Media na całym świecie podkreślały, że ta wizyta przejdzie do historii, bo jeszcze nigdy prezydent USA nie odwiedził dwa razy jednego państwa europejskiego w ciągu jednego roku. Nie to jednak było najważniejsze, bo przecież Joe Biden nie przyleciałby kolejny raz do Warszawy, gdyby nie toczyła się wojna na Ukrainie, a Polska nie stała się filarem wsparcia humanitarnego i militarnego dla Kijowa. – Chcę ci podziękować, panie prezydencie, za to, jak Polska wspiera Ukrainę. To było niezwykłe, naprawdę niezwykłe – zwrócił się Joe Biden do prezydenta Andrzeja Dudy w trakcie rozmów dwustronnych Polska-USA.
Celem działań Moskwy i Pekinu, a także Berlina i Paryża jest wypchnięcie USA z Europy. Dla Europy Centralnej natomiast obecność Amerykanów jest najważniejszym gwarantem ich bezpieczeństwa. Prezydent RP przypomniał, że Stany Zjednoczone wielokrotnie już pokazały swoją odpowiedzialność za sprawy europejskie w czasie I i II wojny światowej oraz w czasie zimnej wojny. – Polska będzie wspierać silniejsze więzi UE ze Stanami Zjednoczonymi, więcej współpracy między UE i Stanami Zjednoczonymi w kwestiach gospodarczych, w kwestiach bezpieczeństwa, w tym wszystkim, co jest dla nas ogromnie ważne – zapewnił prezydent Andrzej Duda.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Sygnał dla Putnia
Reklama
Prezydent USA przyjechał do Warszawy z ważnym przesłaniem dla Polaków i całej Europy, ale także z tego miejsca prowadził strategiczny dialog z Władimirem Putinem. Komunikat o tym, że USA i państwa NATO dalej będą wspierać bohaterską Ukrainę, był bardzo czytelny. – Tchórzliwa żądza władzy i terytorium prezydenta Putina upadnie, a miłość narodu ukraińskiego do swojego państwa zwycięży. Demokracje świata będą strzegły wolności dzisiaj, jutro i zawsze. Bo stawką jest wolność. (...) Dyktator pragnący odbudować imperium nigdy nie będzie w stanie wymazać miłości ludzi do wolności. Brutalność nigdy nie zdławi woli wolnych ludzi. A Ukraina nigdy nie stanie się zwycięstwem Rosji – zaznaczył Joe Biden.
Przywódca największej potęgi militarnej świata jest doświadczonym politykiem. W trakcie wizyty w Polsce dał jasno do zrozumienia, że obecna wojna będzie kształtowała architekturę bezpieczeństwa na kolejne dekady, bo określi świat i sposób życia naszych dzieci i wnuków: – Dzisiaj znów widzimy to, co ludzie w Polsce i całej Europie widzieli przez dekady. Apetytu autokraty nie da się zaspokoić, trzeba mu się przeciwstawić. Autokraci rozumieją tylko jedno słowo: nie, nie, nie.
Wyraźnym sygnałem w stronę Moskwy były słowa, że Zachód nie ustanie we wspieraniu Ukrainy, a także będzie dążyć do wymierzenia sprawiedliwości za zbrodnie wojenne i zbrodnie przeciwko ludzkości popełnione przez Rosjan na terenach okupowanych. W przemówieniu prezydent USA odniósł się do słów Putina i zwrócił do narodu rosyjskiego, mówiąc. – Tego wieczoru jeszcze raz zwracam się do Rosjan: USA i narody Europy nie zamierzają kontrolować ani zniszczyć Rosji, Zachód nie spiskował, by zaatakować Rosję, tak jak powiedział dzisiaj Putin.
Ponad Berlinem i Paryżem
Reklama
Zdaniem Marcina Przydacza, szefa Biura Polityki Międzynarodowej Kancelarii Prezydenta, najważniejszymi fragmentami przemówienia Joe Bidena było potwierdzenie funkcjonowania art. 5 NATO oraz wskazanie Warszawy jako przyczółka wolnego świata. – Obecność w Kijowie i w Warszawie to jasny sygnał przywiązania Stanów Zjednoczonych do sojuszu z Polską, w ramach NATO, ale także do wsparcia Ukrainy. (...) Myślę, że wizyta przywódcy USA w Kijowie jest naturalnym sygnałem, iż Stany Zjednoczone wierzą w zwycięstwo Ukrainy – podkreślił min. Przydacz.
Przez ostatni rok pozycja Polski bardzo mocno wzrosła na arenie międzynarodowej. Widać to w postawie państw Europy Centralnej, które orientują się na Warszawę, a nie tak jak wcześniej – na Berlin i Paryż. Bezpośrednie relacje prezydenta Andrzeja Dudy z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim i Joe Bidenem sprawiają, że decyzyjność przesunęła się z Europy Zachodniej do Warszawy i Kijowa.
Anglojęzyczna prasa rozpisuje się o rosnącej pozycji Polski. Także francuskie media dostrzegają większe znaczenie Warszawy na arenie międzynarodowej, ale są ostrożne w krytyce władz w Paryżu pod względem słabych dostaw uzbrojenia dla walczącego Kijowa. W niemieckiej prasie czytamy natomiast, że prezydent Joe Biden złożył już drugą wizytę w ciągu roku w Polsce, ale nadal nie znalazł czasu, aby zajrzeć do Berlina. W niemieckich mediach nie brakuje opinii, że to dowód na zmianę rozkładu sił w Europie. „W drodze do Polski Joe Biden przeleciał po prostu nad Paryżem i Berlinem” – czytamy w dzienniku Die Welt. Opiniotwórczy Die Zeit ocenia z kolei, że geopolityczne centrum Europy nie leży już gdzieś między Berlinem, Paryżem i Londynem. „Impulsy dla zachodniego wsparcia dla Ukrainy pochodzą z Tallina, Rygi, a przede wszystkim z Warszawy. (...) Niemieckiemu rządowi trudno jest przyjąć do wiadomości tę przykrą prawdę”.
Najpierw bezpieczeństwo
Reklama
Rosnąca pozycja Polski na arenie międzynarodowej jest czymś naturalnym, bo gdyby nie jednoznaczna postawa Warszawy od pierwszych godzin wojny, to Ukraina już by ją przegrała. To właśnie prezydent Andrzej Duda wraz z całą polską dyplomacją przekonywał Amerykanów, że Kijów może się obronić przed atakiem Moskwy. – Aż trudno sobie wyobrazić, jak mogłyby się potoczyć losy tej wojny, gdyby Polska, jak niektórzy mówią, nie zrobiła dla Ukrainy tego, czego nikt nie zrobił dla Polski w 1939 r. Zaangażowanie naszego kraju zaznaczyło się nie tylko od pierwszych dni rosyjskiej agresji, ale w zasadzie na kilka godzin przed pierwszymi rakietami, które spadły na Kijów, bo prezydent Andrzej Duda opuścił Kijów na kilka godzin przed uderzeniem pierwszych rakiet – powiedział Jacek Siewiera, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego.
Rosja przyjęła strategię długiej wojny na wyczerpanie i szykuje się do kolejnej ofensywy. Prezydent USA zadeklarował pełną ochronę wszystkich państw NATO naszego regionu, a także wsparcie dla Ukrainy tak długo, jak będzie to konieczne. Wielokrotnie też podkreślał, że Putinowi nie udało się zmęczyć i poróżnić państw członkowskich Sojuszu, który teraz dzięki niemu rozrasta się o Finlandię i Szwecję.
Niestety, zagrożeniem jest postawa Pekinu, bo w trakcie wizyty prezydenta USA w Warszawie z oficjalną wizytą w Moskwie przebywał główny dyplomata Komunistycznej Partii Chin Wang Yi, a w maju do Rosji ma przybyć przewodniczący ChRL Xi Jinping. Cały czas spekuluje się, że zaostrzenie rywalizacji Waszyngtonu z Pekinem może odsuwać na dalszy plan kwestię Ukrainy. Pośrednio odniósł się do tego Joe Biden w trakcie rozmów z prezydentem RP, wskazując, że najpierw chce ustabilizować sytuację w Europie. – Stany Zjednoczone potrzebują Polski i NATO tak samo, jak NATO potrzebuje Stanów Zjednoczonych; aby mieć możliwości działania gdziekolwiek indziej na świecie, musimy mieć bezpieczeństwo w Europie. To takie podstawowe, takie proste, konsekwentne – podkreślił Biden.
Popłoch w Moskwie
Joe Biden położył na szali swój polityczny wizerunek i autorytet USA na rzecz wsparcia broniącej się Ukrainy, a tym samym wzmocnił bezpieczeństwo Polski. Jego wizyta w Warszawie, a zwłaszcza w Kijowie, wywołała popłoch w Moskwie. Władimir Putin w trakcie swojego chaotycznego wystąpienia kolejny raz straszył Zachodem, ale nie odniósł się do wizyty prezydenta USA na Ukrainie i sytuacji na froncie. – Panie Putin, spodziewał się pan, że Ukraina padnie w ciągu kilku dni, że Zachód będzie podzielony i niezdolny do działania. A ja, prezydent Biden, informuję pana, że po roku pańskiej agresji nie tylko nie osiągnął pan swoich celów, ale doprowadził pan do skonsolidowania Zachodu. Jestem tu, w Kijowie, żeby zademonstrować niezłomne poparcie USA, całego Zachodu aż do skutecznego zakończenia i wypchnięcia Rosjan poza granice Ukrainy – zapewnił prezydent USA w Kijowie.