Reklama

„Dlaczego nie słychać metalicznych tonów dzwonów?”

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

(uwagi o tradycji religijnej na pograniczu obrzędowości i techniki)

Według Słownika Języka Polskiego (prof. M. Szymczak red., PWN 1999, Warszawa) termin „tradycja” dotyczący religii oznacza „obok ksiąg świętych źródło objawienia, obejmujące pisma religijne wczesnych teoretyków doktryny religijnej, przepisy religijne oraz orzeczenia władz religijnych itp.”.
Jednak w życiu chrześcijanina Tradycja jest czymś więcej - aktualizacją Objawienia w życiu Kościoła, obejmująca refleksję nad Pismem Świętym, pismami Ojców Kościoła, rozwijającą się wciąż myśl teologiczną, a także ukształtowaną przez wieki - również jako swoista forma zbliżenia wiernych ku Objawieniu - obrzędowość, której praktycznie nieodłącznym elementem są dzwony.

Trzynaście wieków historii

Dzwony znane były już w starożytności (Bizancjum), a w obrządku rzymskim ich historia sięga wieku VII. Dzwon zwoływał wiernych na Mszę św., żegnał zmarłych, obwieszczał Niedzielę Wielkanocną. Specjalnie poświęcone dzwony uruchamiano też podczas huraganów, powodzi, gradobicia. O znaczeniu dzwonów niech świadczy fakt, że zwykle otrzymywały one imiona władców, zaś podczas zbrojnych konfliktów (również podczas II wojny światowej) były w miarę możliwości chronione i ukrywane.
Technicznie, dzwony były sygnalizacyjnymi narzędziami dźwięku, odlanymi z brązu, złota, żeliwa (porcelany). W ciągu trzynastu wieków w Europie przy odlewaniu dzwonów znalazło zatrudnienie tysiące specjalistów zwanych ludwisarzami. Technika odlewu brązu, zwana metaloznawstwem stopów rozwinęła się w świecie właśnie dzięki zapotrzebowaniu na dzwony dla nowo powstających kościołów. Również technika rytu i reliefu rozwinęła się przy okazji odlewania dzwonów - były na dzwonach imiona i nazwiska fundatorów, ludwisarzy, data odlania i nazwa dzwonu.
Ton dzwonu towarzyszący nie tylko uroczystościom religijnym pozostawił również swoje echo w sztuce - inspirował poetów i autorów powieści (wystarczy przypomnieć piękną strofę Kasprowicza „Na Anioł Pański biją dzwony / niech będzie Chrystus pochwalony / niech będzie Maria pochwalona / Na Anioł Pański biją dzwony”), był wykorzystywany w muzyce symfonicznej - przykładem są dzwonki orkiestrowe, włoskie campanelli.
Aby wykorzystać fizyczne prawa rozchodzenia się dźwięku należało, pomimo dużego ciężaru dzwonu, podnieść go na jak najwyższą wysokość w kościele - w ten sposób powstała architektura dzwonnic, projektowanych odtąd równocześnie z budową kościołów. Dzwonnice przylegały do kościoła lub wieńczyły go w kształcie wieży, sygnaturki lub latarni. Najstarsze pochodzą z IX w. Są to wolnostojące wieże wielokondygnacyjne o jednolitych ścianach z małymi otworami okiennymi w górnej części, wykorzystywane także jako wierze strażnicze. W wieku XI i XII elewacje dzwonów romańskich wzbogacano urozmaiconymi podziałami ścian. W architekturze gotyckiej dzwonnice odznaczały się strzelistością oraz lekkością, zaś w okresie klasycznym powstawały wolno stojące dzwonnice wieżowe (przykładem jest kościół św. Anny w Warszawie). Jako ciekawostkę można dodać, że klasztory Cystersów w ogóle pozbawione były wysokich dzwonnic, zamiast których stosowano sygnaturki.
W architekturze Rusi dzwonnica, jej potężna postawa, pełniła również funkcję świątyni, na szczycie której znajdowały się kondygnacje z dzwonami - przykładem jest tu dzwon „Iwan Wielki” na Kremlu moskiewskim (1505-1600). Inną formą były połączenia z bramą lub mieszane, o ścianach arkadowych. W polskim budownictwie drewnianym spotyka się np. dzwonnice z piętrem dzwonowym nadwieszonym w formie izbicy (do wieku XVI). W XVII w. była to forma schodkowe cofnięta, albo z bramą w przyziemiu. Czasy najnowsze to dla dzwonnic okres ewolucji już nie tyle architektonicznej, ile raczej użytkowej.

Ciężkie serce dzwonu

Na początku XXI w. obserwujemy sytuację, w której pewne liberalne środowiska proponują chrześcijanom rozwiązania sprzeczne z duchem tradycyjnej obrzędowości. Przykładem może być lansowana ostatnio „nowość” - różaniec w formie karty kredytowej, na którą naniesione są półwypukłe paciorki. Przedmiot ten ma stanowić trwałe, wygodne i estetyczne zastępstwo tradycyjnego różańca. Wydaje się jednak, że przede wszystkim ma on być rzeczą „mniej wstydliwą dla użytkownika”, który będzie mógł się modlić, udając, że przelicza pieniądze... Inne firmy proponują zaś kartki świąteczne, na których Dzieciątko Jezus to zwykła lalka z plastiku, z wyraźnie widocznymi błędami formy metalowej, Maryja zaś przypomina postać „żywcem” wyjętą z telewizyjnej kreskówki.
Również dzwony zdają się padać ofiarą liberalizmu i owczego pędu ku nowoczesności. Zwolennicy rozwiązań technicznych proponują dziś zastąpienie tradycyjnych dzwonów dźwiękami odtwarzanymi z taśmy - już teraz w wielu parafiach przeprowadzono tego typu zmianę. Dla wiernych nieposiadających wykształcenia technicznego zmiana może być prawie niezauważalna, jednak specjaliści twierdzą, że nawet najlepsza elektronika wyraźnie zniekształca metaliczny ton.
Celem zamiany tradycyjnych dzwonów na tzw. elektroniczne jest głównie obniżenie finansowych kosztów eksploatacji oraz łatwość ich uruchamiania. Innym - kto wie czy nie bardziej istotnym - powodem jest fakt, że obecnie na dzwonnicach nie brakuje... przekaźników sygnału z telefonów komórkowych, zaś dla dobrego przekazu sygnału w „komórce” niewskazane są drgania powstające przy uderzeniu ciężkiego serca o płaszcz dzwonu.
Aby uzyskać pozwolenie na zainstalowanie takiego przekaźnika - i w konsekwencji wymianę dzwonów na ich elektroniczny substytut - wystarczy opracować i przedłożyć w Kurii Metropolitarnej odpowiednią dokumentację techniczną. Pozwolenia można również (teoretycznie) nie otrzymać - może więc bardziej szczegółowy wgląd w przedkładane dokumenty pozwoliłby uniknąć kłopotów z niekoniecznymi innowacjami?
Podstawową wadą sprzętu elektronicznego jest to, że okresowy brak prądu może uniemożliwić, lub przynajmniej mocno utrudnić przeprowadzenie ważnej uroczystości religijnej (a instalowanie zasilania awaryjnego specjalnie dla dzwonnicy jest zdecydowanie mało opłacalne). W imię tradycji zatem, wskazane jest jednak zachowanie dzwonów tradycyjnych, mechanizując jedynie ich napęd, ale pozostawiając „w odwodzie”, jako alternatywny, napęd tradycyjny.
Wszechobecne nowinki (również na polu życia religijnego) z każdym dniem powszednieją. Przyzwyczajeni do coraz to nowych rozwiązań zaczynamy przyjmować je mechanicznie, przestając zwracać uwagę na ich wady. Przyczyny tego zjawiska można upatrywać w zalewie kiczu kultury masowej, której atak na umysły społeczeństwa zwiększył się znacznie wraz z początkiem okresu budowania demokracji. Przykładem kiczu jest obecnie ok. 85% reklam, filmów i produkcji telewizyjnej, adresowanej do większości, masy o prostym guście. Jest to przyzwyczajanie widza do obojętności, spłycanie wyobraźni i wrażliwości uczuciowej odbiorcy. Efekty tego oddziaływania jest właśnie brak społecznej reakcji na zmiany obrzędowości, tradycji w Kościele.
Jest to sytuacja zagrożenia dla ludzi wierzących, którym zamiast przepełnionej wiarą refleksji proponuje się religię bez wiary, bez teologii, efekt lenistwa duchowego człowieka. Czy trudno będzie z tym zjawiskiem walczyć? Niestety tak, nie można jednak z tej walki zrezygnować. Wciąż jeszcze znajdzie się w społeczeństwie grupa ludzi wrażliwych (estetycznie i duchowo) którym tak samo trudno pogodzić się z sekularyzmem religijnym, jak i zaakceptować przekaźnik komórkowy o historii liczącej kilka dekad, rugujący dzwony obecne w kulturze chrześcijańskiej od trzynastu wieków z obiektów kultu religijnego liczącego ponad dwa tysiące lat.
Historia dzwonów to obrazowy przykład przykrego zjawiska obecnego u nas w kulturze i religijności, będący w istocie znakiem ostrzegawczym dla chrześcijan.
Niestety, nie ukształtował się we właściwym czasie język dyskursu, co powinno mieć miejsce w początkach budowania demokracji. Efekty tego obserwujemy dziś, gdy nawet w środowisko kościelne w łatwy sposób wkradają się przeróżne wątpliwe nowości. Bardzo często gubi się partykularyzm myślenia, brakuje szerszych horyzontów i spojrzenia porównawczego. Dlatego należy być czujnym, aby nie osłabić, a konsekwencji nie zatracić własnej tożsamości. Trudno zgodzić się bez oporu na niszczenie obrzędowości - tradycyjnej kultury wspólnoty chrześcijańskiej.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Msza Krzyżma. W Chrystusie wzrastamy i przynosimy owoce

2024-03-28 13:30

Archikatedra lubelska

Kapłani są namaszczeni i posłani, aby głosić Chrystusa i dawać świadectwo Ewangelii słowem i życiem - powiedział abp Stanisław Budzik.

CZYTAJ DALEJ

W świetle Eucharystii, w ciszy konfesjonału - paulini i Jasna Góra

2024-03-28 10:33

[ TEMATY ]

Jasna Góra

Karol Porwich/Niedziela

Patriarcha Zakonu Paulinów św. Paweł z Teb przez wielu skazany na śmierć głodową na pustyni, doświadczył Bożej troski i był z Bożej Opatrzności karmiony chlebem. Dziś prawie pół tysiąca paulinów każdego dnia Chlebem Eucharystycznym karmi ludzi na 4 kontynentach. W sercu Zakonu na Jasnej Górze żyje ponad 70 kapłanów. Misję tego miejsca i posługujących tu paulinów, wciąż określają słowa św. Jana Pawła II, że „Jasna Góra to konfesjonał i ołtarz narodu”. Sprawowanie Eucharystii jako centrum życia całej wspólnoty i pracy apostolskiej paulinów wpisane jest w ich zakonne konstytucje.

Na Mszę św…po cud

CZYTAJ DALEJ

Ojciec Pio tajemnice Męki Pańskiej nie tylko kontemplował, ale jej ślady nosił na ciele

2024-03-28 23:15

[ TEMATY ]

Droga Krzyżowa

św. o. Pio

Wydawnictwo Serafin

O. Pio

O. Pio

Mistycy wynagrodzenia za grzechy są powołani do wzięcia w milczeniu grzechów i cierpienia świata na siebie, w zjednoczeniu z Jezusem z Getsemani. Rzeczywiście, Ojciec Pio tajemnice Męki Pańskiej nie tylko kontemplował i boleśnie przeżywał, ale jej ślady nosił na własnym ciele, aby w zjednoczeniu ze swoim Boskim Mistrzem współdziałać w wynagradzaniu za ludzkie grzechy. Jako czciciel Męki Pańskiej chciał, aby i inni korzystali z jego dobrodziejstwa.

„Misterium miłości. Droga krzyżowa z Ojcem Pio” to rozważania drogi krzyżowej, które proponuje nam br. Błażej Strzechmiński OFMCap - znawca życia i duchowości Ojca Pio. Rozważania każdej ze stacji przeplatane są z fragmentami pism Stygmatyka. Książka wydana jest w niewielkiej, poręcznej formie i zawiera także miejsce na własne notatki, co doskonale nadaje się do osobistej kontemplacji Drogi krzyżowej.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję