Partie wypracowują programy, z którymi idą do wyborów: zwycięża partia, której program zyskał największą aprobatę wyborców. Ten program zwycięska partia ma wcielać w życie sprawując
rządy. Szef zwycięskiej partii dlatego zostaje na ogół premierem rządu: ma pilnować, żeby program partii był realizowany przez rząd, na czele którego stanął. Tyle „standardów europejskich”...
W SLD mówi się coraz głośniej, że trzeba rozłączyć funkcje premiera Millera od funkcji szefa SLD, bo podobno praca w rządzie tak go absorbuje, że już nie ma czasu na sprawy partyjne...
Tere-fere-kuku!... Prawda jest inna: program SLD okazał się kompletnym rozczarowaniem (patrz wyniki sondaży...) i teraz chodzi już tylko o to, żeby to rozczarowanie dotknęło wyłącznie
Millera, a nie całej SLD. Trzeba, po prostu, z Millera i z rządu zrobić kozła ofiarnego, żeby przynajmniej SLD mógł się wyłgać od odpowiedzialności... Oleksy
na nowego szefa partii?... No cóż, nie jest to żadna „nowa twarz”, lustracja w toku... - ale na bezrybiu i Oleksy dobry... „Bezrybie” zresztą dotyka
już nie tylko SLD, ale i całą lewicę. Pomysł z kandydaturą Kwaśniewskiej na prezydenta dobitnie o tym świadczy: ostatnia nadzieja różowo-czerwonych?... O „krótkich
nogach” tego pomysłu zaświadcza wymownie dowcip Newsweeka, który przebadał sondażowo także popularność red. Tomasza Lisa z TVN, jako kandydata na prezydenta: okazało się, że może śmiało
konkurować z Kwaśniewską... Co jednak początkowo wyglądało jedynie na dziennikarski dowcip - nabrało mimowolnej powagi, a to dlatego, że kierownictwo TVN - najwidoczniej
zainteresowane w prezydenturze Kwaśniewskiej!... - wnet wyrzuciło red. Lisa z pracy. Jakże śmie robić konkurencję Kwaśniewskiej!... Ale Platforma Obywatelska chytrze „nie
odcięła się” od kandydatury red. Lisa, przez co cała ta sprawa z żartu przeobraziła się w politycznego haka: „Jak wy wystawiacie Kwaśniewską, to my wystawiamy Lisa”...
Niestety, w tym przeciwstawieniu jednej politycznej hucpie - innej politycznej kontrhucpy wyczerpuje się cała vis comica i vis politica tego pomysłu. Wszak wiadomo, że i za Kwaśniewską,
i za Lisa ktoś musiałby rządzić naprawdę...
W naszym życiu politycznym coraz trudniej odróżnić, co jest „na niby”, a co „naprawdę”. Na przykład „plan Hausnera”: niby więc „jest plan”,
ale PO powiada, że owszem, można podyskutować o tym planie, ale dopiero wtedy, gdy go minister Hausner konkretnie przedstawi... Jest więc „plan Hausnera”, ale konkretnie go jeszcze
nie ma - mimo to SLD szuka już w Sejmie, któż mógłby ewentualnie ten dziw nad dziwy („jest, a nie jest”) poprzeć... Tu kolejny dowcip: PO zasłania się niby brakiem
konkretów, ale na wszelki wypadek zgłasza własne warunki poparcia „planu, którego jeszcze nie ma” (obniżenie PIT, CIT i VAT do 15%). SLD odrzuca te warunki i zaraz zaczyna
szukać poparcia u... „Samoobrony”. Cóż to za plan, którego poparcia szuka się zarówno u przeklętych „liberałów”, jak i u przeklętych
„populistów”? Jakiś plan „liberalno-populistyczny”?... Ki diabeł?
Na razie wiadomo o planie Hausnera tylko tyle, że ma „naprawić budżet” w ten sposób, żeby za tę „naprawę” najwięcej zapłacili biedni i najbiedniejsi,
a najmniej - tłusta, pazerna i dzika biurokracja. Co więcej - te najbardziej uderzające w biednych „elementy planu Hausnera” przewidziano w roku
przyszłym, kiedy to SLD nie będzie już raczej przy władzy... Chodzi więc o to, żeby to „kukułcze jajo” podrzucić następcom?...
Trudno być prorokiem we własnym kraju, ale przewiduje, że „Samoobrona” lub „niezależne” koło poselskie p. Jagielińskiego poprą ten plan...
Pewien polityk francuski z czasów „transformacji ustrojowej” zwanej „rewolucją francuską”, mawiał: „Dobry minister policji trzyma zawsze w pogotowiu
ze trzy spiski i dwa zamachy stanu”. W łagodnych czasach naszej transformacji ustrojowej dobry minister spraw wewnętrznych trzyma zawsze w pogotowiu ze dwie
„partie opozycyjne” i jakieś „niezależne koło poselskie”?...
Tymczasem prezydent Kwaśniewski zorganizował naradę „euroaktywu” pt. Silna Polska w silnej Europie. Nastroje społeczne pokazują, że coraz więcej obywateli uważa odwrotnie: im
silniejsza UE, tym słabsza w niej Polska... Inne sondaże pokazują, że tylko 29% obywateli wybiera się na wybory do Parlamentu Europejskiego. Chyba nie będzie więcej kandydatów, niż wyborców?...
W czasach poprzedzających rozbiory Polski, gdy ościenne mocarstwa nie szczędziły pieniędzy na przekupywanie ówczesnych tzw. elit politycznych - bp Ignacy Krasicki pisał: „Łatwiej
nie łgać poetom, ministrom nie zwodzić, łatwiej głupiego przeprzeć, wodę z ogniem zgodzić - niż zrachować filuty: ciżba, wojsko spore!”...
Pomóż w rozwoju naszego portalu