Reklama

Kościół

Plan Franciszka na pokój jest prosty

O roli dyplomacji Watykanu w tworzeniu klimatu do negocjacji, europejskiej metodzie radzenia sobie z uchodźcami oraz o Cyrylu, któremu żal rosyjskich żołnierzy, mówi kard. Matteo Zuppi, specjalny wysłannik papieża ds. misji pokojowej w Ukrainie.

Niedziela Ogólnopolska 7/2024, str. 6-9

[ TEMATY ]

Kardynał Zuppi

Karol Porwich/Niedziela

Kardynał Matteo Zuppi

Kardynał Matteo Zuppi

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ks. Jarosław Grabowski: W Polsce z dużą uwagą obserwowano moskiewską misję Księdza Kardynała, który uważany jest za papieskiego emisariusza pokoju. Czy wizyty w Kijowie, Moskwie, Waszyngtonie i Pekinie realnie przybliżyły nas do zakończenia wojny w Ukrainie?

Kard. Matteo Zuppi: Absolutnie tak, chociaż nie mają one, czego oczekiwano, skutku natychmiastowego. Dziennikarze lubią upraszczać, co wynika czasem z braku wiedzy czy rzeczowego sprawdzenia informacji. Tak rodzi się oczekiwanie na konkretne rozstrzygnięcia, na zasadzie: przyczyna – skutek. W tego rodzaju misji jak moja nie będzie od razu efektu, bo nie takie jest jej zadanie. Nim dojdzie do rozstrzygających rozmów, czyli takich, o jakie Ksiądz zapytał, konieczne jest stworzenie odpowiedniego klimatu, który doprowadzi do tego ważnego, prowadzącego do pokoju, spotkania.

Reklama

Społeczność międzynarodowa stoi murem po stronie Ukrainy, ale jej działania dają dość marne efekty...

Wojna nigdy nie toczy się tylko między dwiema stronami sporu, zawsze istnieje również ta trzecia, która odgrywa istotną rolę. Społeczność międzynarodowa, jeśli nie jest podzielona, może tworzyć przestrzeń dla uzyskania pokoju lub wywierać nacisk na stworzenie takich możliwości. Od początku, zwłaszcza ze strony Ukrainy, słyszeliśmy prośby dotyczące podjęcia działań humanitarnych w stosunku do dzieci, a także o weryfikację pewnych informacji czy o nakłanianie strony rosyjskiej do współpracy na rzecz pokoju. W każdym razie było i jest tego rodzaju działań bardzo dużo. Wszystkie konstruktywne działania na rzecz pokoju, w tym np. okazywana uchodźcom życzliwość, solidarność z nimi, wszelkie działania humanitarne mogą doprowadzić do rozwiązania jakiejś sprawy, pomóc jakiemuś dziecku... A to już jest jakieś zwycięstwo w tej wojnie, krok ku pokojowi.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Chciałbym wrócić do określenia „tworzyć klimat”. Czy Wasza Eminencja może nam wytłumaczyć, co ono oznacza? Podczas warszawskiej konferencji „Masowe uchodźstwo z Ukrainy w efekcie rosyjskiej agresji”* Ksiądz Kardynał także używał tego określenia. Rozumiem, że chodzi o stworzenie możliwości prowadzących do rozwiązania konfliktu. Ale żadna ze stron nie wykazuje dobrej woli...

Nie mamy innej możliwości. Jeśli przyjmiemy logikę wojenną, to należy poczekać, aż ktoś wygra. Przy takim podejściu do sprawy dialog oznacza słabość, kapitulację. My natomiast mówimy, że dialog to przekonanie, iż istnieje możliwość pokojowego rozwiązania problemu. Oczywiście, nie jest to łatwe zadanie, musimy włożyć dużo wysiłku, ale istnieje wielka potrzeba twórczego działania na rzecz pokoju.

Reklama

Reklama

Dlaczego Kościół katolicki nie może zadziałać bezpośrednio – stać się mediatorem w konflikcie w Ukrainie?

Myślę, że Kościół musi wywierać naciski, by zabiegano o pokój, tworzyć możliwości, klimat do dialogu, musi pomagać cierpiącym – to są zadania i siła Kościoła. I z całą pewnością to, co może zrobić, robi...

Kościół, co oczywiste, nie ma narzędzi politycznych, aby doprowadzić do pokoju, ale ma mandat moralny i społeczny, by mocno działać w tym kierunku...

Oczywiście, bo w interesie Kościoła leży pokój na świecie. To swoista prerogatywa Kościoła, która daje mu prawo rozmawiać ze wszystkimi stronami konfliktu, pomóc np. w nawiązaniu kontaktów, które mogą się stać szansą na pokojowe rozstrzygnięcia, a które bez tej aktywności Kościoła byłyby znacznie trudniejsze do osiągnięcia.

Za chwilę zacznie się trzeci rok wojny w Ukrainie. Europa się zbroi, wydaje się, że napięcie rośnie, a nie maleje. Czy w tej coraz bardziej napiętej sytuacji istnieje jakakolwiek szansa na dialog między Ukrainą i Rosją? Czy ofiara może usiąść przy jednym stole z agresorem, niewinny z winnym?

Jest to możliwe, jeśli pojawi się trzeci gracz, trzeci podmiot. Nigdy nie możemy zapominać, że wojna to agresor i zaatakowany; nie ma wątpliwości, kto jest kim w wojnie w Ukrainie. Obok aspektu militarnego, który był wspierany przez część państw zachodnich, jest jednak jeszcze drugi aspekt. Powiedziałbym, że podobny wysiłek powinien być włożony w działania umożliwiające osiągnięcie sprawiedliwego pokoju... W przeciwnym wypadku pozostaje tylko broń i czekanie, kto będzie zwycięzcą, a kto przegranym.

Reklama

Reklama

Dla wielu te działania na rzecz pokoju na świecie to czysta utopia...

I pozostanie utopią, jeśli się do tego pokoju nie dąży. Ten, kto szuka pokoju, jest realistą, a nie utopistą. Poprzeczka jest zawieszona wysoko, ale należy się zmierzyć z konkretnymi problemami. Trzeba wszelkimi metodami tworzyć przestrzenie porozumienia, zrozumieć przyczyny wojny i znaleźć konkretne rozwiązania. Powtarzam: nie należy mylić tego z zakresem odpowiedzialności. Pokój staje się realny, jeśli rozumiemy, że oznacza on wygraną dla każdej ze stron. Pokój jest zwycięstwem wszystkich! Wiem, że nie jest to łatwe, ale w przeciwnym razie zostanie tylko broń! Powrót do logiki przemocy – siła przeciwko sile. Musimy domagać się używania środków prawnych przeciwko niesprawiedliwości.

W czerwcu 2023 r. rozmawiał Ksiądz Kardynał z patriarchą Moskwy Cyrylem, który otwarcie popiera rosyjską agresję na Ukrainę. Wielu nie rozumie, dlaczego Cerkiew godzi się na masowe mordowanie niewinnych. Czy będą podejmowane kolejne próby dialogu z Cerkwią?

Zawsze trzeba być otwartym na dialog, ale też należy zrozumieć powody, które prowadzą do takich czy innych postaw. Właśnie dlatego ci, którzy zabiegają o pokój, muszą naprawdę dobrze poznać powody konfliktu. I zdecydowanie opowiadać się po stronie pokoju i zawsze po stronie sprawiedliwości. Pokój i sprawiedliwość są jak bliźnięta syjamskie, których nie można rozdzielić, bo jeśli zabijesz jednego, umrze także drugi. Wojna zabija sprawiedliwość, a bez niej nie istnieje pokój. Jest więc jasne – jak wyrazili to papież Franciszek, a także kard. Pietro Parolin – że w sytuacji toczącej się wojny, gdy Kościół decyduje się na rozmowę z agresorem, nie oznacza to w żadnym razie akceptacji jego działań. Kościół wie o ciążącej na nim odpowiedzialności, ale jednocześnie, chcąc zatrzymać wojnę, musi prowadzić dialog z tymi, którzy tę wojnę prowadzą.

Reklama

Reklama

Czy podczas spotkania z Cyrylem miał Ksiądz Kardynał wrażenie, że jest on osobą, której naprawdę zależy na pokoju?

Cyryl ma świadomość ogromu cierpień spowodowanych toczącą się wojną. Zapewne dlatego, że tysiące rosyjskich chłopców nigdy już nie powróci do domów. Uznaje, że jest to wielkie cierpienie dotykające wszystkich. Osobiście jestem przekonany, że w każdym z nas jest pragnienie pokoju. Niestety, w wielu przypadkach manipulacje tych, którzy wywołują wojnę, zagłuszają w człowieku to pragnienie... Co nie zwalnia nas z obowiązku usuwania powodów, które prowadzą do wojny.

Wspomniał Ksiądz Kardynał, że jednym z zadań Kościoła w czasach wojny jest niesienie pomocy. Wspólnota Sant’Egidio od wielu lat, we współpracy z Konferencją Episkopatu Włoch, której Eminencja przewodniczy, organizuje korytarze humanitarne, które „wyciągają” z krajów ogarniętych wojną tysiące cywilów. Nie wszystkie jednak kraje UE, w tym Polska, są przekonane do przyjmowania uchodźców. A Europa już się zderza – i będzie się zderzać – z problemem ich ogromnej liczby. Jak kierować tymi ruchami migracyjnymi?

To potężny problem dla wielu krajów. Ostatnio poznała go również Polska, a od lat zmaga się z nim moja ojczyzna. Italia, która wcześniej dostarczała światu emigrantów, teraz stała się krajem, do którego przybywa ich ogromna liczba. Przekonanie, że możemy nadal żyć tak, jak żyliśmy dotąd, to dopiero utopia, całkowite odklejenie od rzeczywistości. Trzeba rozmawiać, szukać rozwiązania krok po kroku, by rozplątać ten węzeł. Gdy ktoś pyta, po co zajmować się uchodźcami, odpowiadam: sami byliśmy krajami migrantów, dobrze zatem wiemy, co to oznacza. Kiedy we Francji wywieszano plakaty ośmieszające polskich hydraulików, Polska nie była zadowolona. Włosi doświadczali podobnych sytuacji – w Szwajcarii czy Belgii traktowano nas kiedyś z wielką podejrzliwością, jak tanią siłę roboczą. To najczęściej przekładało się na niechęć wobec krajów pochodzenia imigrantów. Ale dzisiaj potomkowie tych Włochów są już Belgami, wnukowie emigrujących kiedyś Polaków mieszkają dziś we Francji, w Italii – sytuacja jest zupełnie inna. Dlatego musimy stworzyć system, w którym presja migracyjna, wywierana na zasobną Europę, pozostanie pod kontrolą. A można to zrobić tylko za pomocą europejskiego systemu kontroli, panowania nad tym zjawiskiem...

Reklama

Reklama

Korytarze humanitarne to system, który dobrze się sprawdza.

Tak, oczywiście – są one wyrazem, dowodem naszej gościnności. Korytarze to rozwiązanie korzystne dla obu stron: ci, którzy uciekają z niebezpiecznego miejsca, wiedzą, dokąd jadą, a przyjmujący nie są tym zaskoczeni, są gotowi pomóc. To taka sama zależność jak ta, że jeśli chce się mieć dziecko, to trzeba przyjąć, że zmieni ono całe życie. Czasami, zwłaszcza na początku, może się wydawać, że coś stracimy. Tymczasem jest odwrotnie... Dla przykładu: nie wiem, jak w Polsce, ale w Italii mamy pilną potrzebę nowych rąk do pracy...

Podobnie jest w Polsce, ale wydaje się, że sytuacja z uchodźcami wymyka się spod wszelkiej kontroli...

Sytuacja staje się rzeczywiście nagląca. Tyle że są to przypadki, iż jeśli widzę kogoś, kto nic nie ma, to mu pomagam... Tymczasem mówi się o ograniczaniu liczby uchodźców, a nie o to chodzi! Powtarzam: Europie brakuje systemu przyjmowania, monitorowania. Trzeba pomagać umiejętnie, tak aby uchodźcy, jeśli zechcą pozostać w Europie, mogli się z nami zintegrować. Ponadto istnieje ważna kwestia pomagania krajom, z których ludzie uciekają. Jeśli w swoim kraju znajdą możliwości rozwoju, nie staną się uchodźcami, zostaną u siebie. Rozwój ekonomiczny Polski sprawił, że wielu Polaków nie myśli już o emigracji, prawda? W Italii natomiast mamy do czynienia z odwrotnym zjawiskiem – ponad 100 tys. młodych decyduje się na wyjazd za granicę, ponieważ uważa, że warunki w innych krajach są dla nich znacznie korzystniejsze.

Reklama

Jakie są dalsze plany papieża Franciszka dotyczące mediacji w wojnie Rosji z Ukrainą?

Plan papieża jest prosty: nie ustępować, nie rezygnować. Moją następną misją będzie sprawdzenie, czy można przyspieszyć mechanizm łączenia rodzin. On już działa, ale ciągle wymaga wiele pracy. Zaangażowane są nuncjatury w Kijowie i Moskwie. Musimy sprawdzić, czy potrzebny jest kolejny impuls, aby przyspieszyć niezbędne kontrole po obu stronach. Jest to operacja bardzo delikatna, która wymaga dużej współpracy oraz szybkich działań. Papież Franciszek tak łatwo nie rezygnuje, a to z kolei mobilizuje mnie do szukania dróg do tego, aby pokój mógł stać się rzeczywistością.

*Kardynał Matteo Zuppi przyjechał do Polski na zaproszenie abp. Stanisława Gądeckiego. Uczestniczył w konferencji naukowej „Masowe uchodźstwo z Ukrainy w efekcie rosyjskiej agresji”, która miała miejsce 5 lutego na UKSW w Warszawie.

Ks. Jarosław Grabowski: W Polsce z dużą uwagą obserwowano moskiewską misję Księdza Kardynała, który uważany jest za papieskiego emisariusza pokoju. Czy wizyty w Kijowie, Moskwie, Waszyngtonie i Pekinie realnie przybliżyły nas do zakończenia wojny w Ukrainie?

Kard. Matteo Zuppi: Absolutnie tak, chociaż nie mają one, czego oczekiwano, skutku natychmiastowego. Dziennikarze lubią upraszczać, co wynika czasem z braku wiedzy czy rzeczowego sprawdzenia informacji. Tak rodzi się oczekiwanie na konkretne rozstrzygnięcia, na zasadzie: przyczyna – skutek. W tego rodzaju misji jak moja nie będzie od razu efektu, bo nie takie jest jej zadanie. Nim dojdzie do rozstrzygających rozmów, czyli takich, o jakie Ksiądz zapytał, konieczne jest stworzenie odpowiedniego klimatu, który doprowadzi do tego ważnego, prowadzącego do pokoju, spotkania.

Społeczność międzynarodowa stoi murem po stronie Ukrainy, ale jej działania dają dość marne efekty...

Wojna nigdy nie toczy się tylko między dwiema stronami sporu, zawsze istnieje również ta trzecia, która odgrywa istotną rolę. Społeczność międzynarodowa, jeśli nie jest podzielona, może tworzyć przestrzeń dla uzyskania pokoju lub wywierać nacisk na stworzenie takich możliwości. Od początku, zwłaszcza ze strony Ukrainy, słyszeliśmy prośby dotyczące podjęcia działań humanitarnych w stosunku do dzieci, a także o weryfikację pewnych informacji czy o nakłanianie strony rosyjskiej do współpracy na rzecz pokoju. W każdym razie było i jest tego rodzaju działań bardzo dużo. Wszystkie konstruktywne działania na rzecz pokoju, w tym np. okazywana uchodźcom życzliwość, solidarność z nimi, wszelkie działania humanitarne mogą doprowadzić do rozwiązania jakiejś sprawy, pomóc jakiemuś dziecku... A to już jest jakieś zwycięstwo w tej wojnie, krok ku pokojowi.

Chciałbym wrócić do określenia „tworzyć klimat”. Czy Wasza Eminencja może nam wytłumaczyć, co ono oznacza? Podczas warszawskiej konferencji „Masowe uchodźstwo z Ukrainy w efekcie rosyjskiej agresji”* Ksiądz Kardynał także używał tego określenia. Rozumiem, że chodzi o stworzenie możliwości prowadzących do rozwiązania konfliktu. Ale żadna ze stron nie wykazuje dobrej woli...

Nie mamy innej możliwości. Jeśli przyjmiemy logikę wojenną, to należy poczekać, aż ktoś wygra. Przy takim podejściu do sprawy dialog oznacza słabość, kapitulację. My natomiast mówimy, że dialog to przekonanie, iż istnieje możliwość pokojowego rozwiązania problemu. Oczywiście, nie jest to łatwe zadanie, musimy włożyć dużo wysiłku, ale istnieje wielka potrzeba twórczego działania na rzecz pokoju.

Dlaczego Kościół katolicki nie może zadziałać bezpośrednio – stać się mediatorem w konflikcie w Ukrainie?

Myślę, że Kościół musi wywierać naciski, by zabiegano o pokój, tworzyć możliwości, klimat do dialogu, musi pomagać cierpiącym – to są zadania i siła Kościoła. I z całą pewnością to, co może zrobić, robi...

Kościół, co oczywiste, nie ma narzędzi politycznych, aby doprowadzić do pokoju, ale ma mandat moralny i społeczny, by mocno działać w tym kierunku...

Oczywiście, bo w interesie Kościoła leży pokój na świecie. To swoista prerogatywa Kościoła, która daje mu prawo rozmawiać ze wszystkimi stronami konfliktu, pomóc np. w nawiązaniu kontaktów, które mogą się stać szansą na pokojowe rozstrzygnięcia, a które bez tej aktywności Kościoła byłyby znacznie trudniejsze do osiągnięcia.

Za chwilę zacznie się trzeci rok wojny w Ukrainie. Europa się zbroi, wydaje się, że napięcie rośnie, a nie maleje. Czy w tej coraz bardziej napiętej sytuacji istnieje jakakolwiek szansa na dialog między Ukrainą i Rosją? Czy ofiara może usiąść przy jednym stole z agresorem, niewinny z winnym?

Jest to możliwe, jeśli pojawi się trzeci gracz, trzeci podmiot. Nigdy nie możemy zapominać, że wojna to agresor i zaatakowany; nie ma wątpliwości, kto jest kim w wojnie w Ukrainie. Obok aspektu militarnego, który był wspierany przez część państw zachodnich, jest jednak jeszcze drugi aspekt. Powiedziałbym, że podobny wysiłek powinien być włożony w działania umożliwiające osiągnięcie sprawiedliwego pokoju... W przeciwnym wypadku pozostaje tylko broń i czekanie, kto będzie zwycięzcą, a kto przegranym.

Dla wielu te działania na rzecz pokoju na świecie to czysta utopia...

I pozostanie utopią, jeśli się do tego pokoju nie dąży. Ten, kto szuka pokoju, jest realistą, a nie utopistą. Poprzeczka jest zawieszona wysoko, ale należy się zmierzyć z konkretnymi problemami. Trzeba wszelkimi metodami tworzyć przestrzenie porozumienia, zrozumieć przyczyny wojny i znaleźć konkretne rozwiązania. Powtarzam: nie należy mylić tego z zakresem odpowiedzialności. Pokój staje się realny, jeśli rozumiemy, że oznacza on wygraną dla każdej ze stron. Pokój jest zwycięstwem wszystkich! Wiem, że nie jest to łatwe, ale w przeciwnym razie zostanie tylko broń! Powrót do logiki przemocy – siła przeciwko sile. Musimy domagać się używania środków prawnych przeciwko niesprawiedliwości.

W czerwcu 2023 r. rozmawiał Ksiądz Kardynał z patriarchą Moskwy Cyrylem, który otwarcie popiera rosyjską agresję na Ukrainę. Wielu nie rozumie, dlaczego Cerkiew godzi się na masowe mordowanie niewinnych. Czy będą podejmowane kolejne próby dialogu z Cerkwią?

Zawsze trzeba być otwartym na dialog, ale też należy zrozumieć powody, które prowadzą do takich czy innych postaw. Właśnie dlatego ci, którzy zabiegają o pokój, muszą naprawdę dobrze poznać powody konfliktu. I zdecydowanie opowiadać się po stronie pokoju i zawsze po stronie sprawiedliwości. Pokój i sprawiedliwość są jak bliźnięta syjamskie, których nie można rozdzielić, bo jeśli zabijesz jednego, umrze także drugi. Wojna zabija sprawiedliwość, a bez niej nie istnieje pokój. Jest więc jasne – jak wyrazili to papież Franciszek, a także kard. Pietro Parolin – że w sytuacji toczącej się wojny, gdy Kościół decyduje się na rozmowę z agresorem, nie oznacza to w żadnym razie akceptacji jego działań. Kościół wie o ciążącej na nim odpowiedzialności, ale jednocześnie, chcąc zatrzymać wojnę, musi prowadzić dialog z tymi, którzy tę wojnę prowadzą.

Czy podczas spotkania z Cyrylem miał Ksiądz Kardynał wrażenie, że jest on osobą, której naprawdę zależy na pokoju?

Cyryl ma świadomość ogromu cierpień spowodowanych toczącą się wojną. Zapewne dlatego, że tysiące rosyjskich chłopców nigdy już nie powróci do domów. Uznaje, że jest to wielkie cierpienie dotykające wszystkich. Osobiście jestem przekonany, że w każdym z nas jest pragnienie pokoju. Niestety, w wielu przypadkach manipulacje tych, którzy wywołują wojnę, zagłuszają w człowieku to pragnienie... Co nie zwalnia nas z obowiązku usuwania powodów, które prowadzą do wojny.

Wspomniał Ksiądz Kardynał, że jednym z zadań Kościoła w czasach wojny jest niesienie pomocy. Wspólnota Sant’Egidio od wielu lat, we współpracy z Konferencją Episkopatu Włoch, której Eminencja przewodniczy, organizuje korytarze humanitarne, które „wyciągają” z krajów ogarniętych wojną tysiące cywilów. Nie wszystkie jednak kraje UE, w tym Polska, są przekonane do przyjmowania uchodźców. A Europa już się zderza – i będzie się zderzać – z problemem ich ogromnej liczby. Jak kierować tymi ruchami migracyjnymi?

To potężny problem dla wielu krajów. Ostatnio poznała go również Polska, a od lat zmaga się z nim moja ojczyzna. Italia, która wcześniej dostarczała światu emigrantów, teraz stała się krajem, do którego przybywa ich ogromna liczba. Przekonanie, że możemy nadal żyć tak, jak żyliśmy dotąd, to dopiero utopia, całkowite odklejenie od rzeczywistości. Trzeba rozmawiać, szukać rozwiązania krok po kroku, by rozplątać ten węzeł. Gdy ktoś pyta, po co zajmować się uchodźcami, odpowiadam: sami byliśmy krajami migrantów, dobrze zatem wiemy, co to oznacza. Kiedy we Francji wywieszano plakaty ośmieszające polskich hydraulików, Polska nie była zadowolona. Włosi doświadczali podobnych sytuacji – w Szwajcarii czy Belgii traktowano nas kiedyś z wielką podejrzliwością, jak tanią siłę roboczą. To najczęściej przekładało się na niechęć wobec krajów pochodzenia imigrantów. Ale dzisiaj potomkowie tych Włochów są już Belgami, wnukowie emigrujących kiedyś Polaków mieszkają dziś we Francji, w Italii – sytuacja jest zupełnie inna. Dlatego musimy stworzyć system, w którym presja migracyjna, wywierana na zasobną Europę, pozostanie pod kontrolą. A można to zrobić tylko za pomocą europejskiego systemu kontroli, panowania nad tym zjawiskiem...

Korytarze humanitarne to system, który dobrze się sprawdza.

Tak, oczywiście – są one wyrazem, dowodem naszej gościnności. Korytarze to rozwiązanie korzystne dla obu stron: ci, którzy uciekają z niebezpiecznego miejsca, wiedzą, dokąd jadą, a przyjmujący nie są tym zaskoczeni, są gotowi pomóc. To taka sama zależność jak ta, że jeśli chce się mieć dziecko, to trzeba przyjąć, że zmieni ono całe życie. Czasami, zwłaszcza na początku, może się wydawać, że coś stracimy. Tymczasem jest odwrotnie... Dla przykładu: nie wiem, jak w Polsce, ale w Italii mamy pilną potrzebę nowych rąk do pracy...

Podobnie jest w Polsce, ale wydaje się, że sytuacja z uchodźcami wymyka się spod wszelkiej kontroli...

Sytuacja staje się rzeczywiście nagląca. Tyle że są to przypadki, iż jeśli widzę kogoś, kto nic nie ma, to mu pomagam... Tymczasem mówi się o ograniczaniu liczby uchodźców, a nie o to chodzi! Powtarzam: Europie brakuje systemu przyjmowania, monitorowania. Trzeba pomagać umiejętnie, tak aby uchodźcy, jeśli zechcą pozostać w Europie, mogli się z nami zintegrować. Ponadto istnieje ważna kwestia pomagania krajom, z których ludzie uciekają. Jeśli w swoim kraju znajdą możliwości rozwoju, nie staną się uchodźcami, zostaną u siebie. Rozwój ekonomiczny Polski sprawił, że wielu Polaków nie myśli już o emigracji, prawda? W Italii natomiast mamy do czynienia z odwrotnym zjawiskiem – ponad 100 tys. młodych decyduje się na wyjazd za granicę, ponieważ uważa, że warunki w innych krajach są dla nich znacznie korzystniejsze.

Jakie są dalsze plany papieża Franciszka dotyczące mediacji w wojnie Rosji z Ukrainą?

Plan papieża jest prosty: nie ustępować, nie rezygnować. Moją następną misją będzie sprawdzenie, czy można przyspieszyć mechanizm łączenia rodzin. On już działa, ale ciągle wymaga wiele pracy. Zaangażowane są nuncjatury w Kijowie i Moskwie. Musimy sprawdzić, czy potrzebny jest kolejny impuls, aby przyspieszyć niezbędne kontrole po obu stronach. Jest to operacja bardzo delikatna, która wymaga dużej współpracy oraz szybkich działań. Papież Franciszek tak łatwo nie rezygnuje, a to z kolei mobilizuje mnie do szukania dróg do tego, aby pokój mógł stać się rzeczywistością.

*Kardynał Matteo Zuppi przyjechał do Polski na zaproszenie abp. Stanisława Gądeckiego. Uczestniczył w konferencji naukowej „Masowe uchodźstwo z Ukrainy w efekcie rosyjskiej agresji”, która miała miejsce 5 lutego na UKSW w Warszawie.

2024-02-13 13:57

Ocena: +2 -2

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Moskwa: kard. Zuppi przekonany, że jego misja przyniesie nadzieję

[ TEMATY ]

Ukraina

Rosja

Kardynał Zuppi

PAP/EPA/SERGEI ILNITSKY

Kard. Matteo Zuppi

Kard. Matteo Zuppi

„Jest to misja, która, jestem pewien, przyniesie owoce nadziei. Stała się ona możliwa dzięki „pasji papieża Franciszka”, który „nie może pogodzić się z wojną” - w tych kliku słowach po Mszy św. celebrowanej w katolickiej katedrze Niepokalanego Poczęcia NMP w Moskwie kard. Matteo Zuppi podsumował swój dwudniowy pobyt w stolicy Federacji Rosyjskiej.

Agencja ANSA zaznacza, że świątynię tłumnie wypełnili wierni, a Mszę św. z papieskim wysłannikiem koncelebrowało ponad 20 biskupów i księży. Przewodniczący włoskiego episkopatu podkreślił w homilii, że „Kościół nieustannie wzywa daru pokoju, niestrudzenie go poszukując. A Następca św. Piotra nie ustępuje i stara się uczynić wszystko, aby oczekiwanie pokoju, które wznosi się z ziemi, wkrótce się spełniło”.

CZYTAJ DALEJ

#PodcastUmajony (odcinek 8.): Wszystko moje

2024-05-07 20:53

[ TEMATY ]

Ks. Tomasz Podlewski

#PodcastUmajony

Mat.prasowy

Co zrobił Jan, kiedy Jezus dał mu Maryję za matkę? Czy naprawdę po prostu „wziął Ją do siebie”? I co to właściwie oznacza dla nas samych? Zapraszamy na ósmy odcinek „Podcastu umajonego” ks. Tomasza Podlewskiego o tym, że Maryi wcale nie zaprasza się tylko do domu.

ZOBACZ CAŁY #PODCASTUMAJONY

CZYTAJ DALEJ

Lata święte w Kościele katolickim – zarys dziejów

2024-05-08 10:24

[ TEMATY ]

rok jubileuszowy

Monika Książek

Zapowiedziane na 9 maja przedstawienie bulli Franciszka ogłaszającej rok 2025 w Kościele katolickim Rokiem Świętym Jubileuszowym jest dobrą okazją do uświadomienia sobie, co to jest i czym jest taki Rok. Mimo że ma on za sobą ponad 800-letnią przeszłość, a jego korzenie wyrastają jeszcze ze Starego Przymierza, to w sumie stosunkowo niewiele wiemy o tej instytucji. Jedną z głównych tego przyczyn jest rzadkość tego wydarzenia w życiu Kościoła, a zatem także w świadomości wiernych, rok ten przypada bowiem raz na 25 lat i nie zmieniają tego faktu nawet tzw. jubileusze nadzwyczajne, ogłaszane częściej, ale które - jak sama nazwa wskazuje - też są czymś wyjątkowym w życiu Kościoła.

Biblijne początki

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję