że samotność jest kluczem do zrozumienia i wyjaśnienia większości problemów naszych skomplikowanych czasów. Wszystko dlatego, że jesteśmy coraz większymi samotnikami. I to nawet nie z przymusu, ale z
własnego, niczym nie wymuszonego wyboru. Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, dlaczego wybieramy samotność? Może chodzi o indywualistyczną atmosferę, w której wzrastamy i która jest pożywką dla
naszej budującej się tożsamości. Indywidualizm, szczególnie w swej skrajnej formie, jest bliskim krewnym egoizmu, czyli takiego zapatrzenia się w siebie, że już nic poza tym nie widać.
Gdzie dostrzegamy tę samotność? W rozpadających się więziach międzyludzkich. Narzekamy na braki tych więzi we wspólnocie narodowej, lokalnej, sąsiedzkiej, a nawet rodzinnej. Maskujemy te braki, mówiąc
o niezrozumieniu, niedostosowaniu i nieporozumieniu. W gruncie rzeczy chodzi o to, że przemy ku samotności. Paradoks tkwi w tym, że nawet nie wiemy, iż tak się staje. Odkrywamy to zazwyczaj wtedy, gdy
jest za późno. Gdy te nadwątlone więzy prysną ostatecznie, jak bańka mydlana.
Samotność jest zaś największym wrogiem człowieka. Bo człowiek jest człowiekiem w relacji do „innego”. W pierwszym rzędzie do Boga, bez którego zrozumieć go nie sposób. Ale także do innych
ludzi. Bo - jak mawiał Thomas Merton - nikt z nas nie jest samotną wyspą.
Pomóż w rozwoju naszego portalu