Reklama

Inspirowani słowem

Radość macierzyństwa?

Niedziela przemyska 42/2003

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ten tekst pewnie by nie powstał, gdyby nie inspiracja ojca siedmiorga dzieci. Nieśmiało podrzucił mi artykuł Rzeczpospolitej pt. Ubywa Polaków. Przeczytaj - dodał - może coś z tego wyjdzie. Odłożyłem tekst i nie miałem czasu go przeczytać. Leżał jednak na biurku i wytłuszczony tytuł dopominał się lektury. Już wstęp nie nastrajał optymistycznie. Przytoczmy go zatem: „Każdego dnia w Polsce troje nowo narodzonych dzieci zostaje porzuconych. Co roku około dwustu kobiet zakażonych wirusem HIV rodzi dzieci. Wzrasta liczba noworodków o bardzo małej wadze. Populacja Polaków w 2002 roku zmniejszyła się w porównaniu z rokiem poprzednim”.
Obok wykresy alarmujące niepokojem. W 2002 r. urodziło się trzysta pięćdziesiąt cztery tysiące dzieci, z tego 1018 zostało porzuconych przez matki. Komentująca artykuł profesor Ewa Frątczak z Instytutu Statystyki i Demografii SGH, stwierdza: „W Polsce płodność jest silnie związana z małżeństwem, a ponieważ maleje skłonność do zawierania małżeństw, spada też liczba noworodków”.
Ten komentarz przypomniał mi niegdysiejszy tekst zamieszczony w Polityce, a mówiący o tym właśnie nowym zjawisku odkładania zawarcia małżeństwa na bliżej nieokreślony czas. Wtedy ton tekstu wykazywał nastroje optymistyczne, jacy to jesteśmy postępowi.
I w zasadzie można by tę refleksję zostawić bez komentarza pozostawiając go Czytelnikom. Postanowiłem jednak przywołać świadectwo pątniczki pieszej przemyskiej pielgrzymki na Jasną Górę - pani Olgi, żony księdza greckokatolickiego. Przed pięciu laty szła wraz z dwoma jeszcze paniami w naszej pielgrzymce. Pamiętam, że stanowiła problem dla porządkowych, bo cały czas szła kilkanaście metrów za grupą i nieustannie odmawiała Różaniec. Potem był rok kiedy jej nie było. Następnego roku pojawiła się z maleńkim dzieckiem na ręku. Pierwsze dwa odcinki prowadzą trudnym terenem. W Hyżnem pątnicy skombinowali wózek i odtąd Charyton, bo tak zwie się najmłodszy pątnik, pielgrzymował w komfortowych warunkach. Zmieniali się przy wózku młodzi pątnicy chcąc ulżyć utrudzonej matce. Ubrana w czerń otaczała się nią jak murem tajemniczości. Tak minęła kolejna pielgrzymka, potem jeszcze jedna. W tym roku na jednym z noclegów wyznaczono pani Oldze dom, oddalony od miejsca odbierania plecaków o niemal trzy kilometry. Zacząłem szukać, zły na kleryków za brak wyobraźni, samochodu, który by ją podwiózł na nocleg. Kiedy mi się to udało pani Olgi już nie było na placu.
Na drugi dzień postanowiłem ją przeprosić za to niedopatrzenie, a ona z uśmiechem odpowiedziała: „To dobrze, że mnie wyznaczyli to miejsce. Młodzi by tam nie zaszli, a ja jestem silna kobieta”. I tak zaczęła się nasza rozmowa, która przerodziła się w mini sagę o macierzyństwie pani Olgi. „Wie ksiądz - mówi łamaną polszczyzną - ja jestem nauczycielką i razem z mężem nieźle się nam powodzi. Mamy już dwoje dorosłych dzieci w wieku 22 i 24 lat. Studiują. Moje wykształcenie kosztowało moją mamę wiele wyrzeczeń. Marzyłam, że kiedy już będzie mi lżej pomogę jej, odwdzięczę się za jej poświęcenie. I ona mi nagle zmarła. Nie zdążyłam dać jej radości spokojnej starości. W moje serce wstąpił smutek, z którym nie mogłam sobie poradzić. Nic mnie nie cieszyło. Modliłam się za mamę. I podczas jednego z pobytu w kościele zobaczyłam małe dziecko. Tak w wyobraźni, ale bardzo realnie. Razem z obrazem przyszła myśl - urodzić dziecko. Powiedziałam o tym mężowi. Nie chciał się zgodzić. Ja jednak nadal prosiłam. I tak zdecydowaliśmy się na macierzyństwo i ojcostwo. Ta moja pierwsza pielgrzymka była już pielgrzymką z moim dzieckiem, które niosłam pod sercem. Kiedy się urodził nazwaliśmy go Charyton, co można przetłumaczyć Boży dar. I był to rzeczywiście Boży dar. Wróciła mi radość. Co roku prowadzę go na Jasną Górę z prośbą, by zawsze - zarówno dla mnie, jak i dla ludzi, kiedy mnie już nie będzie, był Bożym darem. Młodzi boją się macierzyństwa. Dziecko wymaga wysiłku. Oni chcieliby się cieszyć życiem, dłużej pospać. Ale kiedy jest się starszym, takim jak, ja dziecko jest wielką radością. Jest naprawdę Bożym darem.
Pragnienie pani Olgi już się spełnia. Niewiele jest chwil kiedy przebywa na pielgrzymce z synem. Charyton ma już swoich dorosłych przyjaciół, z którymi wędruje, lub którzy wiozą go w jego wózku - niezmiennie tym samym od owego wieczoru w Hyżnem.
Dziecko jako dar Boga. Oto myśl, która może uratować ową katastrofalną sytuację demograficzną opisaną w podrzuconym mi artykule. Trzeba tylko wielkiego wysiłku mediów, zwłaszcza katolickich, bo liberalne wszystko będą robić, by osłabić ducha prokreacji. Trzeba, aby każdy z nas spotykając kobietę w stanie błogosławionym westchnął do Boga, by to dziecko było dla jego mamy takim właśnie Charytonem - darem Boga. Pragnę tym tekstem podziękować pani Oldze za świadectwo wiary (nie przyjmuje żadnych pokarmów zanim nie przyjmie Komunii Świętej), za Charytona, który ubarwia i napełnia nową jakością grupę „Kazimierza”. „Ubywa Polaków” można przełożyć na bardziej nośne - pozbawiamy się Bożych darów, jakim jest życie, życie, które w zamiarach Bożych miałoby być darem dla mnie, dla ciebie, dla wielu.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Panie, spraw, bym był wiernym uczniem Twoim i innych pociągał do Ciebie!

2024-05-23 10:05

[ TEMATY ]

homilia

O. prof. Zdzisław Kijas

Karol Porwich/Niedziela

Ci, którzy przyznają się do Chrystusa, którzy idą za Nim, którzy stali się Jego uczniami, nie mają traktować Jego nauki wybiórczo. Zbawiciel chce, by całe Jego nauczanie było przyjmowane i przestrzegane.

Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza

CZYTAJ DALEJ

Rozważania na niedzielę: W jakiego Boga wierzę?

2024-05-24 08:42

[ TEMATY ]

rozważania

ks. Marek Studenski

Mat.prasowy

Jeżeli czasem czujesz się jak chrześcijanin na cyrkowej arenie Nerona, jeżeli czujesz, że padasz i nie ma dla ciebie szansy, to wyobraź sobie, że nagle z trybuny na arenę wchodzi ktoś – ktoś, kto chce Ci pomóc i Cię uratować.

Taka historia wydarzyła się naprawdę i to całkiem niedawno – ojciec wszedł na stadion, aby uratować syna. Ta historia dzieje się także każdego dnia. Nasz Bóg Ojciec schodzi z trybuny, by być blisko, by nas podnosić, by nas prowadzić. Co oznacza, że "Bóg jest straszliwy" – to nie tylko przerażenie, ale głęboki respekt i podziw, podobny do tego, jaki budzą majestatyczne Tatry. Boża wszechmoc, choć budzi lęk, jest również pełna miłości i troski. Poruszająca jest historia sprintera Dereka Redmonda, który doznał kontuzji podczas biegu, a jego ojciec wkroczył na tor, aby pomóc mu ukończyć wyścig. To obraz tego, jak Bóg, nasz wszechpotężny Ojciec, wspiera nas w najtrudniejszych chwilach. Odcinek ten porusza również temat Bożego dziedzictwa, o którym mówi święty Paweł w Liście do Rzymian – jako dzieci Boga, jesteśmy Jego dziedzicami i współdziedzicami Chrystusa. Ksiądz Marek podkreśla, jak ważne jest, abyśmy pogłębiali naszą więź z Bogiem i odczuwali Jego bliskość w naszym codziennym życiu. Na zakończenie, ksiądz Marek Studenski dzieli się anegdotami z życia księdza profesora Józefa Tischnera, pokazując, jak Bóg potrafi dostrzegać w nas dobro i jak wielką radość daje dzielenie się nią z innymi. Ten odcinek to pełna inspiracji rozmowa, która pomoże Ci lepiej zrozumieć Bożą naturę i Jego nieskończoną miłość do nas.

CZYTAJ DALEJ

Maryjo, ja Twe dziecię

2024-05-26 09:50

Ks. Wojciech Kania

– Gromadzimy się w przededniu Dnia Matki, kiedy to dziękujemy naszym mamom za dar życia i wychowania. Dziś przybywacie do naszej duchowej Matki, Maryi, która jak każda mama troszczy się o nas i opiekuje się nami – powiedział ks. Tomasz Lis.

„ Maryjo, ja Twe dziecię” – to hasło tegorocznego diecezjalnego spotkania dzieci komunijnych w janowskim sanktuarium, w którym ponad 500 dzieci dziękowało za dar pierwszej komunii świętej. Wspólne dziękczynienie rozpoczęło się od nabożeństwa majowego. Po odśpiewaniu Litanii Loretańskiej uczestnicy spotkania zostali pobłogosławieni Najświętszym Sakramentem. Następnie dzieci uczestniczyły we wspólnej Mszy św., której przewodniczył biskup pomocniczy senior Edward Frankowski. Kustosz sanktuarium ks. Tomasz Lis, witając zebranych, podkreślił, że dzieci przybywają do janowskiego sanktuarium jak do domu mamy. – Gromadzimy się w przededniu Dnia Matki, kiedy to dziękujemy naszym mamom za dar życia i wychowania. Dziś przybywacie do naszej duchowej Matki, Maryi, która jak każda mama troszczy się o nas i opiekuje się nami. Tutaj przy Maryi mamy uczyć się wielkiego szacunku do Eucharystii, która jest sakramentem miłości i obecności Pana Jezusa. Wypraszajcie tutaj w domu Matki Bożej Janowskiej potrzebne łaski dla siebie i swoich bliskich – wskazywał ks. Tomasz Lis. Biskup Edward Frankowski, rozpoczynając Eucharystię, podziękował wszystkim kapłanom, siostrom zakonnym, katechetom za opiekę nad dziećmi oraz wyraził radość z obecności tak wielu dzieci, rodziców i opiekunów. Przypomniał wszystkim zebranym postać św. Jana Pawła II, zachęcając do miłowania Matki Najświętszej i złączenia się z nią na wzór papieża Polaka.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję