Nawracajcie się! - woła Chrystus z kart Ewangelii.
Ci, którzy byli po Nim i Jemu współcześni, chcąc zdobyć liczne rzesze naśladowców i zwolenników, odwoływali się i odwołują do chwytliwych haseł, idei i obietnic
beztroskiego, bezproblemowego i komfortowego życia, uciekając się przy tym do wszelkich dostępnych tricków reklamowych, psychologicznych i najróżniejszych środków perswazji, z łapówkami
włącznie. A przy tym wszyscy oni bardzo, ale to bardzo uważają, aby nie zrazić do siebie swych fanów, stąd bardzo sprytnie dobierają słowa. To nic, że te z czasem okażą się puste
i bez pokrycia, perfidnym kłamstwem i kamuflażem. Wielu, niestety, da się uwieść tej utopijnej obietnicy raju na ziemi, gdzie nie będzie więcej trosk, cierpień, trudu i wyrzeczeń.
A Chrystus? Mówi stanowczo: „Nawracajcie się!”
Dlaczego zwraca się do swoich słuchaczy w tak ostrych słowach, przecież słysząc to, ci mogą się odwrócić i odejść od Niego? Chrystusowi rzecz jasna zależy na tym, by słuchające
Go tłumy zatrzymać przy sobie, ale nie za wszelką cenę i po najmniejszej linii oporu. Popularności za cenę kompromisu z grzechem człowieka Chrystus zdecydowanie
mówi: „Nie! Nigdy!” I będzie to stanowczo wypowiadał każdym gestem i krokiem swojej misji. „Nie jestem z tego świata” - powie osłupiałemu
ze zdziwienia Piłatowi, gdy ten Go będzie chciał uwolnić odwołując się do jednego ze sposobów ludzkiej - ale tylko ludzkiej - logiki i prawa tego świata.
Istotnie, On nie jest z tego świata, lecz to nie znaczy wcale, że ten świat nienawidzi. Kocha go, jak kocha człowieka, który ma czynić z tego świata swoje poddaństwo. Kocha,
aż po męczeńską śmierć na drzewie Krzyża, przynosząc odkupienie i rozwiązanie wszelkich poplątanych, niewiadomych dróg człowieczych, zdających się dotąd biec bez celu i mety przeznaczenia.
Cóż to za błogosławiona „sprzeczność”! Nie jest z tego świata, ale ten świat kocha miłością nieskończoną! I jakże cudowna jest ta Jego pedagogia: „Kochać
to znaczy wymagać!”.
Ten ewangeliczny wymóg Chrystusa: „Nawracajcie się!” nie jest wypowiedziany jeden jedyny raz, lecz przeplata się przez całą Ewangelię. To sugeruje, że nawrócenie nie jest jedynie jakimś
jednorazowym aktem, ale procesem. Trzeba, byśmy sobie uzmysłowili to zwłaszcza teraz, gdy przeżywać będziemy ten szczególnie uprzywilejowany czas, jakim jest okres Wielkiego Postu. Choć warto pamiętać,
że jest on jedynie wycinkiem z całości naszego ciągłego nawracania się. Żadne, nawet najlepsze przeżycie tego okresu, nie będzie dla nas gwarancją, że osiągnęliśmy doskonałość, że nawróciliśmy
się raz na zawsze. Ta cząstka nawrócenia, której dostąpimy nie będzie nigdy oznaczać totalności, a to z tej prostej przyczyny, że wszyscy jesteśmy grzesznymi ludźmi. Bylibyśmy karykaturą
chrześcijan, gdybyśmy już teraz uważali siebie za doskonałych. A tak nam się wydawać może, gdy posypiemy głowę popiołem w Środę Popielcową, uczestniczyć będziemy w rekolekcjach,
w obrzędach wielkopostnych, przystąpimy do spowiedzi...
Nikt z nas nie jest doskonały. Nawrócenie to całe życie. Kiedyś usłyszałem dość wymowny przykład kaznodziejski. Jeden z profesorów KUL miał w taki oto sposób zwrócić
się do swoich studentów: - Powinniśmy przed naszymi nazwiskami postawić nie tytuły „profesor”, „doktor”, „inżynier”, „dyrektor” itd., lecz napisać:
„tragarz”. Tak, bo wszyscy jesteśmy tragarzami i dźwigamy przeróżne paczki z rozmaitymi napisami: „praca”, „szkoła”, „rodzina”, „kariera”,
„przyjemność”, „obowiązki”, „dobroć”, „zawiść” itd. Wśród tych wszystkich pakunków znajduje się też maleńka paczuszka „z Bogiem”. Jako że jest
tyle innych paczek, które nas absorbują, wypełniają nasz czas, zajmują naszą uwagę i stanowią przedmiot naszej szczególnej troski, często nie zauważamy, że przekładając, poprawiając, mocując
solidniej tamte, tracimy tę właśnie... maleńką”.
Wszyscy jesteśmy tragarzami obarczonymi przeróżnymi paczkami. Jakże łatwo zapominamy jednak o tej maleńkiej paczce „z Bogiem”. Tak się dzieje, bo jesteśmy grzeszni. Ważne jest
jednak, by po zauważeniu jej braku umieć się zatrzymać i odszukać ją i kłaść na miejsce naczelne, bo ona jest najważniejsza.
I nie możemy się zrażać, gdy nasze gesty nawracania będą się powtarzać wiele razy. Nawrócenie, z greckiego „metanoia”, oznacza zmianę usposobienia. Tak jak nie jest jednorazowym
aktem, tak też nie jest aktem biernym. Nawrócenie to czynne zaangażowanie się w przemianę naszej grzesznej postawy wobec Boga i bliźnich, wszędzie tam gdzie ta jest niewłaściwa.
Nawrócenie to ciągłe podejmowanie owej przemiany. Jego cena jest niewymierna i pozostaje aktualna na całe życie. Nie podejmując go, możemy utracić wszystko, podejmując - możemy tylko
zyskać, bo ono nie podlega żadnej inflacji.
Pomóż w rozwoju naszego portalu