Niewielu polskich świętych znajduje się w ogólnokościelnym kalendarzu liturgicznym. Do tego grona należy Jan Kanty, którego w Polsce wspomina się 20 października, a na
świecie 23 grudnia w przeddzień jego śmierci, od której w tym roku minęło 530 lat. Przypomnienie tej postaci jest tym bardziej potrzebne, iż ten właśnie święty jest, obok św. Stanisława
ze Szczepanowa, patronem archidiecezji lubelskiej. Jan Kanty jest pierwszym beatyfikowanym i jedynym, jak do tej pory, kanonizowanym przedstawicielem „szczęśliwego wieku Krakowa”,
kiedy to żyło obok siebie sześciu świątobliwych ludzi: Szymon z Lipnicy (bernardyn), Stanisław Kazimierczyk (kanonik laterański), Izajasz Boner (augustianin), Michał Giedroyć (kanonik od pokuty)
i Świętosław Milczący (z kościoła Mariackiego).
Jan przyszedł na świat w zamożnej rodzinie mieszczańskiej 24 czerwca 1390 r. w miasteczku Kęty, od którego wywodzi się jego „nazwisko”. O jego dzieciństwie
i młodości nie zachowało się wiele wiadomości. Pewne jest, że w wieku 23 lat zapisał się na Akademię Krakowską, uiszczając pełną opłatę za studia. Był zdolny, więc stosunkowo
szybko przechodził kolejne poziomy nauczania. W 1415 r. zostaje bakałarzem, a trzy lata później magistrem filozofii. Aby zapewnić sobie utrzymanie podjął funkcję rektora przyklasztornej
szkoły, jaką prowadzili bożogrobcy w Miechowie; jest tam jednocześnie wychowawcą i nauczycielem młodych zakonników. Mając 39 lat obejmuje katedrę filozofii w akademii
i rozpoczyna studia teologiczne (mimo, że święcenia kapłańskie przyjął dużo wcześniej). Przy licznych obowiązkach i kosztach związanych ze studiowaniem teologii wieńczy
je magisterium (1443 r.); w swojej pokorze zdecydował nie ubiegać się o tytuł doktora. Wkrótce też objął katedrę teologii, na której pozostał do końca życia. Jego działalność
uniwersytecka przypadła na najlepsze lata krakowskiej uczelni. Nie tylko prowadził wykłady dla studentów, ale także trzykrotnie pełnił obowiązki dziekana wydziału nauk wyzwolonych, dwukrotnie był prepozytem
Collegium Maius. Dużo czasu poświęcał przepisywaniu ksiąg, które oddawał do dyspozycji profesorom i studentom (pozostało 27 woluminów liczących ponad 18 tys. stron!). Do tego dochodziły wszystkie
czynności wynikające ze święceń. Miał więc sporo zajęć i dlatego w poczuciu odpowiedzialności zrezygnował z funkcji kanonika przy kościele św. Floriana i z proboszczostwa
w Olkuszu. Umarł po krótkiej chorobie w Wigilię Bożego Narodzenia 1473 r. i jeszcze tego samego dnia został pochowany w akademickim kościele św. Anny.
Ponieważ już za życia cieszył się opinią świętości, ludzie z różnych stron Polski i zza granicy przybywali na jego grób i upraszali liczne łaski za jego
wstawiennictwem. Proces beatyfikacyjny rozpoczął się w 1628 r. i szybko został ukończony - Mistrz Jan z Kęt został ogłoszony błogosławionym (1680 r.) i świętym
(1767 r.); niestety nie udało się doprowadzić do przyznania mu tytułu doktora Kościoła.
Św. Jan Kanty żywił wielką miłość do Kościoła, czemu dał wyraz w pielgrzymce do Rzymu i opowiedzeniu się za prawowitym następcą św. Piotra w czasie schizmy.
Jako wykładowca stawał w obronie życia nienarodzonych oraz bronił prawdy o Niepokalanym Poczęciu. Cieszył się poważaniem, ponieważ przemodlił to, czego nauczał i wcielał
to w codzienność. Życie dobrego mistrza ubarwiły legendy, które uwypókliły jego cnoty - pracowitość, miłosierdzie, prawdomówność, pobożność. Widzimy w nich św. Jana, jak zimą
oddaje swój płaszcz i buty ubogiemu, jak pomaga biednej służącej i składa rozbity dzban, jak zawraca do rozbójników, którzy na niego napadli i chce im oddać pieniądze
zaszyte w ubraniu, o których zapomniał i nie dał im wcześniej. W ten sposób prosty lud Krakowa dał świadectwo o świętości tego znanego i cenionego
kapłana. Ojciec Święty jako arcybiskup Krakowa powiedział o nim, że w swoich czasach był on tym, co się wyraża w pojęciu duszpasterz akademicki: „był profesorem
i duszpasterzem”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu