O materiałach archiwalnych związanych z osobą Prymasa Wyszyńskiego z dyrektorem Archiwum Akt Nowych - dr. Tadeuszem Krawczakiem rozmawia Barbara Olak.
BARBARA OLAK: - Ksiądz Prymas był nieomal codziennie śledzony i podsłuchiwany. Dzisiaj, ze szczegółowymi zapisami z inwigilacji trwającej nieprzerwanie od 1948 do 1981 r. można zapoznać się w archiwach państwowych.
DR TADEUSZ KRAWCZAK: - Miałem w ręku poszyt, jeden
z kilkudziesięciu, z zasobu Archiwum Akt Nowych, w całości poświęcony
Księdzu Prymasowi. Ilustruje on wydarzenia z lat 1969 i 1970. Są
w nim zarówno notatki kilkuzdaniowe jak i kilkustronicowe, pisma
poufne z Prezydiów Wojewódzkich Rad Narodowych do Urzędu do Spraw
Wyznań o tym, które parafie Prymas odwiedził i co mówił. Są informacje
o stanie zdrowia Prymasa. Oto przykład zapisu z dnia 3 lutego 1969
r.: "W ubiegłym tygodniu Wyszyński przechodził grypę. Przebieg choroby
był dość ciężki, z silną gorączką dochodzącą do 40 st. C., obecnie
nastąpiło przesilenie w chorobie". A z dnia 29 stycznia 1970 r. zapisano: "
W Gnieźnie Wyszyński przemawiając siedział i robił wrażenie słabego"
.
Teczka jest gruba. Są w niej informacje o prawie każdym
dniu z życia Prymasa, o tym co mówił, gdzie był, z kim spotkał się.
Ktoś chodził za nim krok w krok, za Jego samochodem jechał zawsze
samochód bezpieki. "W dniu 3 sierpnia 1969 r. odprawił Mszę poranną,
przemówienia nie wygłaszał. o godz. 9.50 wyruszył do Warszawy, do
swego mieszkania przy ul. Miodowej przybył o 12.55. Po drodze nigdzie
się nie zatrzymywał".
I trochę statystyki, z zestawu informacyjno-dokumentacyjnego: "
W I półroczu 1969 r. kard. Wyszyński wygłosił 78 kazań, drugi wśród
episkopatu co do liczby kazań, w tym 33 z akcentami negatywnymi,
największa liczba w całym episkopacie, i jedno z akcentami pozytywnymi,
wydał 6 listów o treści religijnej, wysłał jedno odwołanie do władz"
.
- Co jest w innych poszytach?
- W Archiwum Akt Nowych przeważają materiały tzw.
wtórne od pierwowzoru. Są to streszczenia kazań, wystąpień czy nawet
rozmów wcześniej nagranych. Czasami trafi się na notatkę z napisem
stenogram, ale nie wyobrażam sobie, żeby ktoś publicznie notował
treść kazania Księdza Prymasa. Moim zdaniem ten ktoś najpierw nagrał
wystąpienie, a potem odtworzył je na piśmie. Są też notatki z wystąpień "
ad hoc" Prymasa, po których ślad pozostał jedynie w notatkach pracowników
SB, bo przecież nikt inny nie szedł za Prymasem i nie notował.
Do takich nieoczekiwanych wystąpień z całą pewnością
należy te z Koprzywnicy z września 1970 r. Wtedy to poza protokołem,
niespodziewanie zwrócił się do dzieci, które weszły do kościoła,
wprost ze szkoły z tornistrami: "Nie bójcie się prymasa, nie jestem
przekonany, że jestem takim dobrym człowiekiem, ale zdaje się, że
przynajmniej dziecku nie wyrządziłem krzywdy. Przebaczam tym, którzy
was tak długo trzymali dzisiaj w szkole. Nie gniewajcie się na nich,
ja też się na nich nie gniewam, bo nie zawsze wiedzą, co czynią,
co by chcieli". Na szczęście, dla historyków i biografistów te kilka
zdań ktoś gorliwy zanotował i dla nas ocalił.
- Od kiedy zbierane były owe materiały?
- Kościół interesował Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego od początku istnienia Polski Ludowej. To był przecież główny przeciwnik, najpoważniejszy. I od początku zbierano materiały. Jednak w strukturach podległych premierowi, kartoteki parafii, zakonów itd. są prowadzone od 1950 r., czyli od chwili powstania Urzędu do Spraw Wyznań. Od tego czasu nazwy parafii, nazwiska biskupów i wielu księży przewijają się w wielu teczkach.
- W jaki sposób SB zdobywała informacje o Prymasie?
- Proces inwigilacji przebiegał różnie. "Pluskwy",
czyli urządzenia podsłuchowe zakładano w kościołach, w Pałacu Prymasowskim,
a nawet i w bibliotece jasnogórskiej, gdzie dostęp jest mocno ograniczony.
Ktoś jednak tam dotarł i podsłuch założył. Podczas pielgrzymek również
posługiwano się aparaturą podsłuchową, którą czasami udawało się
kard. Wyszyńskiemu i jego współpracownikom przejąć. Dziś ta aparatura
jest przez Kościół przechowywana na pamiątkę i jako dowód rzeczowy
ówczesnych metod.
Nie sposób nie zadać paru pytań, na przykład podczas
lektury sprawozdania z uroczystości, która odbywała się w Pałacu
Prymasowskim, na Miodowej z udziałem niewielkiego grona zaufanych
osób. Nasuwa się refleksja, że albo ktoś z gości opowiedział komu
nie trzeba o przebiegu uroczystości, lub założony był podsłuch. Być
może kiedyś badacze odpowiedzą na te pytania. SB starało się o informatorów
począwszy od szczebla seminaryjnego a skończywszy na najbliższym
otoczeniu Kurii.
- Wśród tej ogromnej liczby agentów, osobą najpopularniejszą jest zapewne siostra - współwięźniarka z filmu "Prymas".
- Żyje współwięzień, ks. Stanisław Skorodecki, którego wspomnienia ukazały się niedawno w Szczecinie. I to właśnie ks. Skorodecki uważa, że obraz siostry pokazany w filmie jest dla niej krzywdzący. Prawda, jak zwykle, ma złożone oblicze, a siostra nie miała możliwości obrony ani wtedy, gdy ukazywały się różne nieprawdziwe pubilikacje na jej temat, ani zapewne teraz, gdyż żyje pod przybranym nazwiskiem. Historyków obowiązuje wnikliwa krytyka "źródeł historycznych" a już proweniencji SB i milicyjnej w szczególności!
- Jedno jest pewne, Ksiądz Prymas był pod czujną opieką.
- I to nawet w takich miejscach, w których najmniej się tego spodziewał. Na przykład z Bachledówki na Podhalu, gdzie spędzał letnie wakacje pochodzi zapis rozmowy, jaką odbył w "cztery oczy" z kard. Wojtyłą.
- Czy Ksiądz Prymas wiedział, że chodzą za nim krok w krok?
- Trudno na to pytanie odpowiedzieć komuś, kto nie czytał całości Dzienników Księdza Prymasa, ale nie sposób było tego nie dostrzec. Wiemy dziś, że wśród pielgrzymów przybyłych na Jasną Górę w 1966 r. znajdowało się 10 tys. tajniaków. Do walki z Kościołem zbudowano ogromny aparat. Na niszczenie Kościoła, przeznaczono ogromne pieniądze. Prymas wiedział o tym na pewno. I zdawał sobie sprawę z różnorodnych metod tej walki.
- Jakie to były metody?
- Stare jak świat, wypróbowane. Od najbardziej brutalnych po finezyjne. O tym, że były próby zamachu na życie Prymasa, dzisiaj mało kto wie. Dwa lata temu zmarł kpt Stefan Seredyński, były oficer wywiadu AK, który był świadkiem jednego z takich zamachów. Miał on miejsce niedaleko Milanówka, gdzie na jednej z dróg, którą przejeżdżał Prymas ustawiono zaporę. Na szczęście, Ksiądz Prymas wyszedł cało z wypadku, a tylko samochód został uszkodzony. Czy były inne próby zamachu? Ksiądz Prymas na ten temat nie wypowiadał się, być może w Jego prywatnej korespondencji jest odpowiedź na to pytanie. Dowiemy się o tym po wygaśnięciu rygorów procesu beatyfikacyjnego.
- A metody finezyjne?
- Te miały jeden cel: rozbicie Kościoła. Wbijano
klin między hierachów i duszpasterzy, między duszpasterzy a wiernych.
Skłócano całe wspólnoty parafialne intrygami inspirowanymi przez
delegowanych konfidentów. Próbowano rozbijać parafie i w niektórych
stworzyć kościoły narodowe całkowicie podległe władzom państwowym.
Próbowano werbować kleryków do współpracy z tajną milicją. Zamierzano
powołać zawodowy związek organistów, po to, by pozyskać służbę kościelną
i oderwać ją od Kościoła. Gnębienie psychiczne było także jedną z
metod. Stosowana przez dłuższy czas powoduje, że dana osoba jest
w dołku psychicznym i wtedy ktoś życzliwy "wyciąga do niej pomocną
dłoń". Zwykle czyni to, by pozyskać informatora.
Nie sposób wymienić tu wszystkie metody, ale powiem tylko
jeszcze, że były próby przeciwstawienia kardynała Wojtyły Księdzu
Prymasowi. Na przykład pierwszy dostał paszport, drugiemu odmówiono.
Liczono na konflikt, tymczasem kardynał Wojtyła odmówił wyjazdu i
wystosował protest przeciwko zatrzymaniu Prymasa. Pewnie domyślał
się, co jest szykowane, a poza tym dochowywał ślubu wierności i posłuszeństwa,
które złożył Prymasowi Wyszyńskiemu po otrzymaniu kardynalskiej purpury.
Nie udał się też manewr przeciwstawienia Watykanu Episkopatowi Polski
- W teczce, którą przeglądałam jest kilkustronicowa dogłębna analiza Pism paryskich Stefana kardynała Wyszyńskiego, sporządzona przez świetnego specjalistę.
- W resorcie MSW czy też w Urzędzie do Spraw Wyznań
zatrudnione były także osoby, które miały dużą wiedzę. Inteligentne,
umiejące analizować, zaangażowane w swoją pracę, ale patrzące pod
kątem "jak to widzą władze". Na ile Prymas był spolegliwy, samodzielny,
na ile elastyczny, konserwatywny.
Zwłaszcza krakowska grupa pracowników Wydziału ds. Wyznań
znana była ze swojej "fachowości". To oni ostrzegali przed wyrażeniem
zgody na awans księdza Karola Wojtyły. Jednak przełożeni zlekceważyli
te głosy, zbagatelizowali "doktorka filozofii".
- Czy Resort żałował tego kroku? A może wyciągnięto z tej nauczki wnioski?
- Zachowane materiały pokazują jakie ogromne siły rzucono, by dowiedzieć się, co dzieje się w szeregach najpoważniejszego wroga, za jaki uważano Kościół, by go osaczyć, zniszczyć. Dokumenty te stanowią niezmiernie ciekawy materiał badawczy dla ludzi nauki. Ci odnajdą w nich odpowiedź na wiele pytań dotyczących życia społecznego w naszym kraju w epoce zniewolenia.
- A jaki był stosunek Księdza Prymasa do agentów tajnej milicji?
- Ksiądz Prymas znany był z niezwykłego poczucia
humoru. Pamiętam, jak pewnego razu w kościele św. Anny, podczas spotkania
z młodzieżą akademicką powiedział: "Prasa podała o czym mówiliśmy
na posiedzeniu Episkopatu, ale ja też jestem dobrze poinformowany"
. W tym momencie wyjął karteczkę i patrząc na nią mówił: "Otóż teraz
odbywa się plenum KC PZPR i będą referowane takie a takie sprawy"
.
Nieznany jest też szerzej fakt, że Prymas złożył pełen
kurtuazji list ministrowi Kazimierzowi Kąkolowi, gdy ten odchodził
z Urzędu ds. Wyznań. Uważał, że w programie "wspólnie" nakreślonej
współpracy, Kazimierz Kąkol wywiązywał się ze swoich zobowiązań i
w porównaniu ze swoimi poprzednikami na tym stanowisku, dotrzymywał
słowa. Wiemy też, że Prymas Tysiąclecia modlił się za swoich prześladowcow,
za prezydenta Bieruta.
- A istnienie teczki "Imieniny ks. Kardynała Józefa Glempa" - o czym świadczy?
- O ciągłości widzenia Kościoła przez władzę. W walce o "rząd dusz" Kościół nadal pozostawał głównym przeciwnikiem, zmieniła się tylko osoba Interrexa.
- Dziękuję za rozmowę.
Pomóż w rozwoju naszego portalu