Reklama

Z leśnej mogiły wezwany...

Niedziela podlaska 14/2004

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

„Tak mówi Pan Bóg: Oto otwieram groby wasze i wydobywam was z grobów, ludu mój (...), byście ożyli i powiodę was do kraju waszego”
(Ez 37, 14).

Do świadectw męczeństwa na naszej ziemi doszło jeszcze jedno. 24 września 2003 r. z leśnej mogiły koło wsi Stołowacz (ok. 10 km od Bielska Podlaskiego) dokonano ekshumacji szczątków żołnierza Wileńskiej Brygady Armii Krajowej o pseudonimie „Witek”, bestialsko zamordowanego przez bandytów wiosną 1946 r. Kilkanaście osób patrzyło na wyjmowane z ziemi kości, resztki obuwia i osobistą pamiątkę żołnierza - miedziany pierścionek z serduszkiem, na którym widniał wygrawerowany napis: „WILNA 1943”. I przypomniano ewangeliczną prawdę o ziarnie, które wpadłszy w ziemię, musi obumrzeć.
Ekshumacja szczątków „Witka”, wokół której wyrósł jakiś dziwny opór ludzi i instytucji, mogła dojść do skutku tylko dzięki stanowczej postawie i poświęceniu Jana Radkiewicza, mieszkańca Bielska Podlaskiego, żołnierza Armii Krajowej, działacza organizacji piłsudczykowskiej, a przede wszystkim budowniczego pomników pamięci narodowej. Musiał on zdobyć się na wielki wysiłek, cierpliwość i nieustępliwą walkę, aby ten opór przełamać. „Ale rąk nigdy nie opuszczałem” - powiada pan Jan. „Kiedy na moje pisma nie chciał odpowiadać Urząd Gminy, napisałem do Urzędu Wojewódzkiego, a kiedy i stamtąd nie było odpowiedzi, zwróciłem się do samego prezydenta, premiera i do Komisji Praw Człowieka w Strasburgu. Sprawa ruszyła «jak z kopyta» dopiero po osobistej interwencji sekretarza Rady Ochrony Pamięci i Męczeństwa, ministra Andrzeja Przewoźnika”.
Ekshumowane szczątki „Witka” zostały włożone do dębowej trumny i przewiezione na Wojenny Cmentarz w Bielsku Podlaskim. Po poświęceniu i odmówieniu modlitwy żałobnej przez ks. prał. Ludwika Olszewskiego, dziekana bielskiego, który uczestniczył również w ekshumacji, trumna spoczęła w kamiennym grobowcu u stóp Pomnika - Kurhanu Katyńskiego. Spełniły się słowa Biskupa Polowego Leszka Słowoja Głódzia, wypowiedziane w 1998 r. w Charkowie: „Pamiętaj, Polsko, o tych dzieciach Twoich, które miłość i przyjaźń do Ciebie okupiły śmiercią swoją”.
Jakim człowiekiem był „Witek”, który swoją miłość do Ojczyzny okupił ceną najwyższą i o którym - o ironio! - do dziś nie wiadomo, jak się naprawdę nazywał? Jan Radkiewicz, który zapamiętał go z osobistych kontaktów, kiedy przekazywał mu ważne meldunki i informacje od dowódcy oddziału, powiada, że był to wspaniały chłopak. Miał wtedy 21 lat. Wybijał się niezwykłą dojrzałością, odwagą i umiłowaniem Ojczyzny. Był dobrym duchem oddziału. Cechowała go żywiołowa radość życia, która - mimo zionącej wokół grozy - udzielała się nam wszystkim. Pochodził z Wileńszczyzny i miał otwartą duszę kresowiaka. Żelazna zasada konspiracji, obowiązująca w szeregach Armii Krajowej, nie pozwalała mu - jak zresztą wszystkim AK-owcom - na używanie swojego prawdziwego imienia i nazwiska. Na nasze tereny „Witek” przybył z oddziałem Łupaszki. Marzył o powrocie w swoje rodzinne strony - do matki i rodzeństwa lub o sprowadzeniu ich do Polski. Ojciec jego już nie żył, wcześniej został zamordowany przez bolszewików.
W podobnym tonie o „Witku” wypowiedziała się Aniela Maliszewska, z domu Kasperowicz, dziś mieszkanka wsi Malinowo. Znała go chyba najlepiej, ponieważ - będąc na zimowisku - mieszkał w domu jej matki i pomagał w prowadzeniu gospodarstwa. „Przede wszystkim «Witek» był bardzo życzliwy dla ludzi i taktowny” - wspomina pani Aniela. „Jego delikatne i wrażliwe sumienie wyrzucało mu nawet mocniejsze słowo wypowiedziane do kogoś. Kiedy się go o coś poprosiło, robił to z chęcią. Pomagał i innym gospodarzom, jako że życie wtedy było ciężkie i niepewne. Był wierzącym chłopakiem i stale pamiętał o Bogu. Chyba przeczuwał swoją śmierć, bo pewnego razu powiedział mojej mamie, że podoba mu się tu, w Polsce i chyba zostanie tu już na zawsze”.
Pani Aniela nie kryła łez, kiedy ujrzała miedziany pierścionek z serduszkiem. „Tak, to jego pierścionek - potwierdziła bez wahania - nosił go na małym paluszku. Miał szczupłe palce, ale robota paliła się w jego ręku. Często wpatrywał się w ten pierścionek z głęboką tęsknotą. Któregoś dnia zapytała go - co tam widzisz, Witek? Popatrzył ma mnie czule, uśmiechnął się i uścisnął mi rękę. Poczułem w sobie jego ciepło. Jaką tajemnicę kryje ten pierścionek. Bóg raczy wiedzieć? Czym się naraził, że musiał zginąć?”.
„Późną jesienią 1945 r. «Witka» przydzielono do drużyny mającej za zadanie zwalczanie pospolitego bandytyzmu i złodziejstwa” - opowiada pan Jan. „Dowódcą tej drużyny był Bazyl Jakubiuk z sąsiedniej wsi Stacewicze - Białorusin, ale bezgranicznie oddany sprawom Polski. W ciągu kilku miesięcy, na terenie podległym placówce AK w Wyszkach, zaprowadzili oni ład i porządek. Za te działania niedobitki bandytów - w ramach odwetu i zemsty - zamordowali ojca i brata pana Jakubiuka, a także dwóch współpracujących z nim gospodarzy. Czyhali również na «Witka» ale początkowo bez skutku. Którejś nocy, wczesną wiosną 1946 r. udało im się jednak zwabić go na dwór i od tej pory wszelki ślad po «Witku» zaginął.
Po jakimś czasie kolonista ze wsi Rajsk, Hilary Siemieniuk, idąc drogą, zauważył w pobliskich krzakach gromadę niespokojnych wron. Zaciekawiony, poszedł zobaczyć, co się tam dzieje. Okazało się, że pod gałęziami ukryte były ludzkie zwłoki, będące już w stanie częściowego rozkładu. Mieszkańcy z pobliskiej wsi Stołowacz, w tym pani Aniela, rozpoznali, że był to «Witek». Miał przestrzeloną głowę. Bolszewicy i Niemcy strzelali do swoich ofiar z bliskiej odległości w tył głowy, bo wstydzili się patrzeć im w oczy. Oprawca «Witka» strzelił mu prosto w czoło”.
Zwłoki zabrali synowie Siemieniuka, którym pomagał Zygmunt Żukowski. Zbili drewnianą skrzynkę, włożyli do niej ciało i pochowali w miejscu, w którym było znalezione. Dzieci zrobiły ze sztachet niewielki krzyż i ogrodziły mogiłę palikami. Z biegiem lat piaszczysty kopczyk zniknął z ziemi zupełnie, rozmyty przez padające deszcze. Jedynie krzyż - zmieniany co jakiś czas przez dzieci - dotrwał do dziś! Smukłe jodły, które - niczym gromnice - wyrosły wokół mogiły „Witka”, szeptały mu Anioł Pański. A czyjaś przyjazna ręka przynosiła mu od czasu do czasu polne kwiaty i zapalała znicz.
Cieszy, że Polska, która po latach zniewolenia, powstała do życia w wolności, upomniała się także o pamięć o swoim synu „Witku”. W niedzielę, 28 września 2003 r., w 64. rocznicę powstania Państwa Podziemnego, mieszkańcy Bielska Podlaskiego i okolic poświęcili mu to, co dla ludzi wiary najważniejsze i najpiękniejsze: ofiarę Mszy św., którą odprawiano w kościele pw. Miłosierdzia Bożego. I był w tym jakiś symbol, że pierwszą Mszę św. za młodego żołnierza po jego śmierci, sprawowało dwóch młodych kapłanów - ks. Wodzisław Szczepanik i ks. Janusz Bolewski.
A po Mszy św., w samo południe, przed Pomnikiem Pamięci Narodowej na Cmentarzu Wojennym, w obecności przedstawicieli parlamentu, władz samorządowych, zakładów pracy, szkół, duchowieństwa, pocztów sztandarowych i wszystkich, którzy zechcieli przyjść na bielską Golgotę, odbyła się uroczystość odsłonięcia pomnika wzniesionego na nowym grobie „Witka”, połączona z otwarciem Kwatery przeznaczonej do pochówku poległych żołnierzy z ugrupowań polskich organizacji niepodległościowych. Biały, żelazo-betonowy krzyż, jeden z 35 krzyży wykonanych przez tutejszą firmę budowlaną „Unibud” na mogiły polskich oficerów zamordowanych w Starobielsku, jest głównym elementem „Witkowego” pomnika. „Krzyż ten będzie przypominał także tamtą męczeńską krew żołnierzy z Katynia, Miednoje, Charkowa i wszystkich z tragicznej ziemi” - powiedział Marian Łuczaj, przedstawiciel Sejmiku Wojewódzkiego.
Wśród zaproszonych gości stała na cmentarzu sędziwa już, lekko przygarbiona, Aniela Maliszewska. Była wyraźnie wzruszona, kiedy zaproponowano jej przecięcie biało-czerwonej wstęgi na grobie „Witka”. Uczyniła to wraz z ks. prał. Ludwikiem Olszewskim i Marianem Łuczajem. I chyba w tym momencie, bardziej niż kiedykolwiek, pani Aniela poczuła tamto, sprzed lat - czułe spojrzenie „Witka”.
Na nagrobnej płycie, obok metalowego orła, umieszczono napis: „Bezimienny żołnierz Wileńskiej Brygady AK ps. «Witek» zamordowany w 1946 r. w rejonie wsi Stołowacz, przy drodze do Rajska, przeniesiony tu w 2003 r. Koledzy, przyjaciele ROPWiM”.
Nowy grób „Witka” przyjęli pod swoją opiekę harcerze ze Szkoły Podstawowej nr 5 w Bielsku Podlaskim, a więc równiśnicy tych, którzy kiedyś postawili mu w lesie drewniany krzyż - i tego krzyża nieustannie strzegli. „Bo jedynie w łączności z krzyżem śmierć «Witka» ma najwyższy sens” - powiedział ks. Roman Wodyński, kapelan żołnierzy Armii Krajowej.
Kiedy ucichły ostatnie dźwięki pieśni Boże, coś Polskę i wszyscy zaczęli się rozchodzić, przy grobie „Witka” pozostał tylko Jan Radkiewicz. Modlił się i w zadumie trwał kilka minut. Z pewnością w pamięci przywołał również swojego wspaniałego dowódcę plutonu „Wenerę”, rozstrzelanego później w białostockim więzieniu przez UB, Bazylego Jakubiuka i jego brata Mikołaja, okrutnie torturowanych w areszcie i wielu innych bohaterskich żołnierzy Armii Krajowej, którzy odeszli na wieczną wartę. Jeszcze raz otarł łzę z policzka i rzekł półgłosem: „Teraz mogę spokojnie odejść”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

O ducha służby, miłosierdzia - rozpoczęły się rekolekcje pracowników Służby Zdrowia

O ducha służby, miłosierdzia, cierpliwości i pokoju modlą się na Jasnej Górze w przededniu Pięćdziesiątnicy, czyli uroczystości Zesłania Ducha Świętego, uczestnicy dwudniowych rekolekcji środowiska medycznego. Odbywają się one po raz 44., zostały zapoczątkowane przez bł. ks. Jerzego Popiełuszko. - Uczył nas, nawet swoją postawą, jak mieć serce dla człowieka - mówią pielęgniarki, które pamiętają pielgrzymki z bł. ks. Jerzym.

Maria Labus z Katowic dyplom pielęgniarski otrzymała w 1958r. Jedną z pierwszych pielgrzymek, które zapamiętała to ta, której towarzyszył bł. ks. Jerzy. - To śmieszne co powiem, ale wydawało mi się, że to taki młody ksiądz – przyznała przytaczając jednocześnie swój obraz błogosławionego księdza kiedy siedział na stopniach ołtarza z ręką na policzku. - Cichutki, nigdy nie wiedział dlaczego się go ludzie czepiają o kwestie polityczne – opowiadała pielęgniarka dodając, że bł. ks. Popiełuszko kierował się sercem i służbą Bogu.

CZYTAJ DALEJ

Kardynałowie Nycz i Ryś krytycznie o decyzji prezydenta Warszawy ws. symboli religijnych

2024-05-17 20:17

[ TEMATY ]

Warszawa

kard. Kazimierz Nycz

Kard. Grzegorz Ryś

symbole religijne

flickr.com/episkopatnews

Kard. Kazmierz Nycz

Kard. Kazmierz Nycz

To próba zaprowadzenia “urawniłowki” w pluralistycznym społeczeństwie - tak zarządzenie prezydenta Warszawy w sprawie symboli religijnych w stołecznych urzędach komentuje dla KAI kard. Kazimierz Nycz. Z kolei kard. Grzegorz Ryś stwierdza: “Neutralność, która domaga się tego, żeby każdy ‘wyzerował’ się ze swoich przekonań i poglądów nie buduje wspólnoty międzyludzkiej”.

Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski nie chce symboli religijnych w przestrzeniach stołecznych urzędów. Jest to zapisane w jego wydanym w ub. tygodniu zarządzeniu dotyczącym “Standardów równego traktowania w Urzędzie m.st. Warszawy”.

CZYTAJ DALEJ

Oświadczenie rzecznika prasowego

2024-05-17 19:43

[ TEMATY ]

oświadczenie

Rafał Trzaskowski

Ks. Przemysław Śliwiński

Łukasz Krzysztofka/Niedziela

Ks. Przemysław Śliwiński, rzecznik prasowy kard. Kazimierza Nycza i archidiecezji warszawskiej, wydał dzisiaj oświadczenie w związku z decyzją Rafała Trzaskowskiego, prezydenta Warszawy, zakazującej umieszczania symboli religijnych w publicznych przestrzeniach stołecznych urzędów. Publikujemy treść oświadczenia.

Oświadczenie

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję