Reklama

Wiadomości

Nie bądźmy pagórkiem

Jakie błędy popełniliśmy w wychowaniu młodego pokolenia? Gdzie się podział drogowskaz: Bóg, Honor, Ojczyzna?

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Nasi przodkowie powiadali, że karczma jest błogosławionym miejscem, bo tam ludzie ze sobą rozmawiają i tam ścierają się poglądy. Jeśli więc ludzie się spotykają (oczywiście, bez oręża w rękach), już tylko to jest zapowiedzią czegoś dobrego, zwiastunem nadziei i pokoju. Powszechnie znane powiedzenie głosi, że nawet najdłuższe spotkania (lub negocjacje) zawsze są lepsze i tańsze od najkrótszej wojny. Kierując się tym powiedzeniem, spotykam się często z kim mogę i kiedy tylko mam czas.

Ale ostatnie spotkanie, w którym uczestniczyłem jako gość, zasmuciło mnie mocno, a wcześniej niemal „znokautowało”. Nie mogłem nawet przypuszczać, że w tzw. normalnej rodzinie – od pokoleń pielęgnującej patriotyzm i tradycję oraz widzącej sens życia w ścisłym związku z prawami naturalnymi i narodowym kodem Polaka – spotka mnie taki szok. Ostatecznie uświadomiłem sobie jeszcze dosadniej, że człowiek oderwany od tradycji to tylko marny pyłek na wietrze.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

W wykwintnie urządzonym i pachnącym zamożnością domu, po smakowitym obiedzie i wymyślnym deserze, przy stole wywiązała się miła konwersacja, także z udziałem ludzi młodych – dwóch dorosłych synów gospodarzy i ich córki z mężem oraz kuzyna tych młodych wraz z jego partnerką.

Reklama

Kiedy młodzi się przenieśli do otwartego pomieszczenia obok salonu, w którym do tego momentu stanowiliśmy przyjazną „wspólnotę przy obiedzie”, zaczęły mi więdnąć uszy. Młodych przecież nie podsłuchiwałem, lecz nie dało się nie słyszeć ich rozmów, a były one – w miarę rozwijania tematów – tak ożywione, aż osiągnęły stopień niekontrolowanych emocji. Padały słowa i określenia niekwalifikujące się do powtórzenia. Podam tylko jeden przykład wypowiedzi młodszego syna gospodarzy: „Z tej je... Polski trzeba wypie..., i to jak najszybciej. Mam już obgadane – w Portugalii nad samym morzem fajny domek w sam raz dla turystów. I po co mi w tym kretyńskim kraju pracować – tam będę żył tak...!” – i tu 22-latek uczynił gest ręką, pokazując poziom ponad głową.

Tematyka „dyskusji” była szeroka, ale w treści i formie – przerażająca (przynajmniej dla mnie). Najsmutniejsze zaś było to, że ani ojciec, ani matka w żaden sposób nie zareagowali na skandaliczne wypowiedzi syna i pozostałej grupki plujących na swój (i mój!) kraj.

Zastanawiam się, jakie błędy popełniliśmy, że pod naszym okiem wyrosły takie „okazy”. Gdzie się podział drogowskaz: Bóg, Honor, Ojczyzna? Co się stało, że się pogubiliśmy, że nie zawsze umiemy sensownie odpowiedzieć sobie na fundamentalne pytanie: dokąd, człowieku, podążasz, idąc w przyszłość – quo vadis?

Mądrość czerpiemy przecież z nieprzebranej skarbnicy wieków, do której wszystkie pokolenia wniosły i nadal wnoszą swoje cegiełki wzlotów i upadków oraz zamiarów – od banalnych projektów na życie, aż po chwile i dokonania duchowo wzniosłe. A jednak nadszedł krach i widmo dramatu narodowego (oraz patriotycznego) zaczyna być aż nazbyt widoczne.

Zatrzymajmy się w tym opętańczym biegu na oślep do zguby i zastanówmy się, czy jeszcze da się uratować to, co najważniejsze: godność, honor i wolność, a nade wszystko – normalność! Otrząśnijmy się, by kiedyś nie żałować, że czegoś się zaniechało – a czasu cofnąć się nie da.

Reklama

Przeciwstawmy się takim postawom, które gaszą zapał i porywy serca ludzi pragnących czynić coś więcej, niż obejmuje bieżąca konsumpcja. Próbujmy otwierać oczy tym, którzy uważają, że „polskość to nienormalność”, i za granicą wstydzą się nawet polskiej mowy. Niektórzy z nich już się przenieśli do wieczności, a nasza polska ziemia przyjęła ich doczesne szczątki jak kochająca matka, która żadnego swego dziecka nie odtrąci, więc skoro za życia uwierała im polskość, to niech chociaż teraz polska ziemia lekka im będzie.

Póki żyjemy i mamy jeszcze świadomość przynależności do narodu polskiego (i to bez nacjonalistyczno-szowinistycznych odchyleń, które dziś często patriotyzmowi się wmawia albo z nimi kłamliwie się utożsamia), nie dajmy się wcisnąć w kokon i gorset uwarunkowań instytucjonalno-biurokratyczno-politycznych, bo jeszcze trochę, a nie będzie powrotu.

Pamiętajmy, że czas szybko płynie, a ci, co chcą nam ścielić nasze polskie łoże niechcianą pościelą, są bezwzględni i dbają przede wszystkim o swoje interesy. Niech wzmacnia nas ożywcza świadomość, że głównym nurtem płyną przede wszystkim ryby śnięte, a polscy patrioci na kolanach potrafią rozmawiać tylko z Bogiem.

Starajmy się też widzieć las, nie tylko pojedyncze drzewa, lecz do tego potrzebny jest zmysł perspektywy. Niestety, niektórzy (a jest ich zbyt wielu) nie nadążają za wymogami holistycznego widzenia świata i widzą tylko pojedyncze zarośla. A do tego jeszcze się tłumaczą, że lasu nie dostrzegają, bo zasłaniają im go drzewa...

Reklama

Niezależnie od tego dobrze jest, że się różnimy, że ścierają się nasze poglądy, jednak niechaj się to dzieje w pokojowym starciu, z poszanowaniem partnerów (a nie przeciwników czy gorzej – wrogów, bo i oni są naszymi braćmi). I niech to będzie dyskusja merytoryczna, choćby najgorętsza (ale nie kłótnia). W końcu na tym polega urok życia, że każdy z nas jest inny, niepowtarzalny. Pozwólmy więc innym żyć po swojemu. Skoro Pan Bóg każdemu zapewnia wolność, wolną wolę, to i my jej nie ograniczajmy, ale nie rezygnujmy zarazem ze wspólnych ścieżek i celów, bo tylko w jedności jest siła, co niby wiadomo od zawsze, lecz o czym stale się zapomina.

Byłoby szczęściem, gdybyśmy wszyscy umieli odróżniać ziarno od plew i nie wzniecali w swym działaniu złego ognia, bo ogień wprawdzie można ugasić, lecz pozostaną zgliszcza. A najtrudniej po swojej aktywności pozostawić „udeptaną ziemię” w takim stanie, by wilk był syty i owca cała... I warto zaznaczyć, że największym dramatem owcy, która znajdzie się wśród wilków, nie jest to, że zostanie zjedzona, lecz że także może się stać wilkiem...

Sukces zawsze jest możliwy i rodzi się w umyśle i sercu, a nie w laboratorium. Podobnie patriotyzm – rodzi się (lub nie) w codzienności wychowawczej rodzin, szkół i społecznego otoczenia, w chwilach zaś uroczystych – rozkwita.

Na rozdrożach życia najlepszym kompasem są zdrowy rozsądek i przyzwoitość. I oby jeszcze każdy z nas był wyposażony w ten dyskretny, naturalny aparacik, który się zwie sumieniem, bo ono zwykle samo wie, kiedy się odezwać...

I na koniec jeszcze apel-wezwanie: nie bądźmy jak pagórek, lecz trwajmy jak Mount Everest. Pagórek bowiem można zniwelować lub zrobić z nim cokolwiek. Mount Everestu natomiast „zmanipulować” się nie da: zawsze pozostanie ten sam, choć nie taki sam, i zawsze będzie symbolem potęgi trwania!

Na tle moich przemyśleń i postawionych tez rodzi się generalne pytanie: dlaczego? Dlaczego tak się dzieje i co dalej przyjdzie nam czynić, żeby – nie obrażając się na rzeczywistość – gruntownie ją zmienić i powrócić do korzeni? Potrzeba tu wielu tęgich głów, a ważne decyzje podejmujmy przy gorących sercach i chłodnych umysłach. Będę wdzięczny Szanownym Czytelnikom za reakcję na moją „prowokację” i słowa dyskusji.

2024-08-20 14:26

Ocena: +6 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Dar wolności

25. rocznica częściowo wolnych wyborów z 4 czerwca 1989 r. stała się okazją do modlitwy i refleksji nad najnowszymi dziejami Polski

Jubileuszowe uroczystości w Lublinie rozpoczęły się Mszą św. sprawowaną w archikatedrze lubelskiej pod przewodnictwem abp. Stanisława Budzika. Zdaniem Metropolity Lubelskiego, wspomnienie wydarzeń, które zmieniły historię Polski i Europy, powinno wzbudzić w sercach wdzięczność wobec Boga i ludzi oraz inspirować do szukania dróg jedności i porozumienia. Celebrując Eucharystię, abp Budzik wzywał do wdzięczności za dar wolności i przyzywał mocy Ducha Świętego, uzdalniającego do rzetelnej pracy dla dobra ojczyzny oraz do właściwego użycia daru wolności.
CZYTAJ DALEJ

Od niekatoliczki do założycielki pierwszego katolickiego klasztoru w Etiopii

2024-11-08 13:16

[ TEMATY ]

klasztor

Etiopia

Karol Porwich/Niedziela

Miała 16 lat, gdy po raz pierwszy uczestniczyła w Eucharystii. Fascynacja pięknem liturgii doprowadziła ją do Kościoła katolickiego. Serce Haregeweine było jednak niespokojne. Marzyła o stworzeniu w swej rodzinnej Etiopii wspólnoty, która modliłaby się w lokalnym języku i służyła miejscowej ludności. Po latach modlitwy i zbierania środków, otworzyła benedyktyński klasztor w stołecznej Addis Abbebie. Zakonnice z tej wspólnoty otrzymały tytuł „emahoy”, co po amharsku znaczy „moja matka”.

Matka Haregeweine jest pionierką w tworzeniu rodowitego katolickiego życia zakonnego w Etiopii. Podkreśla, że od początku jej pragnienie wykraczało jedynie poza bycie katolicką zakonnicą. To udało jej się zrealizować wstępując do międzynarodowej wspólnoty Małych Sióstr Jezusa (założonych przez św. Karola de Foucaulda). Jak wyznała czuła się w niej szczęśliwa i kontynuowała swą formację zakonną w kilku krajach, m.in. w Nigerii, Kenii, Egipcie, Francji i Włoszech, nieustannie poszukując odpowiedzi na swoje duchowe pytania. Nadszedł rok 2007. Uczestniczyła w seminarium na temat etiopskich tradycji monastycznych i wtedy poczuła, że znalazła odpowiedzi, których od lat szukała. Ten moment zapoczątkował i ukierunkował jej misję: założenia katolickiego klasztoru, który odzwierciedlałby wyjątkową duchową i kulturową tożsamość Etiopii.
CZYTAJ DALEJ

Kard. Ryś do muzyków kościelnych: Kiedy Bóg ma dość śpiewu?

2024-11-09 18:59

[ TEMATY ]

muzyka

śpiew

Kard. Grzegorz Ryś

Pielgrzymka Muzyków Kościelnych

Krzysztof Śwkertok, Biuro Prasowe Jasnej Góry

Pielgrzymka Muzyków Kościelnych na Jasną Górę

Pielgrzymka Muzyków Kościelnych na Jasną Górę

Pod hasłem roku duszpasterskiego w Polsce „Uczestniczę we wspólnocie Kościoła” w sanktuarium częstochowskim odbywa się 15. Pielgrzymka Muzyków Kościelnych na Jasną Górę. Uroczystej liturgii Mszy świętej celebrowanej w bazylice jasnogórskiej przewodniczył i homilię wygłosił metropolita łódzki kard. Grzegorz Ryś. „To człowieczeństwo jest domem Boga, który się domaga gorliwości, miłości, żarliwości. Bez tego troska o świątynię wybudowaną z kamienia jest po prostu hipokryzją” - mówił hierarcha.

Kard. Ryś, nawiązując do liturgii słowa dzisiejszego święta - poświęcenia bazyliki św. Jana na Lateranie - zachęcał, „byśmy słuchając dzisiejszych czytań, uwierzyli Pismu tak, jak ono się rozjaśnia w słowie Jezusa. Idzie o dwa fragmenty Pisma. Jeden z nich jest przytoczony przez Ewangelistę, fragment Psalmu 69 - gorliwość o dom twój pochłonie mnie. Jest też drugi fragment Pisma, do którego to wydarzenie odsyła, do którego my być może docieramy trudniej, ale ci, którzy byli w świątyni i widzieli działanie Jezusa, natychmiast wiedzieli o jaki tekst chodzi, dlatego zażądali od Jezusa dowodów, dlaczego robi to, co robi. To jest tekst, który zamyka Księgę proroka Zachariasza - w tych dwóch wersetach Zachariasz mówi, że przyjdzie ten dzień - Dzień Pana, kiedy już więcej nie będzie potrzeba przekupniów w Domu Bożym”.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję