąpienie do Unii Europejskiej.

Nie będzie sprawy Medjugorje

Na południu kraju – w Hercegowinie – leży Medjugorje, gdzie od czerwca 1981 r. trwają nieuznane dotychczas przez Kościół objawienia Matki Bożej. Bada je wciąż watykańska Kongre-gacja Nauki Wiary, dlatego formalnie nie można tam organizować pielgrzymek. Mimo to od lat do tego miejsca ściągają wielkie rzesze wiernych. – Medjugorje jest faktem – mówi bp Komarica i zastrzega, że co do prawdziwości objawień ostatecznie musi się wypowiedzieć Stolica Apostolska. Zwraca jednocześnie uwagę, że odpowiednie władze kościelne „muszą uważnie śledzić i oceniać rozwój tego, co tam się dzieje”. – Dobre owoce powinno się mieć przed oczyma, a negatywne należy oddzielić lub powstrzymać – zaznacza biskup Banja Luki. I dodaje: – Dzięki Bogu o skutkach negatywnych mało się słyszy. – To, czy objawienia w Medjugorje zostaną uznane, pozostawmy Ojcu Świętemu. To jest jego decyzja – podkreśla bp Komarica. Rzecznik Watykanu ks. Federico Lombardi oświadczył, że nie oczekuje, aby podczas swojej wizyty w Sarajewie papież odniósł się do sprawy domniemanych objawień.

Reklama

Oczekiwania

Miejscowe media okrzyknęły papieską pielgrzymkę „świetną wiadomością dla mieszkań-ców Bośni i Hercegowiny”. Budzi ona ogromne nadzieje i oczekiwania. Wizyta w Saraje-wie przebiegać będzie pod znakiem pokoju w Bośni i Hercegowinie i powinna przyczynić się do tego, by katolicy mogli pozostać w kraju i w nim żyć. Papież przypomni też światu o istnieniu takiego państwa jak Bośnia i Hercegowina – uważa kard. Vinko Puljić.

To wydarzenie ważne dla wszystkich, nie tylko dla katolików. Sarajewo jest skrzyżowaniem wielu kultur i różnych religii. Zwierzchnik miejscowych muzułmanów powiedział: – Niech papież przyjedzie, jego wizyta zrobi dobrze wszystkim mieszkańcom Bośni i Hercegowiny, nawet jeśli ze względu na czas odwiedzi tylko Sarajewo.

Zdaniem nuncjusza apostolskiego w Bośni i Hercegowinie abp. Luigiego Pezzuto pielgrzymka jest ważna dla procesu pokojowego, który wciąż nie jest zakończony w tym kraju.

Kard. Puljić przypomina, że św. Jan Paweł II nazwał Sarajewo „Jerozolimą Europy” i jest to nadal aktualne, choć nasz kontynent o tym zapomina. „Przez tę wizytę papież Franciszek chce wprowadzić z powrotem Sarajewo oraz Bośnię i Hercegowinę do serca Starego Kontynentu. Równocześnie wniesie on Europę do Sarajewa. Unia Europejska musi ponownie wesprzeć ten kraj, by się odrodził i znowu zakwitł w nim pokój – powiedział arcybiskup.

Reklama

Krzysztof Tomasik, ts, kg

Kościół w BiH ma sześciu biskupów, 344 księży zakonnych i 280 księży diecezjalnych oraz ok. 500 zakonnic. Podzielony jest na cztery diecezje (oraz ordynariat wojskowy) skupione w metropolii Vrhbośnia. Należą do niej: archidiecezja Sarajewo oraz diecezje Banja Luka i złączone osobą jednego biskupa Mostar-Duvno i Trebinje-Mrkan, w ramach których działają 304 parafie. Ponadto Kościół prowadzi 14 szkół i dwa uniwersytety.

2015-06-05 12:13

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Franciszek jedzie do Mozambiku – bogatego kraju biednych i radosnych ludzi

[ TEMATY ]

papież

podróże

Franciszek

Franciszek w Mozambiku

Grzegorz Gałązka

W środę 4 września o godz. 8 rano Franciszek odleci z rzymskiego lotniska Fiumicino do Maputo – stolicy Mozambiku, rozpoczynając w ten sposób swą 31. podróż zagraniczną, a czwartą do Afryki. Odwiedzi podczas niej wspomniany Mozambik oraz Madagaskar i Mauritius. Pobyt w tym pierwszym kraju potrwa niespełna dwa dni i ograniczy się tylko do stolicy, obejmie jednak m.in. odwiedziny szpitala i spotkanie w domu opieki.

Jakie jest dzisiejsze oblicze tego państwa, bogatego w cenne kopaliny, a zarazem wyniszczonego krwawą wojną domową? Z jaką rzeczywistością zetknie się tam Ojciec Święty?

CZYTAJ DALEJ

Św. Florian - patron strażaków

Św. Florianie, miej ten dom w obronie, niechaj płomieniem od ognia nie chłonie! - modlili się niegdyś mieszkańcy Krakowa, których św. Florian jest patronem. W 1700. rocznicę Jego męczeńskiej śmierci, właśnie z Krakowa katedra diecezji warszawsko-praskiej otrzyma relikwie swojego Patrona. Kim był ten Święty, którego za patrona obrali także strażacy, a od którego imienia zapożyczyło swą nazwę ponad 40 miejscowości w Polsce?

Zachowane do dziś źródła zgodnie podają, że był on chrześcijaninem żyjącym podczas prześladowań w czasach cesarza Dioklecjana. Ten wysoki urzędnik rzymski, a według większości źródeł oficer wojsk cesarskich, był dowódcą w naddunajskiej prowincji Norikum. Kiedy rozpoczęło się prześladowanie chrześcijan, udał się do swoich braci w wierze, aby ich pokrzepić i wspomóc. Kiedy dowiedział się o tym Akwilinus, wierny urzędnik Dioklecjana, nakazał aresztowanie Floriana. Nakazano mu wtedy, aby zapalił kadzidło przed bóstwem pogańskim. Kiedy odmówił, groźbami i obietnicami próbowano zmienić jego decyzję. Florian nie zaparł się wiary. Wówczas ubiczowano go, szarpano jego ciało żelaznymi hakami, a następnie umieszczono mu kamień u szyi i zatopiono w rzece Enns. Za jego przykładem śmierć miało ponieść 40 innych chrześcijan.
Ciało męczennika Floriana odnalazła pobożna Waleria i ze czcią pochowała. Według tradycji miał się on jej ukazać we śnie i wskazać gdzie, strzeżone przez orła, spoczywały jego zwłoki. Z czasem w miejscu pochówku powstała kaplica, potem kościół i klasztor najpierw benedyktynów, a potem kanoników laterańskich. Sama zaś miejscowość - położona na terenie dzisiejszej górnej Austrii - otrzymała nazwę St. Florian i stała się jednym z ważniejszych ośrodków życia religijnego. Z czasem relikwie zabrano do Rzymu, by za jego pośrednictwem wyjednać Wiecznemu Miastu pokój w czasach ciągłych napadów Greków.
Do Polski relikwie św. Floriana sprowadził w 1184 książę Kazimierz Sprawiedliwy, syn Bolesława Krzywoustego. Najwybitniejszy polski historyk ks. Jan Długosz, zanotował: „Papież Lucjusz III chcąc się przychylić do ciągłych próśb monarchy polskiego Kazimierza, postanawia dać rzeczonemu księciu i katedrze krakowskiej ciało niezwykłego męczennika św. Floriana. Na większą cześć zarówno świętego, jak i Polaków, posłał kości świętego ciała księciu polskiemu Kazimierzowi i katedrze krakowskiej przez biskupa Modeny Idziego. Ten, przybywszy ze świętymi szczątkami do Krakowa dwudziestego siódmego października, został przyjęty z wielkimi honorami, wśród oznak powszechnej radości i wesela przez księcia Kazimierza, biskupa krakowskiego Gedko, wszystkie bez wyjątku stany i klasztory, które wyszły naprzeciw niego siedem mil. Wszyscy cieszyli się, że Polakom, za zmiłowaniem Bożym, przybył nowy orędownik i opiekun i że katedra krakowska nabrała nowego blasku przez złożenie w niej ciała sławnego męczennika. Tam też złożono wniesione w tłumnej procesji ludu rzeczone ciało, a przez ten zaszczytny depozyt rozeszła się daleko i szeroko jego chwała. Na cześć św. Męczennika biskup krakowski Gedko zbudował poza murami Krakowa, z wielkim nakładem kosztów, kościół kunsztownej roboty, który dzięki łaskawości Bożej przetrwał dotąd. Biskupa zaś Modeny Idziego, obdarowanego hojnie przez księcia Kazimierza i biskupa krakowskiego Gedko, odprawiono do Rzymu. Od tego czasu zaczęli Polacy, zarówno rycerze, jak i mieszczanie i wieśniacy, na cześć i pamiątkę św. Floriana nadawać na chrzcie to imię”.
W delegacji odbierającej relikwie znajdował się bł. Wincenty Kadłubek, późniejszy biskup krakowski, a następnie mnich cysterski.
Relikwie trafiły do katedry na Wawelu; cześć z nich zachowano dla wspomnianego kościoła „poza murami Krakowa”, czyli dla wzniesionej w 1185 r. świątyni na Kleparzu, obecnej bazyliki mniejszej, w której w l. 1949-1951 jako wikariusz służył posługą kapłańską obecny Ojciec Święty.
W 1436 r. św. Florian został ogłoszony przez kard. Zbigniewa Oleśnickiego współpatronem Królestwa Polskiego (obok świętych Wojciecha, Stanisława i Wacława) oraz patronem katedry i diecezji krakowskiej (wraz ze św. Stanisławem). W XVI w. wprowadzono w Krakowie 4 maja, w dniu wspomnienia św. Floriana, doroczną procesję z kolegiaty na Kleparzu do katedry wawelskiej. Natomiast w poniedziałki każdego tygodnia, na Wawelu wystawiano relikwie Świętego. Jego kult wzmógł się po 1528 r., kiedy to wielki pożar strawił Kleparz. Ocalał wtedy jedynie kościół św. Floriana. To właśnie odtąd zaczęto czcić św. Floriana jako patrona od pożogi ognia i opiekuna strażaków. Z biegiem lat zaczęli go czcić nie tylko strażacy, ale wszyscy mający kontakt z ogniem: hutnicy, metalowcy, kominiarze, piekarze. Za swojego patrona obrali go nie tylko mieszkańcy Krakowa, ale także Chorzowa (od 1993 r.).
Ojciec Święty z okazji 800-lecia bliskiej mu parafii na Kleparzu pisał: „Święty Florian stał się dla nas wymownym znakiem (...) szczególnej więzi Kościoła i narodu polskiego z Namiestnikiem Chrystusa i stolicą chrześcijaństwa. (...) Ten, który poniósł męczeństwo, gdy spieszył ze swoim świadectwem wiary, pomocą i pociechą prześladowanym chrześcijanom w Lauriacum, stał się zwycięzcą i obrońcą w wielorakich niebezpieczeństwach, jakie zagrażają materialnemu i duchowemu dobru człowieka. Trzeba także podkreślić, że święty Florian jest od wieków czczony w Polsce i poza nią jako patron strażaków, a więc tych, którzy wierni przykazaniu miłości i chrześcijańskiej tradycji, niosą pomoc bliźniemu w obliczu zagrożenia klęskami żywiołowymi”.

CZYTAJ DALEJ

Majowy Męski Różaniec ulicami Piotrkowa

2024-05-04 15:00

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

Maciej Hubka

W sobotę, 4 maja, ulicami Piotrkowa Trybunalskiego przeszedł Męski Publiczny Różaniec. W wydarzeniu, które odbyło się po raz 62., udział wzięło ponad 60 mężczyzn.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję