Reklama

Niedziela w Warszawie

Wychowujmy wspólnie

O tym, jak szkoła może pomóc rodzicom, co jest filarem dobrej renomy szkół katolickich i czy mogą do nich chodzić tylko katolicy, z ks. dr. Sylwestrem Jeżem rozmawia Łukasz Krzysztofka.

Niedziela warszawska 41/2022, str. I

[ TEMATY ]

szkoły katolickie

Artur Stelmasiak/Niedziela

Ks. prał. dr Sylwester Jeż

Ks. prał. dr Sylwester Jeż

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Łukasz Krzysztofka: Około 5 milionów uczniów w Polsce ma za sobą pierwszy miesiąc nowego roku szkolnego. Jakie wyzwania stoją obecnie przed szkołami katolickimi?

Ks. dr Sylwester Jeż: Najważniejsza jest pomoc rodzicom w wychowaniu. To jest dzisiaj podstawowym problemem, że dawniej rodzic wyjrzał przez okno i wiedział z kim się jego dziecko bawi na trzepaku. A dzisiaj nie wie z kim jest na czacie. Oczywiście te nowe możliwości komunikowania sprawiły, że świat jest dla dzieci otwarty. Ale często jest to świat, który dzieciom nie pomaga, ale je niszczy i próbuje coś na dzieciach ugrać. Rodzice są rzeczywiście w bardzo trudnej sytuacji, więc szkoła katolicka powinna starać się, żeby rodzicom pomóc, jeśli prezentują taki system wartości. Chodzi o to, żeby rodzina miała kontynuację oraz zabezpieczenie swojego systemu wartości w szkole.

W jaki sposób jest to realizowane w Katolickim Zespole Edukacyjnym im. ks. Piotra Skargi w Warszawie?

Podejmujemy działania po to, żeby w dzieciach zaszczepiać to, co dobre i chronić je przed tym, co złe. Jednocześnie pomagamy rodzicom, organizując szereg prelekcji. Raz w miesiącu mamy zebranie rodziców i zawsze jest ono poprzedzone prelekcją na różne tematy – takie, które mogą przydać się w zakresie wychowania religijnego, ale też pokazujące, jak dzieci chronić przed złem, które jest w Internecie, dostępem do różnych gier. Zakres tych prelekcji jest bardzo szeroki po to, żeby rodzicom przekazać wiedzę.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Co wyróżnia szkołę katolicką od szkoły publicznej?

Przede wszystkim program wychowawczy, który jest zbudowany na Ewangelii, odniesieniu do Boga, z poszanowaniem Kościoła i tradycji. To jest fundament, do którego odnosimy się w naszych działaniach. Mamy to zagwarantowane w naszych statutach i ten program wychowawczy realizujemy. Nikt nie przyjdzie nam do szkoły z jakimiś pomysłami na wychowanie, które są sprzeczne z Ewangelią i z myśleniem wielu rodziców.

Reklama

Na co więc kładzie się nacisk w procesie wychowania dziecka w katolickiej szkole?

Musimy pamiętać, że zawsze pierwszym wychowawcą są rodzice i rodzina. My budujemy na tej podstawie, bo dziecko do nas przychodzi i ma już swój sposób patrzenia na świat. Jeszcze daleki od wieku młodzieńczego, ale już dla niego nie jest obcym modlitwa, Kościół, mówienie o pewnych sprawach w przestrzeni wiary. Jeśli dziecko przychodzi z taką podstawą, to my na niej budujemy, rozwijamy ją i w przestrzeni jaką jest szkoła wychowujemy w taki sam sposób. Wychowanie szkolne musi być spójne z wychowaniem domowym. Bywa i tak, że przychodzą do nas dzieci, u których to życie religijne jest słabe, ale jeśli rodzic właśnie taką szkołę wybiera, to jest w nim pragnienie, że mimo iż w sobie nie ma on takiej wiary i miłości do Pana Boga, ale czuje, że to jest ważne i chciałby to swojemu dziecku zaszczepić.

W katolickich szkołach jest miejsce tylko dla katolików?

Nie, nie mamy w statucie, że przyjmujemy tylko katolików, natomiast na pewno nie ma miejsca dla osób kontestujący wiarę. W żadnym wypadku, bo rodzice, którzy posyłają do nas dziecko nie chcą, żeby to dziecko nauczyło się czegoś złego, albo aby zasiać jakieś wątpliwości. One i tak się pojawią, bo dziecko komunikuje się ze światem, ale na pewno nie na tej pierwszej linii, że teraz dziecko jest w szkole katolickiej i spotyka się z koleżanką lub kolegą, który np. śmieje się, że on jest ministrantem, czy że nie je mięsa w piątek. Mieliśmy w szkole różne dzieci, także z obrzeża wiary i Kościoła, czy innych wyznań, ale jeśli jest rzeczywiście pozytywne nastawienie do Boga, to mamy nadzieję, że obecność w szkole pomoże temu dziecku Boga odnaleźć.

Co jest filarem dobrej renomy szkół katolickich?

Na pewno szkole katolickiej łatwiej jest być dobrą szkołą niż placówce niekatolickiej dlatego, że grupa rodziców, która wybiera tę szkołę dla swoich dzieci to osoby, które mają większe oczekiwanie. Same też bardziej dbają o wychowanie religijne, czy w ogóle poszanowanie godności człowieka. Nie jesteśmy szkołami rejonowymi. U nas nikt nie jest zmuszony do chodzenia do szkoły. Jesteśmy szkołą z wyboru, dlatego też łatwiej jest pracować właśnie z dziećmi, które są z takich rodzin. To wpływa na dobrą opinię szkół katolickich.

Reklama

W jaki sposób skutecznie przybliżać dzieciom i młodzieży nauczanie i osobę św. Jana Pawła II?

Ważne, żeby w ogóle dziecko kojarzyło osobę papieża Polaka. Moje pokolenie nie wyobraża sobie, żeby był świat bez Ojca Świętego, Polska bez Jana Pawła II. Natomiast dla dzieci to już jest na zasadzie historii, jak bitwa pod Grunwaldem. Pierwsza więc sprawa, żeby dziecko w ogóle kojarzyło, kto to jest. A później różnymi sposobami przypominać osobę św. Jana Pawła II, bo jeśli się zaszczepi cokolwiek, jakieś informacje na temat Ojca Świętego, coś pozytywnego – to dziecko w pewnym momencie może się zainspirować i zacząć drążyć, żeby czegoś więcej się dowiedzieć.

Może np. wziąć udział w Wojewódzkim Konkursie Recytatorskim Poezji Religijnej organizowanym już po raz 20. dla uczczenia pontyfikatu św. Jana Pawła II. Do kiedy można się zgłaszać?

Przeprowadzenie etapu eliminacyjnego i nadesłanie do biura organizacyjnego na adres: konkurs@skarga.edu.pl zgłoszenia o przystąpieniu szkoły do drugiego etapu konkursu musi odbyć się do 12 października. Formularz zgłoszeniowy znajduje się na stronie www.skarga.edu.pl. Przesłuchania uczestników drugiego etapu odbędą się w Katolickiej Szkole Podstawowej im. ks. Piotra Skargi przy ul. Bema 73/75 w Warszawie 22 października. Przesłuchania finalistów będą również w naszej szkole 27 października. Listę zwycięzców ogłosimy następnego dnia na stronie www.skarga.edu.pl. Uroczystym zwieńczeniem konkursu będzie gala w Muzeum Kolekcji im. Jana Pawła II.

Ks. prał. dr Sylwester Jeżkościelny kurator szkół katolickich, dyrektor Centrum Edukacyjnego Archidiecezji Warszawskiej i Katolickiego Zespołu Edukacyjnego im. ks. Piotra Skargi w Warszawie

2022-10-04 12:31

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Skąd popularność szkół katolickich?

Niedziela Ogólnopolska 36/2023, str. 24-26

[ TEMATY ]

szkoły katolickie

Karol Porwich/Niedziela

Najpiękniejsze, co może czynić nauczyciel – to wiązać naukę z wychowywaniem i patrzeć, jak uczeń wzrasta w człowieczeństwie – mówi Maria Chodkiewicz, prezes Stowarzyszenia Przyjaciół Szkół Katolickich.

Marian Florek: Przemiany ustrojowe w 1989 r. pozwoliły, by do Polski znów wróciły szkoły katolickie.

Maria Chodkiewicz: Tak. Ustawa Prawo o stowarzyszeniach z 1989 r. pozwoliła na zawiązywanie fundacji i stowarzyszeń, które umożliwiły realizację pozarządowych pomysłów. Później, w 1991 r., Ustawa o systemie oświaty dała możliwość tworzenia szkolnictwa niepublicznego. Nastąpiła eksplozja pomysłów ludzi, którzy chcieli tworzyć szkołę inną niż dotychczasowa.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Ghana: nie ma kościoła, w którym nie byłoby obrazu Bożego Miłosierdzia

2024-04-24 13:21

[ TEMATY ]

Ghana

Boże Miłosierdzie

Karol Porwich/Niedziela

Jan Paweł II odbył pielgrzymkę do Ghany, jako pierwszą na Czarny Ląd, do tej pory ludzie wspominają tę wizytę - mówi w rozmowie z Radiem Watykańskim - Vatican News abp Henryk Jagodziński. Hierarcha został 16 kwietnia mianowany przez Papieża Franciszka nuncjuszem apostolskim w Republice Południowej Afryki i Lesotho. Dotychczas był papieskim przedstawicielem w Ghanie.

Arcybiskup Jagodziński opowiedział Radiu Watykańskiemu - Vatican News o niezwykłej wierze Ghańczyków. „Sesja parlamentu zaczyna się modlitwą, w parlamencie organizowany jest też wieczór kolęd, na który przychodzą też muzułmanie. Tutaj to się nazywa wieczorem siedmiu czytań i siedmiu pieśni bożonarodzeniowych" - relacjonuje. Hierarcha zaznacza, że mieszkańców tego kraju cechuje wielka radość wiary. „Ghańczycy we wszystkim, co robią, są religijni, to jest coś naturalnego, Bóg jest obecny w ich życiu we wszystkich jego aspektach. Ghana jest oczywiście państwem świeckim, ale to jest coś naturalnego i myślę, że moglibyśmy się od nich uczyć takiego entuzjazmu w przyjęciu Ewangelii, ale także tolerancji, ponieważ obecność Boga jest dopuszczalna i pożądana przez wszystkich" - wskazał.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję