Kilka dni temu znajomy opowiedział mi o spotkaniu rodzinno-towarzyskim, w którym wziął udział. Nie byłoby w tym fakcie nic nadzwyczajnego, gdyby nie okoliczności nadające
imprezie wymiar powodujący przysłowiowe „opadanie szczęki”. Ta anatomiczna anomalia zdarza się wówczas, gdy nasze zdumienie jakimś wydarzeniem czy zjawiskiem przerasta najbardziej wybujałą
wyobraźnię albo ociera się o granice absurdu. Taki właśnie charakter miało zaproszenie na przyjęcie urodzinowe dziesięcioletniego chłopca. Wydrukowany na ozdobnym blankiecie scenariusz zapowiadał
wiele atrakcji, w tym fajerwerki. Oczywiście zaproszenie wysłano pocztą, pomimo że uroczystość odbywała się w najbliższym sąsiedztwie, w kręgu przyjaciół, którzy widywali
się przynajmniej raz dziennie. Znajomy nie miał wątpliwości, że wyszukana forma zawiadomienia obliguje do szczególnego potraktowania małoletniego jubilata, co zważywszy na mizerię własnego portfela było
okolicznością kłopotliwą i mocno stresującą. Postanowił być oryginalny, co w pewnych sferach uzasadnia odstępstwa od zwyczajowych standardów. W tym celu wybrał się do
księgarni, gdzie w dziale literatury dla dzieci zakupił kilka jego zdaniem atrakcyjnych pozycji. Choć kolorowa paczka prezentowała się nieźle upominek nie wzbudził aplauzu, mało tego, przyjęty
został z trudnym do ukrycia rozczarowaniem. W centrum zainteresowania obdarowanego znalazły się elektroniczne gadżety, gry komputerowe, a nade wszystko intrygujące koperty.
Uroczystość przebiegała według ustalonego wcześniej porządku. Tak więc na początku były życzenia, potem dmuchanie świeczek i degustacja okazałego tortu, wreszcie okolicznościowy toast. Trzeba
podkreślić, że dla sporej grupy obecnych przy stole rówieśników chłopca troskliwa mama przygotowała bezalkoholowe bąbelki. Tradycji stało się zadość, toteż dzieci zostały zwolnione z powinności
towarzyskich. Polegało to na tym, że odesłano je do sąsiedniego, specjalnie przysposobionego pokoju, skąd wkrótce zaczęły dobiegać echa wesołej zabawy. Dorosłym też nie było smutno, tym bardziej, że na
urodzinowym stole pojawiły się argumenty na widok których nawet ponurakom śmieją się oczy. Zanim spotkanie nabrało tempa, zgodnie z dobrym obyczajem nieco uwagi należało poświęcić osobie, za przyczyną
której odbywała się uroczystość. Goście z zapałem zaczęli wychwalać dzieciaka, że taki zdolny, układny, grzeczny, że czeka go wspaniała przyszłość. Rodzice z lubością chłonęli te
komplementy i choć etykieta nakazywała powściągliwość nie mogli oprzeć się pokusie, by nie wtrącić swoich trzech groszy. Rozpromieniona matka wyjątkowe predyspozycje syna upatrywała w jego
zamiłowaniu do komputera.
Nie można go oderwać od klawiatury - mówiła z dumą. Inni zbijają bąki, a on potrafi siedzieć - do nocy. Nieraz się buntuję, że zamiast pobiegać, pograć w piłkę,
ślęczy przed ekranem godzinami, ale z drugiej strony czy to źle, że chłopiec ma poważne zainteresowania.
Dość powszechnym i niepokojącym zjawiskiem jest fakt, że wielu rodziców tak naprawdę nie wie, jaki wpływ na własne dzieci może mieć komputer czy penetrowanie Internetu. W ogólnej
świadomości komputer jest symbolem postępu, a skoro tak, sprawne poruszanie się w tym, jak niektórzy mówią, krwiobiegu informacyjnym współczesnego świata warunkuje naszą pozycję
i przyszłość. Jakże więc mieć zastrzeżenia, kiedy własne dzieci rozwijają umiejętności, które ułatwią im życie. Można tylko się cieszyć, że takie mądre i rezolutne. Tymczasem jest
i druga strona medalu pokazująca zagrożenia, tyle tylko, że nie każdy ma świadomość ich istnienia, a wielu nie chce zagrożeń tych dostrzegać. Stały się one źródłem dociekań naukowych,
w wyniku których zjawisko permanentnego kontaktu z komputerem postrzegane jest jako nowa patologia społeczna kwalifikowana do zespołu uzależnień. Omówienie tekstu na ten temat dostępnego
zresztą w Internecie można przy złej woli uznać za tzw. wyważanie otwartych drzwi, można też potraktować jako jeszcze jeden głos w dyskusji medialnej na ważny społecznie
temat. Wychodzę z założenia, że jeżeli nawet tekst nie jest odkrywczy czy nowatorski, skoro porusza sprawy istotne spełnia swą funkcję. Dobro należy pokazywać, a zło piętnować, aż
do skutku.
Skoro problem kontaktu człowieka z komputerem niesie możliwość uzależnienia, należy powiedzieć co to znaczy uzależnienie. W bardzo skrótowej wersji uzależnienie to nic innego
jak utrata osobistej wolności. Człowiek, który utracił wolność nie potrafi kierować własnym życiem, nie jest w stanie świadomie dokonywać właściwych wyborów, traci swą osobowość przez co jest
czynnikiem degradującym środowisko. Im więcej wśród nas jest ludzi uzależnionych, tym słabsze jest całe społeczeństwo. Przykład alkoholizmu czy narkomanii jest w naszej rzeczywistości aż nadto
wymowny.
Aby zidentyfikować, na jakim etapie jesteśmy, zostały opracowane kryteria, pośród których występowanie trzech wymienionych objawów wskazuje na to, że mamy do czynienia z uzależnieniem...
1. Doświadczenie intensywnego pragnienia włączenia komputera i wejścia do Internetu, które można określić jako głód Internetu. Internet staje się lekiem na samotność, smutek, niepokój,
pustkę, zawiedzione uczucia, poczucie małej wartości. Bywalcy na stronach internetowych wiedzą, że tysiące adresów kryje indywidualne cierpienia i dramaty, niespełnienia i rozczarowania,
także dewiacje czy zwyrodnienia. Próby nawiązania kontaktu niosą w sobie ryzyko niedobrej znajomości, jednocześnie pokazują, że człowiek ze swoimi problemami ucieka w anonimowość,
ulega iluzji, że przyrząd zastąpi bezpośredni kontakt.
2. Przeżywanie dyskomfortu psychicznego jeżeli kontakt z komputerem z jakichś powodów jest niemożliwy. Następuje niepokój, bóle głowy, zaburzenia snu, a nawet depresja.
Nie tak dawno znajomi otrzymali alarmujący telefon od syna, który jest studentem. Chłopak był wściekły, gdyż popsuł mu się komputer. Z rozmowy wynikało, że problem nie leży w samej
awarii sprzętu, tylko w fakcie iż naprawa potrwa kilka dni. Rodziców zaskoczyło wzburzenie i desperacja syna znanego z opanowania i spokoju. Próby łagodzenia
i perswazji wywołały jedynie furię. Kiedy na koniec rzucił w słuchawkę bezsilną skargę „co ja teraz z sobą zrobię”, poczuli niezrozumiały lęk.
3. Koncentracja życia wokół komputera i Internetu. Prowokowanie rozmów, skupianie myśli na Internecie, wreszcie nieustanne ograniczanie czasu przeznaczonego na inne cele. Zamiast szukać
stosownych przykładów wystarczy posłuchać o czym najchętniej mówią dzieci.
4. Coraz większa potrzeba spędzania czasu w sieci celem osiągnięcia dostatecznego poziomu satysfakcji. Nawet z pobieżnych obserwacji wynika, że młodzież często rezygnuje z naturalnych
skłonności do zabawy czy rozrywki na rzecz kontaktu z komputerem.
5. Korzystanie z Internetu lub komputera mimo wiedzy o jego szkodliwości dla zdrowia, rosnących kosztów, zaniedbań podstawowych obowiązków, a nawet kategorycznych
zakazów.
Światowa Organizacja Zdrowia postawiła tezę, że o istnieniu uzależnienia można wnioskować wówczas, gdy przyjmowanie przez jednostkę tzw. substancji psychoaktywnej przekracza granice akceptowane
przez jej kulturę lub odbywa się w okolicznościach uznanych w danej kulturze za niewłaściwe, a także gdy konsumpcja środków staje się tak duża, że uszkadza
zdrowie lub kontakty społeczne. Jeżeli „przyjmowanie środka” rozumiemy jako korzystanie z internetu to znaczy, że według postawionej tezy mamy do czynienia z uzależnieniem
psychicznym. Dr Kimberly Young z uniwersytetu w Pittsburgu opracował test złożony z 10 tez diagnostycznych. Pozytywna odpowiedź na 4 z nich dowodzi, że mamy
styczność z problemem, a konkretnie uzależnieniem internetowym. Podobne testy z powodzeniem stosowane są w diagnozie uzależnienia od alkoholu. Niepokój musi
budzić fakt, że w naszym najbliższym otoczeniu można bez trudu znaleźć przykłady postaw, które wedle wspomnianej diagnozy odpowiadają pojęciu uzależnienia. Sądzę, że czas najwyższy by zweryfikować
poglądy, a na sprawę dostępu do komputera i sieci internetowej spojrzeć nie pobłażliwie, lecz krytycznie, szczególnie gdy chodzi o dzieci. Ilu rodziców z czystym
sumieniem może powiedzieć, że w pełni kontroluje obszar zagadnień, którymi za pośrednictwem Internetu interesuje się własny syn czy córka. Mierna znajomość obsługi urządzenia umożliwia
wejście na dowolne strony, również pornograficzne. Dzieci są ufne, naiwne i łatwo nimi manipulować. Znajomość psychiki dziecka i umiejętność nawiązywania kontaktów wykorzystywana
jest przez pedofili, sekciarzy i wszelkiej maści dewiantów. Internet stał się dla nich doskonałym polem, na którym w zakamuflowany i podstępny sposób szukają swoich ofiar.
Z przekazów medialnych wynika, że niestety je znajdują. Dotykam zaledwie wierzchołka góry lodowej, ale i to wystarczy, by sprowokować do refleksji i zadania sobie choćby
kilku pytań.
Jaką korzyść z dostępu do komputera i Internetu ma moje dziecko? Czy rozwija się intelektualnie, czy może nieświadomie kaleczy swoją osobowość? Czy z pozoru niewinne
gry komputerowe są najlepszym rodzajem rozrywki i emocjonalnej przygody? A gdyby spróbować podsunąć dziecku coraz bardziej ignorowaną książkę. Czy ucieczka w świat komputerowej
iluzji nie prowadzi do wyobcowania i obojętności wobec rzeczywistych problemów i ludzi? Czy to normalne, kiedy czternastoletnia dziewczynka z dumą oświadcza, że dzięki
Internetowi rozwiązała ważny problem swego młodego życia. Jednak najpierw seks, a dopiero potem miłość.
Podobnych wątpliwości jest więcej. Pora się ich pozbyć i poszukać odpowiedzi. Ważne by nie odkładać tego na jutro. Najlepiej zacząć jeszcze dzisiaj.
Pomóż w rozwoju naszego portalu