Magdalena Lewandowska: Jest Ojciec Profesor założycielem Wspólnoty Rodzin Katolickich „Umiłowany i umiłowana”, która od 32 lat ciągle się rozwija oraz autorem wielu książek i publikacji o tematyce małżeńskiej. W kapłańskim i naukowym posługiwaniu rodzina jest Ojcu bardzo bliska.
Ojciec prof. Kazimierz Lubowicki: Służyć małżeństwu i rodzinie, to służyć szczęściu każdego człowieka, a zarazem służyć Kościołowi i Ojczyźnie. W małżeństwie i rodzinie ludzie odkrywają czułość, bliskość, ale też cierpliwość, łagodność i przebaczenie. Tam odkrywają potrzebę życia dla innych i konieczność wzajemnej odpowiedzialności. Oczywiście można i trzeba nabywać tych wartości również gdzie indziej, ale małżeństwo i rodzina to podstawowa i skuteczna szkoła człowieczeństwa. Trzeba więc uczynić wszystko, co możliwe, aby ta święta wspólnota życia i miłości jaśniała pełnym blaskiem. Trzeba współczesnej rodzinie pomóc odkryć piękno i wielkość jej powołania: powołania do bycia żywym obrazem kochającego Boga, do miłości i służby życiu. Trzeba nieustannie głosić dobrą nowinę o rodzinie.
Reklama
Czy troska o rodziny to dobre zajęcie dla kapłana?
Nie jestem psychologiem ani psychoterapeutą, ale staram się służyć jako teolog duchowości małżeństwa i rodziny. Oprócz codzienności małżonków, oprócz wszystkich współczesnych realiów, w których funkcjonują, jest jeszcze głęboka Chrystusowa prawda o małżeństwie. To ta prawda wyzwala. Wyzwala „do” pełni życia małżeńskiego. I tę właśnie prawdę staram się z małżeństwami odczytywać, wspólnie z nimi się nią zachwycać, a gdy trzeba, to ją przypominać i towarzyszyć, kiedy usiłują nią żyć na co dzień. Służę Prawdzie. Moim powołaniem jest głosić Ewangelię o małżeństwie i rodzinie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Wspólnota „Umiłowany i umiłowana” istnieje już od 32 lat. Jaki jest jej charyzmat?
Spotykamy się na wrocławskich Popowicach przy parafii NMP Królowej Pokoju prowadzonej przez Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej. Wspólnota gromadzi małżeństwa wraz z dziećmi i stara się wprowadzać w życie duchowość małżeńską ukazywaną przez św. Jana Pawła II. Małżeństwa są w różnym wieku – bardzo młode i starsze, co moim zdaniem stanowi jej bogactwo. Spotkania całej Wspólnoty odbywają się w piątki o godz. 20. W jeden piątek uroczyście, z odpowiednią oprawą muzyczną, celebrujemy Mszę św. z kazaniem, w następny piątek jest adoracja Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie i konferencja, a w kolejny piątek spotkanie w małych grupkach, na czele których stoi małżeństwo animatorów.
Staramy się również żyć wszystkimi wartościami świeckiego życia. Organizujemy np. zabawę sylwestrową i karnawałową, spotkania dla młodzieży. Co tydzień są spotkania dla matek z dziećmi, aerobik, siatkówka. Kilka razy w ciągu roku wyjeżdżamy w góry czy na ognisko za miasto. Co roku w maju Wspólnota gromadzi się na nocnym czuwaniu na Jasnej Górze, natomiast w wakacje organizuje dwa turnusy letnich rekolekcji dla swoich członków.
Reklama
Na Popowicach też odbędą się rekolekcje wielkopostne dla małżeństw i narzeczonych, które Ojciec Profesor poprowadzi. Jaka będzie ich tematyka?
Małżonkowie są powołani, aby codzienne życie małżeńskie czynić sakramentem, czyli widzialnym znakiem również tej rzeczywistości, jaką jest związek Chrystusa ze wspólnotą Kościoła. Związek oparty na miłości, która sprawia, że Chrystus oddając życie za swoją umiłowaną wspólnotę Kościoła, pokazuje prawdziwy Boży kształt małżeństwa. Jako myśl przewodnią tych rekolekcji wybrałem słowa z listu św. Pawła do Efezjan: „Miłujcie, jak Chrystus umiłował” (Ef 5, 32). W świetle tych słów chcę poruszyć trzy zagadnienia: 1. Centralne znaczenie miłości w życiu małżeńskim jako podstawowego sposobu naśladowania Chrystusa („Miłujcie, jak Chrystus”); 2. Miłość, jako dar z samego siebie („Wydał samego siebie”); 3. Wymiar nadprzyrodzony i duchowy życia małżeńskiego („Tajemnica to wielka”). Na te rekolekcje bardzo serdecznie zapraszam zarówno małżonków, jak i narzeczonych. Oprócz konferencji będzie również czas na adorację, odnowienie przyrzeczeń małżeńskich, błogosławieństwo rodzin czy spokojne rozmowy przy kawie.
Święty Jan Paweł II w swoim nauczaniu o małżeństwie przez długie lata pokazywał jego wielkość, jego wymiar nadprzyrodzony. Ale w codziennym pędzie, w zmaganiu się z małżeńskimi trudnościami, łatwo o tym zapomnieć.
Jedna z moich książek nosi tytuł „Wasze Małżeństwo to wiele więcej niż myślisz”. Gdy kandydaci do kapłaństwa przygotowują się do święceń, uświadamia się im wielkość i świętość ich powołania. Myśląc o naszym małżeństwie, dość często jesteśmy skłonni skupiać się tylko na „prawach i obowiązkach”. Dlatego zarówno studentom podczas wykładów, jak i w ramach spotkań duszpasterskich, staram się przypominać obecność Boga w codzienności małżeńskiej. Zwracam uwagę, że małżeństwo to nie tylko świecka (choćby wielka i wzniosła) rzeczywistość, ale to sakrament i nasza droga do świętości.
Reklama
Co według Ojca Profesora jest najważniejsze, żeby miłość małżeńska mogła się rozwijać? W jaki sposób zadbać o kształt małżeństwa?
Przede wszystkim i na pierwszym miejscu, miłość małżeńska nie ma szansy rozwoju bez głębokiej zażyłości obojga z Jezusem Chrystusem. Nie chodzi tutaj, jak myślą niektórzy, by modlitwą „zmusić” Boga do błogosławieństwa. Bóg zawsze błogosławi. Chodzi natomiast o to, że pogłębiając przez modlitwę związek z Bogiem sięgający najgłębszych pokładów naszego serca, mocą tego związku patrzymy na wszystko coraz bardziej Jego oczyma i odczuwamy Jego sercem. Zażyłość z Jezusem przemienia nas i czyni z nas małżonków według Bożej wizji małżeństwa.
Przez lata posługiwania kapłańskiego rodzinom nabyłem też silnego przekonania, że szczęście w małżeństwie jest wprost proporcjonalne do jedności małżeńskiej. Im więcej jedności, tym więcej szczęścia prawdziwego i trwałego. Mówiąc „jedność”, myślę o jedności serca, jedności duszy, jedności codziennego życia i jedności ciała. Jeżeli brakuje któregokolwiek z wymienionych elementów, pozostałe tracą swój blask i prawdę.
Małżonkowie często widzą swoją nieporadność, upadki, widzą się od tej najmniej „atrakcyjnej” strony. Jak przebić się przez tą codzienność?
Chciałoby się sparafrazować słowa Mickiewicza: „…plwajmy na tę skorupę i zstąpmy do głębi”. Ta nieatrakcyjność i prawda „widziana od kuchni” jest faktem. Nigdy nie jest ona jednak całą prawdą o człowieku. Warto szukać czasu, aby być ze sobą, rozmawiać i tulić się. To nam otworzy oczy na to, co w zdenerwowaniu, żalu albo zwyczajnym zmęczeniu staje się niewidoczne dla oczu i niewyczuwalne sercem. Jeśli małżonkowie nie przebiją się przez to wszystko, nigdy siebie nie usłyszą, nigdy nie zobaczą, że we współmałżonku jest skarb, który Bóg im przeznaczył. Łatwo wziąć to, co jest przyjemne, piękne, dobre, ale my „bierzemy” całego współmałżonka. W ogromie jego wielkości i smutnej prawdzie o jego nieporadności.