„Biada beztroskim na Syjonie i dufnym na górze Samarii” (Am 6, 1a). Słowa z Księgi proroka Amosa jakże są aktualne. Pośród ogólnej biedy spotykamy ludzi bardzo bogatych. Jeżdżą luksusowymi
limuzynami, posiadają niejedną willę - nie tylko w kraju. Największym ich problemem jest pytanie: gdzie ulokować kapitał, by nic nie stracić i zabezpieczyć sobie, dzieciom, a może i wnukom bezpieczny
i dostatni byt?
Nie byłoby może nic złego w posiadaniu tak wielkiego kapitału, gdyby nie rażąca bieda - tuż obok luksusowych willi. Ci drudzy żyją w skrajnej nędzy: brakuje im chleba, chodzą biednie ubrani,
ze smutnymi od codziennych trosk oczami. Powinni być wyrzutem sumienia dla tych, którzy prawdopodobnie dorobili się na wyzysku drugiego człowieka, na omijaniu prawa podatkowego. Przykre to, ale ci ludzie
nie mają wyrzutów sumienia. Jeśli takie wyrzuty się pojawiają, tłumią je krótkim stwierdzeniem: to przecież ich wina, że są biedni, nie chciało im się pracować, jedynym ich celem jest butelka wódki, wina
czy piwa.
Może i jest w tym dużo prawdy. Niektórzy są winni swej biedy. Jest jednak wielu ludzi, którzy nie piją, są pracowici, a żyją na skraju nędzy. Tylko jeden przykład. Mój brat, rozwożąc wczesnym rankiem
nabiał do sklepów, w jednym z miasteczek spotkał przy śmietniku dawnego kolegę, z którym wcześniej pracował w jednym z zakładów. Człowiek ten zbierał jedzenie, butelki, metalowe puszki. Nie prosił o wsparcie,
ale później chętnie przyjmował mleko, ser, masło. Jest bardzo uczciwy, pracowity - może trochę niezaradny. Ma kilkoro dzieci, nie pije alkoholu. To przykład jeden z wielu o nędzy spowodowanej zachłannością
nowobogackich - tak określa się współczesnych milionerów.
Ewangelia dzisiejsza przypomina, że nie można spać spokojnie, gdy obok cierpi człowiek. A posiadane przez nas bogactwo może być wielką szansą dla tych ludzi. Przed Bogiem będzie się liczyło bowiem
nie to, ile posiadam, ale to, jakim byłem człowiekiem. Jeśli moje bogactwo stanie się możliwością do tego, by pomagać tym, którzy znaleźli się w potrzebie - to z pewnością nie będzie ono przeszkodą
w osiągnięciu wiecznego bogactwa, jakim jest niebo.
W czasopiśmie Miłujcie się! - nr na miesiące maj/czerwiec 2004 r. - zamieszczono wspaniałe świadectwo o jednym z najbogatszych ludzi w Stanach Zjednoczonych. Jest nim Tom Monagham.
Człowiek ten wyznaje, że doszedł do wielkiej fortuny dzięki uczciwości i wierności Bogu. W życiu wiele przeszedł i zrozumiał, że do prawdziwego szczęścia dochodzi się poprzez stawianie sobie dużych wymagań.
Jest bardzo bogaty, ale bogactwo nie przysłoniło mu Boga i człowieka. Dużo się modli, codziennie odmawia cztery części Różańca i uczestniczy we Mszy św., czyta Pismo Święte. Na modlitwie odzyskuje siły
do pracy. Ma też wielką potrzebę pomagania innym. Zatrudnia wiele osób, którzy są sprawiedliwie nagradzani. Bogactwo może więc być wspaniałą możliwością służby wobec tych, którzy są niezaradni. Chcieliby
bardzo pracować i zapewnić swojej rodzinie godziwe warunki, ale nie bardzo wiedzą, jak się do tego zabrać.
Wspomnę jeszcze o rodzinie bł. Matki Teresy z Kalkuty. Bogactwo jej rodziców było wspaniałą możliwością pomocy najbiedniejszym. W tym duchu wychowana, postanawiła całe życie poświęcić najuboższym
z ubogich. I w tym przypadku bogactwo stało się drogą uświęcenia.
Ewangelia nie mówi, byśmy rezygnowali z bogactwa, ale przypomina, że posiadając wielkie zasoby materialne, posiadamy je nie dla siebie, ale dla innych. Bóg chce się posłużyć naszym bogactwem, by „ochraniać
sierotę i wdowę” (por. Ps 146, 9).
Będziemy sądzeni z miłości. Łazarz był wielką szansą dla bogacza. Jeśli okazałby mu miłość, wynikającą nawet z litości, Bóg na pewno by to docenił. A tak, skoro bogacz nie okazał nawet odrobiny miłosierdzia
- miłosierdzie nie zostanie mu okazane. Biedni, bezdomni, zagubieni są więc znakiem, są wielką szansą zbawienia dla zamożnych. Bóg pragnie zbawienia wszystkich ludzi - i biednych, i bogatych.
Bóg daje nam szansę i możliwości. Chce dzielić się z nami największym z bogactw - dać nam wieczne życie i szczęście w wiecznym królestwie. By nic nie przegapić, warto przyjąć do serca słowa św.
Pawła z Listu do Tymoteusza: „Ty, o człowiecze Boży, podążaj za sprawiedliwością, pobożnością, łagodnością. Walcz w dobrych zawodach o wiarę, zdobądź życie wieczne: do niego zostałeś powołany”
(por. 1 Tm 6, 11-12).
Pomóż w rozwoju naszego portalu