Reklama

Tułacz

Przyszedł na świat w Warszawie jako syn Józefa i Janiny Ochyńskich w pamiętnym 1939 r., tuż przed rozpoczęciem wojny. Los go nie oszczędzał. Ciągłe przeprowadzki i strach. Poznał niemal cała środkową Azję. Przez cały trudny czas towarzyszyła mu niezmiennie jedna myśl: zakończyć to wygnanie i powrócić do Ojczyzny, aby móc potwierdzić swoją prawdziwą tożsamość.

Niedziela kielecka 14/2004

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Napaść Związku Radzieckiego na Polskę 17 września 1939 r. zmieniła drastycznie sytuację rodziny, przebywającej u krewnych na Wołyniu. Ojca już nie zobaczył. Brak dowodu osobistego, który został w Polsce, uniemożliwił matce z dzieckiem powrót do domu. Podczas jednej z rewizji udało im się w ostatniej chwili wymknąć Armii Czerwonej. Zaczęła się tułaczka. Jako obywatele polscy szukali pomocy nawet w ambasadzie w Moskwie.
„Widocznie Bóg osobiście prowadził mamę za rękę, że uniknęła NKWD. Wylądowaliśmy we Lwowie i zamieszkaliśmy naprzeciwko kościoła św. Marii Magdaleny”. Tu Jurek przygotowywał się do I Komunii św. Aby „zalegalizować” pobyt polskiej rodziny bez dokumentów, ktoś dostarczył im nową tożsamość. Od tej chwili nazywali się Karpińscy i mieli obywatelstwo ukraińskie. Jerzy zaczął naukę i ukończył gimnazjum. W tym czasie jego matka dostała pracę w Krzywym Rogu, tam Jerzy ukończył liceum i zaczął pracę. - „Sytuacja materialna była ciężka. Zacząłem zarabiać”. W niespełna rok ich miejsce zamieszkania znów się zmieniło. Tym razem to „najukraińsza Ukraina” - Połtawa. Rozpoczętego studium nie udało mu się ukończyć, został „wylany” za niezdany egzamin z ekonomii politycznej.
„Trochę przez przypadek trafiłem do Tadżykistanu i w ten sposób pół życia spędziłem w Azji Środkowej. To piękny kraj. Inna mentalność. Może trochę bardziej szczera… Zwłaszcza dotyczy to muzułmanów”. Długie lata spędził w Duszambe. Tam zastała go pierestrojka. I dopiero rozpad Związku Sowieckiego dał możliwość wyczekiwanego długo powrotu do kraju, jednak jeszcze nie na stałe.
Rok 1991. I pierwsza podróż do Polski. W Bytomiu odwiedził swoich przyjaciół i już rozpoczął poszukiwanie swoich korzeni. Ślady prowadziły go do Lublina, gdzie Ochyńscy mieli przed wojną cukiernię, a potem do Chełma. Tam natrafił na pamiątki po ojcu. Stare pożółkłe dokumenty, jakże cenne dla człowieka szukającego potwierdzenia swojej polskiej tożsamości - pozostawiony dowód osobisty matki, indeks Politechniki Warszawskiej jego ojca, wypracowania, dyplom akademicki matki. Znów poczuł się Polakiem. - Matka już nie doczekała tej chwili, zmarła w 1990 r. To jednak było za mało, aby zostać na stałe w Polsce. Formalnie był obywatelem Tadżykistanu. Brak w urzędach jego polskiej metryki urodzenia, niezbędnej do potwierdzenia polskiego pochodzenia.
Wracił do Tadżykistanu i tam zastała go wojna domowa. Ciężkie, chude czasy wspomina dziś z ironią i goryczą. „Przerzuciłem się wówczas na trzyrazowe odżywianie. Jadłem w poniedziałki, środy i piątki”. Udało się przeżyć dzięki marchwi z sowchozów. Żadnego zatrudnienia. Zakłady stały.
W 1994 r. ponownie powrócił do kraju z planem rozwinięcia współpracy gospodarczej tadżykistańsko-polskiej. Chodziło o sprowadzanie maszyn włókienniczych. Planu nie udało się zrealizować. Opuścił ojczyznę. Już po raz ostatni udał się do Tadżykistanu, gdzie krótko był wicedyrektorem w firmie projektowej swojego przyjaciela. Jeden wieczór przesądził o wszystkim. Nieprzyjemna rewizja i kradzież dobytku. W jednej chwili zdecydował się na powrót. Tym razem na stałe. O przyjeździe nie powiadomił nikogo z krewnych.
„W 1997 r. wylądowałem w Kielcach w Schronisku dla Bezdomnych Mężczyzn przy Żeromskiego. Pan Michał (kierownik) ma siłę byka i serce gołębia. To za dobry człowiek. Pomimo że nie miałem żadnych świadczeń, bo nie byłem formalnie obywatelem polskim, przyjęto mnie” - wspomina.
Przez rok pracował w Leszczynach w ośrodku dla samotnych kobiet i takich w ciężkiej sytuacji. Palił w piecu, dbał o budynek, wykonywał wszystkie niezbędne prace. Ciągle żyje nadzieją, że uda mu się odtworzyć metrykę urodzenia. Nie ustaje w staraniach. Nie załamują go długie kolejki w urzędach, rozmowy, poszukiwania dowodów. „Skoro Pan Bóg chciał, abym urodził się Polakiem, przez ten czas robiłem wszystko, aby móc odtworzyć swoją tożsamość, aby uznano mnie Polakiem”. Niemal siedem lat spędzonych w schronisku dziś wspomina „Jakoś się żyło. Miałem tu swoich znajomych i przyjaciół. Wiele mi pomogli. Pani Ola z Panem Michałem skompletowali mi meble” - wylicza. Od lipca ubiegłego roku już nie mieszka w Schronisku.
Udało się. Zajmuje małe socjalne lokum na 10 piętrze. Trudno nazwać je może mieszkaniem. Na szczęście jest winda, dla człowieka po zawale to prawdziwe dobrodziejstwo. Niespełna 17 metrów kwadratowych, ale jest na swoim i co najważniejsze dla niego - w Polsce. Czy powiadomi swoich krewnych? Obawia się ich reakcji. „Może kiedyś, tak, ale chyba jeszcze nie teraz”.
Jeden z krzyży człowieka, zapewne znany wielu rodakom - zwłaszcza tym pamiętającym okupację. Tułaczka.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Reprezentant Chorwacji na konkurs Eurowizji: Bóg stał się dla mnie żywą osobą

2024-05-21 14:26

[ TEMATY ]

świadectwa

#świadectwo

Wikipedia.org

Baby Lasagna (2024)

Baby Lasagna (2024)

Bóg stał się dla mnie żywą osobą - tak o swoim nawróceniu mówi reprezentant Chorwacji na tegoroczny konkurs Eurowizji. 25-letni Marko Purišić, występujący pod pseudonimem Baby Lasagna, zajął na nim drugie miejsce piosenką „Rim Tim Tagi Dim”, opowiadającej o młodym człowieku wyjeżdżającym ze wsi do miasta.

Był to najlepszy wynik Chorwacji w tym konkursie. Po powrocie do kraju Purišić przyjęty został jak bohater. Premier Andrej Plenković zapowiedział, że państwo przyzna mu premię w wysokości 50 tys. euro. Jednak artysta zrezygnował z tych pieniędzy i przekazał je dwóm placówkom leczącym nowotwory.

CZYTAJ DALEJ

Kard. Ryś: w Kościele chodzi o przekaz łaski!

2024-05-21 20:35

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

Archidiecezja Łódzka

- Jesteście potrzebni do przekazywania łaski - mówił kard. Grzegorz Ryś do przyszłych diakonów archidiecezji łódzkiej.

CZYTAJ DALEJ

Gdańsk/ Zapadł wyrok w sprawie obrazy uczuć religijnych przez Nergala

2024-05-22 13:40

[ TEMATY ]

znieważanie

Adobe Stock

Uniewinnienie od dwóch zarzutów i warunkowe umorzenie od trzeciego – taki wyrok zapadł w środę w procesie lidera zespołu Behemoth Adama Nergala Darskiego oskarżonego o obrazę uczuć religijnych. Wyrok jest nieprawomocny.

W środę w Sądzie Rejonowym Gdańsk-Południe w Gdańsku zapadł wyrok w sprawie obrazy uczuć religijnych przez lidera deathmetalowego zespołu Behemoth Adama Nergala Darskiego (zgodził się na podanie danych osobowych – PAP).

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję