Jezus głosił Ewangelię „idąc” (Łk 13,22). Tak również polecił uczniom: „Idźcie i głoście: Bliskie jest królestwo niebieskie” (Mt 10,7). Owo „idźcie”
brzmi jak rozkaz wojskowy. Wolą samego Chrystusa jest, by uczniowie nie czekali, aż przyjdą do nich tłumy, lecz żeby szli i szukali. Tak bowiem ewangelizował sam Jezus: „tak nauczając,
szedł przez miasta i wsie, odbywał swą podróż do Jerozolimy” (Łk 13, 33). Jezus „nauczając szedł”. Nauczał w drodze, w podróży. Gdy będzie posyłał
uczniów na cały świat, skieruje do nich ten sam rozkaz: „Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody…” (Mt 28, 19; por. Mk 16, 15). Dziś już nie wystarczy czekać
w zakrystii, w kościele, biurze parafialnym. Owo „idźcie” odkurzył Jan Paweł II; naucza w drodze, w podróży, jak pielgrzym wsparty na krzyżu
i głoszący Dobrą Nowinę.
Słowo Jezusa Ewangelizatora miało charakter krytyczny, podobnie jak słowa proroków Starego Testamentu. Demaskował odważnie zło, zakłamanie, hipokryzję. Domagał się odpowiedzi i decyzji.
W perykopie nazaretańskiej krytycznie ocenia Jezus postawę swych ziomków wobec Jego słowa Dobrej Nowiny. Nie przyjęli słów z wiarą, lecz dziwili się, skąd takie słowa w ustach
syna Józefa cieśli (Łk 4, 22). Kiedy Jezus zdemaskował ich sceptycyzm i niewiarę, wtedy „na te słowa wszyscy w synagodze unieśli się gniewem. Porwali się z miejsca,
wyrzucili Go z miasta i wyprowadzili aż na stok góry, na której ich miasto było zbudowane, aby Go strącić” (4, 29). Ten odważny krytyczny i demaskatorski sposób
mówienia Jezusa będzie często powodem polemik i konfliktów. Taki styl ewangelizacji Jezusa zaprowadzi Go na Golgotę. Próba strącenia Jezusa ze skały w Nazarecie jest antycypacją
Golgoty. Bezkompromisowość głoszenia Ewangelii wymagała prorockiej odwagi i gotowości przyjęcia wszystkich konsekwencji za głoszone słowo. Jezus był rzeczywiście prorokiem potężnym
i czynem, i słowem - wzorem ewangelizatora na wszystkie czasy.
Źródłem i motorem ewangelizacji Jezusa była miłość do ludzi: „Widząc tłumy ludzi, litował się nad nimi, bo byli znękani i porzuceni, jak owce nie mające pasterza”
(Mt 9, 36). Czasownik „litować się” - splanchnidzesthai - jest najmocniejszym słowem greckim wyrażającym litość, miłosierdzie, współczucie. Wywodzi się on od rzeczownika splanchna
(wnętrzności) i oznacza litość przenikającą człowieka aż do głębi jego jestestwa. Czasownik ten odnosi Mateusz głównie do Jezusa (9, 36; 14, 14; 15, 32; 20, 34). Jezus litował się nad ludzkim
bólem i cierpieniem (Mt 9, 27-31); na apel dwóch niewidomych do litości Jezusa („ulituj się!”) - odpowiada cudem. Litość Jego budziło również opuszczenie i zagubienie
tłumów. Miłosierdzie Jezusa nie wyrażało się tylko w słowach, ale również w czynach: chorych uzdrawiał (9, 30), a opuszczonym i zagubionym posłał uczniów, wyposażonych
w szczególną moc. Tylko ten, kto kocha ludzi, może być autentycznym ewangelizatorem. Jan Paweł II w Redemptoris missio (nr 89) do duchowości misyjnej zalicza miłość: „Misjonarz
jest bratem wszystkich, ma w sobie ducha Kościoła, jego otwartość i zainteresowanie dla wszystkich narodów i ludów, zwłaszcza dla najmniejszych i najuboższych”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu