Reklama

Niedziela Podlaska

Dawniej do ślubu

Na ogrodzeniu naprzeciw boćkowskiego kościoła parafialnego otwarto wystawę plenerową. Zaprezentowano na niej kolekcję dawnej fotografii ślubnej i fragmenty wspomnień najstarszych mieszkańców gminy Boćki, zebranych przez Fundację Okolica.

Niedziela podlaska 43/2022, str. IV

[ TEMATY ]

wystawa

Teresa Modzelewska

Zdjęcie z katalogu

Zdjęcie z katalogu

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wystawa otwarta 16 września jest już trzecią z serii „Boćki. Album rodzinny”, wcześniej mogliśmy zapoznać się z cyklem „Dzieciństwo” i „Młodość”. Teksty do katalogu i na plansze wystawowe opracowała Zofia Stopa. Korzystała przy tym z relacji biograficznych nagranych w latach 2015-2018 na terenie gminy Boćki przez siebie, a także Magdalenę Stopę i Teresę Modzelewską. Kolekcja wspomnień pokolenia urodzonego w latach 20., 30. i 40. XX wieku liczy 70 nagrań i ponad 700 zdjęć.

Świat, którego już nie ma

Na spotkaniu inaugurującym wystawę Magdalena Stopa opowiadała o zamieszczonych na niej fotografiach, o zwyczajach ślubnych i weselnych pokolenia naszych dziadków. Zwracała uwagę na to, ile przy tej okazji dowiadujemy się o naszym miejscu na ziemi. – To świat, którego już nie ma, a został zachowany na fotografiach i we wspomnieniach. Ta wystawa pokazuje jak ważne jest zachowywanie pamiątek rodzinnych, bo bywa tak, że człowiek umiera, a pamiątki po nim są palone w piecu albo lądują na śmietniku – powiedziała.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Na wystawie możemy zobaczyć jak dawniej wyglądały stroje i fryzury państwa młodych oraz gości weselnych. Widzimy muzykantów i ich instrumenty. Na kilku fotografiach pan młody prowadzony jest do ślubu przez dwie druhny. W tle widzimy ludzi, którzy tworzyli miejscową społeczność, brukowane ulice, drewniane domy i stodoły kryte strzechą. Są tu fotografie wykonane w plenerze i w atelier. Mamy także popularne wówczas portrety ślubne namalowane na podstawie zdjęć, czyli tzw. monidła. Były to wizerunki najczęściej czarno-białe, czasem podkolorowane, mocno wyretuszowane, a postaciom na nich dodawano okazalsze stroje.

Jak dawniej poznawali się młodzi

Najczęściej widzieli się w kościele, cerkwi lub na zabawach. Po sąsiedzku poznawali się przy zbiorowych pracach polowych. Często jednak to rodzice decydowali o wyborze żony czy męża, a pomagali im w tym ludzie trudniący się swataniem. Jak wspominają mieszkańcy z pokolenia, których młodość przypadła na lata 50. i 60., kobiety były często młodsze od wybranków, a czasami nawet bardzo młode. – Miałam 24 lata. Nie byłam stara, ale mówili już o mnie „stara panna” – wspominała jedna z rozmówczyń.

Reklama

Na spotkaniu obecni byli bohaterowie zdjęć i nagrań. Pani Jadwiga Derehajło wspominała: – Nie chciałam za niego iść, a poszłam. Był ode mnie 10 lat starszy. Kuśnierzem był. Jego sąsiad jak tylko mnie zobaczył, to mówił: „Oj ty to tylko do Mańka pasujesz”. A ja: „Dajcie mi święty spokój” – powiedziałam. Podobał mi się i nie podobał. Jeszcze to tak nie dojrzało. Trochę czasu minęło. Ja pasę krowy, a tu taki pan z Bociek przyjeżdża raniutko i mówi: „Jadzia ja przyjechał od Mańka. Przysyła mnie. Czy poszłabyś za niego za mąż?”. Ja mówię: „Dajcie mi święty spokój, ja idę do zakonu, za żaden mąż nie pójdę!”. Zmyłam go. Ale na jesieni buraki obrzynamy, sąsiad przychodzi do mnie i mówi: „Ty wiesz co? Ty tak pasujesz do Mańka!”, a ja: „Co się tak uczepili?”. No to niech już przyjedzie ten Maniek...

Pani Anna Góralczuk opowiadała o posagu, który każda dziewczyna musiała przygotować sobie przed ślubem. A w katalogu wystawy możemy przeczytać opis: „Dwadzieścia lat miałam jak wyszłam za mąż. Trzeba było wytkać prześcieradła, ręczniki wyszywane, obrus wyszywany, no i kapy”.

Wesele rozbierane

Takie wesela odbywały się tylko na wsiach szlacheckich – opowiadał w nagraniach nieżyjący już Mikołaj Turkowicz, etnograf i twórca zespołów folklorystycznych. – Na wschodniej stronie Bociek tego nie było. (...) Otóż, gdy pan młody przyjeżdżał do domu, w którym mieszkała panna młoda, okazywało się, ze panny młodej nie ma. Starszy drużba musiał wypytać, gdzie ona jest, kogoś przekupić, czymś poczęstować. Okazywało się, że jest u tak zwanej ubieraczki. Bo ubierała się w innym domu, nie w swoim. Towarzyszyły jej druhny. Wtedy drużbanci razem z kapelą szli z muzyką do tego domu, czasem przez całą wieś. Oczywiście, stół powitalny był, ale okazywało się, że panny młodej znowu nie ma. Starszy drużbant musiał się znowu umizgiwać do ubieraczki. W końcu drzwi się otwierały, panna młoda jest! I z powrotem trzeba było wrócić do jej domu. Wtedy gdy już razem byli w domu pan i pani młoda, następowało błogosławieństwo rodziców, a potem wicie wianka. Następnie wszyscy razem jechali do kościoła bryczkami. Z kościoła para młoda jechała do ubieraczki. Kapela też. Ta gościna nie trwała długo. Kiedy starsza druhna uznała, że już czas na wspólną zabawę, szli do jakiejś izby, gdzie były tańce do białego rana. A dlaczego wesele rozbierane? Dlatego, że wracając z kościoła, każda druhna zabierała swojego drużbanta i jego rodziców, a czasem kogoś jeszcze do swojego domu. Czyli rozbierali gości do swoich domów. Goście nie jechali do domu panny młodej. To był sposób, żeby się poznać. (...) A nazajutrz goście byli zapraszani do domu panny młodej i tam odbywała się główna uczta. W trakcie tej biesiady były oczepiny – wspominał p. Mikołaj.

Reklama

Wesela były różne i życie po nich też

– Wesele było niemałe – czytamy w katalogu wspomnienia Bolesławy Myszczuk – bo rodzina duża. Ksiądz ślub dał, a tańcować poszli do takiej prywatnej chaty. Walc, poleczka, oberek, fokstrot. Ale jaki to taniec, tłum taki był. Stójka jeszcze się zwali. Grali muzykanty, takie z Oleksina Turki. To byli słynne muzykanty. Dwie harmonii, skrzypki i bęben.

– Miałem dwadzieścia parę lat – wspomina Grzegorz Charytonowicz. – Ona z Szeszył była, krawcowa, pracowita kobieta była. Ślub w Boćkach, w cerkwi, potem wesele. Snianowski z Bociek grał nam na pedałówce. (...) Ale to wszystko puste rzeczy, nieważne. Wesela jedna niedziela, a smutku do skutku.

Inna rozmówczyni wspomina: – Miałam dobrego męża. Sołtysem był i taki zdolny był, siedmioma różnymi samochodami jeździł. I później chłopców trzech miałam, wszystkich też uczyłam. A kolejna opowiadała: – Mieliśmy troje dzieci. Przeżyłam i niczego nie żałuję. Chłopcy różne były, różne chciały się żenić. A jednak nigdzie różami nie było usłane. Myślę sobie, że bardzo dobrze wybrałam – dodaje. Wielu z tych rozmówców przeżyło w związkach małżeńskich ponad 50, 60 lat.

Tę niezwykle ciekawą wystawę plenerową można oglądać przez najbliższe miesiące w Boćkach. Warto wybrać się tam z rodziną. To dobry temat do rozmów międzypokoleniowych, o tym, jak to w naszej rodzinie bywało z tymi ślubami, weselami i z życiem. Plansze z archiwalnymi fotografiami i wspomnieniami są rozwieszone przy drodze nr 19, przy wjeździe do miejscowości od strony Bielska Podlaskiego, naprzeciw boćkowskiego kościoła.

2022-10-18 13:28

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

W chacie i w zagrodzie

W Muzeum Narodowym Ziemi Przemyskiej oglądać można ciekawą wystawę „W chacie i w zagrodzie”, której celem jest pokazanie prawie już nieistniejącego wnętrza polskiego domu wiejskiego z terenu i okolic Przemyśla, spotykanego jeszcze w pierwszej połowie XX wieku. Dziś, niestety, istniejące jeszcze w latach powojennych widoki wsi znikły. „Nie ma już kobiet noszących wodę ze studni z żurawiem, wozy drabiniaste prawie przestały jeździć po wiejskich drogach, nie ma drewnianych dziecięcych kołysek, nie ma też – bo nie są «modne» – wyszywanych obrusów czy poszewek na poduszki” – ubolewają organizatorzy wystawy.

CZYTAJ DALEJ

Jasna Góra: „Perły od królów, złoto od rycerzy” - królewskie atrybuty Patronki Polski

2024-05-02 09:59

[ TEMATY ]

Jasna Góra

Maryja Królowa Polski

Karol Porwich/Niedziela

„Perły od królów, złoto od rycerzy”, tysiące brylantów i innych kamieni szlachetnych, a nawet meteoryty znalezione w różnych częściach świata czy ślubne obrączki, w tym ta wyrzucona z transportu do Auschwitz, to od wieków darami wyrażany hołd, Tej, która w naszej Ojczyźnie sławiona jest jako Królowa Polski i Polaków. Już w XV w. Jan Długosz nazwał Matkę Chrystusa czczoną w jasnogórskim obrazie cudami słynącym „najdostojniejszą Królową świata i naszą”. Wizerunek Jasnogórskiej Bogurodzicy od początku powstania częstochowskiego klasztoru uznany za niezwykły, otoczony został powszechnym kultem przez wiernych, ale i przez polskich królów. Wyrazem tego były także korony i niezwykłe szaty nakładane na obraz.

Zapowiedź zabiegania w Stolicy Apostolskiej o ustanowienie święta Królowej Polski - 3 maja można odczytać w ślubach króla Jana Kazimierza (1656), ale dopiero w Polsce niepodległej kroki takie podjęto i na prośbę polskiego Episkopatu Pius XI zatwierdził tę uroczystość dla całej Polski (1923). Dla Polaków jest Jasnogórski Obraz to jeden z najcenniejszych „narodowych skarbów", obok godła Orła Białego, dla wielu znak naszej tożsamości. Właśnie ze względu na jego obecność, rocznie do jasnogórskiego Sanktuarium przybywają miliony pielgrzymów.

CZYTAJ DALEJ

Rozważania na niedzielę: Jak się uczyć miłości?

2024-05-02 20:31

[ TEMATY ]

rozważania

ks. Marek Studenski

Mat.prasowy

To jest wręcz szalone że współczucie i empatia mogą zmienić świat szybciej niż konflikty i przemoc. Każdego dnia doświadczamy sytuacji, które testują naszą wrażliwość - naszą miłość do siebie samego do bliźnich i oczywiście do Boga.

Czy możemy się tak przygotować by te testy zdać pomyślnie, by one nas nie rozbiły?

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję