Reklama

Niedziela Wrocławska

Czuję się na swoim miejscu

O pracy nauczyciela, wychowywaniu, budowaniu relacji i stawianiu wymagań z Eweliną Dąbrowską, nauczycielką muzyki z 25-letnim stażem pracy, rozmawia Marzena Cyfert.

Niedziela wrocławska 41/2024, str. IV

[ TEMATY ]

szkolnictwo

Archiwum Eweliny Dąbrowskiej

Ewelina Dąbrowska

Ewelina Dąbrowska

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Marzena Cyfert: Dlaczego zdecydowałaś się na pracę w szkole?

Ewelina Dąbrowska: Ja się chyba nie zdecydowałam, tylko tak wyszło. Ale to jest zupełnie naturalne u mnie, bo ja po prostu lubię ludzi. Całe życie lubiłam być wśród ludzi, jeździłam na kolonie, na zimowiska. Jako dziecko byłam przewodniczącą samorządu w szkole. I praca w szkole to była naturalna kolej rzeczy.

Reklama

Od czego się zaczęło?

Zaczęło się tak, że mój profesor z liceum muzycznego zaproponował mi pracę w szkole muzycznej w Bolesławcu. Zdecydowałam się na nią na ostatnim roku studiów. Jeździłam trzy lata do Bolesławca, gdzie uczyłam grać na flecie. W 2000 r. rozpoczęłam pracę w Prywatnym Gimnazjum Salezjańskim im. św. Edyty Stein we Wrocławiu i pracowałam tam przez 17 lat. A kiedy rozpoczęła się reforma szkolnictwa, ks. Jerzy Babiak otworzył Zespół Szkół Salezjańskich, do którego przeszłam i do dziś tam uczę. W tamtym czasie nie wyobrażałam sobie nie pracować w szkole. W międzyczasie miałam różne propozycje, nęciło mnie zawsze szkolnictwo muzyczne. Miałam nawet okazje, żeby się starać o przyjęcie na stanowiska, związane z organizacją imprez, szeroko rozumianą organizacją życia muzycznego, ale nie skorzystałam z tego. Jeszcze na studiach pracowałam w Radio Rodzina, gdzie prowadziłam program a pod koniec studiów ukończyłam Podyplomowe Studium Dziennikarstwa i pracowałam jako dziennikarz przy kilku edycjach Festiwalu Wratislavia Cantans. Jednak praca w Salezie zawsze była dla mnie trzonem. Obok niej prowadziłam koncerty dla dzieci w przedszkolach i szkołach, zajęcia ze śpiewu w prywatnej szkole. Ciągle byłam z dziećmi i młodzieżą. I prawdę mówiąc, uwielbiam to. Niektórzy pytają, czy nie mam jakiegoś wypalenia zawodowego, a ja im jestem starsza, to coraz bardziej się czuję na swoim miejscu.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Na swoim profilu w mediach społecznościowych masz napisane: kocham szkołę. Czy da się dzisiaj kochać szkołę?

No tak! Oczywiście, zdaję sobie sprawę z tych wszystkich trudności w szkole i one mnie też dotykają. Ale to jest chyba mimo wszystko drugorzędne dla mnie. Chociaż łatwo mi tak powiedzieć, ponieważ mój mąż ma stabilną pracę. Kiedyś mąż mojej koleżanki powiedział nam, że bycie nauczycielem to kosztowne hobby. I coś w tym jest! Widzę nawet, że muszę się uczyć pewnej asertywności, bo oddaję się szkole cała, we wszystkim. A szczególnie w ostatnich latach, kiedy zaczęłam prowadzić chóry i te chóry odnoszą sukcesy.

A wracając do twojego pytania, to tak, da się kochać szkołę w moim przypadku. I da się oddać jej swój czas i serce. I to jest odwzajemnione, bo widzę duże zaufanie u dzieci.

Reklama

Czy trudno być dobrym nauczycielem?

Nie wiem, czy jestem dobrym nauczycielem. Mam do siebie różne zastrzeżenia, również do tego, jak uczę, bo na pewno wiele rzeczy mogłoby być lepiej. Natomiast uważam, że w moim przypadku, dydaktyka nie jest na pierwszym miejscu. Wszystko zaczyna się od relacji z uczniami. Jeśli nie dotrzemy do dzieci i młodzieży, to będzie nam trudno nauczać. Ja nawet czasem im mówię, że ich kocham jako moich uczniów; cieszę się, że mogę ich czegoś nauczyć, że możemy porozmawiać, razem spędzić czas, również na szkolnych wycieczkach.

Jak zachęcać dzieci do nauki?

Powiem to na przykładzie chóru. Przyjmuję wszystkie dzieci, nie robię wielkiej selekcji. Ta selekcja zrobi się sama. Akurat w mojej profesji nauczania muzyki wyznaję taką zasadę za prof. Edwinem Eliasem Gordonem – który przez wiele lat bycia muzykiem, pedagogiem i psychologiem muzyki opracował koncepcję umuzykalniania niemowląt i małych dzieci – że każdy człowiek ma zdolności muzyczne, tylko nie u wszystkich one się tak samo rozwijają. A jeśli nie zostały rozwinięte do 9. roku życia, to potem jest coraz trudniej. Gdy więc dzieci chcą przychodzić i śpiewać, to przychodzą i zawsze robią postępy. Najważniejsze jest jednak to, że sprawia im to przyjemność; korzyści z obcowania z muzyka są, jak wiadomo, nie tylko muzyczne. A jeśli chodzi o zachęcanie do nauki w ogóle, to wydaje mi się, że bardziej zarażam swoim zapałem do muzyki – tak mi kiedyś powiedział jeden rodzic. Dzieci widzą, że ja tę muzykę kocham, że sprawia mi to radość, że radość sprawia mi bycie z nimi w tej muzyce i z tą muzyką.

Reklama

Czy dobra relacja z dziećmi wyklucza stawianie wymagań?

Wymagania na pewno trzeba stawiać, nie tylko edukacyjne. Osobiście, bardzo duże wymagania stawiam co do zachowania i wzajemnych relacji dzieci między sobą. Zwracam uwagę, kiedy widzę, że jest to konieczne; zdarza mi się poświęcić nawet jakąś część lekcji na rozmowę na trudne tematy, jeśli one pojawiają się na muzyce. Nauczyciele chemii, polskiego, matematyki mają inną specyfikę nauczania, mają swój materiał, przygotowują do egzaminów. My możemy poświęcić czas również na kwestie wychowawcze. Oczywiście, nie zastąpimy w tym domu rodzinnego i tego, co dzieci powinny stamtąd wynieść, ale nauczanie i wychowanie muszą iść w parze.

Reklama

Czy dla młodych ważne jest posiadanie mentora? Masz osobiście takiego?

W szkole średniej miałam kilku takich nauczycieli, którzy byli dla mnie mentorami. Jest nim na pewno prof. Grażyna Rogala-Szczerek, która prowadziła chór Puellae Cantantes. Od 4 klasy śpiewałam w chórze u pani profesor – wtedy był to chór dziecięcy a potem chór Liceum Muzycznego. Ten chór był na ostatnich dwóch godzinach lekcji w piątek i był dla mnie nagrodą za cały tydzień. Takim mentorem była też dla mnie prof. Elżbieta Nawarecka, która w liceum uczyła mnie grać na fortepianie; to był, co prawda, dodatkowy przedmiot, bo w liceum muzycznym grałam na flecie, ale z panią profesor dużo rozmawiałam na różne tematy – nie tylko muzyczne. Patriotycznie i humanistycznie to p. Maria Krok, która uczyła mnie polskiego. Oczywiście z czasów studiów też mogłabym wymienić wiele osób, które ukształtowały mnie edukacyjnie. Największym chyba jednak mentorem, z punktu widzenia formacji mnie jako nauczyciela salezjańskiego, był ks. Jan Gondro. To jego przykład i styl pracy przez 17 lat w naszym Gimnazjum ukształtował mnie jako nauczyciela w duchu charyzmatu Księdza Bosko. Jeśli chodzi o dom rodzinny to wielkim mecenasem była też dla mnie moja ciocia Krysia, która już nie żyje od dwóch lat. Nie miała swojej rodziny, była moją chrzestną mamą i to ona nauczyła mnie pierwszych piosenek. Zawsze mi kibicowała, nie tylko jako chrzestna matka, ale też jako miłośniczka kultury, sztuki. Ciocia była pasjonatką historii, z nią zawsze jeździłam na wakacje i zwiedzałam Polskę.

Czyli słowa uczą a przykłady pociągają...

Tak, i tutaj muszę oczywiście powiedzieć o mojej kochanej mamie, która wychowywała mnie sama i poświęciła wszystko, abym się mogła rozwijać i kształcić w podwójnej szkole. Myślę też, że jej zawodowy przykład – była farmaceutką i uwielbiała swój zawód – również wpłynął na to, że ja tak zaangażowałam się w swoją pracę. Nieocenionym przykładem były też moje obydwie babcie, które nauczyły mnie wiary. Z babcią Marysią chodziłam na majówki, różaniec; to ona uczyła mnie, że zawsze trzeba być dobrym. Zresztą zawsze była dla mnie dobra, więc nie musiała mi tego mówić.

Co sprawia Ci największą radość w pracy w szkole?

To, kiedy widzę, że dzieci wzrastają. Gdy widzę, że rozwijają swoje talenty. Ale poza muzycznie, to gdy widzę, że udało mi się komuś pomóc, np. zwrócić uwagę rodzicom na trudności, jakie mają ich dzieci. I gdy potem udaje się tym dzieciom pomagać w taki profesjonalny sposób.

Skąd dzisiaj tyle hejtu, który wylewa się na nauczycieli?

Myślę, że jest kilka przyczyn. Może nie będzie popularne to, co powiem, ale jest dużo nauczycieli, którzy nie powinni nimi być, bo nie kochają dzieci. Traktują pracę w szkole jako czysty zawód. Na pewno jest też wielu wypalonych zawodowo, zniechęconych trudnościami, z jakimi boryka się dziś szkoła. Ale jest też wielu wspaniałych nauczycieli, oddanych swojej pracy. A z drugiej strony – mamy bardzo roszczeniowe społeczeństwo. I rodzice czasami traktują nas bardzo niesprawiedliwie, nie patrząc zupełnie na to, jaką pracę wykonujemy. My nie stoimy przy tablicy tylko 18 godzin, bo nasz etat to dużo dodatkowych spotkań, przygotowań i pracy, której nigdy nie da się dobrze policzyć i wycenić.

Czego życzyć nauczycielom?

Cierpliwości i umiejętności znalezienia czasu dla siebie. Trzeba im być wdzięcznym za to, co robią dla dzieci. No i żeby im ufać, bo nauczyciele czasami widzą więcej a uwagi, które robią, nie są podyktowane złośliwością, tylko rozeznaniem.

2024-10-08 14:31

Oceń: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Czarnek: rusza zespół, który ma przedstawić rekomendacje ws. reformy szkolnictwa wyższego

Szef MEiN Przemysław Czarnek poinformował, że w piątek pod raz pierwszy spotka się zespół, którego celem będzie przedstawienie rekomendacji w zakresie reformy szkolnictwa wyższego. Reforma Jarosława Gowina jest reformą dobrą, ale jak każda reforma ma szereg mankamentów - dodał.

W środę resort edukacji i nauki poinformował, że Włodzimierz Bernacki został powołany na sekretarza stanu w tym ministerstwie oraz pełnomocnika rządu do spraw monitorowania wdrażania reformy szkolnictwa wyższego i nauki.
CZYTAJ DALEJ

Król nie z tego świata

Uroczystość Chrystusa Króla Wszechświata zamyka rok liturgiczny w momencie, kiedy czytania mszalne zwracają uwagę słuchaczy na rzeczy ostateczne, na fakt przemijania i Sądu Ostatecznego. Ten kontekst jednak nieco zasłania właściwe przesłanie tej uroczystości.

W powieści Marka Twaina Królewicz i żebrak tytułowi bohaterowie zamieniają się rolami. Królewicz staje się żebrakiem i w ten sposób poznaje, jak żyją jego poddani. Żebrak natomiast mierzy się z dworskim życiem, etykietą i obowiązkami, których królewiczowi nie brakuje. Powieść, która doczekała się wielu ekranizacji, pomaga nam zrozumieć właściwe znaczenie i charakter królestwa, które głosi Chrystus.
CZYTAJ DALEJ

Młoda twarz Kościoła

2024-11-24 20:24

Tomasz Lewandowski

Bp Jacek otrzymał od młodych w prezencie specjalną bluzę.

Bp Jacek otrzymał od młodych w prezencie specjalną bluzę.

Punktem kulminacyjnym 39. Światowego Dnia Młodzieży była Eucharystia, której w hali AWF we Wrocławiu przewodniczył bp Jacek Kiciński, a koncelebrowało ją z nim kilkudziesięciu kapłanów i duszpasterzy młodych.

– Kościół zawsze jest młody i będzie młody, gdy młode będzie nasze serce – mówił bp Kiciński.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję